Okej, to tak, ostatnio zacząłem babrać się w dźwięku. Kupuję stare głośniki w lumpex'ach i tym podobnych, po czym przywracam im dawną świetność. I mam problem. Generalnie przy lapku mam słabiutkie dosyć głośniki, mianowicie Manta Domino MM1900. Kiedyś jechały sobie same, jednak teraz do gniazd cinch o ile się nie mylę 2x10 Wat (czy 5? Nie pamiętam) podpiąłem też (zwykły rozdzielacz) dwóch "weteranów". Oba głośniki mają kolejno jeden 25, drugi 10Wat. Wiem że to szkodzi wzmacniaczowi...( O ile to wzmacniacz wypuszcza te 2x10Wat [jest tam jeszcze tuba bass]) i wiem że w końcu się coś spi*przy. Także mam zamiar kupić wzmacniacz który da wszystkim głośnikom odpowiednio dużo papu. I teraz mam pytanie. Właściwie to przechodzę do sedna... Jakież to ekscytujące... No dobra. Jestem żółtodziub. Czy mogę podłączyć głośnik 10W do wychodzącej 25W? Czy głośnik pociągnie tyle napięcia ile mu potrzeba, czy weźmie wszystko i się skopci? Mam plan kupić wzmacniacz 2x25W, do niego podłączyć ten jeden 25W na jedno gniazdo, a na drugie gniazdo podłączyć dwa mniejsze po 10W i jeden malutki 5W. Tak żeby w sumie mieć od lewej jeden większy, a z prawej sobie w łuku ułożyć 3. Taki mam pomysł. Ale mniejsza o to, czy można podłączyć na większe napięcie, głośnik który potrzebuje go mniej? To dz-dzięki. PS. Jeżeli chciałbym zrobić wzmacniacz i używa on zasilania 18V. Mam go podpiąć do transformatora? O co wgle kaman z tym transformatorem? Znalazłem zestaw do złożenia tego wzmacniacza. Domyślam się że napięcie z gniazdka go zabije... Jak zapewnić mu zasilanie 18V?
