Skocz do zawartości

mirafiori

Uczestnik
  • Zawartość

    30
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez mirafiori

  1. 700 - 800zl za pare, jak rozumiem? Moga byc uzywane? A te wymiary: 180mm na 75mm to nie do ruszenia? Tak male to sa tylko satelitki do kompletow 5.1. i z takich sie bas nie wydobywa (dopiero z subwoofera) i takich sie nie podlacza pod wzmacniacz stereo.
  2. Az stach sie bac, patrzac na te kolumny. To jest sprzet do samochodu (w praktyce kilkunastoletniego), ktorego wlasciciel, przewaznie dresiarz (pozdrawiam wszystkich w sportowych strojach - prosze nie miec mi za zle uszczypliwej opinii, probuje jeno naswietlic temat), mimo wszystko chce zadawac nim szyku. NAPRAWDE polecam jeszcze poszukac. Przede wszystkim czegos do domu. Sadzac po wygladzie, entuzjastycznie podanych parametrach i cenie nie mozna odniesc innego wrazenia, jak to, ze takie "kolumny" nie graja, ale bucza, dudnia i popiskuja. W kwestii technicznej: wystarczy dokupic wzmacniacz, podpiac don komputer (pod jakiekolwiek wejscie, np. aux, tape, cd, tuner) i polaczyc z tymi kolumnami. Ale szczerze radze polaczyc z INNYMI kolumnami.
  3. Czy ja dobrze widze? 8x8m to 64m kwadratowe - niektore mieszkania sa o polowe mniejsze, a tu mowimy o jednym pomieszczeniu. Niewiele wzmacniaczy ma ponizej 30 wat i tyle to moze byc raczej za malo, zeby wypelnic dzwiekiem taka mala sale gimnastyczna. Ale, oczywiscie, zalezy jak sie slucha. Sa ludzie, ktorym wystarcza kilkanascie watow wzmacniacza lampowego. Poza tym wystarczy dobrac kolumny o wysokiej efektywnosci i takie, ktorym potrzeba niewiele mocy, zeby je napedzic. Zdaje sie, ze w niektorych modelach JBL najmniejsza zalecana moc zaczyna sie juz od dziesieciu wat.
  4. Wlasnie w tej instrukcji jedna z opcji to podpiecie subwoofera bezposrednio pod przedwzmacniacz (z uzyciem rozgaleziaczy) wzmacniacza dzielonego. Wyjscie z przedwzmacniacza opisane jest wlasnie "line out" i wlasnie dlatego, ze wychodzi z przedwzmacniacza, to dziala jak "pre out" - czyli jest regulowane. We wzmacniaczach zintegrowanych trzeba takie wyjscie juz bezwzglednie opisac jak nalezy, czyli "pre out", bo nie wiadomo z jakiej sekcji wychodzi, a "pre" od razu wyjasnia, ze chodzi o "preamplifier" (przedwzmacniacz). W kolejnych rysunkach tej instrukcji mowa jest o wzmacniaczu zintegrowanym, a wyjscie nazywa sie "line level out", czyli jest wlasnie regulowane, jak "pre out". NATOMIAST w jednym miejscu istotnie jest mowa o wyjsciu stalym "line out", bo ze wzmacniacza zintegrowanego. Tylko jak tego sluchac???! Subwoofer bedzie gral ze stala glosnoscia (!!), obojetnie czy sobie chce "odkrecic" kolumny w srodku dnia, czy posluchac cichutko przed zasnieciem ! No, jakze tak?! Tu nie chodzi o niepasowanie odbbiorcy, tak sie po prostu nie da. Juz pomijam, ze nigdy nie bedzie zchowana proporcja miedzy iloscia basu a glosnoscia kolumn, ktora ustala sie pokretlem level na subie. Wychodzi na to, ze aby W OGOLE sluchac muzyki z tak cudacznie podpietym subwooferem, to trzeba glosnosc ZAWSZE regulowac na dwie rece, tak, jak pisalem na poczatku: jedna reka na potencjometr wzmacniacza, a druga na galke "level" w wooferze. To teraz dopiero B&W wydaja sie pokreceni... (wczesniej myslalem tylko, ze zle nazwali "line out")
  5. To pokrecenie widze w tym, ze przypuszczalnie "line out" znaczy dla B&W to, co dla kazdego innego "pre out". "Line out" jest tym samym, co "tape out", tyle, ze nie dedykowane jest konkretnie tasmie, ale jakimkolwiek urzadzeniom nagrywajacym. Ma te same wlasciwosci - napiecie jest stale. Co innego "pre out" czy "subwoofer out" - pod to mozna podpinac woofer, bo napiecie na tych wyjsciach zmienia sie wespol z polozeniem galki potencjometru. Pokretlo "level" na subie ustla jedynie wstepnie proporcje glosnosci miedzy kolumnami a subem, ktora potem jest (to, co sam piszesz) niezmienna, bo o ile zmieni sie natezenie dzwieku w kolumnach, to w slad za nim podaza glosnosc woofera. Woofer wzmacnia jednostajnie, jak koncowka mocy, sygnal, ktory dostaje; jesli napiecie z "line out" jest stale, to subwoofer gralby ciagle z ta sama glosnoscia, niezaleznie co by nie robic z galka potencjometu wzmacniacza napedzajacego kolumny. Poniewaz takie rozwiazanie odpada, wiec wydaje mi sie, ze B&W rozumie przez "line out" wyjscie z regulowanym napieciem (dokladnie to, co "pre out"), czyli na opak niz sie to rozumie w swiecie audio.
  6. Wydaje mi sie, ze ludzie z B&W sa tak pokreceni, ze przez "line out" rozumieja to, co inni przez "pre out", bo nadal nie widze mozliwosci, zeby regulowac glosnoscia na dwie galki: jedna reka na galce suba, a druga na wzmaku. A jak jeszcze przy tym dobrac identyczny poziom miedzy jednym a drugim? Co, "na czuja"? Nie, no mnie to przerasta. "Line out" to ogolna nazwa na "tape out", wiec i dziala identycznie. A tu takie dziwo. A z tym rozgaleznikiem to chyba jedyna opcja polaczenia niskopoziomowego. Lepiej by bylo, gdyby nie trzeba bylo dzielic sygnalu z przedwzmacniacza na koncowke mocy i subwoofer, ale jak nie ma innej mozliwosci, to coz. Dlatego preferuje wyjscie "pre out" na dodatkowa koncowke mocy (wzmacniacz zintegrowany ORAZ przedwzmacniacz na zewnetrzna, opcjonalna koncowke mocy) , a nie jako alternatywe: przedwzmacniacz BADZ koncowka mocy i wersja zintegrowana tego, czyli "pre out" polaczone z "main in".
  7. Jesli kosztowal 300 euro, a naprawa 100, to nie ma ekonomicznego uzasadnienia, zeby wydawac kolejne 300 euro. Poza tym - jak powiadam - dalej bedzie mogl pracowac jako subwoofer bierny (po drobnych przerobkach - trzeba brutalnie odlaczyc sekcje wzmacniacza, a te kable, ktore ze zwrotnicy wychodzily do wzmacniacza, po prostu podpiac pod jedne z zaciskow opisanych jako "from receiver"; wszystko pozostale odlaczyc; odtad tylko tych jednych zaciskow mozna bedzie uzywac do podlaczenia z zewnetrznym wzmacniaczem (nawet takim zwyczajnym, stereofonicznym klockiem do wiezy), ktory z rynku wtornego nie powinien przekraczac 30- 50 euro. Ale to jest ta mniej polecana wersja "naprawy". Bardziej polecam w nim nie dlubac, tylko dac ten uszkodzony wzmacniacz do naprawy.
  8. Nie jestem peiwen jak wyglada tylny panel tego urzadzenia, bo w specyfikacjach pisza co uwazaja (najlepiej jakby przeslac tu, na forum, jego zdjecie). Zdaje sie, ze ma tylko cyfrowe wyjscie optyczne. Wtedy trzeba by polaczyc to takim wlasnie kablem optycznym (swiatlowodowym). Z wyjscia "opticalal out" w samsungu do "optical in" w amplitunerze kina domowego (ta opcje naglosnienia uznalbym w tej osobliwej konfiguracji za najbardziej wskazana). No i oczywiscie wypuscic kable z amplitunera do tych glosnikow w suficie, baczac przy tym, by odpowiedni glosnik spiac z odpowiednim terminalem glosnikowym w amplitunerze: czyli przednie lewy i prawy do "front left" i "front right", a tylne glosniki odpowiednio do "rear left" i "rear right" (czasem nazwa "rear" zastepowana jest slowem "surround"). Glosnik centralny (w tej wersji sufitowej nieobecny) trzeba ustawic w menu amplitunera na wylaczony. To tyle ogolnie. Po zakupie amplitunera mozemy mowic o szczegolach. A amplituner radze uzywany i bez "wodotryskow" typu wyjscie na 7 kolumn i subwoofer, bo to pozostanie niewykorzystane (no, chyba, ze zostana dokupione odpowiednie glosniki). W ogole dziwne toto bedzie (sterowanie glosnoscia na dwa piloty: samsungowym i z dodatkowego amplitunera). "Dziwnie dziwne", jak powiedzial Wielki Elektronik w "Podrozach pana Kleksa".
  9. Jesli chodzi o parametry, to kazde osmioomowe glosniki mozna podpiac do takiego wzmacnaicza (przy cichym sluchaniu mozna zaryzykowac nawet czteroomowe). Z tylu obudowy kolumny podany jest przedzial, w jakim powinna zawierac sie moc wzmacniacza, aby z jednej strony potrafil je napedzic, a z drugiej nie uszkodzil cewek glosnikow. Te 30 W jest wystarczajace dla wiekszosci kolumn (jedynie jakies potezne moga potrzebowac wiecej mocy ), a praktycznie zadnych nie uszkodzi sie przy tej wartosci. Do wyboru jest pare setek firm produkujacych sprzet, wiec podam tylko kilka: Tannoy, JBL, Eltax, Bose, Kef, Linn, JPW, Dali, Wharfedale, Mordaunt Short, Mission... reszta w roznych watkach forum. Jakakolwiek bardziej szczegolowa odpowiedz zalezy od dodatkowych informacji o tym wzmacniaczu i paru innych rzeczach (np. powierzchnia pomieszczenia, w ktorym bedzie ten sprzet gral itd.)
  10. Patrze na te rysunki i nadziwic sie nie moge. Co to za subwoofer? Jak wtedy regulowac jego glosnosc razem z glosnoscia kolumn? Przeciez na "tape out" jest stale napiecie, wiec podczas krecenia potencjometrem glosnosci wzmacniacza nic sie w subie nie bedzie zmieniac. Ale na rysunku, jako zywo, tak, jak to opisujesz! A podlaczenie do zaciskow glosnikowych to juz dopiero "kosmos". Pierwsze widze pojedyncze terminale. Do tej pory subwoofery, z ktorymi mialem do czynienia, mialy wejscia i wyjscia dla sygnalu wysokopoziomowego. Sygnal kierowalo sie ze wzmacniacza na wejscia subwoofera i dalej z wyjsc subwoofera na zaciski w kolumnach. A tu jakos rownolegle. Co to? Sygnal niskopoziomowy mozna wyprowadzic z przedwzmacniacza wyjsciem pre-out (o ile wzmacniacz stereo jest w nie wyposazony, a rzadko sie takie trafiaja) - napiecie na nim zmienia sie wraz ze zmiana polozenia pokretla glosnosci we wzmaku. Wzmacniacz w subwooferze, z kolei, dziala jak kocowka mocy: zagra z taka moca, jakie napiecie zostanie mu dostarczone (jak mniejsze to ciszej i odwrotnie).
  11. No dobra, w skrocie. Kino domowe to odtwarzacz wizyjny (najczesciej zwyklych plyt DVD), wzmacniacz (lub amplituner) wielokanalowy z dekoderami dzwieku przestrzennego (Dolby Digital, DTS) i zestaw kolumn - najczesciej 5.1, czyli 5 glosnikow dookola pokoju i jeden subwoofer (oczywiscie wszystko trzeba polaczyc ze soba przyzwoitymi kablami - to kolejny wydatek). I, oczywiscie, to co najwazniejsze: cos, na czym mozna filmy (koncerty, czy co tam jeszcze) ogladac: telewizor lub, zeby bylo naprawde jak w kinie, projektor. Ten zestaw glosnikow z linku jest przyzwoity, ale juz amplituner to najnizszy model - tez sie nada, ale takim glosnikom moznaby sprawic cos bardziej zaawansowanego. Subwoofer przydaje sie przy odtwarzaniu najnizszego basu, ktorego kolumny najczesciej nie sa w stanie dostarczyc (choc niektorzy sie bez niego obywaja). TYLKO PO CO TYLE PIENIEDZY NA NOWE? Za taka kwote mozna by miec daleko lepsze brzmienie z urzadzen wyzszej klasy, acz uzywanych. A teraz prosze sobie doczytac reszte w pozostalych watkach forum.
  12. Yamaha czy onkyo to dla samsunga (i to zestawu z jednego pudelka) za wysokie progi. Ale przede wszystkim brakuje informacji jak to cale ustrojstwo ma byc podpiete: czy te glosniki w suficie maja byc na dokladke, dla dodatkowego uprzestrzennienia dzwieku OPROCZ fabrycznych glosnikow samsunga rozstawionych po pokoju, czy beda graly ZAMIAST oryginalnych, bo wlasciciele nie toleruja widoku kolumn na podlodze i placzacych sie kabli. (Rozumiem, ze te Tagi beda rozmieszczone w rogach sufitu?) Jesli beda graly jako dodatkowe, to brzmieniowo mogloby byc dziwnie i wcale nie przestrzennie: ze wzmacniacza stereo nie uzyska sie dzwieku dookolnego, jak w kinie domowym, nawet jesli napedzi wszystkie cztery glosniki (dwie pary); o zabawie w dwa osobne wzmacniacze nawet nie wspominam. Najsensowniej byloby podlaczyc to pod wielokanalowy amplituner. Wtedy dzwiek zyska w porownaniu z samsungiem. Zdaje sie, ze mimo popapranej specyfikacji w podanym linku (takie kwiatki jak:"Złącze audio composite" - tak autentycznie jest na tej stronie! ) da sie tego samsunga spiac cyfrowo z prawdziwym wzmacniaczem. Przy drugiej pocji (graja tylko te w suficie) tez mozna skorzystac z zewnetrznego amplitunera do kina domowego, a samsunga potraktowac jedynie jako odtwarzacz DVD, ale wtedy mijaloby sie to z celem zakupu calego zestawu. Mozna zatem nic nie dokupowac, a do zaciskow glosnikowych samsunga podpiac po prostu te glosniki z sufitu (haha, ale zabrzmialo: "glosniki z sufitu"). Z ciekawosci: co wtedy z glosnikami samsunga? A zatem o szczegolach polaczen mozemy mowic, kiedy wyjasni sie w jakiej konfiguracji beda graly te glosniki sufitowe: z samsungowymi, czy bez. A kupowanie nowego wzmacniacza to nieporozumienie: za pol ceny mozna miec to samo uzywane, a to nie samsung i gwarancji nie potrzebuje; takie nazwy jak yamaha, denon, marantz same sa gwarancja. A jesli ma sie cisnienie na wydanie calej kwoty, to mozna te pieniadze spozytkowac na sprzet rowniez uzywany, ale jeszcze o klase lub dwie lepszy.
  13. Faktycznie, najlepiej naprawic wzmacniacz, ale o wyrzucaniu nie moze byc mowy w zadnym razie. Przecie ostal sie sam glosnik i obudowa, a to juz prawie gotowa kolumna! W tym przypadku subwoofer bierny (czyli bez wzmacniacza). Po drobnych przerobkach tak wlasnie mozna by go wykorzystac. Przydalaby sie wtedy jeszcze zwrotnica. Ale powtarzam - najlepsze rozwiazanie to naprawic wbudowany wzmacniacz.
  14. Ja na moment do tego, co na poprzedniej stronie - moze nie do konca na temat, ale pokazuje w jakim kierunku zmierza muzyka i to, co z nia zwiazane (a z innych pozamuzycznych wtracen: cieszy odzew na "Kajka i Kokosza"; kto by pomyslal - dorosli ludzie ). Wymyslenie formatu stratnej kompresji, to po raz pierwszy w historii rozwoju techniki audio KROK WSTECZ. Do tej pory kazdy kolejny wynalazek mial udoskonalac brzmienie, a tu nagle ILOSC STALA SIE WAZNIEJSZA NIZ JAKOSC. Czyli postawa, jaka czlowiek, zdaje sie, zawsze pogardzalal. Swiadomie zdegradowano istniejaca juz jakosc, a same poszukiwania nie szly w kierunku poprawy reprodukcji dzwieku, tylko czegos zupelnie drugorzednego, aby ostatecznie poswiecic ta jakosc dla takiej bzdury, jak napchanie maksymalnie wielu, przepraszam za wyrazenie: wykastrowanych utworow do jednego malego breloczka. (Jas Fasola pakowal sie na jednym ze skeczy do malej walizki, a zeby mu wszystko wlazlo, to poobcinal rekawy, zapakowal tylko jednego buta, bo drugi sie juz nie zmiescil, a szczoteczke do zebow zlamal na pol, bo zajmowala za duzo miejsca). Jak jednak spojrzec jeszcze na nieprzebrane rzesze wyznawcow iPoda, "no to po prostu litosc i trwoga"(tym razem z Kazika - nie z "Kajka i Kokosza"). I to ten owczy ped w kierunku rzeczy lekkich, latwych i beznadziejnych spowodowal, ze kazdy, kto ma cos do zaoferowania przecietnemu czlowiekowi na sprzedaz musi miec w ofercie to, czego ten przecietny czlowiek potrzebuje: przystepny cenowo (czytaj: jednorazowy) i gadzeciarski sprzet + radiowe hity, popularne przez tydzien (Ian Anderson z Jethro Tull powiedzial kiedys o swojej muzyce, ze tworzy taka, jaka lubi on, a nie odbiorca i "trzyma sie z dala od tras przelotowych list przebojow"; byl chyba nawet czas, ze nie zyl z muzyki, a hodowal lososie ). Mysle, ze troche zle sie w muzyce dzieje przez to, ze tworzy sie to, czego chce lud, wiekszosc, a wiekszosc jest przecietna (to z rozkladu normalnego Gaussa) i nie chce niczego ponad to, jaka sama jest (jak tu byc demokrata?). Dawny odbiorca to teraz bardziej konsument. W technice audio taka postawa wyjscia naprzeciw oczekiwaniom mas slkonila takie potegi jak JBL, Wharfedale, NAD, a nawet Krell(!) (gdzies dopadlem artykul o takim sprzetowym mezaliansie: "Krell i iPod w jednym stali domku") do babrania sie w tandetnym komputerowo-skompresowanym bajorku. Wczesniej ich zadaniem bylo trzymac norme hi-fi, a nie schodzic pod strzechy. "O tempora..." (ani Kazik ani Kajko; ani nawet Kokosz )
  15. Takie czasy - wolę to, niż rozpadające się bezfirmowe odtwarzacze kasetowe, które taśmę (często kiepskiej jakości i słabo nagraną) ledwo ciągnęły. Do tego słuchawki które hm.... były i to wszystko dobrego co można o nich powiedzieć. Z discmanami było już lepiej, ale teraz trudno spotkać kogoś z przenośnym odtwarzaczem Ja nie mam traumy zwiazanej z walkmanami kasetowymi - od pocztku lat 90. wszystkie moje odtwarzacze (a mam ich kilka i na chodzie) mialy dolby - na pewno nie byly wiec z tych rozpadajacych sie. Do teraz najchetniej wlasnie ich uzywam. Chwile potem przerzucilem sie tez na prawdziwe sluchawki. Faktycznie przechodzilem przez "faze discmana" (od 1999 do 2002), ale odkad kupilem pierwszy mini disc kompakty sa dla mnie za duze. Nie skusi mnie, coby wyciagnac go z szuflady, nawet wychwalany pod niebiosa flagowy model panasonica SP-J910 (ma tam nawet jakis system poprawy jakosci z "empetroj", ale nie wiem nawet jak dziala, bo nigdy jeszcze nie katowalem go tym podlym formatem). Tak, widze, ze popelnilem trzy osobne wpisy, ale my sie z komputerami nie lubimy z wzajemnoscia i sposoby poprawnej edycji (laczenia wpisow z wykorzystaniem cytatow) sa mi obce. Czekam teraz na polajanke od moderatora i polaczenie tego, co podzielone (+ pouczenie zawierajace wskazowki dotyczace przeskoczenia technicznych "niemozliwosci" edycyjnych). A teraz wreszcie o samej muzyce. U mnie to wyglada tak, ze albo cos od razu mi sie spodoba, albo nie i co najwyzej po pewnym czasie naucze sie to tolerowac. Przyklad: "Karate" Breakoutu spodobalo mi sie od razu, a "70a" raczej nie i to po ponad kilkunastu latach sie nie zmienia. Przyklad nastepny: Krzysztofa Sadowskiego slyszalem jedyna plyte tylko - jakies improwizacje z lat 70. - i moge jej sluchac nawet kilka razy z rzedu, a jego corce Marysi przerwe juz na drugim utworze (nawet jak zaspiewa z Malenczukiem). I jeszcze przyklad: Black Sabbath z lat 1970-73 to bardzo chetnie, do konca lat 70. juz tylko obleci, a z lat 80. nie "bendem" sluchac. I nic tu nie da moje oswajanie sie z utworami, ani to, ze artysci mieli czas na zbudowanie renomy - w wiekszosci wykorzystali ten czas zle, podazajac z duchem czasu i grajac tak, jak sie w danej chwili grywalo: jak grywalo sie nijak, to tak wlasnie brzmiala na dana chwile ich tworczosc. Takie lata 80. uwazam, za dekade w wiekszosci stracona dla muzyki: jak porownac np. uznawany za najlepszy z tamtych czasow album Deep Purple "Perfect strangers" do "In rock" z 1970r., to od razu wiadomo, o czym pisze. Niektorym artystom nie sluzy wystepowanie przez dluzszy czas: Gasowski z Testu (skonczyl jako garniturowy wykonawca utworow w typie tych z "Koncertu zyczen"), Lipnicki z Illusion (skonczyl w Lipali), Chylinska (wiadomo...), Budka Suflera -jakby ktos poznal ten zespol od utworu "Demony wojny", to nawet by nie uwierzyl, ze kiedys byli w stanie grywac inaczej. Nalepa solo to tez nie to, co Breakout (wiem: De mortuis nil nisi bene, ale musialem). Nawet "Pod buda" juz nie takie jak kiedys (ale jeszcze sie trzyma). Marka i Wacka mam tylko jakas skladanke na cd wydana jeszcze przez peerelowka "Muze", ale nie porwali mnie (choc dawno juz ich nie sluchalem). Ogolnie jednak jestem tego zdania, jak forumowicze w kilku watkach o muzyce dawniej i dzis: kiedys bylo lepiej.
  16. O widze, ze sie rozumiemy. Fajnie czasem cos skomentowac cytatem; w ogolniaku mialem kolege, z ktorym tak w lot sie rozumielismy - potrafil docytowac jakies 80% fraz, ktore rozpoczynalem, a nie wszystkie byly takie znow powszechnie znane. Do teraz mam tak z bratem: nawet nasi znajomi nie zawsze kojarza, o czym mowimy, ale my od razu wiemy do czego cytat sie w danym momencie odnosi i skad zostal zaczerpniety. Dosc to rajcowne.
  17. Przypominam, ze calkowity budzet to 300zl i po wydaniu 200 na wzmacniacz zostaloby 100 na kolumny, a wtedy kupa. Lepiej jesli jednak proporcje zostana jak poprzednio: okolo 100 na wzmacniacz i 200 na kolumny. Nie mam nic do diory czy radmora (bez watpienia jest to juz normalne hi-fi), ale jak porownywac to z jakas firma zachodnia (czy wschodnia, czytaj: japonska), to wypadaja slabiej. A za kolumnami tez polecalem sie rozejrzec jeszcze.
  18. Jak to? A ja? "Rock Island Line". Dokopalem sie wreszcie do studyjnej wersji: http://www.youtube.com/watch?v=50zlJX0B3gQ A teraz polecam to sobie zapuscic w aucie i sprobowac jechac wolniutko, jak w terenie zabudowanym. W samochodzie lubimy z bratem posluchac sobie tego, czego sluchalismy jako kajtki w czasie wspolnych podrozy z rodzicami: The boomtown rats, Rainbow, Abba, Sweet, Blondie, Village people, 10CC, Frankie Miller, Oliver Onions, Desmond Dekker, J.M. Jarre, Jimmy Cliff itd., i to z oryginalnych, zjezdzonych, trzydziestoletnich kaset - niektore (nawet zelazowki) maja zaskakujaco wysoka dynamike (i jakosc w ogole) i to po takim czasie. Ale czasem szkoda nam ich i traktujemy je jako "tasmy-matki", a sluchamy kopii. Poza tym to, czego sluchamy przewaznie - blues rocka z przelomu lat 60. i 70. (polskiego i zagranicznego) i ciezkie granie z lat 90. (a propos Nirvany: mam wszystkie plyty).
  19. Z innej beczki: wszystkie wpisy w tym watku sa od osob, ktore dolaczyly do forum 14 dnia miesiaca. Co za zbieg.
  20. Moja tez nie jest, ale Cash to co innego. Potrafie wymienic moze z 10 wykonawcow tej muzyki i ze dwa, trzy tytuly ze dwoch lub trzech z nich. O reszcie nic nie wiem. Ale Casha znam ze 30 - 50 utworow. Fakt, ze mdla mnie zwlaszcza ballady country z lat 80. i 90., a szybsze rytmy kojarza sie z remizowym przytupem, ale do Casha nie wstydze sie przyznac, jak nie wstydzilo sie tych kilku, ktorych wymienilem, a to nie wszyscy. A co do albumu z San Quentin: nie jest tak, ze w calosci jest rewelacyjny, ale jest tam pare fajnych kawalkow (np. napisana w nocy przed koncertem piosenka, ktorej tytul jest taki jak nazwa wiezienia; z tekstem troche pod publiczke, czyli wiezniow, za to fajnie slucha sie ich reakcji). Niestety nie ma mojego ulubionego: "Rock Island Line" (na youtube nie ma najlepszej wersji - studyjnej). To sie dopiero nadaje do samochodu - ciezko wtedy nie przekroczyc predkosci.
  21. Eeeee... A Johnny Cash? Przecie paru znanych spoza country z nim nawet zagralo (Clapton, Dylan, U2). No i jego album z wiezienia w San Quentin.
  22. "Sprzety przenosne moga dzis odtwarzac nie tylko pliki stratne, ale tez i bezstratne. Jesli dysk jest konkretny mozna sluchac wav, ale po co jesli sa odtwarzacze ktore obsuguja FLAC ? Polecam rozgladnac sie za takim grajkiem." A uchowaj Boze. Wszystko, co odtwarza jakies pliki zamiast muzyki zalatuje mi jednorazowymi gadzetami komputerowymi z plastiku, co graja, i to marnie, przez rok i troszke, a potem kaput. Poza tym nie pasuje mi to, ze cos ma skonczona pojemnosc, co oznacza, ze nie bede mogl posluchac dowolnego utworu bez zwolnienia kiedys czesci dysku (po jego calkowitym zapelnieniu), a wczesniej trzeba zabawiac sie z kazdym jednym utworkiem w przesylanie go z komputera do przenosnego grajka. No i sama obecnosc utworu w komputerze (urzadzeniu, o ktorym mam zle zdanie) + jakies stlamszanie go do FLAC, a potem roztlamszanie do normalnej postaci moze wyrzadzac mu niejaka krzywde, oskubujac nieco z danych. Nie. Nie chce, nie moge. Nie i nie. "Z tym sluchaniem w sklepie, to nie do konca jest tak dobrze. Raz, ze halas, czesto na stojaco i na szybko. Trzeba znalezc naprawde dobry salon by moc posluchac w spokoju. Druga sprawa to problem, iz sluchawki w sklepach najczesciej sa niewygrzane. Po dluzszym graniu (podobnnie jak kolumny glosnikowe) potrafia znacznie zmienic swoj charakter brzmienia." [/quote] To, ze halas to dobrze, bo w takich warunkach beda uzywane i od razu widac jak sobie poradza, a na szybko nie trzeba: jak kupowalem te nieszczesne Koss'y R35S, to ponad godzine zawracalem gitare w jednym sklepie (kilkanascie modeli z bezprzewodowymi wlacznie - nawet musieli specjalnie podladowac mi troszke bateryjki do tych bezprzewodowych), a na koncu nie u nich kupilem, tylko u konkurencji po raptem dwudziestu minutach. (az mi troche glupio bylo) Nigdy do konca nie przekonywalo mnie zjawisko wygrzewania sprzetu (zwlaszcza nie oczekiwalbym zauwazalnych roznic po sprzecie z zakresu cenowego, o jakim mowimy), ale tu moglbym sie ewentualnie zgodzic.
  23. Mysle, ze ten siemens obleci. Szkoda, ze nie ma do niego pilota (mozna wyslac wlascicielowi pytanie przed kupnem, ale watpie - to sa sprzety zdekompletowane, przywozone gdzies z Niemiec, czy w ogole z zachodniej Europy, czesto za pare euro lub darmo) i reszty zestawu (z tylu widac polaczenia pozostalych komponentow do zdalnego sterowania) , ale za 70 to zawsze lepiej niz polska unitra czy fonica. Plusem jest tez regulacja glosnosci przyciskami - nie ma potencjometru, ktorego zasniedziale styki moglyby trzeszczec i ktore trzeba by spsikac specjalnym plynem. Ale regulacje tonow wysokich, niskich i balans pewnie bedzie trzeba (choc moze sprzet jest przed sprzedaza po konserwacji i ma to juz za soba - tak zreszta wynika z opisu). Dodatkowo ma wyjscie na glosniki surround - choc po tej funkcji wiele bym sobie nie obiecywal; na pewno nie jest to nawet to, co stary system dolby pro logic. Popatrzylem po ofertach i widzialem tam jeszcze cos technicsa, sony, bardzo fajny nordmende (ale tam jest komplet z magnetofonem i tunerem, a u Ciebie staloby to niewykorzystane, jak podejrzewam, wiec szkoda by bylo), jakas diora (troche zapuszczona i pooblupywana, ale z korektorem), niezlego grundiga i philipsa (ale maja antyczne wyjscia glosnikowe - nie wiem czy poradzilbys sobie z podpieciem kolumn), JVC, universum, fisher. Ale chyba za te 70zl to najlepszy wybor z tym siemensem. Mowie oczywiscie o ustalonych juz ofertach "kup teraz". Mozna jeszcze policytowac inne marki. Co do kolumn, to zawsze obawiam sie takich bezfirmowych, jak z osiedlowego sklepu z elektronika, ale wygladaja solidnie - pewnie lepiej sie prezentuja niz graja. Druga zaleta: sa nowe i maja jakas tam podobno gwarancje nawet. Ja bym jednak jeszcze poszukal - nie zapomne, jak kupilem za 230zl kolumny BOSE za 1983 roku - musialem oczywiscie dodac 100zl na wymiane piankowego zawieszenia wokol membran, bo po takim czasie kazde by skruszalo, ale warto bylo. Graja lepiej niz Tannoy M1! Trzeba popatrzec tez w ogloszeniach na tej stronie czy na "audiostereo.pl". No i komisy, jesli mowimy o jakims wiekszym miescie.
  24. "Może i tak, ale szukam wyjścia na dość oględnie i ogólnikowo zadane pytanie ... Uważąmże rozsądnym wyborem jest no pewien zakup np..kupić teraz biurkowe creative T20 lub T40 i słuchać na nich przez rok..może dwa i w tym czasie uzbierac kase na coś poważniejszego... myślę,ze to dość dobre posuniecie..ale o tym zadecyduje kolega" Zawsze mozna po tych dwoch latach sprzedac stare Hi-Fi za porownywalna sume, za jaka sie kupilo i za dozbierana reszte dokupic cos lepszego. Ale nie ma powodu sie te dwa lata katowac creativami (chyba, ze ktos dostal taka pokute:) "Owszem mirafiori teoretycznie może i masz rację.. niestety jakość urządzeń w tak niskich cenach.. przechodząc często z rąk do rąk.. jest lekko wątpliwa... " Wiem, ze moga byc dlubane i nieudolnie naprawiane przez elektronikow amatorow, ale na szczescie, o czym zapomnialem napisac poprzednio, pochodza z okresu, kiedy wszelka elektronike robilo sie na lata, solidnie jak czolg, nie to co dzisiejsze plastikowe jednorazowki. Kazda konstrukcja byla przemyslana i dopracowana. Dlatego dzis, nawet jesli do ceny zakupu doliczyc koszt ewetualnej naprawy, to po wydaniu 70zl za takiego siemensa (to tyle, co za koszyk zakupow lub 3 kilo wedliny), jakiego wypatrzyl kolega, wciaz dostaniemy brzmienie oddalone o lata swietlne od glosniczkow komputerowych i za mniejsze pieniadze. Poza tym, jezeli urzadzenie jest sprzedawane jako sprawne, to raczej samo sie nie zepsuje, nawet jesli ktos w nim wczesniej grzebal. Predzej pada wszelakie wspolczesne, komputerowe barachlo. "W zasadzie są różne drogi - głośniki do kompa to też nie wiadomo - dokałdnie czy ktoś chce nagłośnić nimi pokoj 12 mk wk czy 20m.kw czy może tylko słuchanie przy biurku.." Takie glosniczki brzmia porownywalnie, o ile nie gorzej (mowie serio), do przenosnego, monofonicznego radia "Alicja" mojej babci - zawsze zal mi jej bylo, kiedy na nim sluchala. Dalem jej kiedys posluchac z mojego radiomagnetofonu (tylko to wtedy mialem jako nastolatek) - no, i nie mogla wyjsc z zachwytu, jak pieknie gra. A to byl tylko RADIOMAGNETOFON (taki troche lepszy, ale nawet nie mini wieza). A glosniczkami do kompa nie mozna naglasniac nawet biurka, choc masa ludzi tak, o zgrozo(!), robi. Sluchalem nawet zestawow 2.1 takich poteg jak JBL, ale i tego nie moglbym polecic. Coz dopiero creativa.
×
×
  • Utwórz nowe...