Do tego celu służy (i to niezmiennie od 20 lat) program CDex
A co do tematu głównego, bo jednak nie po to kupuje się setki płyt, żeby je potem ripować:
Jedyne znane marki, których discmany wciąż można znaleźć w regularnej sprzedaży to Philips i Grundig (z forów można wyczytać, że już 4 lata temu tak było). Nie mają jednak dobrych opinii. Lepsze opinie mają niemieckie Soundmastery, których też trochę jeszcze zalega po internetowych sklepach.
Cała reszta to, cóż, zakamuflowana opcja chińska, choć nierzadko wyżej oceniana niż wspomniane produkty europejskie. Najczęściej wyskakuje marka HOTT, pojawia się jakiś OneConcept, jakieś Naviskauto... Dużo lepiej oceniany (także pod względem jakości dźwięku - 4,5 lub 4,6 na 5) wydaje się być jednak Gueray (model określany czasem jako ZL 1901, występujący w kolorach czarnym i białym). Na niemieckim Amazonie można go kupić za 46 euro.
Wyższa półka (z ponoć idealnym dźwiękiem) to Monodeal za 60 euro. Zaś najwyższa to Amtok, znany także jako Searick - 67 euro. Ten dostaje prawie same najwyższe oceny, i to w każdej wersji językowej Amazona. Onieśmielać można jednak prostokątny kształt i wygląd stylizowany na... gramofon.
Mnie odstrasza również fakt, że wszystkie wymienione chińskie wynalazki zamiast komory na baterie mają wbudowany akumulator (więc jak się rozładuje w trakcie podróży, to diupa) oraz mechaniczny włącznik. Przynajmniej tej ostatniej cechy nie ma za to dość zachęcający Smartip. Jest najtańszy (42 euro), a jakość dźwięku Niemcy oceniają na 4,8/5 (Amerykanie na 4,4).
Ktoś gdzieś jednak stwierdził, że nie zdziwiłby się, gdyby klasyczne japońskie sprzęty i tak przeżyły swoich młodszych chińskich braci, więc koniec końców, po paru dniach deliberacji, wszedłem na Olxa i postanowiłem zostać drugim właścicielem kilkunastoletniego SONY d-ej021