Witajcie, pochwale się swoim skromnym systemem stereo.
Na wstępie powiem, że za żadnego audiofila się nie uważam. Otóż już jakiś czas temu miałem plan zrobić sobie jakieś tańsze nagłośnienie pokoju. Mówię tańsze, bo na dźwięku raczej nigdy się nie skupiałem. Zawsze dla mnie bardziej liczył się obraz(projektor oraz TV). Ale do czasu, bo coś powoli zwracam uwagę na lepszy dźwięk. No to zaczynamy:
Za wzmacniacz robi mi pioneer a-10ae, jak chodzi o sam wzmacniacz no cóż pewnie jak każdy tańszy wzmacniacz, jakiś tam dźwięk daje, ale i szumu przy okazji dwa razy tyle. Na zwykłym trybie z szumami jest jeszcze ok, jednak po włączeniu tego wymyślnego trybu o nazwie "loudness" szumu robi się dużo więcej. Ten tryb u mnie jest na stałe wyłączony, bo jakość dźwięku też wtedy upada-słychać tylko dudniący bas, za mocne wysokie tony i nic więcej.
Kolumny to Koda EX-569t tutaj raczej nie mam zastrzeżeń, bo głośniki taniutkie a uważam, że solidne. Zrobione z płyty 12mm i ważące około 7kg sztuka. Na moje ucho grają zdecydowanie lepiej od yamahy NS-333. Kolumny umiejscowione są też w kontrowersyjnym miejscu, jak czytałem po forach to miejsce dziwne, bo na półkach przy suficie.
Co do dźwięku, podłączając do zestawu iPada jest super, jednak z komputera(gdzie mam bardzo dużo muzyki, więc zależy mi na strumieniowaniu z kompa) jest już dużo słabiej. Myślę, że to wina zintegrowanej karty dźwiękowej, bo czego innego. Więc dzisiaj wpadłem na taki głupi z pozoru pomysł, czyli podłączając wzmaka do miksera muzycznego wpiętego do kompa przez USB.
Właśnie coś takiego. Ma on przecież DAC - teraz po odsłuchach jestem już pewien, że gra to lepiej jak zintegrowana dźwiękówka. Wiem, wiem, rozwiązanie pewnie dalej mało audiofilskie, dla niektórych pewnie żenujące. Mi nie o to chodzi żeby to był sprzęt nie wiadomo jakich lotów. Jestem w stanie na tym słuchać w przyjemny sposób muzyki. Oczywiście, nie mam wielkiego porównania, jednak słyszałem w życiu gorsze głośniki - jak ta yamaha wyżej wymieniona.
Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.