Skocz do zawartości

MrJansjo

Uczestnik
  • Zawartość

    96
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez MrJansjo

  1. No, jasne. Tyle, że problem się zaczyna gdy ktoś słucha więcej niż jednej kapeli - co oznacza że nagle robią się nam miriady "idealnych kolumn" bo równi realizatorzy i studia mają różny sprzęt. No i - zwykle są to monitory bliskiego pola - przeznaczone do słuchania z bliska i wtedy i tylko wtedy dające idealnie(taa, no powiedzmy bliskie neutralne brzmienie. Nota bene stąd chyba się wzięła maniera nazywania głośników podstawkowych/półkowych monitorami - choć z tymi prawdziwymi monitorami studyjnymi mają niewiele punktów stycznych. W domu lepiej sprawdzą się jednak kolumny o innej budowie/skuteczności/rozpraszaniu.
  2. ATC - z zastrzeżeniem że piszę o samych przetwornikach. To nie jest obecnie wielka sztuka skorygować głośniki w kolumnach aktywnych tak, żeby całość brzmiała dobrze - świetnie grających monitorów aktywnych klasy studyjnej jest całe mnóstwo. ATC trzeba oddać że robili to dobrze zanim inni się nauczyli więc legenda owszem, zasłużona. Ale konstrukcje pasywne na ich przetwornikach są...no niczego nie urwą, a zniekształcenia są tak, czy inaczej spore(choć tak jak lampowce - brzmiące dość miło) I jest 2022 rok. Spójrz jak to się teraz robi. Popatrz na zawieszenie tego głośnika i jego wykresy poniżej. Niezależnie pomiary to potwierdzają. Z dwiema membranami pasywnymi na 12-15 litrach otrzymujesz głośnik o niespotykanej czystości i schodzący nisko jak całkiem spore basy na 30-40 litrach z portem bass reflex i zdolny grać czysto i pięknie do 2500-2800Hz. Łączysz z berylową albo textremową kopułką i masz kolumnę marzeń, pewnie taniej niż ATC Czasy się zmieniają a legendy...przemijają. https://purifi-audio.com/ptt6-5w04-nfa-01/ https://purifi-audio.com/ptt6-5w04-nfa-01/ Tak! nowoczesna cyfrowa korekta akustyki wyeliminuje odbicia(większość) i skryguje mody/podbicia/dziury na SPL czyli wady pomieszczenia i samych kolumn, do tego dokona korekt fazowych/czasowych(czyli wad zwrotnic pasywnych). Jeśli ktoś ma mozliwość/wiedzę to najlepiej to połaczyć z umiejętną adaptacją pomieszczenia. Choć większość ludzi pewnie w domach ma ograniczone możliwości - słuchamy tam gdzie żyjemy, mało kto ma osobne salony odsłuchowe.
  3. Zgoda. Ale - jak to zwykle w tej zabawie bywa - połowiczna 😛 Nelson Pass miał swoje upodobania, przekonania, wizję. Jak niemal każdy konstruktor/follower. I ja też mam swoją. I Wy wszyscy - też. Swoje, subiektywne, prywatne, intymne. Miałem kiedyś, ze 20 lat temu - wypożyczony za ciężką kaucję wzmacniacz Pass-a, posiadałem też klona Pass-a DIY(szczerze mówiąc, nie odbiegały od siebie jakoś znacznie dźwiękowo, a na pewno nie tak aby stwierdzić który lepszy, ot różnice na poziomie placebo). Amirm pewnie by wymierzył co i jak I cóż ja mogę powiedzieć. Nie podobało mi się za specjalnie. Wzmak jak wzmak. Z perspektywy czasu pamiętam go jako grzejnik z funkcją miękkiego ciepłego bez pazura grania a zdecydowanie więcej frajdy i autentycznego zadowolenia z dźwięku dał mi wtedy poczciwy i zbudowany za ułamek ceny tego Pass-a Gainclone na scalakach, bo czarował średnicą jak mało co a nie był taką ciepłą kluchą(dosłownie i w przenośni). A że grałem wtedy na dwudrożnych scan-speakach revelatorach, dokładnych ale raczej nie czarujących - to combo wyszło bardzo miłe. Tak więc - Pass Passem. Nie lubię legend bo tyle mają wspólnego z rzeczywistością co legendarny chrzest Polski w pewnym roku z realiami - czyli wdrażaniem nowego wyznania przez 300 lat ogniem i żelazem. Ale do rzeczy. Pomiary wzmacniaczy są ważne. Bardzo. Te poprawnie przeprowadzone. Ale nie po to, aby na ich podstawie próbować się domyślać docelowego brzmienia czy wybierać te z "top ten" listy przebojów Amirm-a, a raczej odrzucać te z którymi ewidentnie coś nie tak. Które zniekształcają znacznie bardziej, niż inne w ich klasie, z podejrzeniem że to będzie słyszalne. Piszę to, co piszę z perspektywy gościa co przerobił wiele, słuchał całe życie(na tyle stary żeby nieć perspektywę i nie aż tak żeby już stracić słuch i nie szukał poklasku braci audiofilnej, nie przedkładał marki czy wyglądu co by robił piorunujące wrażenie na gościach, nie kłaniał się w pas WAF bo uważam to(sorry jeśli kogo dotknę) za upokarzające aby dostosowywać swoje hobby/pasję/wybory do zdania kogoś, kogo to zasadniczo nie interesuje i nie współdzieli. Sam też się nie wcinam w "drugiej półówki" zabawy i wybory. No i - co z tymi wzmacniaczmi? Ano to, że wcale...nie są aż tak krytycznie ważne same w sobie, dopiero w połączeniu z głośnikami takimi się stają. Dotarło to do mnie niestety dość późno, gdy zetknałem się z konstruktorami kolumn i przekonałem się że to one są decydującym czynnikiem. Wzmacniacz sam w sobie nie gra. Przetwarza tylko sygnał elektryczny. Nawet z zapiętym opornikiem na wyjściu do pomiarów - tworzy zamkniętą pętlę a dopiero zapięcie kolumn powoduje że powstaje układ wzmacniacz-kolumny i można to rozpatrywać jako jedno urządzenie. I nagle wzmacniacz pomiarowo idealny, w pętli z głośnikami staje się czymś zachowującym się inaczej. Postawiłbym śmiałą tezę - że gdy położymy szczególny nacisk(jakościowy czyli również finansowy) na wybór/zbudowanie kolumn, to wtedy wybór wzmacniacza ma mniejsze znaczenie(gdy mówimy o tylko "drucie ze wzmocnieniem, bo są wszak i inne funkcje o czym napiszę dalej). Zapewne nie jest to aż tak proste, że kolumny multiplikują zniekształcenia sygnału otrzymanego ze wzmacniacza, ale proste ćwiczenie myślowe: GDYBYŚMY MIELI kolumny idealne, o charakterystyce równej jak stół i niesłyszalnych zniekształceniach, to jedyne zniekształcenia jakie by do nas dotarły to te pochodzące ze źródła w uproszczeniu - czyli wzmacniacza. A są one tak niskie że byłyby bez znaczenia(chyba, że lampy Ponieważ ideałów nie ma - kolumny zniekształcają, niektóre nawet bardzo - to zniekształcenia które do nas docierają nie są sumą zmiekształceń żródła i kolumn(kolumny zniekształcają o rzędy wielkości bardziej więc zniekształcenia wzmacniacza byłyby zamaskowane), to są zniekształcenia sygnału wzmocnione przez zniekształcenia kolumn, na różne sposoby. A z tego wniosek taki - że warto się bić o jakość przetworników bo po osiągnięciu pewnego poziomu kolumn każdy przyzwoity wzmacniacz bedzie wystarczajaco dobry a i tak na barwę, dynamikę - decydujący wpływ mają przetworniki. Poruszyłem tylko aspekt zniekształceń, a jest ich przecież o wiele więcej - wpływ wielkości, topologii, skuteczności głośników na efekt końcowy. Jakość i odpowiednie policzenie obudowy... Całe morze zagadnień(z celowym pominięciem akustyki pomieszczenia bo ta zawsze jest, jaka jest jakich byśmy kolumn nie wstawili, co nie znaczy że warto ją pominąć, przeciwnie - nie wolno o niej zapominać. W dziedzinie kolumn/głosników w ostatnich latach(powiedzmy dekadzie) pojawiło się sporo firm/produktów które dosłownie zjadły poprzednie generacje na śniadanie. Poziom zniekształceń spadł dość drastycznie. Stara gwardia coraz bardziej odstaje, a często nigdy nie była warta hype/legendy jaka im towarzyszyła(na przykład ATC - unikające jak ognia pomiarów bo...nie ma się czym chwalić, a nadrabiająca targetowaniem się na pro i grubo jak na jakość realną przetrzelonymi cenami). Te nowe głośnik są bardzo drogie. $250-500 za jeden przetwornik to dużo. Licząc po cenie części 3-drozna para kolumn to 10-15ts. zł, w trybie DIY, w produktach komercyjnych to już dziesiątki a nawet setki tysięcy za to samo. Ale pozwalają wskoczyć na poziom high-end(technologiczno-jakościowy, nie legendarno-komercyjny). Dwudrożne doskonałej jakości da się zbudować za 10-12K I wtedy można odpuścić zastanawianie się nad zniekształceniami wzmacniacza - przyzwoitego - można wybrać pod kątem funkcjonalności i skupić się na ważniejszych rzeczach. Ponadto przekonałem się - że nie ma prawdziwej satysfakcji z muzyki bez dobrego, kontrolowanego, płynnego i "bezwysiłkowego" w odbiorze basu. O czym też decudują kolumny(w pomieszczeniu, rzecz jasna, więc i akustyka, ale akustyka basu nie wyczaruje, co najwyżej popsuje) A więc świetny bas plus co najmniej bardzo dobry środek i góra. Nawet najcudowniejsza góra i średnica bez dobrego basu nie da pełnej satysfakcji, może na chwilę oczarowania a potem i tak "niepokój i gonienie króliczka) - a wpółcześni audiofile i konstrukcje wydają się skupiać na wszystkim(średnica, góra, wygląd) tylko nie na doskonałym basie. Na koniec - powyższe to moje osobiste wynurzenia i doświadczenia więc subiektywna opinia tylko - na koniec link do Archimago http://archimago.blogspot.com/2015/09/measurements-sound-room-update-digital.html#more oraz drugi do Amirm-a, w tym samym temacie. https://www.audiosciencereview.com/forum/index.php?threads/review-and-measurements-of-lyngdorf-roomperfect-eq.6799/ W podobnym tonie wyrażają się i inni - w tym takie były wnioski z wielkiego testu głośników średnotonowych. Najlepsze i najważniejsze co współczesny audiofil może zrobić, to sprawić sobie dobry cyfrowy system korekcji akustyki pomieszczenia! One dokonują korekty SPL, kasują mody ALE i także dokonują korekty czasowej(filtry FIR), co poprawia spójność, płynność i kontrolę basu. Cytując Archimago z artykułu który zalinkowałem: Let's go back to where we started with Peter Mitchell's Stereophile article: "In my judgment, acoustic environment correction is the single most important advance in audio since the CD - perhaps the most important advance since the advent of stereo." Dlatego osobiście widzę to tak: Zadbać o maksymalnie dobre głośniki, cała para w to - potem dołożyć cyfrowy system korekty pomieszczenia(n.p. Room Perfect, Dirac Live!), w razie potrzeby zintegrować dobry subwoofer(z naciskiem na dobry i zintegrować, nie tylko podłaczyć 😉 a wtedy...zniekształcenia wzmacniacza, kable i nne takie można mieć serio głeboko gdzieś. I dlatego kupiłem po namyśle wzmacniacz Lyngdorf-a a nie Hegla(który pomiarowo jest lepszy). pozdrawiam,
  4. @J4Z Skąd ta smutna mina? Czasem jest tak, że człowiek ma częściowo zgodne z oponentami(z obiema stronami) zdanie plus zdanie odrębne. Gdyby zaczął się wpinać w dyskuję to nikt by się do końca nie wypowiedział a pojawiłby się bałagan i za dużo wątków naraz, nie wszędzie trzeba wstawiać swoje trzy grosze. Plus - owszem, czytuję namiętnie AudioScience i bloga Archimago (tak swoją drogą, czy tylko ja zauważyłem że znany tu jako Amir sympatyczny i bardzo kompetentny człowiek i zdroworozsądkowy audiofil w rzeczywistości to Amirm ? :). Ale i tak, gdy kupowałem w tym roku nowy wzmacniacz - to, mimo że od lat bardzo skupiam się na zniekształceniach(a konkretnie ich minimalizowaniu) wybrałem taki, który pomiarowo niestety(niestety, bo wolałbym oczywiście aby był przynajmniej jak topowe Toppingi), nie błyszczy. Ponieważ tak samo jak Amirm który go testował - ubolewam nad wynikami pomiarów i podziwiam rezultat dźwiękowy jaki można uzyskać. Takie buty.
  5. Niekoniecznie opuścili. Może czytają sobie tylko, uśmiechając się szeroko
  6. Oczywiście. Nie wyklucza w żaden sposób. Po prostu w takim pomieszczeniu cyfrowa korekcja ma mniej roboty(albo inną - zależnie jak była przeprowadzana ta adaptacja, bo równie dobrze ktoś stawiając pułapki/dyfuzory etc może niechcący poprawiając jedno popsuć drugie). Miażdząca większość ludzi nie ma jednak takiej możliwości bo pomieszczenie do grania jest równocześnie użytkowe, rodzina etc. poza tym malo kto umie sobie samodzielnie pomierzyć i zinterpretować skutki takich poczynań i często odnosi pyrrusowe zwycięstwo - n.p. pozbędzie się uciążliwych dudnień ale równocześnie wytłumi sobie nieświadomie coś w innym miejscu i wybije dołek w SPL. Trzeba słuchać i trzeba mierzyć. Jedno bez drugiego to połowa sukcesu. Dla pasjonata z zacięciem technicznym to fajna zabawa, dla kogoś innego temat nie do przejścia. Poza tym, te dwa które wymieniłem są najbardziej zaawansowane, poza oczywistym i prostym korygowaniem SPL(choć może niekoniecznie prostym - pamiętam jak z 10 lat temu robiłem to behringerem deq 2496 - automat był "głupi i dążył za wszelką cenę do płaskiej charakterystyki co dawało nienaturalny efekt, albo "bez życia". Trzeba było korygować ręcznie po pomiarach. Te nowoczesne - Room Perfect i Dirac korygują SPL inteligentnie, poprawiają rozciągnięcie dołu bez psucia odpowiedzi impulsowej, modulują mikrozakresy SPL(na szsrokości kilku Hz) tak aby zlikwidować mody/echo i do tego wykonują korekcję fazową głośników. te rzeczy są całkowicie poza zasięgiem "tłumików". Efekty są zadziwiające - nawet w "gołych" pomieszczeniach uzyskuje się swietne efekty, a jeśli ktoś ma już zaadopotowane pomieszczenie - tym lepiej.
  7. Nie mam co "próbować". Bawię się tym od 30 lat(liczę od momentu kiedy klocki audio kupuję za samodzielnie zarobioną kasę) więc trochę w tym czasie, jak się zapewne domyślasz, i sprzętu, i eksperymentów i wniosków i krystalizowania się ostatecznych poglądów/wiedzy było. I jestem akurat tym typem, co wszystkim mówi żeby NAJPIERW ustawili poprawnie kolumny w pomieszczeniu, znaleźli optymalne ustawienie, może to i owo przearanżowali - dopiero potem w panice wymieniali elektronikę(*) czy szukali nonsensownego ratunku w kablach. Nie zrozum mnie źle, wcale tu nie nie umniejszam znaczenia akustyki czy pomieszczenia. Przeciwnie. Jedynie podkreślam że najważniejszy jest instrument - kiepskie kolumny nie zagrają pięknie w najlepiej nawet akustycznie zaaranżowanym pomieszczeniu. Trochę też na manowce sprowadza nas nomenklatura. Formalnie "brzmienie" to zespół charakterystycznych cech instrumentu/głosu. Zakłócenia wnoszone przez pomieszczenie składają się na zniekształcenia dźwięku, nie na brzmienie jako takie. Ale - możesz to też postawić tak że brzmienie+zniekształcenia=nowe brzmienie i zdaje się że tak to ujmujesz - wtedy pełna zgoda. A więc tak, oczywiście - pomieszczenie ma DRAMATYCZNY wpływ na ostateczne doświadczenie słuchacza. Ja to wolę tak ująć - odróżniać brzmienie instrumentu(źródła dźwięku) od wrażeń słuchacza, percepcji. Tak czy inaczej to nie jest takie ważne "co bardziej". Możemy zupełnie komfortowo uznać że kolumny plus ich otoczenie akustyczne współtworzą dźwięk i tyle. Pomieszczenie możemy poprawić/dopasować, kolumny w razie potrzeby możemy wymienić całkowicie a jeśli nie odpowiada nam ich barwa/dynamika/balans tonalny/jakość przetworników to wymienić w całości albo poprawić/dopasować. Ponieważ w ostatnich czasach technika pomiarowa potaniała/poprawiła się i stała się dostępna w zasadzie dla każdego chętnego - duża część pasjonatów/elektroników/DIY-erów oprócz doświadczeń organoleptycznych zaczeła też mierzyć - optymalne jest połączenie tych dwu światów. Nie dychotomia a połączenie właśnie. Pojawiły się też dostępne "dla wszystkich" techniki korekcji akustyki pomieszczenia. Mamy XXI wiek i warto korzystać z jego zdobyczy. Dlatego przy wzmacniaczach postawiłem (*) bo chcę do tego wrócić jeszcze. Osobiście już "w tym jestem" - gram na kolumnach od Andrzeja Kisiela(zdaje się prawnego zarządcy forum na którym piszemy 😉 - na wzmacniaczu z korektą akustyki. Gdyby mi przyszło składać zestaw od zera albo polecać znajomym - to teraz, w 2022 roku nie widzę sensu kupowania systemu(wzmacniacz głównie) który nie obsługiwałby albo Room Perfect(Lyngdorf) albo Dirac Live. Kto doświadczył - ten wie. Nie ma odwrotu. Nawet tym, którzy mają jako-tako zaadoptowane profesjonalnie pomieszczenie to pomaga a przecież mało kto ma. Te dwa systemy są równorzędne jeśli chodzi o efekty a są one prawdziwym błogosławieństwem i deklasują proste "wyrównywacze SPL" obecne w ampli kina domowego czy wzmacniaczach Harmana n.p. To inna liga przetwarzania i robią robotę a nikt wszak nie ma idealnych kolumn ani idealnego pomieszczenia. Raczej przeciwnie Polecam wnioski 4. i 5. - są prawdziwe. Kto się w to nie zaopatrzy ten jest skazany na wydawanie wciąż grubej kasy na próby "na ślepo" i wieczne niezadowolenie i problemy z rujnującą doświaczenie muzyczne akustyką. https://www.audiosciencereview.com/forum/index.php?threads/worlds-best-midranges.22763/
  8. A jednak. Kolumna to instrument. To jest to coś co gra, generuje dźwięk. Oczywiście, że cechy/parametry tego instrumentu maja kluczowe, większościowe znaczenie w systemie i decydują o brzmieniu. Od doboru przetworników - w tym również materiału membran, ich rozmieszczenia w obudowie, konstrukcji i materiałów samej obudowy z a przede wszystkim - strojenia zwrotnicy zależy barwa, tempo, dynamika, rozdzielczość, rozpraszanie uzyskanego dźwięku, towarzyszące zniekształcenia i niedopasowania fazowe. I wiele innych rzeczy. Akustyka pomieszczenia wpływa na to, jak dźwięk w tym pomieszczeniu się rozchodzi, pomieszczenie generuje mody, odbicia i tłumienie. Nie brzmienie. Trochę to jakby powiedzieć, że pomieszczenie w którym gra skrzypek jest ważniejsze dla brzmienia niż same skrzypce.
  9. Tak, to prawda. Akustyka ma wpływ na brzmienie zaraz po kolumnach. Tyle, że tak samo jak filmik na YT nie odpowie na pytanie "jak MOJE pomieszczenie wpłynie na brzmienie" tak samo nie odpowie na to odsłuch w salonie bo tam jest inna akustyka. Więc akurat argumentu "z akustyki" to bym nie wyciągał 😉
  10. Według mnie albo nie czytasz ze zrozumieniem, albo celowo ignorujesz pozostałą część wypowiedzi. W jakim celu nie wiem, może żeby pobić pianę. Chyba dość wyraźnie pisałem - że NIE? Że tylko doświadczeniu userzy, tylko pod pewnymi warunkami uzyskają tylko część informacji? Co jeest u licha nie tak z dzisiajszymi czasami że ludzie potrafią pisać a nie potrafią czytać?
  11. Ale co do "jak będzie u nas" to i taki sam zarzut można przedstawić odsłuchom w salonie/sklepie. Zorientujemy się co do charakteru grania, ale ostateczny test i tak będzie dopiero po ustawieniu u siebie w domu(i zazwyczaj zdziwienie :). Ja do tego podchodzę filozoficznie. Odsłuchy w salonie/na audio show dają informację jak kolumna gra(w jakimś pomieszczeniu) a w domu dowiemy się jak zagra u nas. No nie da się tego w 100% przewidzieć słuchając gdzie indziej. Niemniej - jak kolumny grają ciemnoto i u nas bedzie ciemno a jak dają "mnóstwo basu" to i u nas dadzą. I na dobrych filmach z YT tez to usłyszymy. Ale sceny, ostatecznej barwy, interakcji z naszym pomieszczeniem - nie usłyszymy nigdzie, dopóki ich nie wstawimy w swoje docelowe miejsce. Z tego, co widać jak zwisają kable od mikrofonów to one są mniej więcej na linii kolan słuchacza(albo zaraz przed). Pewnie że bedzie zawsze "nieco inaczej" ale to nie jest mała klitka i ciasny rozstaw aż tak, żeby pewne oddalenie od sweet spot dawało "całkiem inne brzmienie". Bez przesady - też nie ma co robić ze słuchania muzyki jakiegoś "siedzenia w bezruchu w jedynym słusznym miejscu i wpatrywaniu się w skupieniu w ołtarzyk"
  12. Dużo tutaj prawdy zostało napisane, w każdą stronę. Oczywiście, że nie można ocenić jakoś poważnie brzmienia kolumn za pomocą odsłuchu NAGRANIA dźwięku z tych kolumn mikrofonem, skompresowanego i odtworzonego na słuchawkach. Dokładnie tak samo, jak nie można ocenić telewizora wysokiej klasy, oglądając obraz z niego nagrany na kamerze i odtworzony na innej matrycy - n.p. laptopa. To oczywiście niemożliwe. ALE... Zaróno oglądanie telewizorów jak słuchanie kolumn na YT może mieć(ale zwykle nie ma) pewną wartość informacyjną. Ja bym zaryzykował - że i jedno i drugie NIE pomoże wybrać dobrych kolumn/telewizora niedoświadczonym użytkownikom. I należy takim userom to uswiadaniać i odradzać wyciąganie przedwczesnych wniosków. Ale MOŻE - pod pewnymi warunkami - pomóc doświadczonym, osłuchanym userom. Oczywiście - nie wybrać, bo tacy userzy i tak nie wybiorą sprzętu na Youtube, tylko zorientować się co do pewnego ogólnego charakteru brzmienia i przede wszystkim - wyłapać pewne ewidentne wady czy może inaczej - zmanierowanie brzmienia. A jakie to warunki? Rejestracja filmu musi być wykonana kompetentnie i przez kogoś kto rozumie co robi i posiada sprzęt i umiejętności. Nie dowiemy się z YT jak to będzie u nas, jak tak do końca zabrzmią kolumny/zaświeci telewizor na żywo. Ale jeśli telewizor ma charakterystyczne wady(podświetlenie matrycy, przesunięcie w jakiś kolor) to będzie to widać. Jeśli kolumny mają charakterystyczne brzmienie, nosowość(niespasowanie fazowe), tendencje do przeostrzania pewnych zakresów - to wprawne ucho to wyłapie. Czyli - nie tyle YT pozowli wybrać, to nonesens. Ale dobrej jakości nagranie pozwoli doświadczonemu userowi zorientować się czy warto sobie głowę zawracać i z czym(ogólnie) ma do czynienia. Oczywiscie - większość takich filmików ma ZEROWĄ wartość. Nagrywane smartfonem albo pojedynczym mikrofonem mono. Ale tu znów - doświadczony user rozpozna od razu z czym ma do czynienia(nagraniem tragicznym, bardzo złym czy może w miarę przyzwoitym). Wrzucam dwa linki - do dwóch filmów na których rają te same kolumny(na jednym dodatkowo porównane z wersją podstawkową). Czy te filmiki są bezwartościowe? No, nie. Niosą sporą ilość informacji bo są dość kompetentnie zarejestrowane. Czy są podstawą do zakupu? ABSOLUTNIE NIE. MOGĄ być podstawą do wybrania się na odsłuch jeśli komuś się spodoba ,co usłyszy - aby zweryfikować rzeczywistość z youtube. ALBO - do rezygnacji z takowego bo doświadczony user złapie pewną powtarzalną "manierę" grania tych paczek. Tak więc nie potępiałbym w czambuł. Tylko niestety - znakomita większość filmików to dramat a i mało zorientowanym userom może zaszkodzić a nie pomóc. I drugi filmik:
  13. Pogrzeb w ustawieniach audio out telewizora. Powinno być przynajmniej jedno ustawienie w którym optical out dale liniowy sygnał(nie z głośnością regulowaną przez telewizor.
  14. Musi mieć dowolne "coś" co potrafi zdekodować AC3/DTS. Może być to ampli, może być to zapewne karta dźwiękowa 7.1 z wejściem cyfrowym. Może musi kupić, może już ma a może może pożyczyć od kolegi na jedno popołudnie :). Istotą sprawy jest to, że dowolny odbiornik zakodowanego sygnału odpowie jednoznacznie: true/false na pytanie: czy mam bitperfect EDIT: wjechałem na OLX. Można kupić używany ampli kd za 100zł i nawet mniej. Za przyzwoity kabelek płaci się więcej :).
  15. Gdzieś tu po drodze(ze 2 lata temu?) w tym wątku przewijał się temat BitPerfect. ZTCW bo przyznam że nie czytałem dalej - bez konkluzji. A tymczasem, jest bardzo prosty, jednoznaczny test który odpowie każdemu czy źródło(komputer/transport) rzeczywiście gra bit perfect, czyli, czy to co zostaje odczytane z pliku/płyty CD rzeczywiście jest wysyłane 1:1 do odbiornika, czy też są wprowadzane jakieś modyfikacje(miser systemowy/up/downsampling, zmiany głośności). Do testu jest potrzebny dekoder AC3/DTS. Czyli dowolny - może być najtańszy jaki uda się kupić amplituner kina domowego - to tylko tester. test polega na tym, że bierzemy dowolny plik DTS na przykład. Zapisujemy go jako wav(nie konwertujemy, tylko zmieniamy rozszerzenie). Jeśli chcemy sprawdzić odtwarzacz/transport to wypalamy płytę CD - biorąc naszego udawanego wav jako ścieżkę audio. Odtwarzamy płytę lub plik w przypadku kompa - przesyłając go do wejcia cyfrowego ampli. Wynik testu jest mega prosty. Jeśli mamy bit perfect, to amplituner rozpozna przychodzący strumień jako poprawny DTS, zdekoduje go i odtworzy. Jeśli choć jeden bit będzie przekłamany, strumień audio będzie zmodyfikowany choć minimalnie - to usłyszymy tylko cyfrowy szum ponieważ ampli nie będzie w stanie zdekodować/rozpoznać strumienia DTS. Podobnie jak na komuterze nie rozpakujemy pliku zip jeśli będzie uszkodzony/zmieniony z zewnątrz. I tyle. A czy bit perfect jest tylko "audiofilskim ple ple" czy czymś ważnym? Otóż jest bardzo ważny, a rasowi tzw. audiofile z tego co ich czytam zazwyczaj nie mają zielonego pojęcia czym to w istocie jest Bit perfect zapewnia że dżwięku nie poddano słyszalnym modyfikacjom(n.p. nie jest możliwy upsampling z 16 na 24 bit(i odwrotny downsampling) bezstratnie i "bezsłyszalnie"). Najlepiej gdyby tego nie było a jak już, to niech to robią dobre dac-i a nie tanie układy w odtwarzaczu CD albo pożal się boże mikser windows. Podobnie producent transportu może "oszukiwać" - n.p. podgłaśniając nieco dźwięk(psychoakustyka - dźwięk minimalnie głośniejszy jest odbierany jako lepszy(nie głośniejszy właśnie), bardziej szczegółowy, z lepszą sceną. Więc jeśli korzystamy z kompa/transportu jako źródła - owszem, jest to ważne i warto o to zadbać.
  16. P.S.(bo nie mogę edytować z jakiegoś powodu). Naprawdę warto przeczytać - dla pasjonatów/konstruktorów oczywiście całość, dla próbujących uzyskać "brzmienie" wzmacniaczem - uwagi recenzenta o brzmieniu poszczególnych głośników oraz pytania/odpowiedzi od producenta na końcu(może najcenniejsze). To jest w ogóle cud to co się tu zdarzyło - nigdy w historii nie było możliwości porównania w istocie tego samego głośnika ale z różnymi materiałami membran, i to od razu w czterech wersjach. A więc po raz pierwszy bez konieczności uwzględniania rozmiaru, nepędu, zawieszenia i innych czynników mamy jasno, czytelnie, dobitnie i jednoznacznie wyłożony wpływ materiału na brzmienie. Niestety, bez polipropylenu ale on w ogóle jest dość...kontrowersyjny ;-). No i widać - w zależności od tego jak ktoś chce żeby jego system grał - w jakie głośniki powinien być wyposażony. To zdefiniuje brzmienie i charakter(oczywiście jeszcze kwestia poprawnej implementacji, obudowy etc etc). Ale brzmienie głośników jest niezmienne i podłaczony wzmacniacz...tego nie zmieni. Co najwyżej coś może popsuć. Osobiście od zawsze preferowałem kombinację papier+jedwab, aluminium nigdy mi nie pasowało, nie mówiąc nawet o ceramicznych bo te to już w ogóle. Kwestia gustu. Ale za to bardzo ale to bardzo podobało mi się jak gra berylowa kopułka od SB. A ci co słyszeli od tej samej firmy nowy materiał textreme mówią że jeszcze nawet odrobinkę lepiej niż beryl. No i tak to wygląda. Fundamentalny wpływ na brzmienie mają...głośniki. Wzmacniacze bez porównania mniejszy(a na jakimś poziomie przyzwoitości może nawet pomijalny - oczywiście lampowe to inna kategoria, tu wpływ może być większy). Kable i inne "osprzęty" w ogóle pomijam - to już naprawdę kosmetyka. Pewnie dlatego tak wielu audiofilów wiecznie goni króliczka i nigdy go nie łapie i wiecznie niezadowoleni. Nie przywiązują wagi do kolumn, do przetworników...biorą "markę"/"cenę" a potem męczą siebie i swój budżet wzmacniaczami i kablami w nadziei że to kiedyś, wreszcie, zagra jak oczekiwali
  17. Oraz to jest skrajnie intrygujące. Beryl, papier, aluminium, jedwab. Dla każdej szkoły i religii 😉 https://hificompass.com/en/reviews/bliesma-m74a-6-m74b-6-m74p-6-and-m74s-6 I już się przymykam bo to w koncu wątek o wzmacniaczach
  18. E, nie. Tuby i lampy to nie dla mnie. Prędzej https://sbacoustics.com/product/satori-tw29txn-b-textreme/ - zniekształcenia i brzmienie "a bit" lepsze niż z berylowych. Byłbym zadowolony No i jeszcze żeby nie kopało w karton tylko miało kopa https://aespeakers.com/shop/td/td12x/
  19. Są, oczywiście, każdy coś tam ma, ATC od zawsze kopułki , Visaton, ScanSpeak w serii discovery. Znakomity Dayton RS52. Tylko one wszystkie albo mają wysokie zniekształcenia, albo węższy zakres albo skuteczność nie ta. Ta kopułka SB wydaje się mieć ożenione w jednym wszystko co najlepsze. Tylko droga jest
  20. Można, ale nawet po modyfikacji - dobrego, rozciągniętego basu z nich nie będzie. Podejrzewam że gdyby je przepakować do większych skrzyń aby uzyskać niższe zejście- odpowiedź impulsowa się znacznie pogorszy i będzie kicha. A tymczasem bardzo intryguje mnie nowy(od roku na runku - w sumie nowy nadal) przetwornik średniotonowy SB Satori, md60n-6. Wygląda na to że byłby w stanie spełnić rekomendacje Lenard Audio dla idealnego odtwarzania wokali - czyli zrobienie tego przez jeden przetwornik pracujący w zakresie 600-6K. I ma skuteczność 94dB przy 6 ohm a w pomiarach wypada rewelacyjnie. O baaaardzo dawna nie było na rynku takiego cacka któe by łaczyło to co najlepsze w jednym przetworniku średniotonowym. To oczywiście głośnik do 3 lub 4 way ale nie ma innego sposobu na ideał. 2 i 2.5 way zawsze będą kompromisem bo zmusza się midwoofery do przetwarzania środka, ze wzgledu na masę membrany i zawieszenie nieuchronnie ją podkolorują i pogrubią. Może by dobrze w ten sposób ale nie rewelacyjnie. No ale to już dywagacje głośnikowe. Jako ciekawostkę - już bez komentarza, zostawię to. Choć cieszy mnie że instynkt mnie pociągnał do punktu 4 jeszcze zanim to przeczytałem https://www.audiosciencereview.com/forum/index.php?threads/worlds-best-midranges.22763/
  21. No bo to jest właśnie kwestia subiektywnego odbioru. Każdemu coś się podoba - no i na szczęście takie mamy fajne czasy że w zasadzie każdy znajdzie coś dla siebie. Ja zaczynałem od gramofonu, magnetofonu szpulowego i tranzystora(oraz przypadkowych kolumn ;-), 30 lat później wylądowałem na kolumnach z manufaktury od Kisiela(zmodyfikowanych - wymiana gwizdka na inny), streamingu z Tidala i flac-ach(nie tylko nie chcę widzieć winylu ale i CD służy mi tylko do tego zeby je zripować a nośnik->do kartonu) i wzmacniaczu cyfrowym. Na razie to tak będzie choć to nie do końca ten wymarzony zestaw. Spokojnie mogę sobie wyobrazić kogoś kto przemierza tę ścieżkę w drugą stronę - od streamingu/D klasy do lampy i gramofonu. Bo niby czemu nie? ;>)
  22. Ostatnia wersja z '89 tak ma. A jak ją to samo Stereophile zmierzyło w '96 to miała tak: Słuch akurat reaguje najmocniej na 2-4KHz, przedział 1-2KHz też, co przy braku niskiego basu będzie odczuwalne. Nie wiem którą wersję słyszałem tego głośnika - czy to była z '89 czy wcześniejsze czy późniejsza. Za to na kilku wzmacniaczach i w moim odbiorze te głośniki podkreślają środek i górny środek..
  23. Może na początek - co kto rozumie pod pojęciem "brzmienie"? Audio to tak subiektywna zabawa że tu każdy może pod dowolnym niemal pojęciem mieć inne wyobrażenie zjawiska. Za słownikiem PWN: brzmienie «zespół cech dźwiękowych głosu lub instrumentu» Głos lub instrument. To, co "wytwarza dźwięk". Więc głośniki(przetworniki) i ich zestaw, popularnie zwany "kolumną" mają brzmienie niewątpliwie. I to one w fundamentalny sposób definiują i ustalają brzmienie całego systemu. W niemal każdym aspekcie(wliczając najwiekszy wkład w zniekształcenia). A wzmacniacz? Ten tylko przetwarza sygnał elektryczny. Pomijając regulatory barwy, teoretycznie taki wzmacniacz to "drut ze wzmocnieniem". Dostaje sygnał na wejściu i powinien oddać to samo, tylko głośniejsze - na wyjściu. "Drut ze wzmocnieniem" czyli taki który niczego nie psuje to dla jednych ideał, dla innych przeciwnie. Bo oczekują że wzmacniacz coś "popsuje" pod ich gust. Albo że doda harmonicznych, zaokrągli górę, spowolni bas(lampy) albo zmieni balans tonalny(n.p. uszczupli czy pogrubi bas). Już tu nie ma zgodności czym idealny wzmacniacz jest. Ja jestem z frakcji "drutu ze wzmocnieniem" choć kiedyś, młodym audiofilem będąc uważałem inaczej. Jednak teraz chcę żeby tylko i wyłącznie kolumny decydowały o brzmieniu(ale optymalnie - aby wzmacniacz dawał możliwość regulacji barwy gdy tego chcę(i tylko wtedy)). A Ty pytasz czy wzmacniacze mają brzmienie. Niewątpliwie wzmacniacze starsze(obecnie vintage/retro) bardzo słyszalnie zmieniały sygnał elektryczny. Miały po prostu tak kiepskie parametry(jak na dzisiejsze standardy) i tak wysokie zniekształcenia że w słyszalny sposób wpływały na dźwięk. Jednak od późnych lat '90 elektronika równocześnie tak potaniała jaki i "urosła w powtarzalną jakość(niższą lub wyższą)" ze w zasadzie nie ma powodu żeby wzmacniacze "brzmiały". Jeśli są słyszalne różnice(a wielu się upiera, że są ogromne) to raczej są słyszalne tylko w określonych sytuacjach i tylko czasem. I zwykle wcale nie aż takie duże, jak się to w opisach/recenzjach kwieciście opisuje.Wielu ludzi wychowanych na vintage audio po prostu "przenosi" dawne zjawiska do dzisiejszych czasów, często na wyrost. Obecnie mamy szybkie tranzystory o szerokim pasmie przenoszenia i niskich zniekształceniach. W latach '70 wzmacniacze często miały pasmo do 16KHz, czasem do 12 i dawały zniekształcenia THD+1 na poziomie >1%, do tego były powolne(narastanie, wygaszanie przebiegów) Dzisiejsze to pasmo do kilkudziesięciu KHz, zniekształcenia 0.1-0.01% i są szybkie. Do tego powiela się powszechnie dobrze znane i przetestowane topologie, nie trzeba już odkrywać koła na nowo jak powinny wyglądać pętle sprzężeń zwrotnych. Czy dzisiejsze wzmacniacze "mają brzmienie"? Myślę że na tak postawione pytanie nie da się odpowiedzieć jednoznacznie. To tak naprawdę pytanie czy "w sposób słyszalny psują dźwięk". Albo może raczej nie psują a zmieniają, żeby nie byc ocennym - bo w końcu jak wyżej napisałem, co dla jednych ideałem dla innych koszmarem 😉 Wzmacniacz nie gra. Wzmacnia sygnał elektryczny. Ale po podpięciu kolumn(a nie opornika na wyjściu jak do pomiarów) tworzy z kolumnami obwód i od tej pory można tylko mówić o parze wzmacniacz-kolumny. Które na siebie wpływają nawzajem. Za brzmienie w większości(znakomitej) odpowiedzialne są kolumny, zarówno ze względu na to że są instrumentem jak i "szalonym opornikiem" którego impedancja zmienia się w zależności od częstotliwości, temperatury cewek i wielu innych czynników. Więc można się spodziewać, że część wzmacniaczy będzie na tyle nieodporna na te szaleństwa że duet wzmacniacz A z kolumnami X zagra nieco inaczej niż wzmacniacz B z tymi samymi kolumnami X W ślepych testach, przy porównaniach wzmacniaczy o wyrównanej głosności w większości testów jakie widziałem(w zasadzie we wszyskich które spełniały warunki ślepego testu, nawet nie podwójnie ślepego) - słuchacze nie byli w stanie odróżnić wzmacniaczy. Ku ich wielkiemu zaskoczeniu - gdy nie wiedzieli co gra, okazywało się że różnice, jeśli w ogóle istniały - były na tyle nieznaczne i niecharakterystyczne że nie potrafili ich przypisać do konkretnego urządzenia. Ci sami słuchacze przed testem potrafili opisać szczegółowo brzmienie i cechy każdego urządzenia. Czy więc wszystkie grają tak samo? Nie, nie uważam tak. Uważam - że w zgodzie z wynikami tych testów, w pewnym roboczym przedziale głośności, na stosunkowo łatwym obciażeniu(bo do takich testów raczej nie używa się wyjątkowo trudnych czy nietypowych konstrukcji) różnice wprowadzane przez wzmacniacze są mało albo wcale zauważalne. Myślę że dobór materiału muzycznego też jest istotny. Co nie znaczy że ich(tych różnic) nie ma w niezliczonych godzinach obcowania ze sprzętem i z muzyką. Częściowo w grę wchodzi psychoakustyka ale na pewno się da się nią wytłumaczyć wszystkiego(choć miewa zaskakująco silny wpływ. Mam znajomego który mi się zwierzył że ma takie odczucie że srebrne wzmacniacze dają więcej góry niż czarne i mimo że wie, że to nieprawda to unika czarnego sprzętu bo lubi górę pasma ;-). Na pewno różnice występują przy cichym słuchaniu. W zależności od kolumn i współczynnika tłumienia, w zależności od tłumika(potencjometry tradycyjne potrafią nierówno wzmacniać kanały). Spodziewałbym się ich też Przy wiekszych mocach - tu konstuktorzy mają pełne pole do popisu żeby wyszły oszczędności przy zasilaniu(trafo/kondensatory odrobinę za słabe) albo zemścił się niski współczynnik tłumienia albo...jeden z wielu możliwych błędów wynikających z nadmiernych oszczędności, niesparowania kluczowych komponentów albo wręcz...problem z chłodzeniem. elektronik zapewne może podać dzisiątki powodów dla których w pewnych sytuacjach zniekształcenia mogą rosnąć lawinowo i być słyszalne, nawet jeśli w pomiarach na oporniku albo w niezbyt wymagającym odsłuchu to nie wychodzi. Zresztą mogą być wprowadzone celowo. lampowce z ich trafi na wyjściu i dodawanych do sygnału harmnonicznych(bardzo wysokich). Kiedyś skusiłem się na sugden-a 21a. mały piecyk(dosłownie) w klasie A. Dziwny to był wzmacniacz. Zaraz po włączeniu grał szorstko i nieprzyjemnie, po chwili się rozgrzewał i grał, cóż, normalnie. Ale rozgrzewał się dalej ;-). Gdy był już bardzo gorący, po godzinie grania - zaczynał grać okropnie miękko, ciepło, "nadprzyjemnie" - nawet ostre gitarowe riffy były łagodzone...takie ciepłe kluchy. Wielu z tego powodu go kupowało i wielbiło. Ja się go pozbyłem z ulgą. Pewnie tak był celowo skonstruowany, żeby chłodzenie było za słabe. W efekcie musiały się zmieniać jakieś parametry elektryczne i skutek był słyszalny. Więc tak, ten sam wzmacniacz może zagrać inaczej niż ten sam wzmacniacz jeśli konstruktor tego chce. Przyjrzałem się jednak recenzjom i znanym pomiarom bardzo dobrych, wykonanych jak to się mówi - bezkompromisowo wzmacniaczom uznawanym za high end. Bez znaczenia czy będzie to Accuphase czy MacIntosh czy tańsze(ale nadal drogie) końcówki czy topowe integry Primare - łaczy je jedno. Wysoki współczynnik tłumienia, bardzo niskie zniekształcenia THD+N, przewymiarowane zasilanie. Oraz recenzje stwierdzające zwykle...brak brzmienia własnego, całkowitą neutralność, przezroczystość, klarowność. Drut ze wzmocnieniem. Czy więc o to chodzi? Ja uważam, że tak. I oczywiście nie trzeba kupować MacIntosha żeby to mieć. Wiele tańszych wzmacniaczy ma te same cechy i zapewne grają tak samo. Może nie mają aż tak drogich obudów, aż tak wysokich mocy. Może nie są legendami. Ale robią to samo. Wzmacniają bez słyszalnych zniekształceń. Miałem wiele wzmacniaczy w domu. Przez 30 lat, kiedy sam na to zarabiam i płacę - wiele rzeczy przetestowałem. I też wykonałem wiele porównań, jeśli się dało to ślepych. Po tych trzech dekadach nie mam wątpliwości. 80% wysiłku i budżetu w przetworniki, kolumny. Jak będą to z naprawdę wysokiej półki przetworniki, umiejętnie zaaplikowane - przemyślane do pomieszczenia w któym mają grać to potem wystarczy po prostu neutralnie i bez problemów grający wzmacniacz i będzie fajnie. A wzmacniacze które wyraźnie się róznią od innych - cóż. Zniekształcają bardziej niż inne.
  24. Cokolwiek co może "pójść nie tak". Każdy pomiar, niezależnie od tego jak starannie i "pro" jest wykonany zawsze jest obarczony jakimś błędem i po to wykonuje się serie(i uśrednia) żeby zminimalizować wpływ błędów pojedynczego pomiaru. Kotlety to może nie, ale włączony odkurzacz - i owszem 😉
×
×
  • Utwórz nowe...