Czyli faktycznie muszę dobierać zestaw pod 55 metrów mimo, że kolumny będą oddalone od siebie o 3-3,2 m, a ja mogę bez problemu usadzić się od nich o te 3-4 metry? Nie napisałem, że tą brakującą lewą ścianę mogę zasłaniać od tyłu prawie do połowy takimi papierowo-coś tam pseudozasłonami. Pytam dlatego, że od prawie 2 lat mam pianocrafta 810 (wiem, wiem, wiem ale to miał być przejściowy rodzinny kompromis cenowo-funkcjonalny), po wymianie kabli naprawdę jakoś to sobie wcale akceptowalnie "pogrywa" i nie narzekam nawet na brak basu, tudzież brak takiego "rozmytego" w moim odczuciu basu, a korzystam często z pure direct przy spokojnych klimatach typu Erykah Badu czy Tracy Chapman. Oczywiście w międzyczasie odsłuchiwałem to i owo, tu i tam, i chciałoby się lepiej ale finanse narzucają stopniowe postępowanie. Ostatnio słuchałem Pianocrafta 410 z B&W 685 i w bezpośrednim porównaniu z oryginalnym monitorkami było troszkę kulturalniej, troszkę detaliczniej, troszkę bardziej liniowo, przestrzeń może troszkę węższa ale głębsza i zdecydowanie lepiej rozpoznawalna, bas nazwałbym takim z "konturami" i większą dynamiką. Wszystkiego było lepiej po troszkę ale nie tak żebym stwierdził, że to jest to lepiej, o które mi chodzi i moinitorki kupił. Teraz gdyby ktoś mi powiedział, że jak po zakupie B&W dołożę do nich potem cd+wzmacniacz i wszystkiego będzie lepiej nie po troszkę ale poprawa będzie znaczniejsza to idę najpierw w te monitorki, a potem do nich dobieram resztę. Tylko: 1. Czy te B&W mają taki potencjał żeby z lepszym CD+wzmacniacz (mają być nowe lub używane ale jeszcze na gwarancji w łącznej cenie do 3 tys.) pokazać naprawdę więcej niż z Pianocraftem? 2. Czy powierzchnia i tak sprawi, że nic się nie zmieni póki nie pójdę w podłogówki i naprawdę "dużą moc"? Może znjadzie się ktoś z takimi doświadczeniami, chociaż dobrze wiem, że najlepiej posłuchać tego u siebie.