Skocz do zawartości

Najlepsze płyty


Recommended Posts

  • 3 weeks later...
Do tego po krtce ... ECM, Blue Note, Telarc, Naim Audio...
Mene!
Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. Niestety jest tak, że im lepszy sprzęt, tym krótsza półka z płytami, których słuchanie daje satysfakcję... Po prostu, im lepszy, bardziej "przezroczysty" sprzęt, tym słabsze realizacje brzmią fatalniej...
Innymi słowy, dźwięk, który nie razi podczas osłuchu z jamnika, na dobrym sprzęcie jest nie dosłuchania. Słychać po prostu za dużo icon_biggrin.gif
Pozdrawiam!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem miłośnikiem muzyki z lat 60-80 i jak tylko pojawiło się CD to zakupiłem dużą partię tej
muzyki na tym nośniku .Niestety do pierwszych wydań /może znalazło by się kilka wyjątków/nie przykładano
zbyt dużej wagi i wyszło tak jak wyszło i jakoś z tym trzeba żyć.
Na rozwiązanie tego problemu...... mam wzmacniacz lampowy na którym wszystko brzmi dobrze
przy odpowiedniej aplikacji jeszcze lepiej.
Ale np. płyt audiofilskich nie zawsze da się "słuchać" przykład Cassandra Wilson "Thunderbird" nagrana
z manierą przesterowanego basu................ moja recepta na to..............drugi system z dobrym
tranzystorowym wzmacniaczem i bi-wirrig .
Jak widać z powyższego nie jestem "audiofilem" który słucha tylku kilku płyt ,które spełniają kryteria
ale słucham muzyki/prawie wszystkiego/ na odpowiednio przystosowanym do tego "sprzęcie".
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak miałem Rotela /RA03+RB03 w bi-ambingu/ to używałem Qeda Silver Anniversary bi-wire
Potem zmieniłem sprzęt- wzmacniacz to integra /tylko z jedna parą wyjść głośnikowych/ więc
kupiłem pojedynczy kabel głośnikowy /3xdroższy / Audionova quassarus standard .
Piękny głęboki nasycony dzwięk ale.........................czegoś mi jeszcze brakowało a,że moje
monitory są dwudrożne to nawet nie myślałem o bi-wiringu,
panuje opinia,że bi-wirig w głośnikach dwudrożnych nie daje większych efektów.
Ale ja juz mam taka naturę,że nie za bardzo wierzę utarym obiegowym opinią i muszę
wszystko sprawdzić sam empirycznie.
Skontaktowałem się z Audionovą i Pan Marek Sołtysiak wysłał mi na testy Solarisa / z jednej strony
zakonfekcjonowany widłełkami a z drugiej takie specjalne "szpilki" głośnikowe/ i kabelek już
u mnie został na stałe w systemie.
Wniosek z tego taki,że trzeba samemu wypróbować żeby wydać jakąś miarodają opinię.
Solaris do mojego systemu wniósł przede wszystkim masę mikrodynamiki ,poprawiły się wysokie tony
chociaż wcale ich nie przybyło ale mam takie dwie płyty na których momentami było słychać
sybilianty a teraz już nie. Najdziwniejsze,że poprawił się zdecydowanie bas jest teraz ,krótki ,szybki
i sprężysty no taki rzec by można audiofilski jest go mniej ale jest wtedy kiedy trzeba.
Kolega ,który ma głośnikowca Albedo Monolitha nie może sie nadziwić jak taka moja składanka
Audionovy może grać tak dobrze w porównaniu 3-4 krotnie droższym Albedo.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
Po długim okresie odświerzam ten temat ponieważ uważam, że jest tego wart.Tym bardziej w zalewie tandety i niskiej jakości komerchy fonograficznej. Osobiście wydedukowałem sobie całkiem niedawno, że szkoda mi tracić fortunę w pogoni za uciekającym królikiem, czyli na kupno coraz to lepszego sprzętu audio, bo i tak 100 % satysfakcji w naszej branży nigdy nie osiągnę i dlatego doświadczę nowego czegoś, czyli spróbuję polepszyć swoje muzyczne doznania poprzez kupno jakiejś dobrze nagranej płyty. No i zacząłem buszowanie po internecie aby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat i aby nie wtopić pieniędzy na bezdurno.
Rózne panują w sieci opinie, ale zarysowała się przewaga wyznawców japońskich wydań remasterowanych, wydawanych z OBI jako mini LP. Znawcy tematu notorycznie twierdzą, że Kitajce nie odwalają w temacie audio fuchy jak inne blade nacje i każda ich płyta z tych remasterowanych edycji jest synonimem doskonałości dźwięku. No to następny mój krok był zakupem takiej jednej próbnej płyty. Pośród dosyć sporawej ilości róznego rodzaju muzyki na tych płytkach wpadła mi w oko jedna, a mianowicie Marillion - " Clutching at Straws" . Kupiłem za 99,00 zł. Dziwne wydanie poligraficze. Taki rzeczywiście mini - winyl dokładnie w takim samym opakowaniu jak winyle. Coś tam na tym pisze jakimiś krzakami ale jedna rzecz jest po angielsku - www.toshiba-emi.co.jp. No to poszła bidula do szuflady i....... ożesz kurtwa jego w czesanego !!! Co za dźwięk !!! Mój kiepskawo-audiofilski sprzęt dostał kopa jakby kwalifikował się do finału HighEndu na Audio Show 2008. Głębia, przestrzeń, lokalizacja muzyków i słyszalność wszystkiego co powinienem z tego nagrania usłyszeć. Dynamika powalająca. No to dla porównania pożyczyłem tą samą płytę w wydaniu stricte europejskim. I co ? Pudło po butach. Coś tam gra ale porównania do wydania made in Japan nie można stosować bo uwłacza to Japończykom i ich wrodzonej miłości do doskonałości muzyki.
Uwierzcie mi na słowo. Jedna płyta za kilkadziesiąt złotych a skutek taki jakbym wydał drugie albo i trzecie tyle na sprzęt w stosunku do tego co wydałem dotychczas. Dlatego od dziś pieprzę kabelki i inne tego typu wynalazki, szumne nazwy marek, testy i obiegowe opinie na łamach prasy branżowej i forach. Nie dam się zwariować marketingowi bo polega on w większości na oszukiwaniu przeciwnika. Lepiej raz na miesiąc kupić sobie taką płytkę i cieszyć się pięknem i doskonałością nagrania i muzyki a nie podniecać się coraz wyższymi półkami sprzętowymi.Po prostu w kwestii gonitwy za coraz lepszymi gratami jest tak, że stosunek wydanych pieniędzy do poprawy satysfakcji z jakości jest całkiem do d...y. Przekonałem się o tym właśnie nad wyraz słuchowo i organoleptycznie.
Tak więc Szanowni Koledzy POLECAM Wam tego spróbować a gwarantuję, że dystrybutorzy sprzętu audio będą mieli coraz mniej zarobków co w końcu doprowadzi do urealnienia na terenie RP cen sprzętu audio. Bo kpiną jest to, że bardziej opłaca się kupić cokolwiek z audio np. w Anglii niż u naszych rodzimych wyzyskiwaczy.

-
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
A co myślicie o Deutsche Grammophon? Ostatnio nabyłem w EMPiKu Sonaty Blechacza i jestem trochę zawiedziony... Jakoś tak brak przejrzystości i krystaliczności dźwięku, mam wrażenie że jest prawie przesterowana (no dobra nie jest, ale niewiele brakuje). Ja kupiłem płytę w polskiej wersji akurat. Może ktoś wie czy różni się ona czymś od wersji zagranicznej oprócz opakowania? Mam na myśli dzwięk.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc w ślady Perkoza zakupiłem Floydów "The final cut" w wersji made in Japan. Po odsłuchach opiszę wrażenia (jestem bardzo ciekawy jak to będzie brzmiało, dla porównania mam wersję "normalną").

Odnośnie tematu - dodałbym Linn Records. Duzo fajnej muzyki a oprócz tego można bezposrednio zakupić pliki via internet np. w wersji Flac i wypalić sobie płytkę.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem juz po odsłuchach japońskiego "The final cut". Wrażenia - bardziej czysty i detaliczny dźwięk, wyraźniejsze szczegóły (słyszalne zwłaszcza na słuchawkach). Generalnie europejska wersja tej płyty też jest b. dobrze zrealizowana więc różnica nie jest aż tak widoczna jak np. pisał kolega Perkoz. Niemniej jednak chyba przerzucę się na japońszczyznę. W następnej kolejności "Pulse", ale cena trochę zaporowa - >300 zł w CCD.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...