Skocz do zawartości

CZY JESTEŚ AUDIOFILEM?


Recommended Posts

Zdecydowałem się stworzyc ten temat gdyż jestem ciekawy waszych spostrzeżeń. Pytanie pozornie proste jednak kryteria odpowiedzi mogą byc różne.
Bo czy audiofil to ten, kto po prostu uwielbia muzykę, czy może ten, kto słucha tylko sprzętu z najwyższych półek? Często zapytani o opinię na temat jakiegoś konkretnego sprzętu zrzucamy z siebie zgrabnie odpowiedzialnośc stwierdzeniem: "ale ja się nie znam, przecież nie jestem audiofilem". Czy audiofilia tyczy się wyłącznie sprzętu za pomocą którego słuchamy muzyki? Jeżeli tak, to oznaznaczałoby, że niestety tylko niewielu z nas może byc audiofilami. Czy do bycia audiofilem potrzebny jest słuch absolutny? Proszę piszcie. Z góry dziękuję za każdą odpowiedź.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuch absolutny jest cechą wrodzoną osoby i nie stanowi ani o geniuszu muzycznym (słuch absolutny wcale nie przesądza o talencie muzycznym), ani o skłonnościach do "audiofilstwa", czymkolwiek ono może być.

Osobę, która kocha muzykę raczej nazwiemy melomanem.

Ja spokojnie mogę powiedzieć, że "się nie znam", choć nie mogę powiedzieć, że nie jestem audiofilem. Po prostu sprzętem interesuję się, gdy nadchodzi czas jego kupna. Natychmiast po zakupie przestaję się interesować wszelkimi nowościami i nie wiem na przykład, czy kolumny Dali Ikon 7 Mk II różnią się czymś od Dali Ikon 7 (które posiadam). Nie kupuję prasy audiofilskiej.

Zdarza mi się jednak słuchać sprzętu zamiast muzyki, zwracam uwagę na jakość nagrania płyt.

Kim więc jestem?

Za tekst "jeżeli tak, to oznaznaczałoby, że niestety tylko niewielu z nas może byc audiofilami" zbierzesz tu baty, bo większość wątków na tym forum dotyczy nabywania sprzętu grającego "audiofilsko" za niewielkie pieniądze. Wcale nie jest tak, że poniżej 10 kilozłotych sprzęt nie jest audiofilski, a powyżej 20 to już na pewno.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozna tez potraktowac sprawe szerzej i interpretowac audiofilie bardziej medycznie niz hibbystycznie. Czyli ze audiofil to ktos kto bez muzyki nie potrafi zyc. Tu sie wpisuje bez dwoch zdan. Ale pod powszechna definicje sie zdecydowanie nie lapie. Nie chce mi sie czegos w sprzecie zmieniac, sprawdzac jakby brzmialo inaczej i z czym innym. Moze pozniej to przyjdzie, ale nie sadze. Sprzet juz posiadam i wymienianie na inny... to strata pieniedzy. A ja nie lubie tracic pieniedzy. Choc jak sobie przypomne jak brzmialy euphorie... Ale to bylo SACD czy cos takiego tak wiec to tez cos innego.

Co do nagran to wczesniej cos tam slyszalem ze moze cos byc nagrane gorzej lub lepiej. Teraz to slysze i zmniejsza to u mnie przyjemnosc z odsluchow.
Prasy audiofilskiej tez nie kupuje bo nie ma to sensu. Testy nie sa miarodajne moim zdaniem, a tez niespecjalnie kreci mnie czytanie np o wzmacniaczach lampowych z przedzialu cenowego ktory nie tylko jest dla mnie absurdalny ale takze daleko poza zasiegiem finansowym.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym słuchem absolutnym to nie jest aż tak oczywista sprawa. Podobno istnieje możliwośc nabycia słuchu absolutnego, jeżeli jest on rozwijany od wczesnej młodości. Dla przykładu wśród Chińczyków występuje dużo większy odsetek ludzi ze słuchem absolutnym niż np. w Polsce czy wielu innych krajach, a dzieje się tak dlatego, że w języku chińskim 'mandarin' kluczem do zrozumienia wielu słów jest intonacja. Istnieje wiele słów, w których by je odróżnic semantycznie od siebie trzeba wyłapac drobne zmniany w intonacji czy akcencie. Znaczy się niby są takie same, a wystarczy tylko trochę inaczej wymówic i mamy wyraz o zupełnie innym znaczeniu. I tak młodzi chińczycy cwiczeni od wczesnej młodości nieraz nabywają zdolnośc czy cechę słuchu absolutnego... Nie tyczy się to tylko Chińczyków rzecz jasna.
Wracając do tekstu, za który, byc może i słusznie należą mi się baty, pisząc go kierowałem się w dużej mierze tzw. prasą specjalistyczną, gdzie to mianem sprzętu audiofilskiego określany jest zwykle tylko ten bardzo drogi. Nie napisałem jednak, że się z tym zgadzam, poprzedziłem to zdanie pytaniem, które to głównie skłoniło mnie do stworzenia tego tematu na forum. Mnie samego nie stac na drogi sprzęt, a i słuchu absolutnego nie mam, jednak za audiofila się uważam i to w 100%.
A to za sprawą pierwotnego znaczenia słowa 'audiofilia', mającego swoje źródło w Łacinie i Grece. I tak oto kocham dźwięk, nie tylko ten, który mi leci z głośników!!
Idąc tym tokiem rozumowania nasuwa się pytanie: Jaka więc jest różnica między audiofilem, a melomanem? Ja to sobie staram wytłumaczyc tak: działaniem każdego człowieka kierują dwa pozornie przeciwstawne sobiecz elementy: to rozum i emocje. Tutaj rozumem nazwijmy audiofilię, emocjami zaś melomanię. Może i ta prosta odpowiedź nie wyczerpuje całkowicie tego zagadnienia jednak mnie zupełnie wystarczy. Początkowo nie chciałem pisac o tym co sam uważam na ten temat, bo chciałem się najpierw zapoznac z opiniami innych. Zadawałem tylko pytania, może faktycznie trochę sugestywne...
Uważam, że audiofilem, tak jak i melomanem może zostac każdy, a grzebanie w sprzęcie za dziesiątki czy setki tysięcy złotych to często nic innego jak tylko próżnośc i tzw. przedłużanie penisa. Byc może piszę tak trochę z zazdrości, jednak mam nadzieję, że tak nie jest. Nie chciałem tutaj oczywiście nikogo urazic, ale trudno, stało się...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Z tym słuchem absolutnym to nie jest aż tak oczywista sprawa. Podobno istnieje możliwośc nabycia słuchu absolutnego, jeżeli jest on rozwijany od wczesnej młodości. Dla przykładu wśród Chińczyków występuje dużo większy odsetek ludzi ze słuchem absolutnym niż np. w Polsce czy wielu innych krajach, a dzieje się tak dlatego, że w języku chińskim 'mandarin' kluczem do zrozumienia wielu słów jest intonacja. Istnieje wiele słów, w których by je odróżnic semantycznie od siebie trzeba wyłapac drobne zmniany w intonacji czy akcencie. Znaczy się niby są takie same, a wystarczy tylko trochę inaczej wymówic i mamy wyraz o zupełnie innym znaczeniu. I tak młodzi chińczycy cwiczeni od wczesnej młodości nieraz nabywają zdolnośc czy cechę słuchu absolutnego... Nie tyczy się to tylko Chińczyków rzecz jasna.


Ciekawa informacja i całkiem prawdopodobna hipoteza.
Wiadomo iż organ nieużywany zanika, więc tyczy się to nie tylko mięśni ale i szarych komórek albo słuchu właśnie.

Słyszałem też teorię, że za niewiarygodne sukcesy naszych "starszych braci w wierze" odpowiadają wczesne gimnastyki umysłowe w inerpretacji Talmudu... icon_wink.gif

Cytat

Wracając do tekstu, za który, byc może i słusznie należą mi się baty, pisząc go kierowałem się w dużej mierze tzw. prasą specjalistyczną, gdzie to mianem sprzętu audiofilskiego określany jest zwykle tylko ten bardzo drogi. Nie napisałem jednak, że się z tym zgadzam, poprzedziłem to zdanie pytaniem, które to głównie skłoniło mnie do stworzenia tego tematu na forum. Mnie samego nie stac na drogi sprzęt, a i słuchu absolutnego nie mam, jednak za audiofila się uważam i to w 100%.



Ja jednak nie uważam siebie za audiofila. To określenie ma w sobie coś "chorobowego", jak słusznie pisał nasz poprzednik.
Bez muzyki trudno mi żyć, najlepiej dobrej jakości, ale nie jest to warunek konieczny - dobrze jeśli dobra jakość jest, ale wazne by muzyka była.
Pewne moje inwestycje mojej żonie wydają się bezsensowne i być może uważa mnie za jakoś chorego na muzykę czy sprzęt, ale myślę że postępuję racjonalnie.

Cytat

Uważam, że audiofilem, tak jak i melomanem może zostac każdy, a grzebanie w sprzęcie za dziesiątki czy setki tysięcy złotych to często nic innego jak tylko próżnośc i tzw. przedłużanie penisa. Byc może piszę tak trochę z zazdrości, jednak mam nadzieję, że tak nie jest. Nie chciałem tutaj oczywiście nikogo urazic, ale trudno, stało się...



Z krytyką ludzi wydających duże pieniądze na swoją pasję raczej bym uważał - nie wiesz, nie oceniaj.
Pomijając już fakt iż nieładnie jest komuś zaglądać do portfela, to dla każdego pasja może oznaczać coś zupełnie innego.
Czy bardziej szalone jest wydanie kilkunastu tys. zł na nowy klocek do słuchania muzyki, czy kilkadziesiąt tysięcy na żeglowanie to nie nam oceniać.
Ważne jest, że ktoś się realizuje i często zaraża swoją pasją innych.
A bez wymiany doświadczeń każda pasja byłaby ograniczona w rozwoju...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasycznym, klasycznym melomanem jest pewien mój znajomy. Jego wiedza muzyczna jest olbrzymia, kolekcja płyt pokaźna.
Jednak słucha w większości płyt nagranych przed drugą wojną światową, a na dodatek na sprzęcie urągającym wszelkim standardom...
Kiedy czasami mówię mu, że lubię sobie posłuchać płyty dla samego brzmienia orkiestry, patrzy na mnie jakbym się urwał z choinki.

Słuch absolutny fakt, można wyćwiczyć. Nie wnikałem w szczegóły w pierwszej wypowiedzi.
Zwróćcie uwagę, że słuch absolutny potrafi być przekleństwem, bo jeśli np. instrument jest niedostrojony (w sensie, że nie jest nastrojony dokładnie do np. A 440 Hz), to przeszkadza w odbiorze, gramofon, któremu troszkę siadają obroty - też źle.

Powtarzam jednak - słuch absolutny nie ma nic wspólnego z talentem muzycznym. Dla muzyka, zwłaszcza dla śpiewaka, najważniejsze jest rozpoznawanie interwałów, czyli różnicy w wysokości dwóch sąsiadujących ze sobą dźwięków, a tego się uczy w podstawowej szkole muzycznej i jest to umiejętność tyle podstawowa, co bardzo łatwa do nauczenia - wystarczy zapamiętać jakim interwałem jest początek jakiegoś utworu. Np. początek nieśmiertelnego "Smoke on the Water" to duża tercja do góry, początek piątej symfonii Beethovena - mała tercja w dół itd.

Jeśli ktoś bywa na koncertach muzyki wokalnej zobaczy, że śpiewacy często mają kamertony, które uderzają przed rozpoczęciem nowego utworu.
Robią to po to, żeby wiedzieć, jak zaśpiewać pierwszą nutę. Potem już "idzie samo".
Ktoś, kto ma słuch absolutny zapewne tego nie musi robić, ale na właściwie wszystkich koncertach wokalnych, na których bywałem, kamertony były w użyciu.

A audiofile? Nie powiedziałbym, że termin ten jest "chorobowy". Oczywiście ci, co słuchają tylko i wyłącznie sprzętu i biadolą nad jakością nagranych płyt są "chorzy".
Ale są też tacy jak ja, którzy niewątpliwie zwracają uwagę na jakość sprzętu, kabelki i inne takie tam, jednak w ograniczonym zakresie.
Sprzęt wymieniłem w ciągu zeszłego roku, ale teraz spodziewam się, że starczy mi na dłuuuugo. Tzn. nie planuję żadnej wymiany, chyba że coś tfu tfu mi padnie (albo trafię szóstkę, ale to oczywiście inna sytuacja).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja napisze tak :

"Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma,
a ja w domu mam ... , ... , ... oraz ... ."

Sadze, ze wiekszosc z nas zna ten tekst piosenki. Wystarczy wypelnic pola.
A tak poza tym to pol biedy jesli "audiofilstwo" idzie w parze z dostatkiem pienieznym, natomist jesli jest odwrotnie to mamy ogromny problem ....

Pozdro.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Cytat

Pierw trzeba rozstrzygnąć sprawę czy jest się milionerem. A później można być audiofilem cokolwiek to znaczy lub chociaż stwierdzić że posiada się audiofilski sprzęt i pomieszczenie odsłuchowe.


Nie zgodziłbym się z Tobą że najpierw grube pieniądze a potem jest sie audiofilem.Jeżeli kogos stać na sprzęt wart kilkaset tysięcy to jeszcze nie znaczy że jest audiofilem.Oczywiscie nie mówię tutaj o wszystkich,nie o to chodzi.Mają pieniadze i kochaja muzykę to tylko pozazdrościć(w pozytywnym tego słowa znaczeniu.Ale sa tez tacy którzy kupia drogi sprzęt z czystego snobizmu,poprostu nie wypada miec nic taniego.Takich nie mozna nazwac audiofilami.Chyba zgodzisz sie ze mna.Prędzej nazwałbym tym określeniem(audiofil)osoby z niewielką kasą ale bardzo zaangażowanych w to co robią.Cieszących się z drobnych sukcesów z racji posiadanych środków.Nie wiem czy się z tym zgodzisz ale ja tak to widzę
Pozdrawiam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem melomanem z zacięciem audiofilskim icon_smile.gif
Słyszę niestety różnicę w "podaniu" tego samego utworu ,wykonania na sprzęcie poprawnym vel wybitnym i wcale
nie za jakieś straszne "miliony".
Powoduje to ,że trochę inaczej to odbieram ,bo nie tylko ważna treść ale też forma .
To tak jak by napić się super wykwintnego wina z "gwinta" pod mostem a tego samego dobrze podanego w eleganckiej
restauracji w przyjemniejszych "okolicznościach przyrody" . Wino w zasadzie jest to samo icon_wink.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Cytat

Pierw trzeba rozstrzygnąć sprawę czy jest się milionerem. A później można być audiofilem cokolwiek to znaczy lub chociaż stwierdzić że posiada się audiofilski sprzęt i pomieszczenie odsłuchowe.


Nie zgodziłbym się z Tobą że najpierw grube pieniądze a potem jest sie audiofilem.Jeżeli kogos stać na sprzęt wart kilkaset tysięcy to jeszcze nie znaczy że jest audiofilem.Oczywiscie nie mówię tutaj o wszystkich,nie o to chodzi.Mają pieniadze i kochaja muzykę to tylko pozazdrościć(w pozytywnym tego słowa znaczeniu.Ale sa tez tacy którzy kupia drogi sprzęt z czystego snobizmu,poprostu nie wypada miec nic taniego.Takich nie mozna nazwac audiofilami.Chyba zgodzisz sie ze mna.Prędzej nazwałbym tym określeniem(audiofil)osoby z niewielką kasą ale bardzo zaangażowanych w to co robią.Cieszących się z drobnych sukcesów z racji posiadanych środków.Nie wiem czy się z tym zgodzisz ale ja tak to widzę
Pozdrawiam


Zgadzam się w 100% ale w oczach wielu ludzi można być tylko audiofilem mając właśnie sprzęt warty bardzo dużo. Wielokrotnie byłem ironicznie potraktowany przez takich właśnie audiofili przez to tylko że na takim a nie innym sprzęcie słucham i wiele razy inni mi się żalili że zostali tak potraktowani.
Dlatego tak to ująłem że najbezpieczniej stronić od słowa audiofil.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Zgadzam się w 100% ale w oczach wielu ludzi można być tylko audiofilem mając właśnie sprzęt warty bardzo dużo. Wielokrotnie byłem ironicznie potraktowany przez takich właśnie audiofili przez to tylko że na takim a nie innym sprzęcie słucham i wiele razy inni mi się żalili że zostali tak potraktowani.
Dlatego tak to ująłem że najbezpieczniej stronić od słowa audiofil.



No to wygląda, że tak Cię traktowali cenofile okołomuzyczni icon_wink.gif
Ja słucham muzyki, a sprzęt ma nie zakłócać. Dwa lata temu kupiłem sobie sprzęt i ten do dziś mnie brzmieniowo satysfakcjonuje co przekłada się na zdecydowany brak wizyt na stronach dot sprzętu i w takich sklepach.
Co do kasy wydanej na sprzęt - jak kupowałem swój to zapytałem o sens kupowania stojących w salonie kolumn po 50 000 każda. Sprzedawca odpowiedział, że dwa typy ludzi kupują taki sprzęt -> pierwszy to ludzie u których w salonie ma być widać, że jest drogo (tacy Cię pewnie ironicznie traktowali), drudzy słyszą różnicę i używają sprzętu do SŁUCHANIA MUZYKI kilka, kilkanaście godzin dziennie (przeważnie również w związku z zawodem).
Ja nie należe ani do jednych ani do drugich więc mój sprzęt jest tańszy niż kable do tych kolumn icon_wink.gif choć ja nazywam go już "drogim sprzętem".

PS. Ciekaw jestem swoją drogą na czym byśmy słuchali muzyki (każdy z nas) dysponując kontem z np 9-cyfrową zawartością icon_wink.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Bardzo ciekawy temat.

Wydaje mi sie, ze audiofilem bedzie ta oosba, ktora zwraca uwage na forme sztuki, w naszym przypadku forme (brzmienie) muzyki. A co za tym idzie, zalezy mu, by ta forma byla najwyzszej jakosci.

Jako mlody chlopak, nie majac pojecia o hifi i dobrym sprzecie, nie wiedzac jak on wyglada i brzmi, nagrywalem rozna muzyke z roznych stacji radiowych na kasety. Ukladajac potem swoje listy przebojow zauwazylem po jakims czasie, ze te nagrane z UKFu sa zawsze wyzej od tych, ktorych jakosc jest slabsza... I tak mi zostalo po dzis.

Bo wydaje mi sie, ze dla audiofila trudno oddzielic forme od tresci. Stanowia one calosc - wzajemnie sie przenikaja i wplywaja na to jak odbieramy dana plyte czy utwor.

Natomiast co do hajendowego sprzetu: wielokrotnie mialem takie przypadki, ze drogi sprzet gral niewiele lepiej od budzetowego. Cena nie zawsze bedzie AUTOMATYCZNIE oznaczala duzy przyrost jakosci.

Pojde o krok dalej: bardzo czesto sprzet z wyzszzej polki mniej mi odpowiada od tego tanszego: czesto bowiem firmy chcac zroznicowac modele z nizszej i wyzszej polki przesadzaja z detalicznoscia, rozdzielczoscia, przejrzystoscia dzwieku, obnizajac w ten sposob muzykalnosc systemu. I potem okazuje sie, ze sprzet tanszy moze zagrac dla nas przyjemniej. Oczywiscie nie zawsze tak bedzie i w wiekszosc przypadkow, mimo wszystko, wyzsza cena bedzie oznaczala wyzsza jakosc.

Ale duzo zalezy od konkretnego modelu i konkretnej firmy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Kim jestem melomanem, audiofilem, snobem ........?
Z lubością gromadzę sprzęt. Mam go kilkukrotnie więcej niż potrzebuję. Z lubością szukam optymalnych zestawień jednego z drugim - to wskazywałoby na czynności z gatunku sztuka dla sztuki - typowe gonienie króliczka , czyli audiofil pełną gębą.
Z drugiej strony moje cudeńka połączone w lwiej części są drutami polutowanymi z tego co akurat było pod ręką - czy to z wrodzonego lenistwa, czy też z innego - drutologia stosowana nie interesuje mnie w najmniejszym stopniu- czyli audiofil taki trochę niedorobiony ......

Kierując się zasadą, że prawda żadko kiedy bywa piękna nie silę się na neutralne zestawy. Po prawdzie mam serdecznie w nosie czy coś prawidłowo oddaje nagranie (zwłaszcza jak realizacja jest kiepska) - zdecydowanie wolę jak coś brzmi przyjemnie. Zatem moje kryterium sprzętu dobry zły? Dobry sprzęt to taki którego z przyjemnością mogę posłuchać przez powiedzmy 5 godzin i to niemalże dowolnej płyty, zły to taki z którym dłużej jak godziny nie wysiedzę.
Dodam, że zwracam uwagę na brzmienie a zdrugiej strony lekkie potrzaskiwanie starej i wypracowanej plyty niespecjalnie mi przeszkadza. Paradoksalnie przestery doprowadzają mnie do szału.
Czyżby meloman zatem?

Jednak dlaczegóż zatem gromadzić wyłącznie płyty/nagrania gromadzę tyle sprzętu - sprzętu którego mam tyle,że dla 5 audiofili/melomanów by starczyło z nawiązką.

Odpowiedź kryje się zapewne w tym, że forma dla mnie jest istotna - forma rozumiana nie tylko jak gra, ale również jak wygląda to co gra. Stąd niewiele u mnie sprzetu liczącego mniej niż te 20 wiosen .....
Godzinami mogę siedzieć i dłubać w jakimś starociu, ustawiać drapaka, lub nagrywać na taśme tylko po to by zagrało jak lubię.

Kim zatem jestem?
Kim bym nie był na peno mam specjalizację magazynier icon_wink.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...