Skocz do zawartości

Jak to jest z prądem płynącym w kablach.


Angel

Recommended Posts

3 godziny temu, Miles napisał:

Jako zajawkę podam tylko informację, że nie spodziewałem się, że srebro dowali mi tyle basioru i tak ...wygładzi ostrości w górze pasma. Myślałem, że będzie odwrotnie. Znowu się myliłem...

to ciekawe... miałem okazje testować kilka rodzai kabli - głównie głośnikowych i te posrebrzane zawsze rozjaśniały górę pasma. Muszę zatem spróbować rownież z posrebrzanymi IC. Pytanko: te IC Diamond RCA, to te za 5kzł? tak mi pokazuje Google po wpisaniu nazwy o.O jeśli tak to raczej odpuszczę takowe testy... ¬¬

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Miles, bardzo ciekawy opis działania listwy z DC-Blockerem od Tomanka. Oryginalne a zarazem bardzo rzeczowe podejście do tematu i inteligentne podsumowanie. Jestem pod wrażeniem. Dzięki za opis i nie dziw się, że zapomniałem, iż to Ty zamówiłeś tę listwę. Ale typowałem dobrze. 

Co do kabli M&B, to też jestem niejako w szoku, bo takie działanie jak opisujesz mają najlepsze srebrne kable. Takie jak mój Sablon. Czyli nie rozjaśniają, nie wyostrzają, nie upośledzają niskich tonów. Choć sądzę, że pod koniec odsłuchów zagrają jeszcze trochę inaczej. Myślę także, że wpływ na taki rodzaj prezentacji ma też w udziale domieszka złota. Chciałbym wiedzieć w jakiej proporcji? Bardzo ciekaw jestem Twojej opinii, która powstanie pod koniec odsłuchów i jak się będą miały te kable do miedzianego Acrolinka. 

Słucham teraz zespołu Albion, własnie od dzięki Tobie Wojtek. Piękna przestrzenność, perkusja jędrna, soczysta, mocna, niskie schodzą głęboko. Na pewno nie ma przesunięcia równowagi tonalnej w górę. W utworze #9, uderzenia w bęben są tak realistyczne, że nieczęsto się takie słyszy w nagraniach. Świetna kontrola i zróżnicowanie niskich rejestrów. Perkusja nie zlewa się z gitarą basową. Kiedy trzeba werbel gra twardo, da się odczuć zróżnicowane rewerbacje (oczywiście nieuciążliwe, w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Wyraźnie słychać który instrument gdzie gra. Czyli jest dobra rozdzielczość nawet w dolnych rejestrach. Przekaz ogólnie ciepły, pełny. Nawet trochę aksamitny. Góra z oddechem, powietrzem, ale bez chłodu, choć orzeźwiająca. Przy tym wszystkim gitara gra drapieżnie, selektywnie. Nie ma mowy o jakimś zamuleniu. Wokal Ani Batko nośny z fajnym pogłosem, bez żadnych zbędnych sybilantów, acz wyraźny w swojej artykulacji. Scena dość szeroka, wykraczająca poza bazę kolumn. Daje również ładne rozlokowanie planów wgłąb. Świetna płyta, bardzo dobrze nagrana. A tak właśnie słychać m.in. na srebrnych interkonektach Sablon Audio Panatela. Głośnikowe to Auditorium 23. Bardzo nieefektowne. W szybkim odsłuchu przy niewprawnym, niedoświadczonym uchu, mogą przepaść w porównaniu nawet ze sporo tańszymi kablami. 

@Barry, niestety miedź posrebrzana i tańsze srebro gra tak, jak opisujesz i jak ja pisałem @Fafniakowi. Bo za tak pokazujące dźwięk srebro, jak opisuje @Miles, płaci się zazwyczaj ciężkie pieniądze. Zresztą może i za te kable trzeba sporo zapłacić? 

@Belfer54, masz rację. O kablach M&B, o srebrnych kablach i urządzeniach od Tomanka można poczytać w stosownych wątkach. Kogo to ciekawi i zada sobie trochę trudu, znajdzie. 

Edytowano przez Angel
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Angel czy mógłbyś bardziej szczegółowo opisać jaki masz system stereo? Jak nie chcesz tu, napisz mi PW. I czy zdarza Ci się słuchać muzyki bardzo szybkiej dynamicznej? Czy stopa jest wyraźna i się nie gubi? Kiedyś pisałaś, że pasjonuje Cię Jazz. Mi osobiście nie specjalnie podchodzi tradycyjny... Jest taki trochę archaiczny, ale może to Cię w nim urzekło? A może jeszcze nie dorosłem do takiego brzmienia? Po prostu mi nie leży... Wolę bardziej współczesną muzykę, która gdzieś tam się "ociera" o Jazz. Coś lżejszego, jest to dla mnie bardziej "zjadliwe". Wczoraj kupiłem podwójny album Sade, jeszcze nie przesłuchałem dokładnie, ale jest bardzo przyjemny. Baśka Trzetrzelewska, którą mam już od jakiegoś czasu, czy podwójne albumy Ram Cafe, to są klimaty w których gustuję. Bardziej Soft Jazz, Chill Out... Jak byś chciał to mogę Ci wysłać płytę Henrietty Muller, to typowo Jazzowa płytka. Dla mnie jeszcze trochę za "trudny" przekaz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@1Ender, jazzu tradycyjnego mało słucham. Chyba więcej nowoczesnego, zarówno akustycznego jak i elektrycznego. O sprawach dotyczących brzmienia napiszę później.

@Kraft, podpowiedź była, bo wspomniałem o wokalistce. To ta płyta:  http://www.polskirock.art.pl/albion,albion,1697,plyta.html

Panowie. A może więcej o muzyce porozmawiamy sobie w tym wątku: 

By nie zaśmiecać nadmiernie tego wątku. Może każdy napisze tam czego słucha, co mu się podoba? Ja w ciągu weekendu postaram się tam coś skrobnąć i Tobie 1Ender odpowiedzieć też na zadane tu pytania. Możesz przekopiować swój post, dodać jeszcze coś więcej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

W dniu dzisiejszym miałem okazję przetestować dwa kable zasilające które podłączyłem do odtwarzacza Marantz CD6004, pierwszy to Cardas Parsec  Power Cord o długości 2 m., drugi  to Siltech na wtykach Oyaide P004e i C004 również 2 m. Obydwa kable są z tej samej półki cenowej czyli kosztują trochę ponad 2 tyś złotych. Test przeprowadziłem na swoim domowym sprzęcie.

Nie chcę się zbytnio rozpisywać o właściwościach poszczególnych kabli, więc napiszę pokrótce, że Siltech jeszcze bardziej rozjaśnił mi brzmienie systemu co było dla mnie efektem niepożądanym i kupując w ciemno ten kabel doprowadził bym do tego czego chciałem uniknąć. Natomiast kiedy wpiąłem Cardasa wszystko zaczęło idealnie ze sobą współgrać. Nagle za  sprawą jednego kabla wszystkie elementy zaczęły się „dogadywać” i dzięki temu mogłem doznać wspaniałego uczucia dotarcia do stanu zupełnej satysfakcji z dźwięku jaki prezentuje mój cyfrowy tor audio. Wspaniałe uczucie i zadowolenie. To tak jakby (trochę przesadzę) w spóźniającym się  zegarze wymienić jakiś trybik, który powodował ciągłe opóźnienia i nagle zegar chodzi perfekcyjnie co do sekundy.

Wcześniej nie byłem przekonany w taką „moc” kabli zasilających, do dnia dzisiejszego. I kto by pomyślał, że już chciałem sprzedawać odtwarzacz, bo coś mi przeszkadzało w dźwięku, co wydawało mi się nie do naprawienia przez kabel zasilający, a tu proszę, miła niespodzianka. A kabel w cenie mojego odtwarzacza (nowy, a ten który mam jest używany). I ktoś może zadać pytanie, czy warto kupować tak drogie kable? Niech każdy sobie sam odpowie. Dla mnie warto, bo wart jest ten efekt jaki mogę teraz usłyszeć, który daje mi dużo radości i satysfakcji, oraz to, że moja cierpliwość i wytrwałość zostały zwieńczone sukcesem.

Jeszcze jedno takie moje spostrzeżenie z dnia dzisiejszego, że nawet kable zasilające należy ostrożnie dobierać, bo dotychczasowy efekt misternej budowy systemu można łatwo zniweczyć.

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Dnia 24.05.2017 o 00:54, Marcin B. napisał:

W dniu dzisiejszym miałem okazję przetestować dwa kable zasilające które podłączyłem do odtwarzacza Marantz CD6004, pierwszy to Cardas Parsec  Power Cord o długości 2 m., drugi  to Siltech na wtykach Oyaide P004e i C004 również 2 m. Obydwa kable są z tej samej półki cenowej czyli kosztują trochę ponad 2 tyś złotych. Test przeprowadziłem na swoim domowym sprzęcie.

Wcześniej nie byłem przekonany w taką „moc” kabli zasilających, do dnia dzisiejszego. I kto by pomyślał, że już chciałem sprzedawać odtwarzacz, bo coś mi przeszkadzało w dźwięku, co wydawało mi się nie do naprawienia przez kabel zasilający, a tu proszę, miła niespodzianka. 

Jeszcze jedno takie moje spostrzeżenie z dnia dzisiejszego, że nawet kable zasilające należy ostrożnie dobierać, bo dotychczasowy efekt misternej budowy systemu można łatwo zniweczyć.

Twój głos opisujący doświadczenia związane z wpływem kabli zasilających jest zbieżny z moim. Wielu zmienia sprzęt podstawowy (często niewinny) zanim rozważą inne potencjalne przyczyny niepowodzeń audiofilskich, a te mogą być różne- od kabli po podstawki pod sprzętem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym jeszcze nieśmiało dodać, że przy okazji testowania kabli zasilających, podłączając je do odtwarzacza i wzmacniacza przekonałem się co do wpływu polaryzacji na brzmienie. W moim systemie słyszalny skutek przyniosła zmiana samej polaryzacji we wzmacniaczu, bez wymiany w nim kabla zasilającego.

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polaryzacja, to rzecz znana nie od dziś i wielu producentów sprzętu AV zwraca na ten aspekt uwagę. Zazwyczaj urządzenia audio są na nią czułe. Wiele z nich ma obok gniazd IEC np czerwoną kropkę, blisko tego pinu, który powinien być "gorący". W innych urządzeniach jak np. odtwarzacze i wzmacniacze Ayona, jest zintegrowana z gniazdem lub obok niego czerwona dioda, która zapala się przy złej polaryzacji. 

Edytowano przez Angel
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Witam. Też nie bardzo wierzyłem, że kabel zasilający może zmienić dźwięk. Postanowiłem jednak sprawdzić - zamówienie przez Internet, można zwrócić po posłuchaniu w ciągu 2 tygodni, ryzyko małe. Uprzejmie informuję wszystkich niedowiarków, że różnica jest wyraźnie słyszalna. Kupiłem za 1250 zł chyba kabel firmy, której nazwy nie wymienię, żeby nikt mnie nie posądził o reklamę, i  jak podłączyłem wzmacniacz tym kablem poprawa dźwięku była zdecydowana. W skrócie: większa dynamika, dokładniejszy dźwięk, nie zlewał się. To samo ze wzmacniaczem słuchawkowym (tu dokładniej nawet można usłyszeć różnicę, bo dźwięk dociera bez zakłóceń do uszu). Nie wiem jak to wyjaśnić, mam jakieś podejrzenia, ale nie jestem inżynierem i nie chcę głupot pisać. Ważne, że słyszę różnicę. Oczywiście trzeba mieć pewnie porządny sprzęt żeby to zauważyć. Porządny nie znaczy straszliwie drogi. Myślę, że od 10.000 zł za wzmacniacz czy CD wystarczy. Wzmacniacz słuchawkowy kosztował niecałe 3000, wzmacniacz gramofonowy ok. 4000 zł, słuchawki 2100 zł. Wiem, że dla niektórych to drogo, ale żadne szaleństwo. W każdym razie na sprzęcie od tego poziomu cenowego poprawa jakości jest wyraźnie zauważalna. Być może osoby, które wątpią w to mają źle dobrany / skonfigurowany sprzęt.

Jeśli chodzi o interkonekty i kabel głośnikowy, to poprawa jakości jest bardzo duża, w ogóle nie podlega dyskusji. Ale to w miarę łatwo zrozumieć. Kabel RCA czy XLR musi kosztować ok. 1500 zł (droższych nie testowałem, może jest jeszcze lepiej). Z prądem elektrycznym sprawa jest dziwna, nie spodziewałem się wyraźnej poprawy dźwięku, a jednak...

Wszystkim niedowiarkom polecam kupno na próbę i posłuchanie. Jak nie zauważą różnicy, szkoda pieniędzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hiacynt'cie, mnie dziwi, że Ciebie to dziwi... 
"Kable (wszystkie) są antenami podatnymi na zakłócenia radiowe i magnetyczne. Do tego dochodzi jeszcze inna bolączka w postaci przesłuchu- szumu elektrycznego w kablu. Pochodzi on od sygnałów z innych przewodów w obrębie jednego kabla. Jeżeli dwa przewody znajdują się blisko siebie i nie są skręcone, energia z jednego przewodu może przeniknąć na sąsiedni przewód i odwrotnie. Powoduje to szum w obu kablach- ze względu na przypadkowy ruch elektronów, który jest w tym przypadku nieunikniony. Ten wpływ zazwyczaj jednak jest niewielki w porównaniu do innych zniekształceń. Większym problemem stają się szumy prądu zmiennego i uziemienia. Elektryczność jest przenoszona do urządzeń i maszyn za pomocą przewodów ułożonych w ścianach, podłogach i sufitach. W wyniku czego wnętrza budynków, wypełnione szumem zasilania, powodują nie taką jaką byśmy sobie życzyli pracę urządzeń audio. Wydawałoby się, że kable zasilające mają jedynie pośredni wpływ na to co usłyszymy dzięki systemowi audio jako całości. Nie jest tak. Jedno z wyjaśnień tego zjawiska może się kryć w fakcie, że sygnał ten sam elektryczny płynie nie tylko w torze  sygnałowym (poprzez interkonekty, a w ich wpływ nikt nie wątpi), ale także przewodami ochronnymi PE* kabli zasilających. Jak się pozbyć tego „balastu”? Najprostszym sposobem może być odłączenie przewodów PE. Jednak ze względu na bezpieczeństwo użytkownika i możliwość uszkodzenia elementów systemu postępowanie tego typu jest wykluczone. Drugi  sposób to zastosowanie wyrafinowanych audiofilskich przewodów sieciowych (dziś już wydaje się całkiem racjonalne wydawanie dużych pieniędzy na ten cel, nie jak kiedyś się proponowało- o wartości rzędu 10% wartości urządzenia do którego się go podłączało). "Wrogiem nr1” są szumy EMI/RFI. Właśnie z tymi zakłóceniami musi zmierzyć się kabel, ale i potrafimy je skutecznie ograniczać. Robi się to na różne sposoby- poprzez skręcenie lub zaplatanie przewodów, stosowanie skuteczniejszych ekranów, dołączanie filtrów pochłaniających szkodliwe zakłócenia. Jedne firmy tego typy filtry traktują jako integralną część kabla, a inne tworzą odrębny element audio.

Podsumuję: wszelkie zanieczyszczenia prądu, jeśli nie zostaną usunięte lub przynajmniej ograniczone, zaburzają pracę układów elektronicznych podstawowych urządzeń- wzmacniaczy czy odtwarzaczy. A czy warto wydawać na kable pieniądze niemałe to proszę sobie samemu odpowiedzieć. 

 

PS Treść jest częściowo skopiowana z mojego artykułu (to co kursywą pisane), który przygotowałem dla przyszłego bloga, co to ma się ukazać ino się nie ukazał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwiłem się, bo czytywałem blogi niemieckich entuzjastów dobrego dźwięku, na których wyśmiewają się oni z kilku km kabla z elektrowni do odmu i 2 m kabla za setki/tysiące euro od gniazdka do wzmacniacza. Oraz posty sprzedawców, którzy podłączali cały czas ten sam kabel (niby go zmieniając), a klient "słyszał różnicę".

Dlaczego jest poprawa mniej mnie interesuje (nie jestem inżynierem, jak pisałem) - ważne, że jest słyszalna różnica. I z tego się cieszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Hiacynt napisał:

czytywałem blogi niemieckich entuzjastów dobrego dźwięku, na których wyśmiewają się oni z kilku km kabla z elektrowni do odmu i 2 m kabla za setki/tysiące euro od gniazdka do wzmacniacza. ....ważne, że jest słyszalna różnica. I z tego się cieszę.

Wiesz... Nie tylko niemieccy blogierzy (blagierzy?) wątpią, bo i polscy również. Śmiem twierdzić, że jesteśmy- Ty Hiacytcie i ja (i jeszcze paru, którzy zapewne się odezwą) w poważnej mniejszości, choć trzeba przyznać, że to forum (bodaj jedyne i wyjątkowe) rozsądkiem się wykazuje. Dlaczego te kilometry kabli od elektrowni są mniej istotne? A dlatego, że te ostatnie metry mają wpływ największy... Należałoby zacząć od definicji prądu elektrycznego przemiennego żeby to próbować wyjaśniać. W każdym razie to co napsute to te ostatnie metry mają naprawić zanim energia elektryczna dotrze do układów elektrycznych, które decydują o dźwięku..... I tyle! 

Piszesz "ważne, że jest słyszalna różnica. I z tego się cieszę"... No, ja bym się nie cieszył bo takie słyszenie generuje potrzebę wydania mnóstwa pieniędzy, bo jeśli Ci się zdaje, że się wykpisz tysiącem złotych to Ci się tylko zdaje. Wierzaj mi- wiem coś na ten temat i nie dlatego, że wsie rozumy pojadłem lecz dlatego, że właśnie usłyszałem.

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Wojtku ja już jestem po tej drugiej stronie, zresztą od wielu, wielu lat, czyli mam świadomość podobnie jak Ty co mogą wnieść kable do systemu, itd. Dlatego też nie mam zamiaru kopać się z przysłowiowym koniem. Ty i wielu Kolegów z forum macie w tej kwestii większe doświadczenie. :D

Zresztą wiele już w tym wątku zostało powiedziane na ten temat i myślę, że kolejni Koledzy będą wnosili do niego nowe ciekawe treści i  swoje doświadczenia.

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutnym jest fakt, że "słyszący" coraz bardziej unikają tych "niesłyszących". Właściwie to ja się nie dziwię. Bo w sumie po co mają własnie się "kopać z koniem" (fajne określenie Belfer54). Należę do tych pierwszych. Smutnym jest też fakt, że tutaj coraz mniej można poczytać tych słyszących... No ale cóż, sam miałem coś więcej napisać dla ciekawych kabli, bom się zabrał na "drutowanie" trochę i "sprawdzanie" ostatnio, nawet w sferze budżetowej, co na zdjęciach poniżej. Słyszę!! Ach, co gorzej(?), słyszę nawet wtyki, ale czy pisać o tym...? Bo co mi da kopanie się z koniem...? Może lepiej, jak zostawię to dla siebie? Może to, może tamto...Słyszę kable, i nie będę przekonywał, że jest odwrotnie. 

Kilka zdjęć z "drutowania". Drutów było więcej, ale co tam... to tylko kable. 

IMG_20170527_160101.jpg

IMG_20170527_160014.jpg

IMG_20170527_115833.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaa, to może napisz @Revo jednak coś o tym drutowaniu B|. Bo jak już wkleiłeś zdjęcia tych kabli, to mnie zaciekawiłeś. A wiesz pewnie po sobie jak taka ciekawość może być zżerająca?:)
Jak pewnie zauważyłeś, nieraz piszę o swoich doświadczeniach z kablami i czasem biorę udział w podobnych dyskusjach. Formalnym założycielem wątku też jestem ja (bo rzeczywiście wyodrębnił go @RoRo). Ale nosiłem się z tym, jak kura z jajem a kolega mi w założeniu tego wątku pomógł.

Tak, że pisz o swoich spostrzeżeniach. Po to ten wątek tu istnieje. Bo inaczej sam będziesz robił to, co obserwujesz u innych a chcesz, by było inaczej.
Ten wątek jest szczególnie obserwowany przez moderację i nie obawiaj się trollowania. Owszem, każdy tu może napisać swoją opinię, byle czymś popartą, najlepiej własnymi doświadczeniami, odsłuchami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, skoro jestem zachęcany do pisania: mogłem kupić (z możliwością odesłania i zwrotu) i posłuchać jak gra sprzęt po podłączeniu kabli zasilających WireWorld Electra 7. Była wyraźna poprawa! Oczywiście, porównywałem z kablem dostarczonym kiedyś przez Thule, dość zwykłym, więc jeśli kabel zasilający coś poprawia, to musiałem zauważyć różnicę. Pytanie, czy kabel za pół tej ceny WireWorlda nie grałby podobnie dobrze. Tego nie wiem. Nie mam tyle kasy i czasu, żeby to testować i ciągle porównywać. Ale kolejny kabel kupiłem droższy: Silver Electra 7. Zrobiłem sobie przez pomyłkę "blind test"; pomyliłem kable i tak słucham, słucham i słyszę, że gra lepiej ten niby tańszy. I trochę zgłupiałem. Ale się okazało, że podłączyłem ten droższy, nie patrząc za sprzęt z tyłu! To mnie uspokoiło:-) Pytanie, ile trzeba wydać, żeby wyraźnie poprawić to co mam teraz. Co ważne, koszt kabla znacząco przewyższa zalecane 10% sprzętu, niestety...

Inny problem: jak będę kupował kolejne kable (skoro pomagają...), to czy pozostać przy WireWorld, czy wypróbować jakieś inne kable zasilające? Nazwy ich producentów są dla mnie nic nie mówiące i rynek jest zupełnie mało przejrzysty... Bo jeśli chodzi o RCA, to WireWorld brzmi lepiej niż jego odpowiednik cenowy z firmy Cardas... To wiem z doświadczenia (odsłuchu).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Angel, przekonałeś mnie. Może masz rację. Może moje kilka słów będzie stanowić jakąś „wartość dodaną” dla czytelnika naszego Forum.

Zanim przejdę do właściwej części, chciałbym zaznaczyć, że test czy tez zapoznanie się z kilkoma kablami ma podłoże raczej „przyziemne” - w kategoriach powiedzmy bardziej „dobrego brzmienia” niż „Hi-endowego” podejścia.

Zacznę może od tego, że ja właściwie już jakiś czas temu byłem zdecydowany na konkretne kable. Ale jak to w życiu każdego audioluba – chce zjeść ciastko i mieć ciastko. Wybrałem swego czasu Silver Sonic Q10 po wielu odsłuchach i zdania nie zmienię, ale … może więcej wyjdzie z mojego „poematu”.

Przez kilka wieczorów (właściwie 2 tygodnie) miałem przyjemność (tak, za każdym razem przyjemność, bo każdy kabel gral inaczej) zapoznać się głownie z przewodami z półki raczej budżetowej, o czym na samym początku wspomniałem. Znalazł się i kabel za poważne pieniądze.

Przewodami, jakie miałem/mam u siebie przez ten czas to:

1.       Chord Clearway;

2.       Chord Odyssey II;

3.       Melodika Brown Sugar;

4.       DIY na bazie Jantzen 13AWG;

5.       Jantzen Solid Core;

6.       Cardas Parsec.

Wszystkie przewody były wypożyczone, z czego ostatni od dobrego znajomego. Z powyższego widać, że jest to półka raczej niska, np. ale może ktoś znajdzie coś dla siebie. Przyjemność obcowania z każdym z w/w kablami odbył się na Dynaudio Audience50, Luxmanie LV113, modyfikowanym Kenwoodzie DP-7030 (i kilku innych), drapaku Yamahy YP-B2B, pre phono DIY, Interkonektach DIY (Belden)+Chord Crimson VEE3, Melodika PR na pre gramofonowym, zasilające Audionova+kabel medyczny (chyba od USG :D).

Kilka zdjęć wkleiłem, natomiast nie wszystko co miałem jest na zdjęciach – za bardzo byłem pochłonięty tym, co się działo, a działo się sporo.

Otóż, drodzy Forumowicze, Ci co słyszą, i co nie słyszą – każdy z tych przewodów charakteryzował się czymś innym, czy każdy „grał” – można to tak nazwać, natomiast wpływ, jaki był na brzmienie nie podlega żadnej dyskusji. I niekoniecznie mowa tu o przedziale cenowym, określonym budżecie, a raczej o właściwościach sonicznych każdego z nich.

Postanowiłem zacząć od naszego druta, a co, niech będzie, Melodika, „CukierBrązowy”, wersja tańsza (mniejszy przekrój) i J.Lee Hooker – „Bang, Bang, Bang, Bang”....Otóż, swego czasu posiadałem kable tego producenta z serii Purple Rain, więc jest to dodatkowa okazja do zapoznania się, co tam nam Nasi dają. Ano dają tyle, że musiałem się przekonywać właściwie najdłużej. Kabel jeśli mam być szczery, nie spodobał mi się w ogóle. Dałem mu najwięcej czasu, myślałem, że musi się wpasować, lub też moje nastawienie się konkretnie sprecyzować. Miałem wrażenie, że w porównaniu do serii PR, filozofia brzmienia pozostała podobna. Jest lepiej w relacji makro – dźwięk na zasadzie gęstej kuli, ciepły, bardziej w porównaniu do PR z charakterem, jednak zbliżony. Nie wiem, może taki był zamysł speców z Melodiki, ale wydaje mi się, że kabel idzie dołem, bardzo dobrym z resztą, ale jednak dołem . Raczej kabel z tych, co „gra” lub „barwi”. Na pytanie, czy jest spora poprawa w porównaniu do PR, bo zapewne dużo ludzi je posiada, odpowiadam – tak: kabel „ciekawszy” ale jest to brzmienie markowe, nie sądzę, że będzie odczuwalna inna charakterystyka. Przepraszam, może też tak piszę, bo nie jest to ewidentnie moje brzmienie. Niestety, nie miałem u siebie kabla o większym przekroju. Podobno „Cukier” jest dość trudny w obróbce.

Po naszym rodzimym produkcie przyszedł czas na druty Jantzena. O ile ciężko będzie opisać kabel wykonany na bazie 13AWG DIY (kilka linek splecionych) – bo jak to opisywać, tak w kwestii Solid Core’a jest o czym gadać. Wszyscy markę znają, natomiast osobiście nigdy nie słyszałem ich kabli, dosłownie drutów, bo o tym tutaj mowa. Lite druty o przekroju 2x1mm (są jeszcze dla wersji Bi-wire 2x1mm+2x05mm), które namieszały totalnie , nie tylko u mnie, ale i u znajomego. Kable o jasnej charakterystyce, odrobinę doświetlający, ze świetnym timingiem, bardzo dobrym basem i kontrolą nad całością brzmienia. Rzekłbym, że miało się wrażenie, że kabla po prostu nie ma. Bardzo ciekawa stereofonia. Kabel po prostu niczego nie zepsuł, a jeśli już, to w skali mikro niedostrzegalnej. Sprawdzi się tam, gdzie szukamy przyzwoitego kabla do systemu, który jest troszkę przymulony. Oczywiście, „druty” maja i swoje wady. Z uwagi na rozjaśnienia, wokale mogą trochę razić – dosłownie, brak mu dodatkowo wyrafinowania, natomiast jest kablem ciekawym. Polecam tym, którzy np. mają dwa systemy – warto spróbować. Mit litego drutu? Czemu nie!?

….

Po kilkudniowej przerwie, po ciężkim dniu pracy, podpiął kable Chorda. Na początek słynny Odyssey 2 i Kinga Głyk z płytą „Rejestracja”. Kabel bardzo chwalony i wydaje się popularny. To, co się rzuca na ucho, to przede wszystkim neutralność ale i po prostu – wyrafinowanie w brzmieniu. Cały czas miałem wrażenie, że tutaj chodzi o swego rodzaju „kameralność” przekazu. Świetny wokal, czarne tło, odrobina słodyczy, troszkę zmiękcza brzmienie. Jest przy tym jednak płynny w graniu, elokwentny. Brakowało mi czasami trochę pazura w niektórych nagraniach, natomiast w muzyce, której słucham najczęściej jak z katalogu Dead Can Dance/Ataraxia - świetnie się spisał, albowiem potrafił jednocześnie przekazać emocjonalność nagrania. Scena rewelacyjna. Jazz/blues - brakło mi czegoś jednak …. jakby za miękko, za dobrze… i podpiąłem Clearway’a (wersja w przezroczystą otuliną). Kabel wydaje się podobny do Odyssey’a w skali makro (zaznaczam to, bo niektórzy mogą się zdziwić), w skali mikro – brakuje mu tylko tego wyrafinowania, czego wielu szuka, natomiast nadrabia to czymś innym – zdecydowanym „wybrzmiewaniem”, powietrzem, dynamiką. Bardzo ładne smyczki. Scena nie tak idealna jak w Odyssey’u, ale również bardzo dobra. Bardzo dobrze słuchało mi się późnym wieczorem – kiedy słucha się cicho. Przewód niczego nie zepsuł. Było dobrze, przyjemnie, wciągająco, dynamicznie, po prostu fajnie. Świetny kabel! Właściwie to dobrze słuchało mi się wszystkiego, każdej płyty, czy to analogu, czy CD, z różnych gatunków. I dziwi mnie trochę cena – śmieć twierdzić, że brzmieniowo jest to warte więcej (w kategoriach określonego pułapu całego systemu itd.). Tutaj myślę, że można już napisać na marginesie jak to wielce powtarzane wszem i wszędzie – preferencje każdego z nas. Do tego kwestia danego systemu, ale ten drut przekonał mnie najbardziej. Odyssey jakby w moim odczuciu mógłby się lepiej „ułożyć” tam, gdzie coś jest właśnie niepoukładane. Tam gdzie szukamy nie wyrazistości, lecz wspomnianego wyrafinowania, ułożenia, bo kabel jako całość jest również świetny, ale niekoniecznie zawsze wszędzie znajdzie nasze uznanie. Generalnie – polecam jeden i drugi - w budżetówkach ale i w bardziej poważnych systemach.

A teraz inżynieria… od Cardasa. Umyślnie tak to nazwałem, albowiem to musi być jakaś wybitna myśl inżynieryjna, bo to, co się stało po podpięciu Parseca, opiewało na przesiadkę z tramwaju do JAG’a. Przyznam się szczerze, pierwszy raz tak drogie druty miałem u siebie. I tym razem nie zrobiłem żadnego zdjęcia, bo nie myślałem o tym w ogóle. Panie, Panowie, drodzy Forumowicze. Kable były podpięte, ale kabli NIE BYŁO. Mam nadzieję, że to dość precyzyjnie wyraziłem… Absolutnie wszystko na swoim miejscu, zestaw zagrał na miarę swoich możliwości (naprawdę) – sceną, wgląd, wszerz, naturalnością instrumentów, ich wiernością w wybrzmiewaniu, precyzją, realnością. Do przodu, do tyłu, wspak, górą, dołem, średnicą, bocznicą i co tam można dopisać. Sonicznie (i inżynieryjnie chyba) nie jestem w stanie wskazać absolutnie słabości tych kabli. Ich serio – nie było, nie mogły niczego popsuć, nic nie poprawiały, transparentność totalna. Lisa Gerrard stanęła dosłownie na środku pokoju, Brendan Perry z instrumentarium na właściwym miejscu, czarne tło, muzyka…Właściciel tych kabli, będący w posiadaniu AP Tempo V i wcześniejszych drutów od Ultralinka za 50 zł/m., uwierzył w kable i jak sam  stwierdził „Krzychu, kup sobie te kable” :D. No ja mu na to, że musiał się nieźle męczyć tyle lat, przez swoją niewiedzę i brak wiary w druty. Ja bym kupił, tylko mnie nie stać, więc będę miał psinco, oo xD Najlepsze kable jakie słyszałem. A właściwie, to najlepszy sprzęt jaki słyszałem lub materiał muzyczny jaki słyszałem u siebie w mieszkaniu, bo kabli tam w danej chwili nie było. Może tylko ta inżynieria. I zazdroszczę ich posiadaczom. Rekomendacja. Do wszystkiego i dla wszystkich. A stawiam, że są i ciekawsze kable.

Noo, i to tyle na chwilę obecną. Żaden hi-end, może poza ostatnią pozycją. Po teście tak mi się spodobał Clearway, że sobie go po prostu kupiłem, ot tak. Szkoda, parę stów, więc trzeba będzie znów dozbierać do Silverów. Ale z drugiej strony, chyba lepiej jest mieć rozeznanie, i przyjemność z obcowania z czymś innym. W końcu to pasja i pasjonaci wiedzą o czym piszę.

W planach, jeśli znajdę czas to opiszę Black Rhodium Tango. Obecnie faza odsłuchów.

Dla tych, co maja zamiar atakować lub wyśmiewać oficjalnie nadmieniam – nie interesuje mnie taka rywalizacja i kopać z koniem się nie będę (ani w jedną, ani w drugą stronę), albowiem należę do tych, co kable słyszą i wyznają zasadę, że maja wpływ na brzmienie. I zdania nie zmienię. Tym, co nie słyszą nie będę pisał nic. Jeśli nie słyszą, to trudno. 

Sory za przydługi tekst. Pisałem w Wordzie. Mam nadzieję, że jest to wszystko „czytalne”.

Pozdrawiam. 

Krzysiek. 

 

 

 

Edytowano przez Revo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Revo napisał:

...A teraz inżynieria… od Cardasa. Umyślnie tak to nazwałem, albowiem to musi być jakaś wybitna myśl inżynieryjna, bo to, co się stało po podpięciu Parseca, opiewało na przesiadkę z tramwaju do JAG’a.

...Najlepsze kable jakie słyszałem. A właściwie, to najlepszy sprzęt jaki słyszałem lub materiał muzyczny jaki słyszałem u siebie w mieszkaniu, bo kabli tam w danej chwili nie było. Może tylko ta inżynieria. I zazdroszczę ich posiadaczom. Rekomendacja. Do wszystkiego i dla wszystkich. A stawiam, że są i ciekawsze kable.

Bardzo to zbieżne z tym co próbuję od pewnego czasu "wmawiać"- najpierw postarajcie się dać sprzętom grać jak na to zasługują, a ewentualnie później wymieniajcie na inne. Słusznie Revo podkreśliłeś, że to nie tylko kabel zagrał, a cały system dzięki kablom!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...