Skocz do zawartości

Jazz i okolice - płyty, koncerty, wydarzenia


Belfer54

Recommended Posts

Wpszoniaku!
Cieszę się jak dziecko,bo przy rutynowym przeglądzie ofert płytowych natknąłem się na wymienioną przez Ciebie pozycję. To chyba to,numer katalogowy się zgadza:

http://allegro.pl/lee-konitz-motion-mini-lp-i5817487811.html

Ze strachu że ktoś mi tą płytę sprzątnie,długo się nie zastanawiałem.

Belfrze,wybacz. Z resztą pewnie i tak polujesz na wersję winylową icon_smile.gif

Sprzedawca ma jeszcze kilka ciekawych tytułów,ale ze strachu (co będzie jak żona zerknie na konto,święta tuż tuż),nabyłem u niego jeszcze tylko album Sławka Jaskułke "Hong Kong". Brakowało mi tej pozycji z dorobku tego pianisty. Nagrania zarejstrowane dekadę temu,wiadomo gdzie icon_smile.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Cieszę się jak dziecko...
...Ze strachu że ktoś mi tą płytę sprzątnie,długo się nie zastanawiałem.


Zwróciłem uwagę na to zdanie, które powyżej przytaczam- dokładnie te same odczucia (najczęściej) mną targają icon_smile.gif
A ja mam dylemat inny, a mianowicie wybór pomiędzy japońskimi edycjami "Misty" Errolla Garnera. Jedna to z 2015 roku wydana w opakowaniu typu jewel case za około 40zł lub mini lp z 2003 roku za 210zł (!).... Co wybrać?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca wiem jak to jest z tymi wydaniami "mini LP". Długo nie miałem żadnej płyty w ten sposób oznaczonej. Tak jakoś wyszło. Ostatnio pojawiło się u mnie kilka krążków w tym typie,głównie za sprawą tego,że w sklepie MM (tym dla idiotów) rzucili sporo jazzu z sygnaturą Atlantic/Warner.
Klasyki w cenach oscylujących w okolicach 20pln. Tanio znaczy się. Poligrafia skopiowana z wydań winylowych,japońska obwoluta na grzbiecie pudełka,wewnątrz też po Japońsku. Normalnie to chyba mini LP? Nawet na alledrogo widziałem takie same po 100pln,bo "Japan".
Ok,sieć MM ma tego na tony i tanio sprzedaje (ostatnio na kasie wyszło 16pln zamiast 23pln z etykiety),normalka. Czy jednak wydanie mini LP z definicji będzie lepsze,czy tak jak w normalnych wydaniach cd będzie rozrzut jakościowy? Pytam,bo takich droższych mini LP jeszcze nie mam więc sam nie porównam na tą chwilę. Nie mam też takiego samego tytułu na cd i mini LP.
Odpowiadają mi takie wydania dlatego,że nie ma na nich "bonus tracków" i innych "gratisów" wynikających z większej pojemności płyty cd od płyty winylowej. Te dodatkowe,nie zawarte na oryginalnych wydawnictwach utwory,mogą wszakże burzyć artystyczną koncepcję albumu...
Tylko zastanawiam się,czy wiele firm tak wydaje muzykę i czy to tylko taki bajer czy coś w tym jest.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miles, czy piszesz o wersjach, które są dokładną kopią LP (13,5cm/13,5cm), gdzie tekturowa poligrafia jest pomniejszoną okładką winylowego odpowiednika?
Na przykład taką:
http://www.ebay.pl/itm/390570206772?_trksi...K%3AMEBIDX%3AIT

Najczęściej są to wydania limitowane do 1000 lub najwyżej 10 000 egzemplarzy, wykonane z oryginalnej taśmy "matki", w technologiach- K2HD, DSD lub innych możliwie najlepszych.
Brzmią inaczej niż edycje nielimitowane (jewel case)... Dużo lepiej! Dla przykładu- CD Ike Quebec "It Might As Well Be Spring" w wersji normalnej- europejskiej sax tenorowy Ike'a umiejscowiony jest w lewym kanale z uciętą górą zakresu częstotliwosci, natomiast w wersji japońskiego mini LP na środku z pełnym zakresem (słychać przechodzące powietrze przez ustnik).
Wiesz... Ja jak bardzo polubię którąś z płyt, to staram się ją wymienić (jeśli nie mam od wstępu) na mini LP... Wersję europejską oddaję "w dobre ręce" za darmochę, bo sprzedawca ze mnie kiepski....
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaa,no to wszystko jasne. Właśnie o to mi chodziło Wpszoniaku. Teraz rozumiem: mini LP to zarówno mini - replika winyla w sensie wydawniczo -poligraficznym (okładka,stylizowanie krążka na winyl) jak i dążenie do uzyskania "repliki" brzmieniowej. Tak właśnie podejrzewałem,że to musi być coś więcej niż tylko powierzchowna stylizacja na wydawnictwo analogowe... icon_confused.gif icon_lol.gif Dobrze,bo już odczuwałem lekki zawód ("łe,to wszystko?"),a to po prostu trzymałem w rękach repliki replik (mini-mini-LP to się powinno nazywać) icon_lol.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyt jazzowych w warszawskich MM z sygnaturą Atlantic/Warner to ja nie widziałem, choć bywam co jakiś czas. Jest głównie przeceniany jakiś badziew dla lemingów. Owszem zdarzają się czasami przeceny, ale nie ma nic co warte byłoby szczególnej uwagi.
Widocznie na południu Polski bardziej dbają o klientów w MM.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

W Polsce da się kupić mini lp, czy tylko na Ebayu?


Jasne, że się da. Na allegro.pl lub ccd.pl.... Niestety, zwykle drożej niż na eBay'u. Na eBay'u z kolei znacznie drożej niż w http://cdjapan.co.jp (w tym sklepie kupisz tylko do wyczerpania nakładu).
Są też i polskie edycje mini lp- na przykład cała dyskografia Skaldów "Skaldowie 50 Lat" wydawnictwo Kameleon Records
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Jest głównie przeceniany jakiś badziew dla lemingów. Owszem zdarzają się czasami przeceny, ale nie ma nic co warte byłoby szczególnej uwagi.
Widocznie na południu Polski bardziej dbają o klientów w MM.

Faktycznie rzadko u nas można trafić na jakieś "perełki" z płyt CD - chyba częściej niż jazz to z klasyki (Decca czy Deutsche Grammophon w okolicach 25-30zł) może się coś nadarzyć.
Japońskie edycje bywają, ale ceny (po przecenach) to są raczej między 40 a 50zł.
A ciekawych przecenionych płyt winylowych nie widuje się raczej (tzn. przeceny są, ale raczej ze 120zł na 80zł). Może po prostu jest ich mało i błyskawicznie znikają ?

Pozdrawiam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och... Nie narzekajcie tak bardzo! A od czego sklepy internetowe? A od czego eBay? I napiszę jeszcze tak- ja nie pamiętam kiedy kupowałem płyty w MM czy Saturnie. Przede wszystkim jest się skazanym na przypadek, że akurat w sprzedaży jest interesujaca płyta... Ja kupuję to co szukam, konkretny tytuł, więc miałbym małe szanse na udane zakupy w wymienianym przez Was sklepie.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Listonosz zdążył przed łykendem i dostarczył do pracy kopertę. Zapewne Lee Konitz - otworzę w domu,jak wrócę z pracy. Dzisiaj nie będzie czasu na celebrę nowego albumu (o 4.00 trza się zerwać z powrotem do roboty),więc jutro wieczorem odpalę lampę i uroczyście zasiądę.
Zauważyłem,że stojąc przed regałem z płytami i myśląc "co by tu na wieczór włączyć" mam nieprzyzwoicie wysokie wymagania. Nie wystarczy mi puszczenie po prostu niezłej płyty. Staram się wczuć w swój nastrój i dopasować do niego nagranie,ale jednocześnie oczekuję arcymistrzowskiego wykonania. Zawsze chcę,aby to było coś ekstra,jakby to była moja ostatnia płyta którą uruchomię...
Wczoraj delektowałem się wspomnianym w tym wątku albumem: Charlie Haden,Gonzalo Rubalcaba "Tokyo Adagio". Uczta dla ducha. Jak przy pomocy tak relatywnie oszczędnego w wyrazie instrumentu jakim jest kontrabas,można tworzyć taką wspaniałą muzykę? Niesamowite.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

A ja mam dylemat inny, a mianowicie wybór pomiędzy japońskimi edycjami "Misty" Errolla Garnera. Jedna to z 2015 roku wydana w opakowaniu typu jewel case za około 40zł lub mini lp z 2003 roku za 210zł (!).... Co wybrać?


Odpowiedziałem sam sobie, bo Wy nie zechcieliście mi pomóc- wybrałem wersję droższą, bo miłość do mini LP upomniała się o poświęcenie (kasy)...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem,wczoraj na koniec dnia,płyta "Motion" Lee Konitza wylądowała w odtwarzaczu i - co tu dużo pisać - spodobała mi się bardzo.
Nie ma w tym niezwykłości,jeżeli wziąć pod uwagę,że w jazzie najbardziej cenię "cool". Zaliczam się do mniej "wyrobionej" publiczności jazzowej, w związku z tym,wszelkie "hard","free","fusion" to dla mnie często rzeczy zbyt trudne w odbiorze. Natomiast takie granie jak na "Motion" to miód na moje serce...Nie będę się silił na akademickie,"recenzenckie" opisy,bo muzykę odbieram raczej duchem niż rozumem...duch był uśmiechnięty,nóżka chodziła - super!

Dziś,przed chwilą,przebiegając w pobliżu sklepu MM wpadłem po płytkę z opisywanej przeze mnie wcześniej serii "niby LP",bo po 15 złotych sztuka warto rozszerzyć swoje horyzonty muzyczne. Dziś padło na album Dave Brubecka "All The Things We Are". Notabene na saksofonie pojawia się Lee Konitz icon_smile.gif

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego takie, lub podobne, edycje Milesie nazywasz "niby LP"? Toż to normalna edycja jewel case, tyle że z japońskim OBI, mało tego- to europejskie wydanie produkowane na rynek japoński. Te edycje również odznaczją się dobrą jakością, ale jednak "Japończykami" nie są, stąd ich cena.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawniej określeniem mini LP nazywano płyty o średnicy singla z większa ilością utworów niż po jednym na stronę jak to bywa zwykle na singlu. Miały otwór taki jak w LP i z tego co pamiętam obroty 33,33 . Przy płytach CD jakoś nie przyjął się format o mniejszej średnicy przewidziany dla singli. Dlatego mini LP na CD to sprawa bardzo umowna. Po prostu album o niezbyt długim czasie odtwarzania.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miles uprzedziłeś mnie. icon_smile.gif
CD mini LP to nic innego jak remaster nagrań zawartych na oryginalnym winylu.
Jeśli chodzi o winyle, to maxi singiel była to płyta o wielkości LP - 12 cali, a nie 7 cali , zawierająca mniejszą liczbę nagrań, przy czym prędkość obrotów wynosiła nie tak jak przy LP 331/3 ale 45.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...