Skocz do zawartości

Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego


Gość

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 96
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Komentatorzy na Konkursie czują się pewnie tak samo jak ci sportowi: czemu sędziowie tego nie widzieli -tzn. nie słyszeli icon_sad.gif
Radiowi to przynajmniej mogą się skrzywić boleśnie.

A tak poważniej -to sam nie wiem co jeszcze można na ten temat powiedzieć. Czekam aż zagrają laureaci-chyba już mniej spięci.
Jeszcze świetne podsumowanie pracy niektórych jurorów w Konkursie: minister w swoich podziękowaniach powiedział właśnie "Dziękuję ju... ju... ju... jurorom (przepraszam, nawet minister się myli)".Wyszło dziwnie, ale bardzo prawdziwie i zgodnie z naszymi dzisiejszymi opiniami o niektórych osobnikach. Po prostu słowo "juror" nie mogło mu przejść przez gardło.Jednak Polacy mają poczucie humoru! Czasami niezamieżone, ale jednak icon_smile.gif

Pozdrawiam
PS. Godzina gali mija-może za pół godziny zaczną wreszcie grać ...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...i bogactwo uczuć- smutku, rezygnacji po bunt i dzikość. W piątek nie słyszałem pani Kim, dziś wydaje się zwycięzcą. Ale co tam... Już po konkursie, a my mogliśmy dzięki niemu usłyszeć coś wyjątkowego!

Koniec.... Spotkamy się (mam nadzieję) w tym wątku za lat pięć.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla powiększenia uczucia zazdrości donoszę, że 10 grudnia w katowickiej Filharmonii wystąpi.... BOMSORI KIM!!!!!!!!
Oto dowód:
http://www.filharmonia-slaska.eu/koncert-1...#33;1948.htmlss
A w NOSPR'ze 30 tego miesiąca laureaci konkursu im. Wieniawskiego... Niestety nie wiem którzy.

PS Milesie, mam wrażenie, że wybór drugiego rzędu był właściwy. Pierwszy byłby jeszcze lepszy, ale ja go wcześniej zająłem.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro we Wrocławiu w Narodowym Forum Muzyki wystąpią wszyscy laureaci. Nie mam biletów, ale tak sobie myślę, że ceny wysokie a muzycy zmęczeni. Ciekawie by było posłuchać i zobaczyć, ale rwać włosów z głowy nie będę. Zwłaszcza że 10.grudnia dzięki koledze Wpszoniakowi będę siedział kilka metrów od grającej Bomsori! To się nazywa fart! Zaczynam podejrzewać, że nasz forumowy kolega ma bardzo poważne koneksje, skoro to akurat Bomsori Kim przyjedzie do Katowic. Są dwa wyjścia: 1.przypadek, 2.pewien forumowicz ze Śląska zatelefonował gdzie trzeba i załatwił najlepszego wykonawcę. Hmm...

Teraz trzymam kciuki by wszystko się udało!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyt. "Mieszkająca na stałe w Londynie, 25-letnia polska Włoszczowska przez niemal wszystkie konkursowe dni wyrażała ogromne zadowolenie z możliwości gry na skrzypcach Pietro Guarneri da Mantua. Datowane są one na 1715 rok. Pochodzą z prywatnej kolekcji i zostały jej użyczone wyłącznie na czas poznańskiej rywalizacji.
Najlepsza obecnie polska młoda skrzypaczka, tak jak wszyscy z naszej reprezentacji, sama musiała zadbać o uzyskanie najlepszych skrzypiec. W finale dominowały instrumenty z XVIII wieku najczęściej wypożyczone z uznanych kolekcji (nie było jednak żadnego Stradivariego). W wyrównanej stawce liczył się przecież każdy szczegół, a właściwy wybór skrzypiec miał kapitalne znaczenie. W polskiej ekipie najbardziej popularne były instrumenty współczesne lub z XIX w. i to te, które są własnością samych uczestników. Celina Kotz (uczestniczyła w III etapie konkursu) grę na instrumencie Jacka Steczkowskiego z 2011 r. uzasadnia ogromnym zaufaniem, jakie ma do tych skrzypiec. Według niej, reprezentują poziom światowy i mają bardzo ładne brzmienie. Na krótko przed konkursem otrzymała propozycję wynajmu innego instrumentu, ale nie zdecydowała się. Nie słyszała też, by komukolwiek z polskiej ekipy pomagano w tym zakresie.
Paradoksalnie Instytut Muzyki i Tańca, w trakcie konkursu Wieniawskiego, uruchomił portal „Skrzypce w zbiorach polskich”. Pokazanych tam będzie około stu skrzypiec, głównie z kolekcji instrumentów lutniczych Ministerstwa Kultury I Dziedzictwa Narodowego. Rodzi się pytanie: dlaczego znajdują się one na portalu, a nie w rękach nadziei polskiej wiolinistyki na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym? Uzasadnienia, chyba nie ma."

Kto jeszcze nie przeczytał.

http://www.rp.pl/Muzyka/310239962-Veriko-T...naniu.html#ap-1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla zainteresowanych grudniowym koncertem Filharmonii Śląskiej laureatów konkursu im. Wieniawskiego podaję pełny skład i repertuar:

Wykonawcy:
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej
Mirosław Jacek Błaszczyk - dyrygent
BOMSORI KIM (Korea Południowa, Laureatka XV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego) - skrzypce
MARIA WŁOSZCZOWSKA (Laureatka XV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego) - skrzypce

Program:
Henryk Wieniawski - II Koncert skrzypcowy d-moll op. 22
Johannes Brahms - Koncert skrzypcowy D-dur op. 77

PS Niewiele ich, ale są jeszcze bilety
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
No i po spotkaniu w Filharmonii Śląskiej! Po spotkaniu przyjaciół klubowych, przyjaciół z innych forów audiofilskich, przyjaciół z innej bajki (w tym malarzy, restauratora i taksówkarza). Byli też przedstawiciele firmy Verictum by uczyć się jak powinny brzmieć instrumenty akustyczne bez wzmocnienia... (e tam, żartuję... Przyszli posłuchać bo są też melomanami jak inni normalni).
Też po spotkaniu ze sztuką najwyższego lotu.
Przypomnę- dziś grały laureatki XV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego- Maria Włoszczowska i Bomsori Kim. Towarzyszyli symfonicy pod batutą Mirosława Jacka Błaszczyka.
Pominę o czym nasze towarzystwo w kawiarni na najwyższym piętrze budynku filharmonii gadało... Albo nie, wygadam- o Was plotkowaliśmy!

Koncert rozpoczęła pani Włoszczowska. W jej wykonaniu "Koncert skrzypcowy D-dur" op. 77 Johannesa Brahmsa zabrzmiał energicznie skrzypcami o głębokiej, ciemnej barwie. Było to bardzo rzetelne wykonanie, które mogło się podobać. Na pewno podobała się ta interpretacja publiczności (wszystkie miejsca wykupione, zresztą jak zwykle) bo domagała się bisu. Na bis był Bach (skrzypkowie uważają Sonaty i Partity Bacha za trudniejsze do wykonania niż kaprysy Paganiniego). Po przerwie Bomsori Kim zagrała "Koncert d-moll" op. 22 Henryka Wieniawskiego. Już pierwsze takty ujawniły coś, czego nie da się wytłumaczyć. Łzy próbowały się wycisnąć! To było dziwne, bo najczęściej wiem dlaczego mi się podoba. Oczywiście- wyczucie czasu, artykulacja doskonała, sprawność lewej ręki.... To wirtuozerii atrybuty. Ale płakać mam od razu? A więc- nie wiem czemu te łzy się chciały pojawić. Po koncercie Kim i dyrygent Błaszczyk rzucili się sobie w objęcia ze szczęścia, które czasami może być udziałem dwojga artystów. No OK, rozumiem takie podziękowanie, ale Oni się rzucili na siebie tak spontanicznie, że wydawało i się jakby poza sobą świata nie widzieli, a zwłaszcza nas- tych co na widowni stali i klaskali. Klaskali i klaskali, aż Kim pojęła, że dwa bisy długie trza zagrać (Ysaye i Bach).
Na koniec wyjść z filharminii należało.... Ale gdzie tam- towarzystwo co to przed koncertem oplotkowywało forumowiczów teraz rzucało słowa zachwytu, podziwu i chęci bywania częściej ze sobą tu, w filharmonii.

PS Specjalne podziękowania należą się Milesowi, który obdarował mnie przy okazji koncertów płytą przepiękną. Ale co tam płyta, większą nagrodą była rozmowa ciekawa z nim i jego przemiłą małżonką. Pozdrawiam Ją i Ciebie Miles!

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, warto było na Śląsk jechać!

Trudność w takiej sytuacji oczywiście nie z odległości się bierze lecz z faktu, że czasu na wiele rzeczy brakuje po prostu. Jednak trzeba określić priorytety i pytanie sobie zadać: na co czas chcę mieć, a na co nie. Wtedy decyzja prosta się staje.

Niezwykle sympatyczne spotkanie wszech-forumowe,wszech-branżowe,a po prostu pasjonackie,które (jak mniemam) nasz sympatyczny forumowy kolega Wpszoniak -dusza towarzystwa- zaaranżował, pozostawiło mnóstwo wrażeń pozytywnych. Mogąc spotkać tak świetne osoby z miejsca żeśmy się z małżonką przyjemnie zrelaksowali. Dostrzegam u siebie, że im rzeczywistość bardziej wypełniona jest cyfryzacją i rozprzestrzeniającą się za jej pośrednictwem agresją, tym większą mam radość ze spotykania życzliwych ludzi którzy mają wiele ciekawego do powiedzenia, a wiedza ich wprost z głębokiej pasji pochodzi. Pasji -w tym przypadku- do muzyki oraz jej brzmienia jak najlepszego.

Co zaś się koncertu samego tyczy, to pięknie i ciekawie było. Gra Bomsori Kim idealna mi się wydała. Wszystko na swoim miejscu, wszystko - łącznie z samą solistką - przepiękne. Kwintesencja sztuki lotów najwyższych. Chciało by się jej, tj.Bomsori, o wiele częściej słuchać.

Jednakże o ile w grze koreańskiej skrzypaczki moja dusza ukojenie znalazła, to nasza Maria Włoszczowska spokój mej duszy zburzyła i to o niej cały czas myślę! Nie Bomsori a Maria siedzi w mej głowie i opuścić jej nie myśli. Zatem można zaryzykować stwierdzenie, że polska laureatka twórczy oraz artystyczny sukces w odniesieniu do mojej osoby odniosła.

Pani Maria emanuje wprost oddaniem muzyce. Sposób w jaki na scenie przysłuchuje się orkiestrze: ileż w tym szczęścia, spełnienia, radości. Miałem wrażenie, że solistka czekając na swoją kolej wprost chłonie nuty wygrywane przez inne instrumenty.
Do tego trzeba wspomnieć o energii, jaką polska skrzypaczka starała się wydobyć z instrumentu wykonując utwór Brahmsa. To było dla mnie zaskoczenie! Momentami myślałem, że na scenę wdarł się sam Angus Young z zespołu Ace-Piorun-Dece. Tylko czekałem, aż solistka po ostatnim dźwięku roztrzaska skrzypce o parkiet (18.wieczna robota -jednak szkoda by było), lub rzuci się szczupakiem w widownię! Ciekawe czy ktoś jeszcze oprócz mnie miał skojarzenie z Angusem...

P.S. Szanowny Wpszoniaku! Czy po drugim bisie Bomsori Kim nadal twierdzisz, że Bach to matematyka? Hę??

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Cytat

Laureat bisował Kaprysem Polskim Grażyny Bacewicz. Jestem więcej niż zadowolony z takiego wyboru, choć akustyka sali nie sprzyjała soliście, oj nie. Ciężki jest zawód muzyka...


Miles, czy zechciałbyś opisać akustykę sali w jakiej odbywał się koncert? Porównaj, proszę, z katowicką Filharmonią. I jak się to co słyszałeś ma do tego co w domu słyszysz.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc akustyka sali w której słucham koncertów w moim mieście jest fatalna. Myślę, że nikogo nie urażam tym wpisem, ponieważ osoby bezpośrednio związane z rzeczoną filharmonią wiedzą to zapewne lepiej ode mnie. Co dopiero muzycy, którzy przecież czasem też zasiadają wśród publiczności. Na dniach zaczyna się poważniejszy remont tej instytucji, ponoć ktoś fachowo myśli nad akustyką, zobaczymy. Obawiam się, że akustyka może nie być priorytetem w budżecie podczas remontu. Wiadomo, liczy się wygląd, funkcjonalność itp. Adaptacji dźwiękowej - która zapewne bardzo dużo kosztuje - dla większości osób nie widać, a dla wielu również nie słychać. Takie życie.
Przechodząc do konkretów: najgorzej wypadają koncerty fortepianowe, bo wysokie dźwięki tego instrumentu dają fatalny, głuchy pogłos. Za pierwszym czy drugim razem to myślałem, że osoba zapowiadająca koncert odkładając mikrofon nie wyłączyła go i tworzy się coś w rodzaju pętli. Jednak zawsze to słyszę, więc myślę,że to jednak sala. Brzmienie smyczków jest dla mnie mało selektywne, w czym utwierdziła mnie właśnie wizyta w Filharmonii Śląskiej. W Katowicach oddzielnie słyszałem dźwięki grane przez skrzypce, altówki, wiolonczele czy kontrabasy. U mnie mocno się to wszystko zlewa, choć należy nadmienić, że siedzę dalej od sceny i to też zapewne ma duży wpływ na to co słyszę. Po prostu scena jest podwyższona i siedzenie z przodu jest mało komfortowe. Myślę żeby siąść na którymś koncercie bardziej z przodu celem porównania. A nóż brzmienie będzie dla mnie lepsze.
Natomiast porównanie z tym co aktualnie słyszę w domu nasunęło mi się niejako automatycznie, jak tylko skrzypek zaczął grać partie solowe. Wstydziłem się trochę napisać te słowa, które od wczoraj kołaczą mi się po głowie, albowiem nie chcę być wzięty za zarozumiałego bubka, ale niech tam: doszło do tego, że skrzypce solo lepiej brzmią u mnie w domu niż w filharmonii. A właściwie celniej jest napisać: skrzypce solo gorzej brzmią w filharmonii niż u mnie w domu.Wytłumaczę się: wzorcem przy budowaniu mojego systemu audio zawsze będzie żywe brzmienie klasycznych instrumentów. Zatem niemożliwe jest, abym miał lepszy dźwięk niż prawdziwe brzmienie instrumentów, bo nawet gdybym miał wrażenie, że gra to lepiej, to lepiej równa się inaczej, a inaczej równa się gorzej, bo przecież celem jest brzmienie rzeczywiste. Ot taki dowodzik logiczno - demagogiczny. Zatem w domu mam aktualnie wrażenie większej bezpośredniości, żywości i namacalności brzmienia skrzypiec niż na koncercie w omawianej sali, choć mam całkiem świeży system. Dźwięk skrzypiec podczas koncertu słuchany z pewnej odległości po prostu ginął z powodu braku wsparcia sali, o ile można tak to określić. No chyba że słuch mam już na tyle słaby że nie powinienem siadać dalej niż trzy metry od solisty. To też biorę pod uwagę.
Zaznaczam, że wszystkie te przemyślenia to subiektywne dywagacje człowieka, który z muzyki w szkole miał marne oceny...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Natomiast porównanie z tym co aktualnie słyszę w domu nasunęło mi się niejako automatycznie, jak tylko skrzypek zaczął grać partie solowe. Wstydziłem się trochę napisać te słowa, które od wczoraj kołaczą mi się po głowie, albowiem nie chcę być wzięty za zarozumiałego bubka, ale niech tam: doszło do tego, że skrzypce solo lepiej brzmią u mnie w domu niż w filharmonii. A właściwie celniej jest napisać: skrzypce solo gorzej brzmią w filharmonii niż u mnie w domu.Wytłumaczę się: wzorcem przy budowaniu mojego systemu audio zawsze będzie żywe brzmienie klasycznych instrumentów. Zatem niemożliwe jest, abym miał lepszy dźwięk niż prawdziwe brzmienie instrumentów,..


A jednak masz lepszy u siebie i nie jest to wytwór wyobraźni, która została zmylona Twoją ekscytacją sprzętem dopiero co kupionym. Wydaje mi się, że słusznie obwiniasz salę marną akustycznie, ale to nie jedyny powód- w filharmoniii skrzypek grał bez wspomagania mikrofonem i resztą toru elektrycznego, natomiast jak każdy z nas wie, że płytę tworzy się w warunkach studyjnych najczęściej. Miałem okazję słyszeć w filharmonii jaką Milesie znasz- w katowickiej, na jednym koncercie (Marcina Wyrostka) skrzypka który grał z umocowanym mikrofonem do pudła rezonansowego instrumentu, a drugi skrzypek do mikrofonu na statywie. To były dwa różnie brzmiące instrumenty... Teraz potrafię rozpoznać (chyba bez pomyłki) w jaki sposób umieszczono mikrofon nz tym czy innym nagraniu. Wracając gdzie lepiej te skrzypce słychać- albo z małej odległości, albo z mikrofonem przy "f" skrzypiec.... Wtedy mogą zabrzmieć skrzypce lepiej niż w nagraniu.... Miles, chyba teraz wiesz skąd mam ciągotki do kupowania biletów w rzędach pierwszych.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.




×
×
  • Utwórz nowe...