Skocz do zawartości

Pierwsze odsłuchy nowej płyty...


RoRo

Recommended Posts

Witajcie muzycznie/sprzętowo!
U mnie zazwyczaj nowa płytka CD ląduje na odsłuch kontrolny (sprzęt jaki mam po d ręką, warunki obojętne – nawet może być w czasie oglądania TV przez żonę). Sprawdzam, czy dobrze się odtwarza (wszystkie utwory, bez przeskoków i zakłóceń) i jeśli wszystko jest OK to wpisuję wykonawcę, tytuł, rok, czas i ilość utworów do bazy.
Jeżeli płyta jest źle wytłoczona, uszkodzona lub omyłkowo zawartość nie zgadza się z tym, co być powinno to wtedy spacerek do sklepu i wymiana – albo negocjacje ze sprzedającym (jeżeli kupowałem na aukcji internetowej).
No a jeżeli mam więcej czasu i odpowiedni nastrój (tudzież wolną chatę...) to wtedy płyta ląduje już w lepszym odtwarzaczu, na dużych kolumnach i z właściwym poziomem głośności .... I wtedy się zaczyna prawdziwy odsłuch icon_mrgreen.gif
Chyba, ze kupuję w ciemno i trafię na niewypał, co też czasami się zdarza ... icon_evil.gif

A jak jest u Was???
Pozdrawiam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na poczatku gratuluje dobrego tematu icon_smile.gif

U mnie wyglada to tak: nowo zakupiona plyte cd na poczatku testuje na moich sluchawkach Sennheiser hd600. Sa one bezlitosne dla slabiej nagranych plyt i dzieki nim wiem ze cos jest nie tak. Napisze szczerze ze dzieki nim moja kolekcja plyt zmiejszyla sie znacznie!!! Nastepnie dopiero plyta laduje w odtwarzaczu i zaczynam normalny odsluch...

pozdrawiam icon_smile.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie podobnie jak u RoRo - Romana, czyli wstępne odsłuchy w warunkach niekoniecznie "klinicznych". Ponieważ mam od wielu lat dwa systemy dlatego też następne odsłuchy odbywają sie na obu systemach.
Przy zakupach płyt, przynajmniej ostatnio staram się być ostrożny. Coraz mniej płyt kupuje w MPiKA-ch czy MM. Płytę źle wytłoczona staram się zwrócić.
Coraz częściej staram się kupować płyty dobrych i sprawdzonych firm fonograficznych np. OPUS3.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przeważnie tak:

Z godzinkę sprzęt zagrzeje na płytach które lubię/szanuje. Potem lampka (odsłuchuje przeważnie wieczorem albo w nocy - taki klimat) Zielona herbata albo czekolada..płytę kawałkami "przelatuję" żeby ustawić wszystko, i jak czuję że optymalnie...to wtedy "booklet" w dłoń i... miazga icon_razz.gif

Chyba że wybitnie mnie korci a nie mam warunków (Ostatnio Gilmour od Audio) to na słuchawkach..bo nic mnie tak nie wkurza jak mi ktoś włazi i "coś" ode mnie chce jak się staram posłuchać...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostką u mnie może być to, że czasami kupie płytę i zapomnę o niej w ferworze zajęć codziennych. Płyta potrafi przeleżeć na półce kilka dni. Rekordzistka przeleżała miesiąc. Po prostu zapomniałem o niej. Dlatego teraz jak kupuje nową płytę stawiam ja obok sprzętu tak aby rzucała sie w oczy icon_redface.gif
Czy Wam też się zdarzają takie sytuacje?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak już kupię płytę to wiem,że jest już moja i nie spieszy mi się z odsłuchem w byle jakich warunkach.
Płyty przeważnie kupuję po przeczytaniu recenzji ,znam wykonawcę ,ewent. przegrałem od znajomego
i spodobała mi się i zapragnąłem mieć w swojej kolekcji oryginał.
Muzyki słucham 4-5 godzin dziennie ale jak słucham płyty po raz pierwszy to przykładam to tego dużą
wagę /wiadomo pierwsze wrażenie bardzo ważne/ ponieważ chcę sobie wyrobić jakies zdanie o Wykonawcy
i prezentowanej przez niego muzyce.
Czasem koledzy "podrzucą" na weekend 15-20 płytek z bardzo różnorodną muzą i nie sposób wszystkiego
w należyty sposób przesłuchać więc przegrywam to sobie / kiedyś na MD a teraz na magnetofon albo CD-RW /
i wtedy słucham tzw. "mimouchem" a póżniej jak znajdę czas to się bardziej przykładam do odsłuchów.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odsłuch płyty? To proste...

Najpierw kupuję płytę. Żeby wiedzieć czy jest dobra, jadę na Podhale, wracam z baranem i wróżę z jego wnętrzności. Jeśli kiszka ułoży sie prostopadle do wątroby, to dobry znak - muzyka została zesłana przez Światowida i z pewnością przypadnie nam do gustu. Po wyjściu ze sklepu muzycznego z rzeczową płytą można przejść do kolejnego etapu, już bardziej czasochłonnego. Czekam, aż Księżyc znajdzie się w pierwszej kwadrze. Wtedy wyłapuję okoliczne koty i zamykam je w łazience. Pewna niedogodność spowodowana brakiem możliwości korzystania z niej w pełni zostanie zrównoważona już wkrótce, gdy płyta otworzy się dla mych zmysłów w optymalnych warunkach całym swoim jestestwem. Gdy zgromadzę 3 tuziny dachowców - bo liczbą tą są 3 tuziny i liczbą tą pozostać mają - należy rozrzucić przegotowaną kaszę jaglaną na cztery strony świata w naszej prywatnej kapliczce z ołtarzem myszki miki. Gdy usłyszymy, że ziemia się rozstępuje a z nieba zaczną spadać winniczki*, można wreszcie wypić stojący już od tygodnia na kuchence garnek wywaru owocowo-warzywnego z żyta, chmielu i ziemniaków. Spożycie przekaźnika duchowego jest niezbędne!!! Czekamy pół godziny robiąc co 45 sekund obrót przez lewe ramię i łypiąc jednocześnie prawym okiem. Następnie idziemy do pomieszczenia, w którym mamy sprzęt grający i zapalamy 5 pochodni dookoła miejsca odsłuchu oraz (tak, oczywiście, że tak! Ktoś miał wątpliwości?) wielkie palenisko z przywiązaną kukłą wielkiego przedwiecznego kthulhu, które to każdy szanujący się audiofil w domu mieć powinien. Nic już nie stoi na przeszkodzie, by wpuścić nasze piekielne bulteriery do łazienki, zasiąść w fotelu, oprzeć dłonie na czaszkach i włączyć play w momencie, gdy umilkną wszelkie dźwięki z pomieszczenia służącego do ablucji...

No i tyle... Jestem zdziwiony, że jak dotąd nikt nie opisał tej prostej, przyjemnej i niezawodnej metody...

* - Jeśli w miejsce winniczków pojawią się fanty odpustowe, to wciąż jesteśmy na dobrym tropie. Jeśli jednak nic się nie dzieje - trudno, przerywamy rytuał. Płytę odsłuchamy później a natenczas rozkoszujemy się surową baraniną.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Ja postępuje troszeczkę inaczej. Najpierw staram sie kupować płytę tam, gdzie mogę ja posłuchać, najlepiej przez słuchawki. Jeżeli spełni ona moje podstawowe kryteria zarówno muzyczne jak i realizacji nagrania to ją kupuję. W domu natomiast czekam do późnego wieczora i jak wszystkie domowe problemy sa już poza mną ( szum, gderanie i inne uciążliwości i obowiązki) to wrzucam ją do napędu i podłączam swoje dobre słuchawki. I teraz następuje finalna ocena nowego nabytku. Niestety, często zdarza się, że na moim sprzęcie okazuje się, że owszem, muzycznie i duchowo jest wszystko ok ale realizacja nagrania to totalna klapa. Ale to wątek na osobny temat rzekę. Po prostu firmy fonograficzne wydają ciągłe jęki na temat piractwa a same zatrudniają chyba głuchych realizatorów dźwięku bo większość ich produktów to katastrofalny chaos akustyczno - dźwiękowy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months later...
Pierwszego odsłuchu, wyobraźcie sobie, dokonuję w sklepie. Lepiej nie kupić, niż wracać do sklepu i zwracać płytę. Słucham wykonania, po kawałku z kilku utworów, jak się podoba, to kupuję. Miałem kilka wpadek jak kupowałem bez odsłuchu, nie chodzi o problemy z odtworzeniem, tylko o słabe wykonanie lub nagranie. W domu zazwyczaj nie słucham całej płyty, rozkładam przyjemność na raty. Jak kupie na raz kilka płyt, to niektóre czekają w kolejce na przesłuchanie.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...