Skocz do zawartości

The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio


Kraft

Recommended Posts

A czy byli świadkowie? Bo jeśli był robiony w kameralnych warunkach, w obecności zaledwie dwóch osób to mozna poddać go w wątpliwość i posądziC obecne osoby o stronniczość. Do powtórzenia na zlocie w obecności wiekszej ilości forumowiczów😄. No i aparatura pomiarowa przynajmniej z kilku źródeł.

Edytowano przez Rega
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, lysyrafal napisał:

Nie uważasz, że trochę to niepoważnie zachowanie czyt. dziecinne mieć trzy konta ( odchodzić i znowu wracać ) tak sobie myślę?

@TomekN @Dzik @Karaluch

To jest raczej rozdwojenie jaźni,  a raczej roztrojenie 😁

Dopiero co przeczytałem, że to forum wyprzedza inne o 30lat,.

Powiedziałbym, że ze swoim podejściem do multikont lub korzystania z narzedzi, np. pkt karne, bany na wątki niekoniecznie na całe forum i wiele innych, to jest jakieś 30 lat do tyłu choćby do AS.

 

Edytowano przez DiBatonio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, DiBatonio napisał:

Pwiedziałbym, że ze swoim podejściem do multikont lub korzystania z narzedzi, np. pkt karne, bany na wątki niekoniecznie na całe forum i wiele innych, to jest jakieś 30 lat do tyłu choćby do AS.

To co Cię tu jeszcze trzyma ? Z AS odszedłem dokładnie z tych powodów które wytykasz Forum Audio . nie pisze tam i tyle , nie krytykuje tamtejszej moderacji , użytkowników , całej nie pasującej mi otoczki , PO PROSTU NIE PISZĘ i wali mnie ,czy ktoś ma trzy, czy pięć kont. Ważne co pisze , to za to ,albo cenię daną osobę ,albo nie .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tomek4446 napisał:

PO PROSTU NIE PISZĘ i wali mnie ,czy ktoś ma trzy, czy pięć kont. Ważne co pisze , to za to ,albo cenię daną osobę ,albo nie

To tak jakby powiedzieć :

Wali mnie, że gość oszukał i okradł trzy lub pięć osób,  ale lubię gościa, bo dobrze mi się z nim gada.

Lub...

Znam gościa, który oszukje ludzi na kasę,  ale dobrze mi się z  nim rozmawia kiedy się nim spotkam.

Czy to znaczy, że moja relacją z tymi ludźmi usprawiedliwia ich czyny?

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, DiBatonio napisał:

Wali mnie, że gość oszukał i okradł trzy lub pięć osób, 

No dobra, racja , jest to nie fair , choć ze skalą porównania trochę przesadziłeś :) 

Moje pytanie o Twoją bytność było czysto retoryczne , każdy jest inny i ma do tego prawo. Zastanawiałem się po prostu , po co być na czymś co mi nie pasuje , bo racje przedstawiane nie są moimi , a i sposób prowadzenia Forum mi nie odpowiada. Widzę w Twoich wpisach masę negacji poglądów , wiedzy innych osób , podejścia do audio , dlatego zadałem pytanie " Co Cię tu trzyma ? " .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tomek4446 napisał:

Moje pytanie o Twoją bytność było czysto retoryczne , każdy jest inny i ma do tego prawo. Zastanawiałem się po prostu , po co być na czymś co mi nie pasuje

Tomku, ale ja nie napisałem nigdzie, że to forum mnie nie pasuje.

Szkoda tylko, że nie funkcjonuje tutaj pewne narzędzia, tylko tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

W numerze 4/2022 Audio-Video ukazał się ciekawy "wstępniak" autorstwa redaktora Filipa Kulpy zatytułowany "Audiofil". Bardzo cieszę się na ten odważny głos prominentnego przedstawiciela środowiska, gdyż jest on zbieżny z moimi przemyśleniami (szczególnie jego konkluzja). W kupie raźniej;). A że sam bym tego lepiej nie ujął, więc pozwolę sobie zacytować go w całości. Ku refleksji.

 

"Co bardziej złośliwi, nie wyłączając samych zainteresowanych, uważają, że audiofilia to „nieuleczalna” choroba. Ja podchodzę do tej kwestii mniej kategorycznie, uważając ją za stan umysłu, który ma swój początek, ale może też mieć (szczęśliwy) koniec. Jest więc stanem przejściowym lub permanentnym. Od nas samych zależy, w którym aktualnie się znajdujemy. Ale czym tak naprawdę jest audiofilia?

Należałoby wyróżnić minimum trzy etapy tej pasji, albowiem w tych kategoriach należy to zjawisko postrzegać. Pierwszy jest „niegroźny”, rozwojowy, a więc pożądany. Zaczynamy zwracać coraz większą uwagę na jakość odtwarzanego dźwięku. W bardziej optymistycznym wariancie — bo już na tym etapie drogi bywają różne — szukamy lepiej nagranych płyt, porównujemy różne wydania tych samych albumów, dotychczasowy sprzęt okazuje się za słaby, szukamy więc lepszych kolumn, wzmacniacza, a nawet kabli. Dokładniej ustawiamy głośniki, zaciągamy kotary podczas odsłuchu, gasimy światło itd. Kolejne decyzje zakupowe podejmujemy (jeszcze) z dużą dozą racjonalności i samokontroli, często w konsultacji z partnerem lub partnerką. Mamy określony budżet i staramy się go nie przekraczać. Sukcesywnie ulepszamy swój sprzęt, ale bez „szaleństw”. Wychodzi na jaw małe doświadczenie, skutkiem czego nie każdy wybór jest dobry, niektóre okazują się nietrafione, ponieważ „chciałem lepsze kolumny, ale kompletnie nie wiedziałem, jakie”. Ten etap można nazwać błądzeniem. Doradcami są zwykle społeczności internetowe (dawniej była to prasa), które udzielają sto różnych odpowiedzi na jedno zadane pytanie. Taki audiofil ma poważną trudność z określeniem własnych priorytetów i preferencji. Przed nim jeszcze długa droga...

Drugi etap oznacza zaostrzenie, ale też wykrystalizowanie pasji. Pewne doświadczenia audiofil ma już za sobą, wydaje mu się, że jest osłuchany i stara się mniej słuchać innych. Tyle że wciąż to robi, ale przeważnie nieświadomie. Nierzadko bierze czynny udział w dyskusjach społecznościowych. Pojawiają się, wcześniej nieznane, dylematy w rodzaju: które (jeszcze) kable kupić, czy może zmienić wtyki, a może wykonać nową instalację elektryczną itd. Część audiofilów, na tym etapie swojej przygody — szczególnie tych starszej daty — inwestuje pokaźne kwoty w płyty (szczególnie winylowe), z kolei druga podgrupa opiera się na streamingu. Nie wszyscy są melomanami i wciąż pokutuje, nierzadko przeniesione z etapu pierwszego, słuchanie dobrze nagranej muzyki, wybranych utworów, a nawet ich fragmentów. Ale są też melomani, którzy audiofilską pasję przekuwają na poznawanie nowej muzyki. Jakkolwiek etap drugi, w tak zdefiniowanej formie, wydaje się wciąż jeszcze normalny i „zdrowy”, to coraz częściej pojawiają się problemy z kontrolowaniem wydatków (na sprzęt). Założony budżet bywa więc przekraczany, często bez wiedzy tej drugiej, ważnej w naszym życiu osoby. Nowe zakupy są nie do końca przemyślane, jak choćby 400-watowy wzmacniacz do „trudnych” monitorów w 16-metrowym pokoju. Na tym etapie audiofil ma już jednak niezłą orientację, co lubi, a czego nie i potrafi w miarę precyzyjnie określić własne potrzeby, preferencje. Konfrontuje swoje wrażenia z recenzjami czy innymi opiniami, wciąż jednak pozostaje lekko nieufny wobec własnych odczuć. Nadal błądzi, ale już nie tak, jak na początku. Przydałby się jakiś autorytet, ale gdzie go szukać?

Trzecie stadium jest najtrudniejsze do zdefiniowania, ponieważ w grę wchodzą bardzo różne, indywidualne zachowania i reakcje oraz kwestie natury psychologicznej. Najbardziej charakterystyczną cechą tego stanu jest nieracjonalność podejmowanych decyzji zakupowych (w dziedzinie audio), co paradoksalnie wchodzi w konflikt z dużym lub bardzo dużym doświadczeniem odsłuchowym. Tacy audiofile mają przeważnie wysokie mniemanie o sobie, ściśle sprecyzowane gusta i oczekiwania. Z góry, bez słuchania, potrafią ocenić co „zagra”, a co „nie ma prawa”. Na podstawie dwuminutowego odsłuchu na wystawie, często w przypadkowych warunkach, wydają osąd na temat danego urządzenia. W tej grupie dość często spotyka się osoby inwestujące niebotyczne kwoty w kable, akcesoria i urządzenia, których realna wartość w kontekście możliwego wpływu brzmienie czy włożonej wiedzy inżynierskiej jest żenująco niska. Typowym uzasadnieniem takiej postawy jest: „słyszę różnicę, więc kupuję”. Z drugiej strony, te same osoby nie doceniają znaczenia podstawowych czynników determinujących jakość dźwięku, takich jak chociażby akustyka pokoju czy ograniczenia stereofonii. Tymczasem kwoty, które wydali na sprzęt pozwoliłyby przeprowadzić się z niewielkiego mieszkania do małego domu. To dobitny przejaw braku racjonalności myślenia i zupełnego zatarcia się granicy pomiędzy tym, co dany sprzęt faktycznie potrafi a tym, co w danych warunkach jest możliwe do uzyskania. Typowe jest tu również bezkrytyczne zaufanie wobec nieweryfikowalnych obietnic producentów różnej maści „wynalazków”, którzy często żerują właśnie na tej grupie odbiorców. Spotyka się tu zarówno osoby bardzo zamożne (i chyba głównie je), jak również takie, które dysponują systemami relatywnie niedrogimi, ale „przeszli swoje” i „wiedzę” nabyli (drugi cudzysłów stawiam nieprzypadkowi). Charakterystyczną cechą tego stanu umysłu jest całkowite negowanie rozwiązań znacząco lub drastycznie różnych od tych, które te osoby uważają za jedyne słuszne. Wykazują ponadto niewielkie zrozumienie dla innych, inaczej myślących, zwłaszcza początkujących audiofanów. Czasem nawet ich wyśmiewają lub odnoszą się do nich z pogardą. Przykre.

Czy są inne grupy i stany? Zapewne tak. Ze swojego, około 30-letniego doświadczenia wiem o istnieniu czwartego. Nazwałbym go stadium spokoju i dystansu. Sprzęt audio to tylko (pół)środek do tego, by czerpać radość ze słuchania muzyki. Sprzęt nie musi być najlepszy, ani tym bardziej najdroższy. Ma dawać przyjemność i pozostawiać przestrzeń życiową dla innych, nierzadko większych przyjemności. Nie zapominajmy o tym, zwłaszcza dziś."

 

Zapraszam do dyskusji (byle spokojnej). 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Kraft napisał:

Zapraszam do dyskusji

Z mojej strony jedynie co mogę napisać to...   fajnie jesli mamy również inne hobby. A nie tylko audio i dźwięk. Byc może nawet "wyżej" w hierarchii hobbystycznej. 

Jest o tym wzmianka pod koniec...

47 minut temu, Kraft napisał:

Ma dawać przyjemność i pozostawiać przestrzeń życiową dla innych, nierzadko większych przyjemności.

Coś tam o tym wiem ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naczelny AV niczego odkrywczego nie napisał.

Wiele w tym racji.

Dla mnie usmiech politowania często wywołują opisy i oceny brzmienia danego systemu na wystawie AVS, zresztą podobnie rzecz się ma na forumowych zlotach. Fajna zabawa, owszem, ale z realną i rzeczywistą oceną brzmienia słuchanych zestawów nie ma nic wspólnego.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Kraft napisał:

Sprzęt audio to tylko (pół)środek do tego, by czerpać radość ze słuchania muzyki.

Tu zdaję się jest pies pogrzebany. Z jednej strony półśrodek - muzyka jest najważniejsza, z drugiej - na lepszym sprzęcie słuchanie daje więcej przyjemności. I tak rodzi się paradoks audiofila. Potrzeba matką wynalazku, czyli po audiofilsku - niezadowolenie z dźwięku motorem zmian. Czy niezadowolenie będzie ciągłe czy tylko okresowo nawracające, to już mniejsza. Ważne, że nie można się od niego uwolnić. Popycha nas do zmian, czasem na lepsze, czasem tylko pozornych, ale też, w mniejszym lub większym stopniu, psuje radość z obcowania z muzyką. No bo ciągle coś nie tak, mogłoby być lepiej, u kolegi ten bas...

Sam tego doświadczyłem (jak pewnie wielu z nas). Przez ponad dwa lata starałem się wybrać dla siebie lepsze kolumny. Przetestowałem ich mnóstwo. Nie powiem, było z tym sporo zabawy. Doświadczenie też jak wiadomo bezcenne. Tylko, że coraz mniej chciało mi się słuchać muzyki. Gdzieś szczera radość się zagubiła. Ale czy mogło być inaczej? Wybór nowego sprzętu wymaga przecież odsłuchów krytycznych, a słowo krytyka nie kojarzy się raczej z przyjemnością. Nawet semantycznie audiofil ma pod górkę.

I jak tu namierzyć ten upragniony stan równowagi. nasycenia? Zmieniać, żeby było lepiej, ale też zatrzymać się w odpowiednim momencie, żeby się w tych zmianach nie zatracić. Oto jest pytanie.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Kraft napisał:

I jak tu namierzyć ten upragniony stan równowagi. nasycenia? Zmieniać, żeby było lepiej, ale też zatrzymać się w odpowiednim momencie, żeby się w tych zmianach nie zatracić. Oto jest pytanie.

Na to pytanie każdy będzie miał inną odpowiedź a pewne są tylko zmiany. 

A wracając jeszcze do "etapów" u adiofila.  Jest też etap, kiedy zaczynamy częściej patrzeć na urządzenia używane, wtedy zmiany, które są nieuniknione,  nie będą powodowały czystki w domowy budżecie i wyrzutów sumienia u audiofila :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Kraft napisał:

I jak tu namierzyć ten upragniony stan równowagi. nasycenia? Zmieniać, żeby było lepiej, ale też zatrzymać się w odpowiednim momencie, żeby się w tych zmianach nie zatracić.

Od siebie dodam jeszcze jedną (subiektywną) obserwację. Większy budżet pozwala oczywiście na zakup lepszego sprzętu. Ale jest też druga strona medalu. W moim przypadku świadomość poniesienia większych kosztów rodzi większe oczekiwania co do jakości  (za te pieniądze należy mi się dobry dźwięk). A to z kolei prowadzi do kolejnej myśli: być może któryś element toru jest za słaby lub źle dopasowany do reszty i wymiana go na odpowiedni sprawi, że system wreszcie zagra na miarę swoich możliwości (bo teraz prawdopodobnie gra poniżej). I tak w nieskończoność. :)

A wracając do głównej kwestii poruszonej przez Jarka: myślę, że to jest nie do uniknięcia. Tzn. na etapie poszukiwań musimy być krytykiem-audiofilem. Dopiero po zakończeniu poszukiwań możemy znów stać się głównie melomanami. To trochę jak z początkującymi muzykami, którzy niemal w nieskończoność ćwiczą technikę, żeby osiągnąć poziom, który pozwoli im o tej technice zapomnieć i skupić się na samej muzyce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Rafał S napisał:

świadomość poniesienia większych kosztów rodzi większe oczekiwania co do jakości  (za te pieniądze należy mi się dobry dźwięk).

To może być jeden z kluczowych aspektów. Wyśrubowane oczekiwania, jakie mamy kupując drogi sprzęt, potrafią sporo namieszać w głowie. Już sam dysonans podecyzyjny jest wtedy znacznie silniejszy. I tu może ujawnić się przewaga zakupu sprzętu używanego. Lepszy stosunek koszt/efekt = większa satysfakcja (nawet, jak nie gra wcale lepiej:).

Ja zmieniłem kolumny droższe na tańsze i jestem happy. Mam tylko nadzieję, że nie wyłącznie z powodu różnicy w cenie, ale też z dzięki bardziej pasującemu mi (i mojemu salonowi) brzmieniu;).

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...