Skocz do zawartości

Rady wg VertexAQ


Gość

Recommended Posts

"Systematic Approach według VertexAQ", co to takiego? To kompendium wiedzy o systemie audio- w gruncie rzeczy to poradnik jak szukać przyczyn złego dźwięku. 
Te rady opracowała brytyjska firma VertexAQ. Mam wrażenie, że ze swadą napisany tekst i w bardzo przystępny sposób powinien zadowolić (a przede wszystkim objaśnić co kontrowersyjne w naszym hobby) nowicjuszy szukających zasad konfigurowania systemów audio (i tych nie bardzo przekonanych do akcesoriów audio).
Przeczytajcie 2 rozdziały (leniwy ktoś można pominąć trzeci rozdział) i rozdział 4.
http://wpszoniak.pl/portfolio/poprawian ... u-audio-4/

foto_reprezentacyjne_1_verdeaq.jpg.2d48c029f083cd9472ba993514abc30d.jpg

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

A niedawno pisałem ze nie ma granic....

Łatwe sposoby poprawiania wydajności przewodów i kabli AC

Podnieś wszystkie przewody głośnikowe, mocy i przewody sygnałowe z dywanu lub plastikowej płytki. Użyj sznurka, drewna, kartonu lub filiżanek styropianowych na tymczasowe rekwizyty.

Ja zmierzyłeś poprawienie wydajności przewodu AC ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Kolego, ja nie mierzę, bom nie mierniczy... Ja słucham! A poważniej- nie dalej jak dziś właśnie zostałem poproszony przez znajomego audiofila bym ocenił jego nowy zakup- dwa monobloki Electrocompaniet AW 180. A przy tej okazji porównywaliśmy jak się jego system zachowa przy włączaniu Furutecha FP – ALPHA 3 vs Arbiter Verictum pomiedzy gniazdo w ścianie i listwę zasilającą cały system, w tym przypadku-: ARC REF150, Electrocompaniet AW 180, McIntosh C1000 Controller i Tube, Kudos Super 20 . Fakt, że różnica w cenie tych kabli jest zasadnicza nie zmienia faktu, że coś jest słyszalne, prawda? Zwłaszcza gdy dotyczy to kabli AC (dla tych co nie chcą uwierzyć, że one potrafią zmienić coś w systemie).

I uwierz mi, nikomu (nawet Tobie) nie przyszłoby do głowy mierzyć coś (kable AC) co tak mocno zmieniało obraz dźwiękowy. To był tak różne "bajki"! W każdym aspekcie- od wypełnienia zakresu górnego częstotliwości w harmoniczne po trójwymiarowość budowania sceny. Na kązdym typie muzyki- od klasyki po rock.

Nie chcieć mierzyć bo słyszenie wystarczy za rekomendacje to jedno, ale jest też coś co wymyka się pomiarom- to barwy instrumentów, to rozdzielczość, to selektywność to rozlokowywanie wirtualnych muzyków na scenie. Chcesz żebym zmierzył te wymienione aspekty to wskaż mi instrument odpowiedni do tego działania. Dopowiem to, że lutnik nie używa mierników lecz uszu do budowania skrzypiec...

Pozdrawiam Ciebie Fafniaku, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Audiowit, wierzę, że nowe pokolenie ma głowę otwartą na nowe trendy, w tym i to, że nie wszystko co nie można naukowo wytłumaczyć nie istniej, bo niestety nie wszystko zbadano... Gdy komputer będzie myślał niczym człek i gdy będzie odczuwał podobnie- będzie rozróżniał piekno od brzydoty i miłość od nienawiści to może i zmierzyć będą sztukę potrafiły... Póki co piękne w audiofilizmie jest tajemnica zawarta w słowie "czemu".
Pozdrawiam Ciebie, drogi Kolego, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fafniak, przed chwilą ustaliliśmy z Audiowitem, że jednak powinniśmy żywić nadzieję, że jest lepiej niżby się zdawało... Nie ma więc sensu się tu przekomarzać do czego jest zdolna, lub nie, nasza młodzież. Wiem, że wielu starych trwa w przekonaniu, że kable nie "grają" i tu bałbym się, że nie uda mi się przekonać do innego spojrzenia na audio... Bo przywykli, bo uparci...

A po co ślepe testy? Nie wierzę sobie? Nie, ja doskonale wiem co słyszę, tym bardziej że często weryfikacją jest to, że siedzą obok mnie inni słyszący to samo, choć oczekujący czegoś innego. Wytłumaczę- wrócę do dzisiejszych odsłuchów (o jakich pisałem chwilę temu) w trzy osoby: trzy słyszały te same efekty (np krawędzie brył instrumentów i wyoblenie wyższych zakresów), ale każdy z nas chciałby u siebie mieć to inaczej przedstawione- ja lubię brutalne brzmienie (nieco rockowe... nawet w klasyce) a moi koledzy raczej złagodzone, pastelowe... Słyszymy to samo, ale podoba nam się inaczej zagrane. Wracam do Twojego pytania- po co ślepe testy skoro z otwartymi oczyma trzech słyszy to samo?!

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest mi przykro, że mi nie wierzysz. Nie jest mi przykro, że nie przekonałem... Wytłumaczę- tak naprawdę to ze mnie całkiem spory egoista, bo ja słyszę coraz więcej i lepiej ze swojego sytemu audio. Coraz mniej płyt okazuje się źle nagranych (ewidentny zysk finansowy!). Jeśli ktoś z powodu braku wytłumaczenia naukowego jakiegoś zjawiska nie chce spróbować tego czy owego oferowanego na rynku audio to tylko sobie krzywdę robi (na pewno nie mnie!)...

Pozdrawiam, WP

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtku, skoro podparłeś się autorytetem osób trzecich, czyli VertexAQ, pozwól, że dla przeciwwagi zamieszczę zdanie przeciwne wyrażone przez inny autorytet. Poniżej link do strony domowej Rogera Russella (byłego dyrektora Acoustic Research w McIntosh Laboratory), gdzie dość obszernie wypowiada się on na temat wpływu okablowania i akcesoriów z nim związanych na dźwięk. 

http://www.roger-russell.com/wire/wire.htm

Mam nadzieję, że nie weźmiesz mi tego za złe. Myślę, że poznanie argumentów obu stron będzie wartościowe dla czytelników tematu.

 

 

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Kraft,

Oczywiście nie wezmę tego za coś złego, bo w dyskusji potrzebne są argumenty z "różnych krańców". Nie znam tej opinii, ale poczytam. Choć dziwi mnie, że ktoś z tej firmy ma wątpliwości... W każdym razie uważnie przeczytam i skomentuję (jeśli mi będzie wolno).

Pozdrawiam Ciebie, WP

 

15 minut temu, Fafniak napisał:

 rożnych elementów próbowałem i słuchałem, widocznie jestem odporny ;) 

@Fafniak

Acha... Zaczynam rozumieć. Przyczyn "niesłyszenia" można szukać w: systemach, których słuchałeś, a które były zbyt mało rozdzielcze by te zmiany ukazywać, albo w sposobie odsłuchiwania. Podam przykład: Odwiedził mnie pewien muzyk (bluesman, grający na gitarze i harmonijce), gdy prezentowałem płyty Canned Heat, Mayalla to podspiewywał, nogą tupał... Podobało mu się! Chciałem zaspokoić jego ciekawość co to mam podpięte do listwy sieciowej... Odpiąłem filtr RFI/EMI. Ja stojąc z tyłu słyszałem jak energia "odpływa z nagrań", a on niczego nie usłyszał. Wiesz dlaczego? Bo ja wiem! 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fafniak

Dobrze podejrzewasz... Odpowiedź "A" jest najbliższa prawdy oraz odpowiedź "B" w pewnym sensie powiązana z "A", a "C" najdalsza.
Rozmawiałem z nim o tym, że ja słyszę, a on nie, choć słuch jego jest znakomity przecież. Otóż gdy ja wsłuchiwałem sie w szczegóły, wybiórczo (ta umiejętność po prostu wraz z audiofilskim zainteresowaniem sama się się utworzyła) ze skupieniem się na niuansach brzmieniowych (działanie porównałbym do filtrowania) on- muzyk "nuty widział przed oczyma" i wsłuchiwał sie w szczegóły artykulacyjne, które mógłby wykorzystywać w swojej grze, wsłuchiwał się w linie melodyczne a nie w tzw "czarne tło", które było mu kompletnie obojętne. Zauważ i to, że Penderecki słucha muzykę z małego zintegrowanego zestawu Yamahy (on nie ma potrzeb audiofilskich, bo jak zechce to zbierze muzyków i se poprowadzi orkiestrę "w kierunku" jakim chce... Wyobraźnia muzyczna mu zastępuje wysiłki audiofilów). Penderecki (dla przykładu) wie jak brzmi Erard z 1849 czy 1837 roku... Ma te dźwięki w pamięci i je sobie odbuduje patrząc na partyturę. Ja (audiofil) patrząc na partyturę niczego sobie nie wyobrażę, ale też wiem (wcale nie gorzej niż Penderecki)  jak brzmią Erardy, jednak ja je muszę sobie odtworzyć w chałupie.... Taka to różnica miedzy nami- audiofilami i muzykami (mój znajomy pianista, któremu pokój zajmuje w 80% fortepian, a w kuchni ma zestaw Sony tzw, wieżyczka, sprzed lat 20. dla odczytania płyt parunastu). Czy ktos z nas lepszy albo gorszy? Oczywiście nie, słuchamy inaczej.

Pozdrawiam niezmiennie, WP
 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Kraft napisał:

Wojtku, skoro podparłeś się autorytetem osób trzecich, czyli VertexAQ, pozwól, że dla przeciwwagi zamieszczę zdanie przeciwne wyrażone przez inny autorytet. Poniżej link do strony domowej Rogera Russella (byłego dyrektora Acoustic Research w McIntosh Laboratory)...

@Kraft,
Pierwsze spostrzeżenia już mam, a następne dołączę jutro, lub pojutrze:

Pan Roger Russell pisze-
"Ten materiał jest chroniony prawem autorskim Żadna część tej strony nie może być powielana w całości lub w części bez pisemnej zgody autora", takie ostrzeżenie uniemożliwia mi stosowanie cytatów w polemice (takie jest moje zastrzeżenie)

Oto moje zdanie na temat artykułu pana Russella:

W części pierwszej gdy pisze o wpływie takich parametrów jak oporność (związana z średnicą przewodników) czy pojemność to jedynie się z z jego wnioskami mogę zgodzić bo nie są inne niż to co o tych parametrach wszyscy wiemy, nawet i to, że zwiększanie grubości przewodnika nie gwarantuje zwiększenia jakości dźwięku emitowanego z głośników. W dalszej części artykułu bywa różnie:

  •  Roger Russell bagatelizuje zależność wydajności (w sensie efektów brzmieniowych) głośników od długości kabli. Większość producentów sprzętu audio raczej skłania się ku doradzaniu wyboru możliwie najkrótszych (wbrew interesom firm kablarskich, które chcą sprzedawać jak najdłuższe kable). Konstruktor Roger Vandersteen w jednym z wywiadów powiedział, że lepiej kupić gorsze kable, ale krótsze, niż dłuższe lepszej jakości.
  • autor podaje jako przykład braku wpływu różnych kabli tzw. test Gordona Gowa (prezesa McIntosha). Sprawdzano reakcję publiczności przy porównaniu słuchowym 15. metrowych (nie jest dla mnie jasne dlaczego wybrano tak długie odcinki kabli) kabli firmy Monster ze zwykłymi (rozumiem, że nie dedykowanymi do sprzętu audio), używając: głównej skrzynki przekaźnika sterującego i dwóch pól przekaźników podporządkowanych. Przełącznik trzy-pozycyjny wybierał jeden z trzech różnych przewodów głośnikowych o jednakowej długości. Jednym z nich był przewód telefoniczny, a dwa pochodziły od popularnych producentów. W efekcie autor, który był uczestnikiem tego testu nie rozpoznawał różnic pomiędzy kablami. Nie chcę twierdzić, że było inaczej... Ja też kiedyś miałem kłopot z rozpoznaniem różnic pomiędzy posrebrzanymi kablami QED Silver Spiral i srebrnymi firmy Neotech (NES 1002) dziesięć razy droższymi, ale po paru godzinach wygrzewania w systemie różnice pojawiły się tak duże, że... Wystarczające, by dopłacić spore pieniądze i je mieć! Wcześniej miałem kłopot z rozpoznaniem różnic wnoszonych przez wspomniane kable QED i Chord Epic, w tym jednak przypadku oba miały przewodnik z miedzi posrebrzanej i były z tzw jednakowej półki cenowej.

A więc dlaczego Roger Russel nie usłyszał różnic? Nie wiem czy nie było zbyt dużych strat przesyłu sygnału audio na przełącznikach (nie od dziś wiadomo, że najlepiej łączy w ogóle nie używać, w tym nawet znakomitej jakości widełek czy "bananów"), a może te kable niezbyt różniły się konstrukcyjnie? No... Nie wiem. W konkluzji pan Russell pisze, że wiara może być tym, co słyszymy, a nie druty... Więc czemu kupiłem Neotecha 10 razy droższego, choć wierzyłem, że QED "da im jakoś radę"? Ja w takim razie jestem anty-przykładem!

JAK WSPOMNIAŁEM, TO PIERWSZA CZĘŚĆ MOICH UWAG NA TEMAT ARTYKUŁU- http://www.roger-russell.com/wire/wire.htm 
NASTĘPNA CZĘŚĆ NIŻEJ...

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dalszej części Roger Russell pisze, że:

  • W dalszej części Roger Russell pisze, że:

    konstrukcja- czy to z litego srebra lub miedzi (beztlenowej lub jakiegoś "magicznego" drutu jak określił), czy skręcanej lub jakiejś innej o ile oporność kabli jest utrzymana na poziomie 5% impedancji głośnika nie wywołuje różnic w słuchaniu o ile jest odpowiedniej wielkości (nie rozumiem co autor ma dokładnie na myśli pisząc "odpowiedniej wielkości"). Poza tym uważa, że dobry wzmacniacz z żadnym z tych przewodów... To oczywiste, jeśli bierzemy tylko pod "lupę" techniczną stronę pracy wzmacniaczy. Znam producentów (oczywiście nie wszystkich) kabli, którzy konfrontują swoje projekty z tym co słyszą oni i wybrani testujący słuchacze (to ostatni etap, niezwykle ważny, projektowania), więc nie mogę potwierdzić spostrzeżeń Russella. Bylem świadkiem takich testów na różnych etapach projektowania kabli audio... Nie będę się teraz zagłębiał w szczegóły (zresztą nie wolno mi tego robić), ale mogę napisać coś zupełnie przeciwnego- na wrażenia słuchowe maja wpływ i konstrukcje i materiały użyte do produkcji tak przewodników jak i izolacji. Wyraźnie do tej pory artykuł pomija wpływ choćby RFI, a to tylko jedna z przyczyn utraty jakości sygnału audio, bardziej uwypuklając znaczenie psychologicznej percepcji wrażeń słuchowych (autor sugeruje, że wiara czyni cuda... Tak, ale w przypadku audiofilizmu ma znaczenie podrzędne, bo trudno sobie wyobrazić, że wiara spowoduje przestrojenie kabli z jazgotliwych w takie, które "grają" z pełną kulturą przekazu.

    W dalszej części powołuje się na historię firmy McIntosh, która nie zajęła się produkcją kabli, mimo poważnego wzrostu zainteresowania nimi wśród melomanów (audiofilów). Uważam za bardzo chybione, albo co najmniej mało przekonujące, sugerowanie- albo dużej "obojętności" wzmacniaczy McIntosh na kable różnej konstrukcji, albo po prostu próba potwierdzania własnych tez. Moich dwóch znajomych- jeden używa, drugi używał, w systemach audio końcówki mocy Mcintosh 601... Napiszę tak- McIntosh 601 nie jest wzmacniaczem, który gra tak samo gdy podpina mu się na parę miesięcy Valhalla Nordosta, później Neotecha też na parę miesięcy, a obecnie... E tam, po co o tym piszę? Przecież McIntosh jest "nieczuły"!

    Prestiż też nie ma nic do rzeczy, co zarzuca autor artykułu tym co lubią zmieniać kable, bo celowo podałem kolejność używania przez właściciela McIntoshy kabli Valhalla i Neotecha, bo kabel Nordosta kosztował mniej więcej 10 tysięcy $ za parę, a Neotech (który "wykurzył" Nordosta) to też 10 tysięcy... Tyle, że złotych polskich. Wiec mój dobry znajomy "zaszpanował" cztery razy tańszym i brzydszym (nie da się ukryć tego faktu) kablem głośnikowym? Niestety teza pana Russella tu również się nie sprawdza w 100%.

    Roger Russell przytacza fragmenty artykułu  Laurence'a Greenhilla zatytułowanego "Kable głośnikowe: czy słyszysz różnicę?" z...
    UWAGA! 1983 roku (byłem wtedy zupełnie dorosłym melomanem i doskonale pamiętam jakim doświadczeniem mogli się wykazać
    ówcześni audiofile). Skoro to nie artykuł pana Russella to tez go przytoczę, bo znamienny:

    "... Więc ile wnosi nasze pięćdziesiąt godzin testowania, oceniania i słuchania kabli głośnikowych? Tylko tyle, że 16-metrowy przewód od lampy i kabel Monster są nieodróżnialne od siebie muzycznie i wydają się być lepsze od przewodów 24 AWG (0,2 mm kw) sprzedawane jako "kabel głośnikowy". Pamiętaj jednak, że to mierzalna cecha - wyższy opór na stopę - która powodowała, że dźwięk z średnicy 24 AWG był inny niż w innych kablach. Jeśli linie kablowe miałyby tylko 6 zamiast 30 stóp, całkowita rezystancja kabla byłaby niższa i nasze testy prawdopodobnie nie wykryłyby żadnych wyraźnych różnic między trzema kablami.Ten projekt nie był w stanie potwierdzić korzyści sonicznych dla egzotycznych kabli głośnikowych w porównaniu z popularnym sznurkiem... "

    Jak to się ma do dzisiejszego traktowania przesyłu sygnału audio? Kto dziś odważy się używać kabli odciętych od lamp? Kto dziś odważyłby się napisać taką recenzję? W dalszej części akapitu Russell próbuje usprawiedliwić ten werdykt z 1983 roku, ale ja go pominę, bo niczego właściwie nie wnosi poza odwoływaniem się (trochę już nudnym) do wpływu pomniejszonego przekroju przewodników, a więc oporu elektrycznego.

    O! Jednak coś znalazłem: Roger Russell pisze o problemie z jakim się styka, otóż z problemem zapamiętywania fragmentów muzyczny na przeciąg 5 minut! To rzeczywiście wiele wyjaśnia, bo gdy pewnemu panu onegdaj prezentowałem jakie różnice występują w dwu różnych wydania tej samej płyty CD to na moje zdziwienie, że niczego nie słyszał odpowiedział nieśmiało- "no... ale ja nie pamiętam jak brzmiało na poprzedniej płycie to nagranie". Taki feler wśród moich znajomych wykryłem w dwu przypadkach, więc takie zjawisko wcale nie jest wyjątkowe!

    Roger Russell zajmuje się też kwestią lobbowania na rzecz raklamodawców w prasie i innych mediach... Tu nie będę polemizował, bo wiem, że marketing ma swój wpływ i chce go mieć (ja to rozumiem akurat) tak w dziedzinie audio jak i innych.

Część trzecia odpowiedzi na artykuł Russella niebawem nastąpi...

Pozdrawiam Was, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpływ kabli ic i glosnikowych jest tak oczywisty, że w swoim pierwszym systemie opartym o radmora juz był przezemnie stwierdzony (na kablach glosnikowych szczegolnie) to było 20-25lat temu. Do kabli zasilajacych przekonalem się jakieś 3 lata temu.

Z moich doswiadczeń wplyw kabli zasilajacych na systemy lampowe jest wièkszy, bardziej slyszalny. To trochę uogolnienie niemniej takie są moje odczucia. Przy czym ic wplywają bardziej na pasmo przenoszenia, zasilajace na dynamikę i mikrodynamikę.

Sceptyczne nastawienie firmy mcintosh nie powinno dziwić skoro nie produkuja kabli. Zrezztą to dziwne bo w/g mnie na AS jeden z lepiej brzmiacych systemow nie był okablowany byle czym.

Rysiek Vandersteen ( zawsze stroniacy od audiovoodu) też wypowiada się na temat kabli glosnikowych. Cytował go juz Wojtek.

Dla niedoswiadczonych (nieosluchanych) wplyw kabli moze wydawać się irracjonalny choć kable maja swoje parametry elektryczne. Krotkie porownania powinny szybko zweryfikowac poglady. Większym problemem wydaje się opór i wiara w to co przynoszą info z netu i powielanie w swoim gronie falszywych informacji.

Koledzy jednak nie chcą sprawdzić. Lepsze są cudze uszy.

Czy chodzi o snobizm u audiofili. Wlasnie nie (przynajmniej nie we wszystkich wypadkach). Dlaczego, dlatego, ze nie ma kabla doskonalego i nie zawsze drozszy znaczy lepszy.

Ale kable ,Wojtku ,to wierzcholek gory lodowej. Poddawany jest w wątpliwość wplyw wzmacniacza na dźwięk. Używa się pojęć typu ,,poprawnie skonstruowany wzmacniacz''. Brakuje tylko modelu i marki. Ja chcialbym taki poznać. Nie wiem jak Ty Wojtek?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, wpszoniak napisał:

Roger Russell bagatelizuje zależność wydajności (w sensie efektów brzmieniowych) głośników od długości kabli. Większość producentów sprzętu audio raczej skłania się ku doradzaniu wyboru możliwie najkrótszych (wbrew interesom firm kablarskich, które chcą sprzedawać jak najdłuższe kable). Konstruktor Roger Vandersteen w jednym z wywiadów powiedział, że lepiej kupić gorsze kable, ale krótsze, niż dłuższe lepszej jakości.

A teraz cytat z Twojej strony

"Nigdy nie używaj przewodów głośnikowych krótszych niż 8′ (243, 84 cm). Zadziwiające, że 4 ‚brzmi znacznie gorzej niż 8’. W przeciwieństwie do powszechnych przekonań, krótsze połączenia interkonektowe (2 m lub mniej) i dłuższe kable głośnikowe zawsze brzmią lepiej niż przeciwnie – na podstawie rozległych testów odsłuchowych."

Gdzieś indziej jacyś specjaliści doradzali, że 1 m IC jest lepszy od 0.5 m, bo interferencje, czy coś tam.

Wiem, że żyjemy w czasach postprawdy (choć nie mogę się z tym pogodzić). Wiem też, że w audiofilstwie istnieje wiele dróg. Narasta jednak we mnie przekonanie, że wszystkie prowadzą donikąd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, audiowit napisał:

...Używa się pojęć typu ,,poprawnie skonstruowany wzmacniacz''. Brakuje tylko modelu i marki. Ja chcialbym taki poznać. Nie wiem jak Ty Wojtek?

 

Hi hi hi... ja przecież mam taki... To Leben CS 300 XS!

3 godziny temu, Kraft napisał:

A teraz cytat z Twojej strony

"Nigdy nie używaj przewodów głośnikowych krótszych niż 8′ (243, 84 cm). Zadziwiające, że 4 ‚brzmi znacznie gorzej niż 8’....

...Narasta jednak we mnie przekonanie, że wszystkie prowadzą donikąd.

Nie mogę sobie przypomnieć gdzie dokładnie to napisałem, ale najprawdopodobniej cytowałem kogoś lub jest to wzięte wręcz z tłumaczenia  jakiegoś angielskojęzycznego tekstu... Ja sam używam kabli 1,5 metrowych i zadowolonym bardzo!

Mylisz się... audiofilizm rozsądny (tak nazywam przedsięwzięcia zmierzające do lepszego "grania" przez własny wybór a nie ten podpowiedziany) prowadzi naprawdę do satysfakcji o jakich nam się jeszcze "wczoraj" nie śniło. 
Pozdrawiam, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wpszoniak napisał:

Nie mogę sobie przypomnieć gdzie dokładnie to napisałem, ale najprawdopodobniej cytował kogoś  lub jest to wzięte wręcz z tłumaczenia  jakiegoś angielskojęzycznego tekstu... Ja sam używam kabli 1,5 metrowych i zadowolonym bardzo!

To cytat z materiałów VertexAQ, które polecałeś w pierwszym poście.

1 godzinę temu, wpszoniak napisał:

Hi hi hi... ja przecież mam taki... To Leben CS 300 XS!

Ja też mam taki... To Marantz PM8005!

1 godzinę temu, wpszoniak napisał:

Mylisz się... audiofilizm rozsądny (tak nazywam przedsięwzięcia zmierzające do lepszego "grania" przez własny wybór a nie ten podpowiedziany) prowadzi naprawdę do satysfakcji o jakich nam się jeszcze "wczoraj" nie śniło. 

Jeśli swój audiofilizm określasz mianem "rozsądnego", to dla mojego chyba już nie ma skali;). Ale i moje podejście prowadzi do satysfakcji. Od kiedy uświadomiłem sobie ile jest w tym wszystkim picu i przestałem myśleć o kolejnej wymianie kabelków, granie mojego zestawu jeszcze bardziej mi się podoba. Żyć nie umierać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Picu" powiadasz?... A czy czasami przechodzisz pasami z jednej strony ulicy na drugą, mimo tego że czasami auta rozjeżdżają na nich ludzi? To że jest picu dużo to fakt, ale właśnie na tym polega rozsądny audiofilizm żeby rozróżniać "dobro od zła". Wiesz... Ja nie produkuję akcesoriów audio, więc nie stracę na tym, że czegoś nie kupisz, ale podejrzewam, że Ty stracisz wiele nie wyzwalając potencjału jaki jest zgromadzony w Twoim Marantzu PM8005. Wybór rzecz jasna należy do Ciebie- jeśli nie przejdziesz pasami na drugą stronę ulicy to na pewno Ciebie samochód na nich nie rozjedzie, ale wciąż będziesz po tej samej stronie ulicy...
Pozdrawiam ostrożnego Krafta, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stracę albo i nie stracę. To co zaoszczędzę na nie kupowaniu rzeczy nieistotnych z punku widzenia brzmienia zestawu przeznaczę kiedyś na lepsze kolumny, czyli - jak się zdaje - jedyną rzecz w audio w którą warto inwestować duże sumy (nawiązując do Twojej analogii - poszukam przejścia podziemnego;) 

Ja cię Wojtku również pozdrawiam. Jesteś ostoją kultury na naszym forum.  

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.




×
×
  • Utwórz nowe...