Skocz do zawartości

Wibracje i drgania


Gość

Recommended Posts

Wiesz... Czy różnice będą mocniej słyszalne czy tylko subtelnie to zależeć będzie od wielu czynników... Takich o jakich pisze @audiowit, ale też innych- czułości i transparentności sprzętu itp. Przypuszczam, że na ustawionym sprzęcie na sposób złagodzony, w którym nie chodzi o szczegół lecz bardziej o muzykalność te różnice mogą się okazać trudniej słyszalne, ale słyszalne mimo wszystko.

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Kubakk napisał:

Przedstawiane ustroje niwelują wszystkie drgania , te generowane przez dosyć niskie częstotliwości też są w stanie ? Szczerze wątpię a wtedy zasadność ich używania jest jedynie przy określonej muzyce

Nikt nie twierdzi, że ustroje opisywane przeze mnie na blogu niwelują drgania. Takiego słowa nie uświadczysz! Piszę o redukowaniu, a to nie to samo. Jednocześnie muszę wejść w polemikę z Tobą: co ma wspólnego stopień redukcji drgań do rodzaju muzyki? Przecież baroku mogę słuchać tak głośno jak rocka (zresztą tez tak robię), a więc drgania pochodzące od fali dźwiękowej będą równie mocne. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.02.2018 o 21:19, wpszoniak napisał:

Estetyczna strona nawet w audio ma znaczenie, przynajmniej dla mnie. jednak w tym przypadku  ładnie wykończone deski jak i granity będą równie estetyczne, więc większe znaczenie na wstępie (i później też, gdy próbowałem innych opcji) miał ich charakter dźwiękowy. Jedno jest pewne, jeśli wybiera się granit to nie może być malej grubości, bo będzie niekorzystnie wpływał na sprzęt przez swoją dźwięczność... Dopiero kamienie o grubości powyżej 7 cm stają się w miarę głuche. Zresztą z deskami jest podobnie... Spójrz co proponuje firma Mapleshade... (vide: http://wpszoniak.pl/portfolio/poprawianie-systemu-audio/)

foto_1_popr_systemu.jpg.444d0dc1be51fe5c121decabab9fe73c.jpg

Przeczytalem zadany temat i poczytalem jeszcze o akustyce, wyglada na to, ze bede musial zaczac od .......rozwodu:D. Tak serio to dokonam prob w weekend.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, grzegorz8370 napisał:

Przeczytalem zadany temat i poczytalem jeszcze o akustyce, wyglada na to, ze bede musial zaczac od .......rozwodu....
............ to dokonam prob w weekend.

@grzegorz8370, zanim się rozwiedziesz to zdaj relację z prób. Bardzo o to proszę, bom ciekawy bardzo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, grabbo napisał:

Ja nie pytam ile kosztują buty czy torebki, albo jakieś kosmetyki kupowane co tydzień lub częściej więc chyba można pozwolić sobie raz na jakiś czas na coś nowego, jakieś zmiany.

Ja tez nie pytam, ale dla wielu żon, podobnie jak dla wielu audiofilów ceny za druty są niezrozumiale, za deski co pod "tyłek" wzmacniaczom się podtyka też są nieadekwatne jakby.... Nawet ceny płyt są nie zawsze do przełknięcia... Vide fotka (znam znacznie droższe)-

csn.thumb.jpg.4e093d0b631aeeb41b4af502ec2b7476.jpg

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, grabbo napisał:

Ja nie pytam ile kosztują buty czy torebki, albo jakieś kosmetyki kupowane co tydzień lub częściej więc chyba można pozwolić sobie raz na jakiś czas na coś nowego, jakieś zmiany.

Wystarczy powiedzieć, że w skali roku wydajemy na nasze zabawki (można nawet dodać, że włącznie z zegarkami, butami, ubraniami i kosmetykami) mniej niż żona na swoje buty, torebki, ubrania i kosmetyki.
A poza tym nasze zabawki możemy sprzedać z niezbyt dużą stratą - w przeciwieństwie do zakupionych przez żonę rzeczy.

Swoją drogą to najlepsze są konstrukcje DIY - bo brak cenników, a często i napisów na froncie, więc nawet te bardziej dociekliwe panie nie dojdą prawdyB|

A teraz wróćmy do tematu wątku!

Pozdrawiam
PS. Oczywiście ten tekst powyżej to nie musi być prawda - na szczęście żadna kobieta nie uwierzy, ze ktoś wydał na cienki i niepozorny kabelek tysiąc złotych lub więcej. Gorzej jest ukryć nowe kolumny czy wzmacniacz i przekonać, że to też "grosze" - bo to wszak stary sprzęt :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months later...

Witam,

  Właściwie to pierwszy raz udzielam się na jakimkolwiek forum. Wpis być może trochę spóźniony, ale akurat teraz zajmuję się tematem wibracji i ich "wpływu na wpływ". Być może będzie dla kogoś przydatny.

  Pewnego dnia myśląc co by tu jeszcze zmienić w sprzęcie (zaobserwowałem, że tzw. audiofile muszą ciągle dokonywać zmian i nigdy nie są zadowoleni z dźwięku) wpadłem na pomysł zbudowania podstawek pod monitory. Do tamtego czasu posiadałem solidne stalowe standy spawane na zamówienie z wyrobów hutniczych. Miała to być tylko zmiana estetyczna i nawet nie brałem pod uwagę, że coś może się zmienić w jakości odtwarzanego dźwięku. Wybrane materiały to: podstawa i blat - jakże by inaczej - granit, nogi - polerowane rury CrNi (wypełnione później żwirkiem akwariowym :)). No i oczywiście obowiązkowe kolce pomiędzy podstawą a podłogą. Około 25 kg sztuka. Nie wnikając w szczegóły konstrukcji, powiem nieskromnie, że jeżeli chodzi o estetykę wyszło pięknie. Zauważyłem jednak, nie wiążąc tego początkowo z nowymi podstawkami, dziwne pogorszenie stereo i w ogóle hałaśliwość dźwięku. Podkładanie pod kolumny różnych materiałów, ku mojemu zdziwieniu zmieniało dźwięk. Czułem się trochę nieswojo z tym nowym doświadczeniem. Jako, że jestem człowiekiem z natury dociekliwym szybko zaprzestałem tego procederu i zacząłem zmagania z teorią. Zadałem sobie pytanie o przyczynę takiego stanu rzeczy i co zrobić aby było optymalnie. Po pierwsze zasięgnąłem wiedzy fachowej opartej o rozwiązania przemysłowe w zakresie radzenia sobie z wibracjami (po co wyważać otwarte drzwi), próbując przy tym to i owo. Oto spostrzeżenia i wnioski w sporym skrócie i uproszczeniu:

  1. Wszelkie "twarde" sprzężenia przenoszą wibracje pomiędzy elementami systemu co nie jest pożądane. Przykładając ucho do dolnej podstawy standu, dokładnie słyszałem muzykę odtwarzaną przez kolumnę. Tak więc wibracje z kolumny przenoszone były przez granit i rury do dolnej podstawy, a dalej kolce, panele szafkę na elektronikę. Tak, kolce także nie są dobrym pomysłem. Tak na marginesie zostały wymyślone w innym celu. Ktoś jednak uznał, że są "audiofilskie" i trzeba je dodawać wszędzie. Ich plusem jest niewątpliwie łatwość regulacji wysokości/wypoziomowania.
  2. Najłatwiej dostępnym, najtańszym a zarazem wg mnie najlepiej spełniającym swoje zadanie "urządzeniem" tłumiącym wibracje są dobrze dobrane sprężyny stalowe. Za ich pomocą i ewentualnie dodatkowym dociążeniem, można uzyskać częstotliwość rezonansową układu mechanicznego, a więc i tłumienie na poziomie kilku Hz, mocno wzrastające wraz z częstotliwością. Zachęcam do przetestowania, zanim wydacie swoje ciężko zarobione pieniądze na cudowny "stabilizator ultra kwantowy" a za dodatkową opłatą kilku kzł otrzymacie do zestawu tłumik skonstruowany w NASA.

Na razie to tyle w temacie. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany mogę nieco rozwinąć.

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, nowy78 napisał:

ktoś będzie zainteresowany mogę nieco rozwinąć.

Zapewniam- są zainteresowani. Jeśli nie teraz to za chwilę lub jutro. Muszę jednak coś dopowiedzieć, jeśli mi wolnoOtóż bałbym się generalizowania, ot na przykład takiego- skoro Chario, znakomita włoska firma, która buduje głośniki od 1975 roku (bodaj) wstawia stożkowe nóżki z twardej gumy to zapewne wie co robi, a więc stosujmy wszyscy od dziś gumowe nóżki... W wielu przypadkach sprawdziłyby się, ale w wielu nie. Inny przykład- zestawy głośnikowe Harbeth, Graham czy Spendor "lubią" lekkie konstrukcje standowe... Ale czy to oznacza, że będą wskazane dla Chario lub Sonus Faber? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, nowy78 napisał:

Na razie to tyle w temacie. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany mogę nieco rozwinąć.

Ja również jestem zainteresowany. Szczególnie, że zdajesz się prezentować rzadkie w tej "branży" podejście polegające na łączeniu teorii z praktyką. Czekamy zatem na więcej szczegółów (i nie pomiń w nich części teoretycznej). 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Może rzeczywiście przesadziłem z tym "naj". Niemniej jednak postaram się obronić mój punkt widzenia. Jeżeli chodzi o teorię do zagadnienia wibroizolacji to przytoczę chociażby https://en.wikipedia.org/wiki/Vibration_isolation Można łatwo znaleźć także dokładniejsze opracowania z odpowiednią oprawą matematyczną, ale uważam, że w tym przypadku jest to zbędne. Chodzi raczej o przegląd stosowanych rozwiązań i ich cechy charakterystyczne. Nie mamy tu do czynienia z pewnymi konkretnymi częstotliwościami, które chcemy wyeliminować/izolować, jak w przypadku maszyn, a raczej z całym spektrum. A teraz do rzeczy...
Tak jak wcześniej wspomniałem, utwardzenie podstaw, pomimo zwiększenia ich masy dało niezbyt przyjemny efekt w postaci pogorszenia stereofonii i zwiększenia uczucia hałaśliwości dźwięku. Wydaje się zresztą, że te dwie rzeczy idą ze sobą w parze. Kolumny, których używam (Usher V601), posiadają nóżki z bardzo twardej gumy. Tu rzeczywiście stożki z takiego samego materiału pewnie byłyby lepsze ze względu na większe naciski jednostkowe, a więc i większą podatność. Stożki metalowe wg mnie są zbyt twarde i nic nie robią, a właściwie robią - przenoszą drgania. Początkowo o tym nie wiedziałem i próbowałem utwardzić i to połączenie podstawiając pod kolumny zwykłe nakrętki, a myśląc docelowo właśnie o kolcach. Efekt był jeszcze gorszy. Czyli należało pójść w przeciwnym kierunku - odizolować element drgający czyli kolumnę od reszty pomieszczenia jak najbardziej się tylko da. Niezbyt przekonują mnie argumenty o "dostrajaniu" dźwięku systemu za pomocą podstaw czy innych gadżetów. Nie jest to instrument muzyczny, który generuje dźwięk, a urządzenie jedynie go odtwarzające. Zasadne jest więc aby nie dodawało nic od siebie. W instrumentach przez dobór drewna, strun, stroików czy chociażby paczek gitarowych w przypadku gitar elektrycznych staramy się uzyskać jakieś interesujące brzmienie. Taki sam dźwięk powinien być później słyszany z głośników, bez podbarwień czy innego docieplania. Czy nie jest to wyznacznikiem jakości w przypadku sprzętu audio?
Filc, guma, guma porowata, mikroguma - oto materiały które testowałem później. Z tego zestawu najlepiej sprawdziła się guma porowata mająca gramaturę ok 700kg/m^3. Niestety nie wiem jakiego była typu - przypuszczam, że SBR. A dlaczego (najlepiej się sprawdziła)? Była najbardziej sprężysta, a także miała odpowiednią twardość w odniesieniu do obciążenia. W pozostałych podkładkach po zdjęciu obciążenia pozostawał odgnieciony ślad. Tylko ten materiał powracał do pierwotnego kształtu od razu. Lita guma natomiast była raczej zbyt twarda. Sprawdziłem także "zawieszenie" pneumatyczne w postaci dętek wyciągniętych z wózka dziecka - tak na chwilę:) - efekt całkiem niezły, ale trochę mało estetyczne i niewygodne. No i słabiej to działa w płaszczyźnie poziomej. Wyciągnąłem z tego wniosek, że lepiej wypadają podkładki bardziej sprężyste i o mniejszym tłumieniu własnym. Rozwiązanie optymalne - sprężyna stalowa. Rzeczywiście zadziałała najlepiej. Oczywiście należy odpowiednio dobrać współczynnik sprężystości. Najlepiej najmniejszy możliwy, aby częstotliwość własna układu drgającego była jak najmniejsza. Daje to większą izolację także przy wyższych częstotliwościach. Nie mogą też być zbyt długie, bo to obniża stabilność całości. Nie chcemy przecież uszkodzić drogiego:) panela na podłodze, gdyby tak kolumna spadła lub się przewróciła (ze względów opisanych w kilku wcześniejszych postach dotyczących żon) lub tym bardziej przygnieść dziecka. Dociążenie może pomóc, gdy nie mamy akuratnej sprężyny. Ja stosuję sprężyny CrNi (estetyka), ok 5 zwojów z małym zeszlifowanym przyłożeniem + dorobione tulejki z obu stron. Miała być jeszcze tuleje zewnętrzne maskujące sprężyny, także dla estetyki, ale nie mam chwilowo na to czasu. Długość w stanie pracy równa średnicy zewnętrznej. Są także pod elektroniką i tam też świetnie się sprawdzają.

Może jeszcze coś o kryteriach porównawczych. Dążę do uzyskania dźwięku jak najbardziej naturalnego, o dobrej stereofonii - niejako namacalności. Mniej zwracam uwagę na aspekty typu za mało basu, za dużo góry. Równowaga tonalna wynika tu z pierwotnych założeń. Traktuję to zjawisko jako pewną całość. I jeszcze dodam, że z dźwięku jaki wydobywa się z mojego sprzętu jestem zadowolony od dawna. Po prostu lubię muzykę. Ciekawość pcha mnie jednak coraz dalej w ten obłęd :). 

PS Mimo wszystko staram się być rozsądny - dlatego sprężyny mające szerokie zastosowanie w dziedzinie wibroizolacji, w "zwykłej" cenie (właściwie wykonałem je sam bo mam dostęp do materiałów). Nie zaś cudowne podkładki czy podstawy antywibracyjne od producentów audio z kosmicznych materiałów i jeszcze bardziej kosmicznie niedorzecznych cenach.

No to się wynurzyłem :)Postaram się też coś napisać dla odmiany o tłumieniu (było o izolacji) drgań w odtwarzaczu i wzmacniaczu.

Jeszcze uzupełnię o kalkulator sprężyn dla chcących potestować

http://www.oblicz.4zet.pl/program/sprezyna_naciskowa

Pozdrawiam

Edytowano przez nowy78
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był pierwszy materiał jaki użyłem. Miałem akurat pod ręką. Właściwie to chciałem sprawdzić czy będzie słyszalny jakikolwiek efekt. Pierwsze odczucie było podobne. Jakby ogólnie ciszej i mniej wszystkiego. Takie osłabienie. Po chwili jednak stwierdziłem, że tak ma właśnie być, ponieważ nie ubyło dźwięku, tylko stał się jakby czystszy, mniej hałaśliwy. Proponuję zrobić taki eksperyment: przystawić ucho do kopułki wysokotonowej (tak na 10 cm od głośnika) bez podkładek a później z podkładkami (oczywiście nie przesadzając z głośnością). U mnie efekt był taki, że po zastosowaniu podkładek słychać w ten sposób klarownie muzykę - podobnie jak powiedzmy z odchylonej od głowy muszli słuchawek wokół usznych - bez niskich tonów ale czysto. Bez podkładek słychać coś w rodzaju dodatkowego szelestu, takiego dość nieprzyjemnego zabrudzenia. Z bardziej sprężystymi podkładkami (miękka guma, sprężyny) efekt jest jeszcze wyraźniejszy. Łatwo także zauważyć, że wzrasta tolerancja na poziom natężenia dźwięku. Innymi słowy bardziej rozkręcony wzmacniacz mniej męczy. Zamiast ściany dźwięku słychać muzykę.
Inne porównanie to tak jakby wymienić starą unitrę (albo technicsa z lat 90) na jakiś przyzwoity współczesny wzmacniacz. Nie chcę oczywiście urazić fanów zabytkowej polskiej (i japońskiej) elektroniki, ale dużo osób chyba się ze mną zgodzi, że nie można odmówić temu sprzętowi nachalności w przekazie. Po części przypuszczam dlaczego tak jest, ale o tym może innym razem. Nie porównuje tu w sposób ilościowy a raczej jakościowy.
Z moich obserwacji wynika także, że często złudzenie przestrzenności potęgowane jest przez wyeksponowanie wyższego środka/niższej góry pasma akustycznego. Taki hałaśliwy dźwięk może być więc odczuwany jako bardziej przestrzenny. Niemniej jednak pozorna lokalizacja instrumentów ulega w tym wypadku rozmyciu. Są mniej namacalne.

Kilka przykładów z sieci - mniej lub bardziej firmowych.  Niektóre zakamuflowane :)

 

1.jpg

2.jpg

3.jpg

4.jpg

5.jpg

A u mnie wygląda to mniej więcej tak.

6.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...