Skocz do zawartości

CO WIEMY O JAKOŚCI PŁYT CD?


Recommended Posts

Zakładamy, że dysk CD z zapisem zero-jedynkowym, gdy "wprowadzić go w obroty", wydaje dźwięk niezależnie od tego gdzie została wyprodukowana. Rzeczywistość jest zupełnie inna- nawet ten sam materiał muzyczny brzmi inaczej, gdy porównujemy krążki CD pochodzące z różnych fabryk lub powodów technologicznych. Proces tworzenia w powłoce odbijającej promień lasera maleńkich zagłębień i struktur lądowych, które reprezentują muzykę, a następnie wytłoczenie tych struktur do masowo produkowanego CD, obarczony jest potencjalnymi niebezpieczeństwami.

To tylko bity?

Produkcja płyt CD wydaje się być prostym procesem wytłaczania „zer” i „jedynek” w plastikowym dysku, jednak te techniki wytwarzania wprowadzają zmiany w jakości sygnału odczytywanego z dysku. Dokładność zapisu sygnału na krążku CD ma zasadnicze znaczenie nie tylko dla ograniczenia błędów i dla dobrej zdolności śledzenia, ale również w konsekwencji dla jakości dźwięku. Chociaż sygnał odczytu jest poddawany znacznej obróbce przed odzyskaniem danych dźwiękowych i taktowania zegara, wielu projektantów układów cyfrowych zgadza się, że kształt tego sygnału wpływa na brzmienie płyty. Już w 1986 roku odkryto ogromne różnice w jakości dźwięku uzyskiwanego z płyt CD wyprodukowanych w różnych tłoczniach. Niektóre produkcje brzmią bardzo podobnie do oryginału; inni robią płyty, które brzmią odmiennie (czytaj: okropnie!). Można się domyśleć, ze jedyna różnica tkwi w procesie produkcyjnym. Doświadczenie sugeruje, że chociaż binarne „1” i „0” na dwóch płytach mogą być takie same, to niekoniecznie ten fakt wpływa na to, że płyty będą brzmiały tak samo. Kiedyś jakiś zacny redaktor był zdziwiony gdy Chesky Records dostarczył pewnej redakcji trzy dyski samplera wypalone z tej samej taśmy wzorcowej, ale wyprodukowane przy użyciu różnych technik. Pierwszy krążek został wykonany z konwencjonalnego poliwęglanu z powłoką aluminiową, drugi krążek został wykonany z poliwęglanu, ale powleczony złotem, a trzeci został uformowany z materiału zwanego „Zeonex” i metalizowany złotem. Przypomnę- wszystkie trzy dyski zostały wykonane z tej samej taśmy wzorcowej, a więc wszelkie różnice dźwiękowe między nimi powinny być wyłącznie wynikiem procesu produkcyjnego, materiału płyty i różnej metalizacji. „Zeonex” brzmiał najlepiej. Standardowa płyta miała bardziej wysunięty dźwięk z mniejszą głębią. Brakowało jej tzw „powietrza”, otwartości i wypełnienia słyszanego na płycie „Zeonex”. Niskie częstotliwości również były lepiej zdefiniowane i przy tym nastąpił ogólny wzrost rozdzielczości z większą ilością informacji muzycznych. Te różnice można uznać za niewielkie, a nawet niedostrzegalne dla zwykłego słuchacza, a gdyby słuchać za pośrednictwem systemu stereo niższej jakości to możliwe, że nie usłyszałoby się różnic. Dla audiofila z czujnym uchem, z dużym doświadczeniem, słuchającego na odpowiednim systemie audio w wysokiej rozdzielczości różnice są znaczące pod względem muzycznym, nawet dyskwalifikujące te mniej udane realizacje płytowe.
Innym przykładem tego, jak dwie płyty z identycznymi danymi brzmią inaczej, jest dziwny przypadek kopiowania (w domenie cyfrowej) płyty CD na płytę CD-R (płyta CD nagrana na nagrywarce CD); CD-R brzmi przyjemniej niejednokrotnie niż płyta, z której została wykonana. Mimo że dane są identyczne, sygnał HF (High Frequency, wysoka częstotliwość) CD-R wygląda znacznie lepiej niż sygnał masowo produkowanej płyty CD.

foto_reprezentacyjne_cd.jpg.f4e813ce49c28d18f8569cabd6bbbb36.jpg

Co jest złem w produkcji płyt CD?

  1. Tworzenie dołków na płycie CD jest bardzo wymagającym procesem. Prawie każdy krok w procesie produkcji CD wpływa na kształt zagłębienia w poliwęglanie pokrytym metalową warstwą, a ten różnicuje sygnał HF (High Frequency) odczytywany z dysku. Jakie czynniki mogłyby wprowadzić to zróżnicowanie?
  2. grubość warstwy fotolitograficznej szklanego wzorca musi być zgodna z małą częścią mikrona, a ta określa głębokość dołka. Ten zaś określa amplitudę sygnału HF. Maska fotolitograficzna musi również mieć jednolitą grubość wokół dysku. W przeciwnym razie głębokość wnęki będzie się różnić i spowoduje modulację amplitudy sygnału HF. Każde zanieczyszczenie fotomaski może spowodować wymazanie dużych obszarów zagłębień, powodując błędy w odzyskanym strumieniu danych.
  3. kształt dołka- wgłębienia na szklanym wzorcu będą słabe co będzie skutkować niskiej jakości sygnałem HF z wyprodukowanej płyty CD. Co więcej, jeśli „master” nie jest jednolity, niektóre doły będą dłuższe, głębsze lub szersze niż inne.
  4. nawet najmniejsza niestabilność obrotowa stołu szklanego wzorca oddala długość wgłębień (dołków) od ich ideału teoretycznego, Niewielki spadek prędkości obrotowej powoduje powstawanie dłuższych dołków, a zwiększenie prędkości obrotowej powoduje nieznacznie zmniejszenie wgłębienia. Niestabilność tego typu powoduje powstawanie jamek o zmiennej długości.
  5. Reasumując- punkty przejścia przez zero są progami logicznymi, w których system rozróżnia  binarne „1” i „0”, a więc zmieniające się długości dołków przesuwają te przejścia przez zero w czasie, wprowadzając fluktuacje w sygnale HF.
  6. jitter (krótkookresowe odchylenie od ustalonych, okresowych charakterystyk sygnału) zawsze był problemem… Gdy specyfikacja CD została skodyfikowana w standardzie „Red Book”, jitter nie był nawet wspomniany, a tym bardziej określony. Obecnie producenci maszyn do masteringu CD twierdzą, że ich modele charakteryzują się „niskim jitterem”, a replikatory płyt zaczynają mierzyć drgania w sygnale HF w ramach procesu zachowania wysokiej jakości produkcji. Firma Philips zaplanowała rewizję (po ponad 15 latach) założeń wpisanych w „Red Book” aby uwzględnić maksymalną dopuszczalną wartość jittera. Ta nowa wartość jest równa 50 nanosekundom- około połowy fluktuacji, która tworzy błąd akceptowalny.
  7. w etapach produkcyjnego formowania płyt CD (przekształcanie wzorca szklanego w tłoczniki) podstawowymi zagrożeniami dla jakości CD są zanieczyszczenia i zadrapania. Biorąc pod uwagę niewielkie rozmiary zagłębień, pyłek byłby niczym straszne uszkodzenie. Wszelkie zadrapania na metalowych elementach również usuwają dane i zwiększają współczynnik błędów płyty.
  8. proces formowania wtryskowego może generować problemy w poliwęglanie. Jednym z nich może stać się zjawisko optyczne zwane „dwójłomnością”, które jest podwójnym załamaniem wiązki odtwarzania spowodowane brakiem jednorodności poliwęglanu. Część wiązki porusza się z inną prędkością i z inną polaryzacją, ze względu na zmiany współczynnika załamania poliwęglanu. Ten zmieniający się współczynnik załamania jest spowodowany naprężeniem na poliwęglanie podczas procesu formowania. Temperatura poliwęglanu i ciśnienie wtrysku muszą być utrzymywane w bardzo wąskich tolerancjach technologicznych, aby nie dopuszczać do „dwójłomności”. „Dwójłomność” można zobaczyć jako prążki lub zawirowania w poliwęglanie.
  9. ekscentryczność tarczy (mimośrodowość tarczy wprowadzona, kiedy dziurkowany jest środkowy otwór stempla), również powstająca podczas procesu formowania płyt CD, powoduje to, że serwomechanizm śledzący transport CD pracuje wyjątkowo ciężko, aby pozostać na dobrej drodze, pobierając dużo prądu z zasilacza. Jeśli ta linia prądowa zasila również inne obwody odtwarzacza to ta wada może wywoływać błędy w innych obwodach. To jeden z powodów, dla których wysokiej klasy odtwarzacze CD używają osobnych stopni zasilania dla układu serwomechanizmu transportu.
  10. niewystarczająco gruba warstwa metalizacji. Jeśli widać cokolwiek przez obszar CD, to na pewno jest nałożona za cienka warstwa aluminium. W wyniku jest niższy współczynnik odbicia, co obniża amplitudę sygnału HF. Pojawiają się też (niekoniecznie w wyniku nieodpowiedniej grubości warstwy) małe dziury w warstwie odblaskowej. Wszelkie niepożądane cząsteczki na powierzchni dysku odpadają, wprowadzając obszary pozbawione powierzchni odbijającej. Te wady tworzą przerwy w sygnale HF i zwiększają wskaźniki błędów płyty. Łatwo sprawdzić, czy są „dziurki”, trzymając dysk nad silnym światłem.
  11. metalizowanie aż do zewnętrznej krawędzi krążka może pozwolić powietrzu dotrzeć do warstwy metalizacji, powodując utlenienie aluminium. Utleniony obszar degraduje sygnał HF, a nawet uniemożliwia odtwarzanie płyty. Proces jest rozciągnięty w czasie. Współczesna produkcja raczej jest wolna od tego typu wady, ale niektóre stare CD z produkcji PolyGram Hannover lub z fabryki  Philips-DuPont Optical (PDO) w Blackburn w Wielkiej Brytanii rdzewiejąc zmieniały kolor na szary lub brązowy (odcień złoty).

foto_reprezentacyjne_cd_2.jpg.67b8312e60b1b66da3f7d7db5b79ba30.jpg

Warto wiedzieć:

Nadrukowana strona płyty CD jest bardziej wrażliwa niż dolna, ponieważ dziury się pojawiają właśnie po stronie etykiety. Zadrapania lub zanieczyszczenia na dolnej powierzchni są nieostre w stosunku do lasera i rzadziej wywołują błędy. Ale zadrapania na górnej powierzchni mogą zniszczyć duże obszary dołków, a więc i degradację danych.
Format CD wykorzystuje bardzo skuteczny system wykrywania błędów i ich korekcji, który prawie zawsze zapewnia dużą dokładność odwzorowania w odzyskiwanych danych. System korekcji błędów jest tak skuteczny, że może skorygować do 4000 kolejnych brakujących bitów. Błędy można korygować, bo dane dodatkowe do wymaganych danych są zapisane na dysku CD. Te tak zwane „nadmiarowe” dane są przywoływane gdy brakuje podstawowych danych lub są uszkodzone.

Powszechne uważa się, że błędy danych obniżają jakość dźwięku, jednak niekorygowane błędy są rzadkimi zdarzeniami. Nawet wówczas gdy płyta zawiera setki błędów niemożliwych do naprawienia, nie wpłyną na jakiekolwiek aspekty jakości dźwięku, natomiast może się zdarzyć, że słychać kliknięcie lub nieciągłość w miejscu, w którym wystąpił błąd niemożliwy do naprawienia.

Nie ma żadnych dowodów na to, że dyski o niższym poziomie błędów (poprawione błędy) brzmią inaczej niż dyski wysokim poziomie błędu. Wszystko, co powoduje różnice w jakości dźwięku pomiędzy płytami CD, nie jest błędem danych.

Jeśli błąd jest niemożliwy do naprawienia lub utrata danych jest tak poważna, że system korekcji błędów nie może jej zastąpić poprawnymi danymi, dekoder odpowiedzialny za naprawianie błędów wypełnia brakujące próbki, interpolując (zgadując) dane.

Wskaźnik jakości dysku nazywany jest „Block Error Rate” w skrócie- BLER. Wskaźnik ten określa liczbę bloków danych na sekundę zawierających złe symbole na wejściu dekodera błędów. „Czerwona Księga” określa maksymalną jego wartość- powinna wynosić 220 na sekundę (struktura danych CD zawiera 7350 bloków / sekundę). Wysoki BLER wskazuje, że układ optyczny ma trudności z odczytaniem dysku i w konsekwencji wytwarza wiele losowych błędów bitowych.

Metalizowane złotem płyty (jak w przypadku opisywanej Zekix Chesky) mają często więcej błędów i gorszą jakość sygnału HF niż wersja z powłoką aluminiową. Nie należy winić złota lub innej powłoki, ale raczej różną zastosowaną technologię lub warunki techniczne produkcji płyt. Ten fakt pokazuje, że badanie sygnału HF nie mówi nic o dźwięku płyty. Lepszym jest analizator jittera, mówiący więcej o sygnale HF.

A więc:
Pewne jest to, że płyty CD zawierające te same „1” i „0” dają różne poziomy jakości dźwięku. Te różnice dźwiękowe nie są spowodowane błędami danych, jak powszechnie się uważa, ale przez inny mechanizm- na przykład przez błąd jitter’a w odzyskanym sygnale HF, który różni się znacznie między płytami CD. Jak to zostało opisane, produkcja CD nie jest jednoznacznym procesem umieszczania binarnych jedynek i zer na plastikowym krążku, ale serią wysoce specjalistycznych procesów, z których każdy wprowadza pewną zmienną sygnału, odczytywaną później z dysku przez transport CD.

 

P.S.
Pozwoliłem sobie przedstawić najistotniejszą część artykułu "Historia i cechy płyt CD"  jaki zamieściłem w ramach bloga "SUBIEKTYWNIE O AUDIO". 

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj. ciężko jest z tymi płytami, jak wiesz sam też porównywałem, jest za dożo czynników wpływających na efekt końcowy, czyli to co słyszymy z głośników, nie ma reguły co dziś najlepiej kupić za krążki. Sam ciągle się zastanawiam czy jest sens dokładania dodatkowych pieniędzy na wydań japońskich. Jak wiemy, ludziska z kraju kwitnącej wiśni ciągle coś wymyślają nowego w tym temacie i mają gdzieś to, że płyta jako nośnik fizyczny możne zniknąć z rynku, i chwała im za to. zastanawiam się też jak to zrobili że po zgraniu płyty  HDCD na komputer dostaje 24 bitowy materiał?? no i ten ostatni trend, MQA na płycie, czy to ma sens? czy to sposób by znów kupić kolejne wydanie Brothers In Arms i dać zarobić wytwórniom płytowym?? a może przejdziemy na Glass CD-R i będzie git?

 

Edytowano przez Bogusław Kożyczkowski
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Bogusław Kożyczkowski napisał:

Oj. ciężko jest z tymi płytami...
...Sam ciągle się zastanawiam czy jest sens dokładania dodatkowych pieniędzy na wydań japońskich.
...płyta jako nośnik fizyczny możne zniknąć z rynku,
...MQA na płycie, czy to ma sens? czy to sposób by znów kupić kolejne wydanie Brothers In Arms i dać zarobić wytwórniom płytowym? 

Oj ciężko... Zgadzam się z Tobą.  Wiesz,... jakoś nie bardzo wierzę, że płyta CD "umrze", bo jak z książką- jedni lubią pliki, które miejsca nie zajmują, a inni lubią zapach papieru (np. ja). Wydaje mi się, że tendencja jest wyraźna- pliki dla młodzieży lub dla tych co chcą se od czasu do czasu posłuchać muzyczkę, a CD będzie produktem ekskluzywnym, co już widać po sposobie "ubierania" krążków CD w fantastyczne opakowania (omawiam je tu, w cyklu sześciu artykułów: http://wpszoniak.pl/portfolio/plyty-edytorsko-wyjatkowe/). 

Czy warto kupować nowe edycje? Jeśli kogoś stać to warto. Ja tak robię do momentu utrafienia na edycję satysfakcjonującą (dajmy na to "Aqualung” Jethro Tull z 2011 roku, remix Stevena Wilsona  okazał się strzałem w dziesiątkę po paru wcześniejszych zabiegach, które niczego nie wnosiły do nędznej produkcji, albo "Kind of Blue" w wersji K2HD). 

MQA? Ma taki sam sens jak inne świetne edycje... Byle by można odtwarzać na normalnym odtwarzaczu CD. Oczywiście biznes musi się kręcić, więc jeśli się chce odtworzyć... Ale to już inny temat do dyskusji.

11 godzin temu, j23 napisał:

Co transport to inna korekcja (w czasie rzeczywistym z prędkością odtwarzania 1x) i dlatego najlepiej ripować na komputerze z oprogramowaniem niedopuszczającym błędów.

Masz rację, choć to co napisałeś jest raczej dygresją, bo w artykule kwestia ripowania nie została poruszona, ani wpływ różnych nośników CD-R na efekt dźwiękowy (a jest ewidentny, ale raczej nie poruszajmy tego problemu w tym wątku).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, wpszoniak napisał:

 

Czy warto kupować nowe edycje? Jeśli kogoś stać to warto. Ja tak robię do momentu utrafienia na edycję satysfakcjonującą (dajmy na to "Aqualung” Jethro Tull z 2011 roku, remix Stevena Wilsona  okazał się strzałem w dziesiątkę po paru wcześniejszych zabiegach, które niczego nie wnosiły do nędznej produkcji, albo "Kind of Blue" w wersji K2HD). 

 

Obydwie płyty są bajeczne

Aqualung mam tylko w wersji elektronicznej(właśnie tę wersję), nie miałem pojęcia że wyszło na CD

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 lekko źle napisałem o płycie, bo miałem na myśli rynek masowy (pogrzebie nośnik fizyczny) a dla zbieraczy nic się nie zmieni, pewnie pomijając cenę bo musi iść w gore (chociażby, niski nakład) sam też kombinuje, choć ograniczenia finansowe nie pozwalają poszaleć ale..... pewnie widziałeś moje zdjęcia albumu King Crimson i wcześniejsze Pink Floyd, gdzie wiedziałem że dźwiękowo nic się nie zmieni ale to wydanie jest kopią pierwszego winyla wydanego w dzapan. 

problemem jest utrafić dobre wydanie bo tak naprawdę to nie wiemy puki nie kupimy, a sugerowanie się Dynamic Range by wybrać optymalne wydanie się nie sprawdza bo nadal istnieje błąd w ilości tłoczeń z matryc i nie rzetelność wprowadzanych danych przez użytkowników, więc  ..... łatwo nie jest.

https://www.discogs.com/sell/release/7168992?ev=rb

i te ceny..........

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Fafniak napisał:

Aqualung mam tylko w wersji elektronicznej (właśnie tę wersję), nie miałem pojęcia że wyszło na CD

A ja z kolei nic nie wiem na temat wersji elektronicznej... Wolę CD i to się nie zmieni na pewno! Zresztą- wątek jest o różnicach jakie się pojawiają w przypadku różnorakich edycji płyt CD, a przykładów jest cale mnóstwo np płyta "It Might as Well Be Spring" Quebec'a- w wersji europejskiej saksofonista jest z lewej strony i na dokładkę ze stłumioną górnym zakresem instrumentu, a w wersji japońskiej gra na środku i pełno-zakresowym saksofonem. Liczę, że melomani tu zaglądający podadzą i inne przykłady takich "niespodzianek".

 

24 minuty temu, Bogusław Kożyczkowski napisał:

pewnie widziałeś moje zdjęcia albumu King Crimson i wcześniejsze Pink Floyd, gdzie wiedziałem że dźwiękowo nic się nie zmieni ale to wydanie jest kopią pierwszego winyla

Oczywiście widziałem i czytałem Twoje posty. Liczę na Twoje Bogusławie dalsze ciekawe spostrzeżenia i tu...

24 minuty temu, Bogusław Kożyczkowski napisał:

problemem jest utrafić dobre wydanie bo tak naprawdę to nie wiemy póki nie kupimy [...]  ..... łatwo nie jest.

zgadza się. To problem, ale ostatecznie jesteśmy kolekcjonerami i takie trudności tylko nam ubarwiają nasze hobby. Czyż nie? A wiesz... Jest też tak, że te nasze uwagi tu na forum, może staną się też wskazówką dla tych co chcą ominąć koszty. Oby tylko były rzetelne te nasze doznania, które przecież trzeba też przefiltrowywać przez fakt słuchania w jakichś konkretnych warunkach audio- akustycznych, sprzętowych aż po wpływy gustu czy nawet osłuchania (myślę również o regularnym uczestniczeniu w koncertach).

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

prawdą jest że to kosztowne hobby ale.... ta radocha - bezcenna

inna sprawa ...... nadal pozostaje za dużo zmiennych o których piszesz wyżej, by być obiektywnym by stwierdzić ze własnie ta czy tamta wersja jest najlepsza bo nie było nas w studiu podczas nagrania i nie znamy wzorca, podejrzewam że to czynnik który wpływa na kupno kolejnego wydania......

a tak przy okazji, to dobrze ze żona nie wnika w płyty bo ta sama okładka w kilku kopiach mogło by być złe zrozumiane. hehe

No, i pierwsza strona Aqualung” Jethro Tull - przesłuchana

zawsze mnie zastanawiało jak to jest z tym 12cm krążkiem, ta płyta miała wyeliminować wszystkie wady winylu, zmienne obroty, nie dotykać fizycznie dysku by nie szkodzić, duża dynamika, a jednak dziś przemija, a czarna płyta zostaje choć każde kolejne odtworzenie niszczy rowek to i tak trzyma się twardo i pewnie z cd będzie ta sama historia bo to jednak lepszy nośnik, a dźwiękowo.... może nasi przyjaciele z Japan , jeszcze coś wymyśla. Wracam do kupienia kolejnej płyty CD,

No, i pierwsza strona Aqualung” Jethro Tull - przesłuchana

zawsze mnie zastanawiało jak to jest z tym 12cm krążkiem, ta płyta miała wyeliminować wszystkie wady winylu, zmienne obroty, nie dotykać fizycznie dysku by nie szkodzić, duża dynamika, a jednak dziś przemija, a czarna płyta zostaje choć każde kolejne odtworzenie niszczy rowek to i tak trzyma się twardo i pewnie z cd będzie ta sama historia bo to jednak lepszy nośnik, a dźwiękowo.... może nasi przyjaciele z Japan , jeszcze coś wymyśla. Wracam do kupienia kolejnej płyty CD,

11.JPG

no to sprawdzimy ten zestaw, Japan&HDCDEuropa co z tą jakością płyt. Już zamówione.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... a ja w międzyczasie kupiłem MOZART-PIANO SONATAS-GLENN GOULD SICC 332 JAPAN CD i w ten prosty sposób porównam dwie edycje (parę lat wstecz kupiłem wersję europejską). Obie na fotkach:

51q1HNv7pXL._SX355_.jpg.cfebd998d68afd5fde4559284679e4d2.jpg  6_2g.jpg.4fc533ba28bff8d7fb7758a3f3520573.jpg 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można kupić sporo płyt u nas w kraju (pojawiają się choćby w Saturnie/MM czy EMPIKu. Oprócz tego na aukcjach i w sklepach z płytami. Ale oczywiście nie wszystkie...

Co do czasu oczekiwania - to zależy czy te płyty kupujesz w Japonii czy trochę bliżej oraz w jakim sklepie/u jakiego sprzedawcy. No i jaki sposób wysyłki wybierzesz.

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uzupełnię wypowiedź @RoRo: kupuję najczęściej (i najchętniej) w sklepie cdjapan.co.jp, który oferuje płyty po względnie niskch cenach. Czas oczekiwania- około 10 dni od momentu wysyłki (mam wrażenie, że trochę też zależy od sprawności urzędu celnego). Podobny czas oczekiwania jest na przesyłki wysyłane przez japońskich sprzedawców eBaya. W polskich sklepach nie kupuję japońskich edycji, więc... No, nie wiem.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Marek Jankowski napisał:

Jak długo się czeka na płyty z Japonii?

Chyba, że można kupić w kraju?

od tygodnia do 2 tyg.

można też kupić w naszym kraju, chociaż osobiście All...... omijam.

odradzam również kupno ze wschodniej strony np. https://www.discogs.com/sell/release/1981313?ev=rb

cdjapan nie chciał zaniżyć ceny bo po legalu idą więc celnik Polak kazał sobie dopłacić za 3 płyty ponad 100 naszych co stało się nie opłacalne lekko, jednak wolę bardziej z prywatnej reki i dogadać się można.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

można tu, lekko drożej będzie np. https://www.ccd.pl/blu-speccd2-mini-lp-c224/

Empiku to kolędy najwyżej mogę kupić ,czemu, bo raz zamawiając płyty płyty dopatrzyłem się że, co nie które pozycje nie mogą być wysłane na naszą granice, co bardzo dziwne jest i można wnioskować że to nie oficjalne wydania, co oznacza nieznany materiał źródłowy. 

Mamy wznowienie paru płyt i będzie szansa na kolejne porównania czy nowa technika wykorzystująca nowe materiały i technologie, daje poprawę brzmienia

http://www.cdjapan.co.jp/person/700317841?opt.on_preorder=1&opt.on_released=0&range.rel=&term.release_month=&page=1

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anonsuję opis wrażenia jakie na mnie zrobiły najnowsze masteringi japońskich edycji (z 2018 roku) dwu płyt- "Raw Sienna" grupy Savoy Brown i "Monndance" Van'a Morrisona. Pierwsze porównanie starych edycji "Raw Sienny" (Deram z 1990, prod. USA o nr kat.: 844 016-2) i "Moondance"  (Warner Bros z roku  1991, prod. niemieckiej nr kat.: 7599-27326-2) daje jak najgorszy pogląd na to jak marnie można wprodukować płyty CD. Japońska produkcja w każdym aspekcie jest dużo lepsza... Właściwie to przepaść!

Potrzebuję czasu by porządnie to co usłyszałem opisać...

SAVOY-BROWN-DIEZ.jpg.d9843b8c786d7552a19d3cff67863b10.jpg

van-morrison-moondance.jpg.da0ae53d774e6005d1be779bb13f8957.jpg

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posłuchałem, więc wywnioskowałem:

"...wielokrotnie wznawiano genialne dzieło irlandzkiego barda. Czy wszystkie tak samo brzmią? Porównać mogłem dwie edycje, co pewne światło może rzucić na problem omówiony w artykule zamieszczonym wyżej (jako pierwszy tego wątku). Pierwszą jest "Moondance" wyprodukowany przez niemiecką filię Warner Bros o nr kat.: 7599-27326-2, z roku  1991.

morrison_old_moondance_mini.jpg.134cdbe8df93c159da0883a455f1796f.jpg

Drugą jest płyta CD o nr kat.: WPCR-18019. To japońska limitowana edycja SHM-CD, wydana w formie zminiaturyzowanej kopii oryginalnego pierwszego wydania LP (szerzej o niej w artykule: „Rekomendowane wydawnictwa płytowe (rozdz.14 cz.2)”

morrison_moodance_2_mini.jpg.114191b80157effceacc216e60236fc4.jpg

Wersję z 1991 znam doskonale i ją lubię… Nie- lubiłem raczej. Do czasu gdy pierwszy raz odsłuchałem najnowszą pracę japońskich inżynierów, którzy zadbali by i przywrócić to co zostało niegdyś zarejestrowane na wzorcowej taśmie studyjnej, ale też dynamikę nagrań wzbogacić. I właśnie ta dynamika robi potężne wrażenie od wstępu, gdy rozpoczyna się odtwarzanie krążka SHM-CD. Wszystko co słyszymy staje się "pulchniejsze"- przede wszystkim daje (wreszcie) o sobie znać bas i zanim się do niego słuchacz nie przyzwyczai (mając w pamięci wersję z 1991 roku) to tenże góruje nad innymi instrumentami. Po chwili okazuje się, że wszystkie instrumenty są wspaniale nasycone harmonicznymi i świetnie poukładane w przestrzeni. Wokal i instrumenty nabrały i dużej mocy i większego wolumenu. Różnicę w postrzeganiu tego co się dzieje przed, za i obok głośników określę jako szokującą w stosunku do poprzednich zjawisk- do jakich przez kilkanaście lat byłem przyzwyczajany.

Porównanie starej edycji płyty "Raw Sienna" grupy Savoy Brown (Deram z 1990, prod. USA o nr kat.: 844 016-2) z edycją z japońskim produktem- limitowaną wersją SHM-CD, w formie Cardboard Sleeve (mini LP), o nr kat.: UICY-78689, potwierdza obserwacje poczynione przy słuchaniu dwu wersji „Moondance” (opis znajduje się wyżej).

savoy_brown_raw-sienna_2_mini.jpg.9f291f8a4e13fc594b6a15d15a3a7913.jpg

W utworze otwierającym płytę- „A Hard Way to Go", w wersji z roku 1990 świetnie się prezentują instrumenty pojawiające się na wstępie- perkusja (Roger Earl) i bas (Tone Stevens), ale po parunastu sekundach włączają się pozostali- wokalista (Chris Youlden), gitarzyści (Kim Simmonds i "Lonesome" Dave Peverett) i sekcja instrumentów dętych i w tym momencie mogły się rodzić wątpliwości, bo ci dołączający się muzycy zostali ściśnięci w tle, dość płasko i z zabarwienie metalicznym. Dlaczego tylko wątpliwości, a nie krytyczne opinie? Bo w stosunku do wielu produkcji rockowych z tamtego czasu nie była ta realizacja odbierana jako nieodpowiednia lub zła (wymagania audiofilskie były bardziej tolerancyjne jeszcze paręnaście lat wstecz). Zresztą dopiero konfrontacja z lepszą realizacja tych samych utworów może wywołać refleksje. Ten sam utwór, słuchany dzięki płycie z wyprodukowanej przez japoński Universal Music, przedstawia ten sam materiał muzyczny inaczej.

savoy_brown_raw-sienna_1_mini.jpg.865067401b128b147899959c3e9884f7.jpg

Wstęp perkusyjno-basowy rysowany jest w bardzo podobny sposób, natomiast dołączane instrumenty nie są stłoczone w centrum pomiędzy głośnikami lecz porozdzielane szerzej co daje dużo większe wrażenie całkiem sporej selektywności. Wokal stał się naturalny, podobnie gra gitar, straciły w brzmieniu metaliczny nalot. Nie znam wersji w 100% analogowej, ale chyba tak (lub podobnie) brzmi. Lepsze wypełnienie dźwięków nie tylko przemieniło odbiór muzyki w bardziej przyjemny, ale i inne aspekty dźwieku audio skorzystały- przestrzenność i realność obrazów muzycznych. Pozostałe utwory to już tylko konsekwencja świetnego remasteringu- cudownie się ich słucha!

Całość treści znajdziecie (choć artykuł jest nadal opracowywany) tuhttp://wpszoniak.pl/portfolio/rozne-edycje-plytowe-2/

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dam możliwość przesłuchania materiału z różnych płyt  i czekam na opinie.

 testujmy jedno z nagrań.

płyta po lewej jest kupiona w Empiku, po numerach nie mogę jej rozgryźć, ale najbliżej jej do nie oficjalnego wydania zza wschodniej granicy. Po prawej wydanie Japonia.

20180721_133630.jpg

https://1drv.ms/f/s!AsRACOwrVoysiib3jPRwPB6ZdPDR

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Czytając ostatnie wpisy w tym temacie można wyrobić sobie zdanie, że wśród płyt CD liczą się tylko współczesne remasterowane wydania w gęstych formatach np. SHM.

Sam przyznam że po odsłuchaniu takich płyt nie chce mi się słuchać innych (ale też nie do końca).

Czy możecie polecić jakieś starsze wydania płytowe (AAD) którym niczego nie brakuje i nie ustępują SHM? Czy takich nie ma, i nie warto już kupować tradycyjnych płyt Cd? 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...