Skocz do zawartości

Trzeźwe spojrzenie - okablowanie sprzętu Hi-Fi.


j23

Recommended Posts

Autor: David Messinger

Źródło: HiFi Aktiv, Austria

Oryginalny artykuł: "Realistische Betrachtungen Verbindungskabel"

Tłumaczenie: HiFi Admin

"Trzeźwe spojrzenie - okablowanie sprzętu HiFi"

 

"Jak uzyskać efekt placebo za pomocą czasopisma HiFi?

 

Jeszcze 15 lat temu mało kto zwracał uwagę na okablowanie sprzętu HiFi. Większość z nas korzystało z pospolitych gniazd CINCH i taniego kabla miedzianego (skrętki), które zwyczajowo były dołączane do zakupionego sprzętu. Stare dobre czasy (kiedy nie było jeszcze HiFi Voodoo) bylo oczywiste to, iż każdy najzwyklejszy kabel posiada opór elektryczny - co z punktu widzenia zastosowań HiFi - nie było wystarczajacym powodem do prowadzenia dalszych rozważań na ten temat.

 

Nikt dokładnie dziś już nie wie, skąd pojawił się impuls, za sprawą którego zaczęto zmieniać poglądy na ten temat, za czym ostatecznie poszła również cała scena HiFi. Nagle stało się jasne jak słońce, że każdy przewód w zestawie HiFi powinien być traktowany jako niezależny jego komponent, który również ma swój znaczący wpływ na charakter brzmienia i z tego też powodu powinien być dobierany z należytą starannością. Możliwość indywidualnego tuningu brzmienia (chociażby poprzez wymianę przewodów połączeniowych), została przyjęta z dużym entuzjazmem. Możliwość testowania przeróżnych przewodów, które miało na celu zbliżenie się do swojego wymarzonego brzmienia - było traktowane przez nie jednego pacjonata jako ekscytujące wyzwanie. Z perspektywy czasu można stwierdzic, iż odkrycie to było i nadal jest niewyczerpaną kopalnią złota dla tych którzy zdali sobie sprawę (i zdają po dziś dzień) jak na tym dobrze zarobić. Dla wielu doradców HiFi temat ten stał się niejako ulubionym "konikiem". Od niektórych z nich płynie nawet przesłanie, iż cały zestaw HiFi może brzmieć wyłącznie na tyle dobrze, na ile pozwalają na to jego przewody! Niezorientowany laik ufa, wierzy i kupuje. Jego decyzja poparta jest przecież testami zakrojonymi na szeroką skalę i różnego rodzaju rankingami w magazynach HiFi.

 

Temat "okablowanie" rozwinął się niesłychanie i szybko stał się niejako osobną dziedziną. Powstało wiele nowych firm, które specjalizowały się w produkcji przewodów i połączeń o zastosowaniu HiFi. Poprzez zastosowanie nowoczesnych materiałów oraz korzystniejszych rozwiązań technicznie - straty powstające podczas przesyłania sygnału (!!!) miały być zminimalizowane, dzięki czemu jakość brzmienia miała ulec znacznej poprawie. Nie poprzestano jednak na "zwykłych" połączeniach takich jak CINCH czy przewodach kolumnowych. Polowanie na czarownice w postaci kolejnych słabych ogniw łańcucha HiFi, znalazło wkrótce kolejne przełożenie na możliwości zarobkowe. W ten oto sposób również przewody zasilające posiadają decydujący wpływ na brzmienie komponentów HiFi. Enigmatyczne wyjasnienie, z którym ani fachowiec, ani laik nie są w stanie polemizować... -"końcowe 1,5 metra przewodu zasilającego uważane jest za niezwykle istotne". Idąc za ciosem, "udalo się" również zdiagnozować różnice w brzmieniu pomiędzy przewodami cyfrowymi (a tak swoją drogą jeśli już coś rzeczywiście jest niemożliwe to właśnie to!). Czasopisma HiFi, w ciągłym poszukiwaniu sensacji, sięgają po te tematy wyjątkowo chętnie. Interesujący wydaje się fakt, że mają one całkowicie inne wyjaśnienie na to, dlaczego określony przewód posiada specyficzny charakter brzmienia - i co istotne - wyjaśnienie to różni się od tego które prezentuje sam producent!

Cały ten gwar i zgiełk wokół tematu "okablowania" jest sztucznie podkręcany przez rynek i media. O co więc w tym wszystkim chodzi? Niestety standardowo o duże pieniądze. Stare powiedzenie mówi: "każde kłamstwo stałe powtarzane w końcu zostanie uznane za stwierdznie prawdziwe"... Tak też jest w tym przypadku. Tak długo jak będzie przyzwolenie na bombardowanie konsumenta tymi sloganami stworzonymi na potzrebę stron zainteresowanych, tak długo będziemy manipulowani. Czy rzeczywiście za pomocą przewodów możemy uzyskać zjawiskową, dynamiczną poprawę jakości? Wszyscy ci, którzy sprzedają (aby zarobić), maja wszelkie prawa ku temu aby tak twierdzić.

 

Koszt produkcji większości z przewodów, o których mowa - jest minimalny. Lwia część ogromnych pieniędzy, które przychodzi nam za nie płacić to koszt opakowanie, reklamy czy artykułów sponsorowanych.

 

Kilka wskazówek z technicznego punktu widzenia:

 

Przeciętnie wzmacniacz przy normalnej głośności pokojowej oddaje 1 W mocy głośnikom. Przy głośnikach ze słabą sprawnością ta wartość może się nawet podwoić. Najniższa impedancja większości kolumn to ok. 3,5 Ohm. Przy napięciu pracy niecałym 2V daje to prąd ok. 0,6 Ampera.

 

Przy takim natężeniu prądu teoretycznie wystarcza przewód o przekroju 0,05mm (przy założeniu długości 10). Dla przewodu NF-Cinch wystarczyłby zatem przewód o przekroju ludzkiego włosa! W rzeczywistości sygnał akustyczny przepływa w obwodach odtwarzaczy CD (czy wzmacniaczy), pomiędzy licznymi elementami przez wcale nie większe przekroje.Tylko w końcówce mocy wzmacniacza średnice dostosowane są do rzeczywistych natężeń prądu. Ale i tu z powodu niekończącego się "show" jest spora przesada. W tranzystorach mocy (kilka z nich nawet rozpiłowaliśmy), gdzie właśnie cały prąd płynie w kierunku głośników, stosuje się drut (głównie ze złota) o maksymalnym przekroju 0,2mm. Tutaj zatem znajduje się najsłabszy punkt całego łańcuszka HiFi!

 

Dla lepszego zobrazowania jakie średnice przewodów rzeczywiście są potrzebne, przytoczę trzy przykłady z gospodarstwa domowego:

Grzejnik elektryczny z wentylatorem ze stałym poborem mocy 2.200 Wat jest zasilany przewodem o średnicy 1,5 mm i długości przewodu powyżej 10m ze względów bezpieczeństwa. Przy napięciu 230V i oporze 20-25 Ohm spirali grzewczej płynie w przewodzie prąd ok 10 Amperów. Suszarka do włosów o mocy 1300 Wat ciągnie energię poprzez kabel 0,75mm. Więcej przykładów chyba już nie potrzeba. W tym przypadku płynie prąd ok 5,6 A. Przewodem o średnicy 5mm przyłączona jest kuchenka elektryczna. Przy włączeniu wszystkich palników i piekarnika dochodzi do zużycia ok. 12.000W i płynie prąd ok. 52A. Całkowity opór przewodu grzejnego odpowiada wtedy impedancji kolumny głośnikowej. Powtórzmy raz jeszcze: aby uzyskać głośność pokojową potrzeba średnio maksymalnie 1 W mocy - płynie wtedy prąd ok. 0,6A. Pomimo tego, wielu producentów przewodów głośnikowych oferuje produkty, których średnica wystarczyłaby do zasilania całego budynku. Wiele z nich ma rzeczywiście średnicę węża ogrodowego.

 

W tym miejscu nie powinno ujść naszej uwadze, że do podwojenia siły głośności potrzeba około 10 krotnego zwiększenia mocy. Przy tych samych głośnikach - wzmacniacz musi wytworzyć napięcie ok. 6V, a natężenie prądu zwiększa się do ok. 1,7A. Przy następnym podwojeniu głośności wzmacniacz musi wytworzyć już napięcie ok. 19V co daje prąd 5,3A. Teraz przekrój kabla zaczyna mieć znaczenie (4 krotność normalnej głośności pokojowej!). Ze średnicą 2,5mm przy długości 10m nasze postępowanie jest wciąż zasadne. Dopiero przy większych długościach przewodu i/lub głośnościach (jeśli rzeczywiście są wykorzystywane) jest konieczne użycie kabla o średnicy 4mm.

 

Jednak co jest dalej po kablu głośnikowym - tzn. co się dzieje dalej w kolumnie?

 

W zwrotnicy każdej pasywnej kolumny głośnikowej przed głośnikiem basowym zostaje włączony filtr basowy w postaci cewki (do odfiltrowania wyższych częstotliwości). Ta cewka wykonana jest z emaliowanego przewodu miedzianego o przekroju 1mm, a więc o średnicy 0,75mm. W zależności od potrzebnej indukcyjności użyte jest do tego celu ok. 20 do 50 metrów drutu. Bardzo dobre cewki w drogich kolumnach (albo tych z niską indukcyjnością) osiągają opór ok. 0,3 Ohm. Gorsze (lub takie z wyższą indukcyjnością) osiągają od 0,7 do 1 Ohm. Ten opór powoduje, że również najlepszy współczynnik tłumienia High-Endowego wzmacniacza w dużej mierze pozostaje bezskuteczny i tylko w znikomym stopniu może coś wskórać w przypadku głośnika basowego. Nawet najdroższe kable nie mogą tu nic polepszyć. Do tego prosty przykład rachunkowy - załóżmy więc: średnio "okazały" wzmacniacz tranzystorowy posiada współczynnik tłumienia 100 przy 8 Ohm (to odpowiada oporowi wewnętrznemu 0,08 Ohm). W przypadku kolumny 4 Ohm spada współczynnik tłumienia do wartości 50. Gdy przyjmiemy założenie, że cewka wraz z kablem głośnikowym wspólnie wykazują oporność 0,8 Ohm, daje to w rezultacie przy głośniku basowym 8 Ohm'owej kolumny (8 podzielone przez 0,8) wartość współczynnika tłumienia 10 oraz wartość 5 przy kolumnie 4 Ohm. W klasycznych kolumnach 3-drożnych również przed głośnikiem średniotonowym zostaje włączona cewka, jednak z mniejszą indukcyjnością a zatem z krótszym ale jeszcze cieńszym drutem.

Prawie zawsze zwrotnice montowane są na płytkach drukowanych. Znajdujące się na nich ścieżki przewodzące posiadają bardzo małe przekroje i wykonane są standardowo z miedzi. Nie inaczej jest przy sztywno montowanych końcówkach kondensatorów i rezystorów.

 

W kolumnach połączenia pomiędzy zwrotnicami i obudową głośnika wykonane są zwykle za pomocą relatywnie cienkiego kabla plecionki. Tylko nieliczni producenci używają do produkcji bardzo drogich kolumn "lepsze" przewody ze sceny HiFi (ale nie z przekonania, a jedynie aby uniknąć ewentualnych dyskusji). Ponieważ w spektrum muzycznym wyższe częstotliwości (od ok. 1kHz) zwykle występują z istotnie mniejszą intensywnością niż niższe, to okablowanie do głośnika średnio i wysokotonowego wykonuje się z jeszcze cieńszego przewodu niż w kanale niskotonowym i to również jest w pełni wystarczające.

 

Ustosunkowując się do sprawy "cewki" zainteresowani argumentują, że problem ten dotyczy przede wszystkim głośnika basowego - głośniki średnio i wysokotonowe mają krótsze drogi sygnału. To zgadzałoby się tylko w części, ponieważ szczególnie w przypadku głośnika średniotonowego, który potrzebuje filtra nisko i wysokotonowego, jest sytuacja jeszcze gorsza (cewka i kondensator na drodze sygnału). W przypadku głośnika wysokotonwego droga sygnału jest rzeczywiście krótsza ("tylko" jeden kondensator na drodze).

 

W zwrotnicy każdej pasywnej kolumny głośnikowej przed głośnikiem średnio i wysokotonowym zostają umieszczone jako filtry wysokotonowe kondensatory (do odcięcia niskich częstotliwości). Kondensator składa się z dwóch pasków foli metalowej odizolowanych od siebie i zwiniętych w cylinder z wyprowadzonymi końcówkami. W zależności od odstępu i powierzchni folii powstaje mierzalna wartość elektryczna, pojemność (jednostk jest Farad). Kondensator posiada nieskończenie wysoką oporność dla prądu stałego, czyli w ogóle nie istnieje żaden bezpośredni kontakt, w przeciwnym wypadku byłby uszkodzony. Ale to nie zmienia faktu, że kondensatory w zwrotnicach pasywnych kolumn są niezbędne. Posiadają one rosnący opór dla prąd zmiennego w przypadku niskich częstotliwości i malejący opór dla wysokich częstotliwości. Są one z elektronicznego punktu widzenia przeciwieństwem cewki.

Ponieważ głośnik średnio i wysokotonowy kolumny głośnikowej posiadają wyższa sprawność niż głośnik niskotonowy to ich poziom musi być osłabiony w zwrotnicy za pomocą rezystorów. Używane są w tym celu seryjnie produkowane rezystory o oporności ok. 2-5 Ohm. Jak mały jest w porównaniu z tym opór standardowego kabla głośnikowego! Przy średnicy 2,5mm i długości 10m dodaje się do tego wartość ok. 0,1 Ohm.

 

Czy elektryczne właściwości kabla mają jakieś oddziaływanie w zakresie niskich częstotliwości?

 

W różnych testach magazynów HiFi wciąż są testowane i porównywane przewody pod katem ich elektrycznych właściwości. W zależności od tego jak wykonany jest kabel, pojawiają się różne wartości oporu, pojemności i indukcyjności. Wszystkie te wartości mają jednak rzędy wartości, które w zakresie niskich częstotliwości nie odgrywają żadnej roli. W praktyce HiFi wartości te nigdy nie zbliżają się do wartości mających jakiekolwiek zastosowanie. Nawet jeśli te zmierzone wartości pomnożyć przez 100, a nawet przez 1000 to i tak nie będą one miały słyszalnych następstw. Ponieważ niskoomowe impedancje wyjściowe nowoczesnych urządzeń HiFi (10-100 Ohm w przypadku wysokoprądowych urządzeń wejściowych i wzmacniaczy) i powszechne wartości impedancji kolumn głośnikowych (3-25 Ohm) powodują, że w słyszalnych zakresach częstotliwości nie może pojawić się żaden wpływ tychże wartości. Właściwie dyskutowanie o tym jest nawet zabawne, ponieważ czysto teoretycznie jakiekolwiek następstwa najwcześniej mogą się pojawić z zakresie kilkuset kHz. Nawet w przypadku urządzeń z lampowym stopniem końcowym, które w większości przypadków mają nieco wyższe impedancje wyjściowe, nie można oczekiwać najmniejszej utraty brzmienia. Na dodatek stopnie lampowe używają na wyjściu transformatora, który już w sobie posiada wysoki opór wewnętrzny, zatem impedancja kabla odgrywa tu jeszcze mniejszą rolę. Oczywiście w HiFi chodzi o jak najlepszą jakość odtwarzanego dźwięku. W związku z tym kable połączeniowe nie powinny powodować żadnej utraty jakości. Ale właściwie to skąd powinny się one pojawić?

 

Rzeczowo podchodząc do sprawy, przewód połączeniowy nie jest niczym innym, niż tylko nieznacznie wyciągniętym na długość kawałkiem metalu. Jest również faktem, że "rozkaz marszu" elektronów rozchodzi się w metalu z prędkością zbliżoną do prędkości światła. To odpowiada czasowi jednej sekundy na drodze z Ziemi do Księżyca! Jakie znaczenie ma tu kilka metrów? Są do tego rzeczywiście potrzebne koszmarnie drogie kable? Czy rzeczywiście jest zasadne inwestowanie jednej trzeciej ceny zestawu w kable? Żaden rozsądnie myślący człowiek nie może tego potwierdzić. Kablom połączeniowym przypisuje się taką uwagę, jakby musiały przenosić sygnały wysokich częstotliwości na kilometrowych odcinkach. Dla specjalisty od wysokich częstotliwości śmieszne 20kHz, którymi się tutaj zajmujemy, nie jest warte rozmowy, które żartobliwie uważane byłoby za prąd stały. Niektórzy z ezoteryków HiFi (którzy widocznie są w stanie usłyszeć jak "trawa rośnie") potwierdzają, że potrafią nawet usłyszeć różnice we wtyczkach - czy lutowana czy skręcana! Również użycie różnego rodzaju lutu czy jeszcze inne niedorzeczne pomysły. Tych ludzi powinno się chociażby raz poddać testowi z zawiązanymi oczami, żeby wyrośli ze swojego "transu". Takie jeżących włos na głowie wypowiedzi można na bieżąco odnaleźć w rozmaitych magazynach HiFi.

 

Jeżeli pokusimy się o graficznie przedstawienie całkowitej długości obwodu HiFi, to zobaczymy wówczas, że udział jaki w nim mają kable połączeniowe wyniósłby od 3 do 5 procent. Nawet jeśli te kable są "najlepsze" nie zmienia to faktu, że sygnał akustyczny prowadzony jest poprzez (w znacznym stopniu) dłuższe odcinki i relatywnie niskowartościowe i cienkie materiały (wewnętrzne okablowanie urządzeń i kolumn, ścieżki drukowane, końcówki przyłączeniowe elementów montażowych, luty itp.). Są jednak jeszcze inne słabe punkty! Przykładowo w prawie każdym wzmacniaczu stosowany jest przed gniazdami wyjściowymi przekaźnik, który dopiero po kilku sekundach po włączeniu wzmacniacza przyłącza kolumny. Poprzez to kolumny są chronione przed przepięciem i załączeniowym impulsem. Powierzchnie styku takiego przekaźnika mają wielkość głowki od szpilki a mimo to przesyłają całą moc wzmacniacza!

 

Co więc to oznacza? Najsłabszy element łańcucha HiFi decyduje o jego łącznej jakości. Z pewnością nie będą to jednak kable. Właściwie to są one jednak (już przy zastosowaniu całkiem standardowych) - najsilniejszymi elementami łańcucha HiFi!

 

Niniejszym jeszcze ostatnia próba podkreślenia bezsensowności grubych i drogich kabli. W miejsce prądu elektrycznego weźmy wodę a kabli - rury. W "urządzeniu" wytwarzane jest ciśnienie wody (co ilustruje wzmacniacz) które na jego końcu płynie przez ekstremalnie cienki punkt (przekaźnik wyjściowy), następnie płynie przez bardzo grubą ale krótką rurę (kabel połączeniowy) a potem przez liczne ułożone jeden za drugim sitka, filtry i reduktory ciśnienia (odpowiadające elementom konstrukcyjnym pasywnej zwrotnicy), stąd z kolei płynie przez 2 (kolumna dwudrożna) lub 3 (trójdrożna) relatywnie cienkie rury (przewody łączące głośniki) i ostatecznie dochodzi do użytkownika końcowego (głośnik), gdzie wykonuje swoją prace w setkach cieniutkich zwojach rur (cewki głośników). Nie trzeba być fizykiem żeby rozpoznać, że krótkie i bardzo grube rury (kable głośnikowe) nie mają żadnego wpływu na łączną zdolność przesyłu całego łańcucha.

 

I ponieważ to również dobrze pasuje do tematu okablowania: dziś jest już powszechne wypalanie płyt CD przy użyciu komputera. Z technicznego punktu widzenia, jak i brzmienia, nie można temu nic zarzucić. Ale czy ktoś choćby raz pomyślał o tym przez jaki "kable", microchipy i twarde dyski to wszystko płynie??!! O tym magazyny HiFi nie zmarnowały ani słowa, ale za to są liczne testy o różnicach w brzmieniu przewodów cyfrowych! To samo dotyczy "lepszych" kabli zasilających, co niektóre kosztujące prawie jak dobry wzmacniacz. Jak jest możliwe tak zmanipulować mnóstwo ludzi do wydania na te cele takich sum? Brakuje słów ...

 

I jeszcze coś: wysokiej klasy słuchawkom przypisuje się (i słusznie) wyjątkowo precyzyjne oddawanie dźwięku, które nie jest w stanie zrealizować żadna kolumna głośnikowa. Kabel połączeniowy takich słuchawek jest wszystkim innym ale nie wysokowartościowym. Jest zwykle 3m długi i składa się z cienkiej standardowej plecionej linki. Znajdujące za nim gniazda i wtyczki we wzmacniaczu również nie można w żadnym wypadku uznać za wysokogatunkowe. Jak wyjaśnią ten fakt guru od kabli i wtyczek?

 

Ale teraz rzeczywiście do ostatniego punktu: w prawie każdym (w oryginale: "w prawie każdym niemieckim") magazynie HiFi (które zresztą i tak odpisują od siebie nawzajem) zwraca się uwagę na to, jak ważne jest zastąpienie mostków metalowych na zaciskach głośnikowych poprzez odpowiedni kabel. Dźwięk powinien poprzez to w istotny sposób zyskać na jakości. Co za absurd! Przed (w elementach elektroniki) i po (w zwrotnicach kolumn) tych masywnych blaszkach metalu znajdują się setki innych (o wiele mniejszych) w formie ścieżek przewodzących na płytkach montażowych. I tutaj wymiana 2 grubych 5 centymetrowych blaszek na kabel nie może niczego poprawić! Zdaniem niektórych różnice nawet robi, czy kabel jest przyłączony na dolnych czy górnych zaciskach. Jak można w coś takiego wierzyć?

 

Wszyscy którzy twierdzą, że istnieją różnice w brzmieniu pomiędzy licznymi kablami znajdującymi sie obecnie na rynku (importerzy, testerzy, handlowcy i użytkownicy końcowi), powinni choć raz przeprowadzić test z zamkniętymi oczami. Nikt nie musi się wstydzić, kiedy nagle nie stwierdzi żadnej różnicy, o której był święcie przekonany. Ten efekt placebo jest naturalny, jednak podchodzi pod kategorię "pobożne życzenia".

 

 

Na koniec tego tematu dobra rada: lepiej zamiast drogich kabli kupić lepsze kolumny, to przyniesie nieporównywalny zysk na jakości lub też zainwestuj te same pieniądze w akustykę pomieszczenia. Potwierdzamy: metr kwadratowy materiału wytłumiającego we właściwym miejscu pomieszczenia odsłuchowego, da o wiele więcej niż wymiana standardowych kabli na kosmicznie drogie super kable! "

 

Riposta..?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się z artykułem nie zgadzam. Nieprawdą jest, że nie wiadomo "skąd pojawił się impuls, za sprawą którego zaczęto zmieniać poglądy na temat okablowania audio". Wiadomo. Zawdzięczamy to niejakiemu Noelowi Lee, założycielowi firmy Monster Cable. Pierwszy pokaz swoich kabli, który tak odmienił branżę, przeprowadził on na targach Consumer Electronics Show w 1978 r. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale taka jest prawda. 30 lat temu były solidne kable ale nie to co teraz.

Skąd to wynika?

Z różnych względów

1. Ktoś zrobił lepszy, inny kabel i usłyszał różnice i zaczął kombinować.

2. Społeczeństwo stało się bogatsze a i wygląd takich kabli ma znaczenie 

3. Postały firmy specjalizujące się w kablach które zostały nakręcane i promowane przez branże.

4. Zrodzenie się audiofili słuchających sprzętu nie muzyki. Tutaj często przeskok na lepszy wzmak czy kolumny to kwota ekstra dobrego samochodu czy mieszkania. Kable zajęły ta lukę gdzie można testować jeszcze nie sprzedając nerki.

Generalnie wszystko obróciło się wokół pomiędzy. Ale temat wielki jak rzeka i powodujący kłótnie jak nic innego w audio. Nie rozumiem tylko dlaczego ci co są za nie wymieniają doświadczeń między sobą a ci co są przeciw po prostu usiedli i słuchali muzyki zamiast pisać i wywoływać kłótnie. Ktoś ma luźne złotówki chce je wydać na kable? W czym problem?

Piotrek

5 minut temu, Kraft napisał:

A ja się z artykułem nie zgadzam. Nieprawdą jest, że nie wiadomo "skąd pojawił się impuls, za sprawą którego zaczęto zmieniać poglądy na temat okablowania audio". Wiadomo. Zawdzięczamy to niejakiemu Noelowi Lee, założycielowi firmy Monster Cable. Pierwszy pokaz swoich kabli, który tak odmienił branżę, przeprowadził on na targach Consumer Electronics Show w 1978 r. 

Tego nie wiedziałem. I ciekawe bo monster teraz z kabli to raczej się wycofuje ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, S4Home napisał:

Tego nie wiedziałem. I ciekawe bo monster teraz z kabli to raczej się wycofuje ?

Obecnie Monster bardziej interesuje się inwestowaniem w (niezupełnie legalny) hazard internetowy (PokerTribe.com). Taka to firma;)

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, S4Home napisał:

za duża konkurencja na rynku okablowania. Za mocna dla monstera. 

Nie wiem, czy za mocna. Pan Lee przez lata udowodnił, że jest mistrzem marketingu. Słynne są choćby jego programy motywacyjne dla sprzedawców detalicznych kabli. Może po prostu podąża za zyskami i stąd jego obecne zainteresowanie hazardem.  

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeźwe? Trzeba się nieźle napruć, żeby wyprodukować tyle tekstu o niczym.
Porównania do rur, już kompletnie naiwne.

Można wierzyć lub nie w kable, pamiętajmy ze odbiór naszych zmysłów jest różny. Każdy z nas odbiera dźwięki, smaki, obrazy inaczej i nie da się tego zmierzyć - niestety.

Dajmy się cieszyć życiem tym, którzy dostrzegają je inaczej niż my. Nic nie jest tylko czarne czy białe, prawda zawsze znajdzie się gdzieś po środku.

Jeśli czerpiesz radość ze sznurówki zamiast przewodów głośnikowych, ciesz się tym, ze nie musisz kupować węży ogrodowych. I w drugą stronę to działa tak samo.

Z kablami jest jak z lodami, póki masz zamknięte oczy, możesz nie czuć różnicy czy to ładna czy brzydka, kobieta czy mężczyzna...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętajmy ,że powyższe artykuły piszą zwykli ludzie , tylko np. są dziennikarzami w "fachowej" gazetce o audio piszącej. Całości nie czytałem , wspominane jest coś o izolacji miedzi? Pomijając kosmicznie drogie kable to wg. mnie jest zasadność zakupu kabli z lepszym ekranowaniem.

PS: kolejny temat nic nie wnoszący , chyba ,żeby jakaś gówno burza była bo za długo był spokój :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krasnoludki istnieją. Krasnoludki nie istnieją. Jak prawda znajduje się w tym przypadku pośrodku?
Kraft, pozwól, ze nie będę odpowiadał, na tą czy inną firmę narracji. Nie interesują mnie przepychanki. Szanuję ludzi, którzy mają swoje zdanie, ale nie chcą na siłę przekonać do niego innych.
Życie składa się nie tylko z fizyczności ale również z duchowości. Czasem o tym zapominamy.
Dajmy żyć słyszącym i niesłyszącym różnice w kablach. Dla każdego znajdzie się miejsce na ziemi.

Pozdrawiam, Hubert
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt się nie zastanowił, jakie wnioski można wyciągnąć z informacji, że "temat" okablowania w audio pojawił się na dobrą sprawę dopiero w latach osiemdziesiątych? A wnioski płyną z tego dwojakie. Po pierwsze połowa muzyki została nagrana na zwykłych kablach: Miles Davis, Dave Brubeck, Hendrix, Led Zeppelin.............. można wymieniać w nieskończoność. Począwszy od mikrofonu i przewodu gitarowego, a skończywszy na okablowaniu linii tłoczenia płyt - wszystkie dźwięki szły po zwykłych kablach*. I jak tu uwierzyć, że dwa metry lepszego kabla głośnikowego zrobią teraz różnicę podczas odtwarzania tego, co zarejestrowano przed dziesięcioleciami za pomocą kabli zwykłych?

Po drugie, wspomnijcie wszystkie te legendarne sprzęty sprzed lat, czyli dzisiejszy, tak przez wielu pożądany, vintage. Czemu kiedyś dźwięk Technicsa SL-1200 z 1972 r. był wspaniały na zwykłym kablu, a teraz trzeba go podłączyć kablami za grube tysiące, bo inaczej będzie wstyd, żenada i nic ciekawego nie usłyszymy? 

* prawdopodobnie dalej tak się dzieje;)

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Kraft napisał:

Począwszy od mikrofonu, a skończywszy na okablowaniu linii tłoczenia płyt - wszystkie dźwięki szły po zwykłych kablach. I jak tu uwierzyć, że dwa metry lepszego kabla głośnikowego zrobią teraz różnicę podczas odtwarzania tego, co zarejestrowano przed dziesięcioleciami za pomocą kabli zwykłych?

To fakt, że co by nie robił, takie nagrania mają zdecydowanie gorszą jakość od współczesnych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kable nigdy nie znikną z rynku audio. Są tak samo ważne jak i wszystko inne. Moim zdaniem systemy przenośne całkowicie sieciowe szybko nie zastąpią klasycznego połączenia. 

Temat oczywiście jest typowy jak dla kabli. Będą za i przeciw i wojna między nimi co nie znaczy że nie można prowadzić merytorycznej dyskusji :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, S4Home napisał:

Kable nigdy nie znikną z rynku audio. Są tak samo ważne jak i wszystko inne.

W to, to już chyba nie wierzy nawet część audiofilów. Nawet w tym środowisku powoli przebija się pogląd, że jednak akustyka może być ważniejsza od kabli (że taka inwestycja daje większe korzyści - choć oczywiście kable nadal "grają").

8 minut temu, nowy78 napisał:

Tego nie napisałem. Wpływ miało wszystko po kolei. Chodziło mi o to, że nawet stosując super sprzęt z jeszcze lepszymi kablami nie "dorobi" się jakości utraconej podczas nagrania

A co z nowymi audiofilskimi remasterami? HDCD, K2HD... Może coś jednak można dorobić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Kraft napisał:

A co z nowymi audiofilskimi remasterami? HDCD, K2HD... Może coś jednak można dorobić?

Remasterem być może i można nieco uratować sytuację, ale to grubsza ingerencja wprowadzająca zmiany do nagrania. Poza tym w ten sposób trudno odzyskać coś, co nie zostało zapisane lub zostało zapisane ze zniekształceniami. Samo odtwarzanie w sposób jak najbardziej "przezroczysty", bo chyba o to chodzi w drogim sprzęcie (w tym kablach), nic tu nie zdziała. 

Edytowano przez nowy78
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Kraft napisał:

 Nawet w tym środowisku powoli przebija się pogląd, że jednak akustyka może być ważniejsza od kabli (że taka inwestycja daje większe korzyści - choć oczywiście kable nadal "grają")

Krafcie drogi, a skąd takie Twoje przekonanie? Jest inaczej- środowisko audiofilskie twierdzi, że jeśli spaprzesz coś na etapie konfiguracji elementów audio (w tym kable) to żadna (nawet najlepsza) adaptacja nie naprawi...

4 godziny temu, Kraft napisał:

A ja się z artykułem nie zgadzam.

I słusznie... Zapewne dlatego, że napisany został przez ignoranta, który nie wiedział o tym, że:

  1. Indukcyjność kabla  to zdolność obwodu do wytwarzania strumienia pola magnetycznego, powstającego w wyniku przepływu prądu elektrycznego przez obwód.  Indukcyjność jest wynikiem różnego rodzaju zależności geometrycznych przewodu. Wysoka wartość indukcyjności prowadzi do tłumienia wyższych częstotliwości i powoduje przesunięcia fazowe. Jeżeli chodzi o przewody audio, skutecznym sposobem, aby obniżyć indukcyjność często okazuje się skrócenie jego długości oraz zadbanie o jego geometrię. Indukcyjność jest ściśle powiązana z wartością pojemności

  2. Pojemność kabla jest definiowana w odniesieniu do elementów przewodzących, na których można zgromadzić ładunek oddzielony izolatorem, pomiędzy którymi powstaje napięcie. Rodzaj wprowadzonego pomiędzy elementy przewodzące izolatora oraz geometria całego układu wpływa na wartość pojemności. Dobrej jakości kable charakteryzują się mniejszą pojemnością własną, natomiast w przewodach o dużej pojemności następują tym większe straty pojemnościowe prądu im wyższa jest przenoszona częstotliwość.

Oczywiście to tylko mały fragment tych zjawisk (służący za przykład), które wpływają na dźwięk systemu audio... Jeśli chcecie im zaprzeczać to tylko sobie wystawiacie opinię.

Pozdrawiam jak zwykle, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, wpszoniak napisał:

jeśli spaprzesz coś na etapie konfiguracji elementów audio (w tym kable) to żadna (nawet najlepsza) adaptacja nie naprawi...

Z tym się zgadzam. Konfiguracja sprzętu i okablowania daje wstępny pogląd na charakter brzmienia zestawu. Potem to już dopracowanie całości.

Co nie zmienia faktu, że akustyka pomieszczenia ma wielki wpływ na wynik końcowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • RoRo locked this topic
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...