Skocz do zawartości

Magnetofony


Recommended Posts

White
A co ma DOLBY do "sztucznej korekcji dźwięku" ???
Przecież DOLBY służy przede wszystkim do redukcji szumów!
No chyba że nagrywasz bez DOLBY a odtwarzasz z DOLBY (lub na odwrót) to wtedy faktycznie będziesz miał dużą zmianę dźwięku. icon_eek.gif

Oczywiście ma to pewien wpływ na zmianę dźwięku, ale marginalny.
A co do equalisera - kto go dziś stosuje?

Pozdrawiam
PS. Ja używałem (i używam) DOLBY B, C i S, no i nie zamierzam z tego rezygnować. icon_wink.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • Odpowiedzi 112
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Roro,

Wiem co to jest dolby icon_smile.gif
Kiedyś miałem JVC i tam był taki system ANRS (coś jak dolby), z którego korzystałem, ale później po wymianie na Nakimichi nagrywałem i odtwarzałem już bez dolby. Jestem zwolennikiem naturalnego dźwięku i dlatego nie używam dolby. Choć wielu moich znajomych używało Dolby B, Dolby C, a nawet DBX, to ja jakoś nie dałem się przekonać.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie "bez DOLBY" miało sens w przypadku dużej prędkości przesuwu taśmy - czyli magnetofony szpulowe oraz stereofoniczne magnetowidy...
Miałem parę kaset samochodowych/radiomagnetofonowych bezDolby, ale potem pojawił się lepszy odtwarzacz w samochodzie i problem zniknął. icon_cool.gif

Przewinęły mi się wszystkie rodzaje redukcji (włącznie z ANRSem i Super ANRS w JVC oraz polskimi obejściami licencji), także S oraz dbx. I jakoś dawałem sobie radę - chociaż o ilości sprzętu (m.in. decków) wolę się nie wypowiadać. W końcu to moje szafy! icon_lol.gif
Za wyjątkiem dbx-a nie było problemów (zresztą zostawiłem sobie jeden deck Technicsa na wszelki wypadek...) ze zmianami decków i odczytem.

Pozdrawiam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Ja nie zabardzo rozumiem, jak się ma naturalny dźwięk do szumów jakie powstają podczas tarcia taśmy o głowice magnetofonu. Tego nie można nawet porównać do "trzasku" jaki wydaje czasem vinyl płyty. Jednostajny szum po prostu przeszkadza. Przypomina to bardziej słuchanie radia na falach długich, z mnóstwem zakłóceń (kto słuchał Radio Luxemburg w latach 80-tych, ten wie w czym "szum"). Krok wstecz.
Pozdrawiam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie stoi Fisher 5122 Studio Standard. Nie gra za często bo większość tego co na kasetach mam też na winylach lub CD ale czasem lubię go posłuchać i ... popatrzeć jak ładnie wskazówki mu się wychylają w rytm muzyki icon_smile.gif. A szum ?? Nie słyszę go (bo nie chcę, nawet jakby był icon_wink.gif ).
Pozdrawiam.

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Witam!
Ja nie zabardzo rozumiem, jak się ma naturalny dźwięk do szumów jakie powstają podczas tarcia taśmy o głowice magnetofonu. Tego nie można nawet porównać do "trzasku" jaki wydaje czasem vinyl płyty. Jednostajny szum po prostu przeszkadza. Przypomina to bardziej słuchanie radia na falach długich, z mnóstwem zakłóceń (kto słuchał Radio Luxemburg w latach 80-tych, ten wie w czym "szum"). Krok wstecz.
Pozdrawiam


Żeby usłyszeć ten szum musiałbyś przyłożyć ucho do głowicy wyeliminowawszy przedtem wszystkie inne dźwięki w otoczeniu. Dobra taśma odtwarzana na dobrym sprzęcie prawie wcale nie szumi, to co słychać to w dużej mierze suma szumów z kolejnych urządzeń oraz inne zakłócenia, np ze źle skasowanej taśmy. Ja często słucham nagrań ze szpulowca które sam wykonuję z płyt winylowych i CD. Szumów nie ma więcej niż w nagraniu źródłowym, wprawne ucho może coś usłyszy, ale tylko w cichych fragmentach, przy pomocy słuchawek i przy silnym wzmocnieniu. Ta drobna niedogodność ( nie dla mnie) jest z nawiązką rekompensowana wspaniałą atmosferą jaką tworzą pracujące stare maszyny takie jak gramofon, szpulowiec lub kaseciak.
Pozdrawiam
Wojtek

Oczywiście witam wszystkich serdecznie na tym forum, to mój pierwszy wpis... Edytowano przez RoRo
Bardzo proszę używać opcji "EDYTUJ" zamiast dodawać kolejny post jeden pod drugim...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie !

Sentyment sentymentem ale z przyczyn które opisałem w innym temacie dotyczącym zakupu kaset
http://forum.audio.com.pl/index.php?showtopic=9414
podjąłem decyzje o przenoszeniu starych nagrań - często już nie do zdobycia - z kaset na płyty CD i musze powiedzieć ,że z całkiem dobrym efektem.
Oczywiście cała zabawe nie polega na tym aby tylko zgrać materiał do komputera i wypalić płytke. Nie jest to takie chop-siup bo w wyniku procesu zgrywania pojawia się troche dodatkowych szumów które trzeba zredukować do jakiegoś ludzkiego (minimalnego i niedrażniącego) poziomu bądź jak się uda to prawie do zera choć to raczej niemożliwe. Z doświadczenia powiem, że zabawa z jedną kasetą 90-ką trwa dzień a jak się ma pecha z doborem ustawień redukcji szumów to mawet dwa dni. Potem pozostaje podzielenie całości materiału na poszczególne utwory, bo materiał najlepiej zgrywać w całości i w całości obrabiać. Ale za to satysfakcja z uratowania nagrań jest ogromna. Dlatego kasety niestety usunąłem z kolekcji ale kaseciak Technicsa pozostał na półce jakby był jeszcze potrzebny w przyszłości.I wierzcie mi, nie wywalałem ich z lekkim sercem a było ich na prawdę dużo.

P.S.
Wiem.że to co napisałem powyżej dla miłośników analogu brzmi niemal jak herezja dlatego żeby nie zostać wyklętym i przeklętym przez kolegów miłośników, pragnę dodać,że jeśli tylko jest coś dostępne na starym dobrym vinylu
to staram się takowy nabyć. I nawet się to udaje ale nie zawsze.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale jesteś w błędzie icon_sad.gif
I nie chodzi mi o ideę, że analog jest super a 0 i 1 z cd-ka są bee ale o rzecz która zapewne przyświecała Twoim działaniom.
Przegrywasz/przegrałeś materiał z kaset na CD-ki w trosce o trwałość materiału i to jest/był błąd.
Zrobiłem tak samo ....... minęło kilka lat i wypalane płytki zaczęły się sypać, trzeszczą, nie chcą się odtwarzać etc..... (nie są porysowane czy zakatowane)

Kasetę zawsze odtworzysz - płytkę CD niekoniecznie. Jedynąw miarę bezpiecznąmetodą wydaje się droga hybryda opisana w wątku (nowa era dźwięku)


Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy ratowanie archiwalnych nagrań jest błędem. Materiał zgrany można przechować też na dysku twardym.Też miałem kilka płyt nagranych które odmówiły posłuszeństwa po paru latach ale są PŁYTY i płytki. To były dopiero ich początki. A poza tym na ile się orientuje to w tej chwili wiele wytwórni filmowych i fonograficznych zgrywa materiały archiwalne na nośniki cyfrowe aby uratować je od bezpowrotnej utraty. Powiem więcej, to dzięki technice cyfrowej udało się uratować i odtworzyć wiele bardzo zniszczonych dzieł i arcydzieł. Wystarczy przytoczyć uratowanie i przywrócenie do życia filmu "METROPOLIS" Fritza Langa. Pewnie niektórzy będą wiedzieć o czym pisze. Poza tym jestem ciekaw jak odtwożysz starą ponaciąganą kasetę z której ze starości złuszcza się warstwa magnetyczna.Przedtem też były KASETY i kasetki a jakie były u nas dostępne to wiedzą wszyscy pamiętający tamte czasy lat 70-tych i 80-tych.
Więc nie uważam że ratowanie starych nagrań jest błędem a technika 01 jest zła. Mam gramofon od wielu lat i zamierzam go mieć jeszcze długo i nadal upajać się trzaskami winylu i jego subtelnym analogowym miękkim dźwiękiem.

A co do "nowej ery dźwięku" to na pewno poczytam

Pozdrawiam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nie mam nic przeciwko ratowaniu nagrań icon_smile.gif
Tylko metoda wydała mi się niezbyt trafiona - zwłaszcza w kontekście własnych doświadczeń (Kolekcja ponad 300 koncertów - poszłaaa w pierony icon_sad.gif ) Stąd zwracam uwagę - w nadziei, że unikniesz przygody która stała się moim udziałem.
Archiwizacja na Twardym dysku - wydaje się najskuteczniejszym sposobem (no ale to właśnie nieodłączny element Nowej Ery - opisywanej przez Hybryda)

Pozdrawiam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jak mogłeś przeczytać niestety nie uniknąłem przygody z nagraną płtyką która nagle odmawia współpracy i treba ją wywalić ale jak wiadomo, człowiek uczy się na błędach. Teraz wybieram lepsze - mam nadzieje - płyty niż 10 lat temu kiedy zaczynałem bawić się dźwiękiem na komputerze i ratowaniem muzycznych rodzynków. Niestety również podobnie jak Ty straciłem niektóre nagrania ale to już z winy słabej jakości kaset których nie brakowało dawniej na rynku. Czas pokaże a twardziel i tak nadal chyba bedzie najbezpieczniejszy.

Pozdrawiam

P.S.
Chyba troszkę zmieniliśmy wątek dyskusji o magnetofonach ale tak to już bywa w trakcie dyskusji icon_redface.gif . Zeby to troszkę naprawić powiem ,że posiadam Technicsa z początku lat 90-tych RS-BX 606 Class AA z bardzo przydatną regulacją prądu podkładu , dolby B,C , HX PRO i Digital Servo Quartz DD . A przygodę z magnetofonem zaczynałem od maszynki którą chyba niewielu pamięta MK-122 oczywiście mono na licencji THOMPSON`a - chyba pierwszy polski kaseciak z dodatkowym mikrofonem na kabelku. Potem dorobiłem się maszynki o pięknej nazwie FINEZJA ze wzmacniaczem i czymś na kształt układu redukcji szumów o nazwie DNL. Czasem się sprawdzał a czasem nie. Ogólnie to byłem nim troszkę rozczarowany i wymieniłem go na M 8010 i przerobiłem go na magnetofon z dwoma prędkościami przesuwu taśmy . Standard i taka, że 90-tke odtważał w 60 min. No i było całkiem dobrze. Dużo lepsza dynamika i mniejsze szumy.
Niestety padł z wycieńczenia i wtedy przesiadłem się na wspomnianego Technics`a.

HA HA jeszcze przypomniał mi sie jeden problem o którym chyba nikt nie wspomniał. Pisaliście o czyszczeniu głowic , ustawianiu , wymianie i inych ceremoniach przy kaseciaku ale nikt nie wspomniał o trzaskach przy słuchaniu kasety. A brały się one z .......... . No właśnie czy ktoś to pamięta i jak sobie z nimi radził?????
Jestem tego ciekaw .

jeszcze raz pozdrowionka i czekam na odpowiedź icon_twisted.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie trzasków - tak, żebym pamiętał to za dużo powiedziane; mam tylko jakieś mgliste obrazki szamańskich nieco zabiegów z dotykaniem głowicy czymś metalowym w celu "rozładowania" icon_rolleyes.gif .
Teraz jak o tym myślę, to mam nadzieje, że tylko mi się zdaję, że tak robiłem icon_wink.gif

Co do kaseciaków -> zaczynałem też od MK122 icon_smile.gif, potem był szpulowy mono (jakiś następca ZK124), kolejny był już wyszukany i wytargowany na giełdzie 8010 - co to była za radość icon_smile.gif.
Następnie królowała przez długi czas Dama Pik - do dziś za nią tęsknię icon_wink.gif, a po niej Technics jakiś i teraz Fisher (kilka postów wyżej).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pro po płyt CD nagle odmawiających współpracy. W chwili gdy uchwycisz moment kiedy z płyty robi się padaka można jeszcze spróbować uratować zawartość. Otóż czytniki CD w komputerach są mniej czułe na błędy odczytu niż stacjonarne odtwarzacze CD. Parokrotnie udało mi się "uratować" zapis z płyty CD zgrywając jej zawartość na Twardy Dysk w momencie gdy płyta nie dała się już odtworzyć w odtwarzaczu
Czasem pojawiły się jakieś dodatkowe "śmieci" ale można popróbować w myśl zasady "lepszy rydz niż nic"

Nawiązując do wątku wspominkowego
Moja przygoda z kaseciakiem wyglądała mniej więcej tak:

Jako pierwszy (druga połowa lat 80-tych) wpadł w moje ręce walkman marki Toshiba taki z dodatkowym radiem w formie kasety - ach co to był za bajer. Z tego co pamiętam grał, że ho,ho. Ojciec mi go przywiózł zza oceanu.
Potem stałem się posiadaczem kolejnego walkmana - tym razem Sony, zakupionego za stypendium. Totalna porażka - do poziomu poczciwej Toshiby nawet się nie zbliżał, a zajął jej miejsce wyłącznie dlatego, że poczciwa Toshibka zaliczyła bliskie spotkanie z ziemią i się rozleciała icon_sad.gif
Kolejny deck pojawił się jako część składowa midi wieży również Sony i równie był kiepski (zarówno mechanicznie jak i muzycznie) co walkman icon_sad.gif (został spisany ze stanu w 2004-roku)

Chwila przerwy i powrót do decków. Aktualnie posiadam sprawną Yamahę K-950 (rocznik 1980) z której jestem bardzo zadowolony oraz Toshibę (bodajże PC-315) która czeka w kolejce na ożywienie - siłą rzeczy na temat jej możliwości sonicznych wypowiedzieć się nie mogę.

Pierwszym magnetofonem jak w ogóle posiadałem był szpulowy monofoniczny (chyba) ZK144 - eksploatowany bodajże do 90 roku.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnieł mi się jescze jeden hit końca lat 80-tych, który powinni pamiętać zwłaszcza ci, co bawili się sami w wymiane głowicy w kaseciaku. Jak wiadomo w magnetofonach - zwłaszcze rodzimej produkcji - montowane były zwykłe głowice , które przy mocnej eksploatacji wytrzymywały rok góra półtora. A tu nagle w sklepach z częściami pojwiła się i w dodatku bez problemu z dostępnością głowica utwardzana , amorficzna jeśli dobrze to pamiętam japońskiej firmy ALPS. To była na prawde dobra głowica. Każdy kupował od razu po dwie , trzy sztuki żeby mić zapas bo nie wiadomo było jak długo będą dostępne.
Chyba pirwszym kaseciakiem z utwardzaną głowicą była tzw. szuflada czyli jeśli dobrze pamiętam MDS-442 choć nie wiem czy Etiuda też takowej nie miała. Może ktoś pamięte a może ma jeszcze Etiude w domu ?

A co w temacie trzasków ??
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety jesteś w błędzie. Złe ustawienie skosu głowicy względem ścieżek taśmy powodowało obcinanie wysokich tonów a złe ustawienie prowadzeniea taśny przy prawidłowym skosie powodowało przebicia między kanałami. Przy maksymalnym przybliżeniu szczelin głowicy do środka taśmy słychać było charakterystyczny bulgot a przy okazji zaginało się brzegi taśmy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O to to icon_smile.gif icon_lol.gif icon_biggrin.gif , Właśnie chdziło mi o czary mary z elektromagnesem ze zmiennym polem magnetycznym czyli zwykła cewka zasilana ze zwykłego gniazdka. Początkowo była to w moim przypadku lutownica powoli oddalana od głowicy a potem kumplowi udało się kupić przwdziwy rarytas w latach 80-tych a mianowicie kasetę rozmagnesowującą. Pamiętam ,że robiliśmy zrzutke we trzech a potem krążyła między nami. To były czasy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To przeca pisałem, że chodziło o elektromagnes icon_wink.gif
A, że o zmienne pole magnetyczne chodzi to nawet wiem i zabawę z prądem z gniazdka też pamiętam - kiedyś zdrowo mnie na tę okoliczność trzepnęło. W efekcie rodzice mi kasetę rozmagnesowującą sami kupili - cobym się dalej prądem nie bawił. Ale to już inna historia

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może czas założyć temat "kombatancki" gdzie można by powspominać różne sposoby i sposobiki na ulepszenie wtedy dostępnego (i okoliczności techniczno zdrowotne przy okazji icon_wink.gif ) ??
Jak dziś pamiętam, jak z ZG30 próbowałem BassReflex zrobić icon_biggrin.gif - ile godzin odsłuchów porównawczych ... ile wypitego "chmielowego uwrażliwiacza słuchu icon_wink.gif " ... icon_smile.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.




×
×
  • Utwórz nowe...