Skocz do zawartości

Magnetofony


Recommended Posts

Witam,

Jako nowy użytkownik witam wszystkich "zbzikowanych" na punkcie magnetofonów oraz zwykłych użytkowników, którzy jeszcze magnetofonów używają. Sam jestem pasjonatem tego typu sprzętu i trochę mi się ich uzbierało. Dobry magnetofon z równie dobrze nagraną kasetą potrafi się znakomicie obronić do dnia dzisiejszego i jestem skłonny zaryzykować stwierdzenie, że w niektórych domach przetrwa jeszcze przez kolejne lata i będzie użytkowany na równi z odtwarzaczem CD czy gramofonem, szczególnie u osób, które wiek młodzieńczy mają już za sobą. Sam młodzikiem już nie jestem i wychowany w erze taśmy magnetofonowej i magnetofonu, nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłoby tego nośnika nie być. Jednak u mnie jest to pewnego rodzaju sentyment i po części z tego zapewne powodu nie mogę/nie chcę się z magnetofonami rozstać.

Ogólnie rzecz biorąc, przez moje ręce przewinęło się bardzo wiele magnetofonów, których pewnie nawet teraz nie byłbym w stanie wymienić. Jedne były gorsze, inne lepsze, ale każde potrafiły grać. Obecnie posiadam kilka różnych magnetofonów, a preferuję szczególnie magnetofony dwuwałkowe i wyposażone w pełną kalibrację (bądź automatyczną, bądź z generatorem sygnałów testowych). Nie kocham natomiast magnetofonów, które posiadają kalibrację ręczną na słuch, bądź samą regulację prądu podkładu. Owszem, to się również przydaje, jednak pełna kalibracja jest znacznie wygodniejsza, bowiem nie ma to jak dokonanie nagrania na optymalnie skalibrowanej taśmie.

Obecnie największy problem jaki dotyczy magnetofonów, to brak specjalistów, którzy potrafią magnetofony serwisować. Druga rzecz, że większość magnetofonów, ma po kilkadziesiąt, kilkanaście, czy w najlepszym przypadku kilka lat i nie sposób, żeby działały one jak nowe. Ale i z serwisowaniem magnetofonów można sobie poradzić.

Pozdrawiam,
Marek
icon_smile.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 112
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Witaj kaczor,

Ech, trudno to nazwać obeznaniem w serwisowaniu magnetofonów, zwłaszcza jak przeczytasz, jak to się zaczęło. A zaczęło się od tego, że zaniosłem jeden z magnetofonów (dwuwałkowych) - był to Kenwood KX-1100HX do jednego takiego specjalisty, co na magnetofonach się ponoć zna. Najpierw zdziwił się, że magnetofon nie ma autorewersu, no bo skoro ma dwa wałki to musi mieć rewers. A jak mu wytłumaczyłem, że rewersu nie ma, a stosunkowo wysokie modele były wyposażane w dwa wałki, to zadał pytanie "ale po co?". Specjalista niby, ale jeśli nie widział magnetofonów dwuwałkowych i nie wie po co są dwa wałki (które w tym przypadku kręcą się w tą samą stronę), no to niestety, ale raczej nie jest godny zaufania. Nie mając wyjścia, stwierdziłem, że niestety, ale będę musiał sam się nauczyć grzebać, a muszę dodać, że wcześniej bałem się śrubki odkręcić w obudowie, żeby zajrzeć do środka. I to nie jest żart. Bałem się wkrętaka w ręku trzymać.

Swoją przygodę związaną z "grzebaniem", zacząłem tak na dobrą sprawę dwa miesiące temu. Kupiłem do tego celu 3 magnetofony za grosze - celowo uszkodzone, żeby na nich uczyć się poszczególnych czynności. Jakbym coś urwał, złamał czy zepsuł, to nie byłoby żal. Okazało się, że nie jest to aż takie skomplikowane jak mogłoby się wydawać, bowiem nie uszkodziłem żadnego z tych sprzętów, a dodatkowo udało mi się je przywrócić do pełnej sprawności. Oczywiście w takich przypadkach przydaje się bardzo doświadczenie bardziej obeznanych kolegów, którzy w takich sytuacjach mówią co należy zrobić, za co się zabrać, czy od czego zacząć. Bez takich udzielanych na bieżąco rad byłoby ciężko.

Jak widzisz z powyższego opisu, nie wiem czy można mówić, iż znam się na serwisowaniu. Jednak innego wyjścia nie ma. Na razie stawiam pierwsze kroki, póki co z powodzeniem. Jednak ryzykuję tylko i wyłącznie na własnych magnetofonach. W przypadku magnetofonów, które nie są moją własnością, bałbym się tego ryzyka podjąć. Druga rzecz, że "grzebię" w magnetofonach z lat osiemdziesiątych i wczesnych dziewięćdziesiątych, które to były "uporządkowane" w środku, miały sporo wolnej przestrzeni i co ważne wszystkie połączenia zakończone były wtyczkami, które można łatwo rozpiąć w celu demontażu. Natomiast trochę przerażają mnie na razie sprzęty z lat siedemdziesiątych, które są upchane do granic możliwości, jest w nich plątanina kabli, a połączenia są wykonane na stałe w postaci bezwtyczkowej. A domyślam się, że takim magnetofonem jest ten Akai, skoro określiłeś go mianem staruszka.

Jakbyś mógł, napisz może dwa słowa więcej co mu dolega w kwestii mechaniki? Może jakieś rozwiązanie się znajdzie. To co ostatnio w ramach mechaniki robiłem (zresztą pierwszy raz), to regulacja sprzęgiełka lewego talerzyka, i wymiana rolki dociskowej, jako że był problem z przewijaniem i niszczeniem taśm. Może da się problem rozwiązać wspólnymi siłami.

Pozdrawiam,
Marek
icon_smile.gif Edytowano przez RoRo
Odpowiadając na post bezpośrednio po nim - nie ma potrzeby cytować go w całości...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj,
Chodzi, o AKAI GXC-710D z roku 1978 bodajże .......
To co mu dolega to mechanika - a konkretnie potrzeba regulacji jak mniemam. Ma problemy z przewijaniem w przód (znaczy przewija ale robi to strasznie niemrawo), dwa podczas grania zdarza mu się stukać delikatnie ...... tak jakby sprawdzał czy już odpalić autostop czy jeszcze nie (czyżby to było sprzęgiełko?)

W tył przewija bez problemu.

Póki co poskładałem w nim autostop który teraz działa, a w momencie zakupu jego mechanizm walał się bezładnie po bebechach. Zresztą auto stop jest dość ciekawy - uruchamiany jest za pomocą cewki elektromagnesu.

Problem z tym deckiem polega na tym, że zbyt mi na nim zależy coby samemu brać się za jakieś poważne naprawy i regulacje (mimo, że naprawiłem skutecznie już i kilka gramofonów i jakiegoś decka Toshiby) - dlatego roglądam się za specem (nawet jeśli "obiektywnie" deck nie jest tego wart - dla mnie ma wartość sentymentalną)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Witaj,
Chodzi, o AKAI GXC-710D (...)



Witaj kaczor,

Akai GXC-710D to typowy klasyk, obecnie to już sprzęt typu Vintage. Powstał kilka latek wcześniej, bowiem w 1975 roku. Z tego co opisujesz, wydaje się całkiem sprawny, tyle, że trochę tylko nie domaga. Mechanizm w nim jest napędzany paskiem. Powiedz czy oglądałeś stan paska? Jeśli sprzęt był przez dłuższy czas nieużywany zanim wszedłeś w jego posiadanie, to pasek mimo, że wyglądać może dobrze na pierwszy rzut oka, może być rozwulkanizowany. Cóż więcej może być? Myślę, że warto by było abyś obejrzał w jakim stanie jest przekładnia cierna. Wadą przekładni ciernej było to, że po jakimś czasie gumowa oponka napędzająca talerzyki, ulegała starzeniu, wyślizganiu i traciła właściwości. Warto by było ją zregenerować poprzez dokładne oczyszczenie (zmatowienie) i umycie izopropanolem. To jest zabieg, który pomaga, jednak z czasem oponka znów się wyślizga, przez co zabieg ten będzie trzeba co jakiś czas powtarzać. Ale tak jak napisałeś, może być to również sprzęgiełko prawego talerzyka, które będzie wymagało regeneracji. W tym przypadku, gdybyś chciał się za to zabrać, to uważaj na jedną rzecz. W momencie kiedy będziesz ściągał kapturek prowadnicy szpulki, przytrzymaj widełki prowadnicy, które obracają szpulkę kasety. Są one bowiem dociskane sprężynką. W momencie ściągnięcia kapturka, jeśli byś nie przytrzymał, sprężynka razem z widełkami wystrzeli Ci z dość sporym impetem i pójdzie "w długą". A poszukiwania tego mogą być żmudne. Dwa tygodnie temu taką właśnie akcję przerabiałem. Pod długich minutach poszukiwań jednak udało mi się znaleźć.

Widzę natomiast, że jesteś z okolic Warszawy, więc właściwie mogę Ci polecić jedną osobę, która w gronie osób fascynujących się magnetofonami ma bardzo dobrą opinię. Jest to podobno najlepszy specjalista jeśli chodzi o regulację toru prowadzenia taśmy oraz mechanizmy. Jeśli nie masz za bardzo chęci sam dłubać, to być może on Ci pomoże. A mieści się w Milanówku, więc sądzę, że zbyt daleko byś nie miał. Ja co prawda nie korzystałem z jego usług (jeszcze), bo trochę za daleko, aczkolwiek może warto się nim zainteresować. Jeśli będziesz chciał, to mogę Ci podać do niego namiary.

Pozdrawiam,
Marek
icon_smile.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kaczor,

Jeszcze w kwestii samego talerzyka...
Spójrz na te zdjęcia, które załączam. Na pierwszym zdjęciu ta sprężynka, która jest widoczna za widełkami "strzela" jak się nie przytrzyma. Zwróć też później uwagę na sam talerzyk. Jak się dobrze przyjrzysz, w jego wewnętrznej części, również jest mała sprężynka dociskająca. Z nią również trzeba uważać. Nie wiem jak to będzie w Twoim Akai. U mnie sprawcą była ta biała filcowa podkładka, która uległa wyślizganiu, przez co talerzyk nie miał właściwej siły hamowania.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaaak strzelające sprężynki, znane mi zjawisko icon_wink.gif też już zaliczyłem szukanie, a potrafią odfrunąć naprawdę daleko icon_smile.gif
Co do sprawności Akajca to generalnie sprawny jest - jak założyć słuchawki i nie słychać stuków to naprawdę gra jak lubię.
Jak pisałem być może zupełnie irracjonalnie ale cenię go znacznie wyżej niż Yammę KX-1200, czy Sony 700ES. Dlatego sam za niego się brać nie będę (co tu kryć boję się) - za namiary na speca byłbym bardzo wdzięczny (np. na PW) - słyszałem już o tym zapaleńcu (same superlatywy), jednak namiarów niestety jak dotąd nie zdobyłem.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Taaaaak strzelające sprężynki, znane mi zjawisko (...)



Nikomu tego bym nie życzył. Raz, że można takiej sprężynki zwyczajnie nie znaleźć, zwłaszcza, że zasięg strzału jest ogromny, a dwa, samo takie wystrzelenie jest zwyczajnie bardzo stresującym zjawiskiem. No ale cóż, człowiek uczy się na własnych błędach, zresztą tak jest podobno najlepiej. Jednak niektórych lepiej się czasem ustrzec. Może inni użytkownicy magnetofonów tego się w przyszłości ustrzegą.

Nie dziwię Ci się, że wolisz GXC-710 od KX-1200 czy TC-K700ES, choć niczego im nie można zarzucić. To jest właściwie zupełnie inny rodzaj sprzętu mimo, że z tej samej rodziny. Sprzęt z lat 70-tych miał niesamowity potencjał, jeśli chodzi o dźwięk, który potrafił z siebie wydobywać. Ja osobiście za segmentami typu "Vintage" nie przepadam, ale przyznać muszę, że nawet te prostsze, niby wcale "nie wypasione" sprzęty, potrafiły z siebie dać takiego "pałera", że nie sposób było przejść obok nich obojętnie. Nie wiem szczerze mówiąc na czym ten fenomen polega, ale grać to one potrafią niemal perfekcyjnie. Natomiast późniejsze sprzęty już można było wyraźnie podzielić na słabsze i mocniejsze dźwiękowo.

Jeśli zaś chodzi o kontakt do Milanówka, to wysyłam Ci na PW.

Pozdrawiam,
Marek
icon_smile.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...
No i co ja poradzę na to, że ostatnio łazi za mną pomysł powrotu do kaseciaka...

Wydawało mi się, że na zawsze pożegnałem ten format gdy oddałem synowi wieżę Technicsa z porządnym (wtedy tak mi się wydawało) magnetofonem z Dolby B i C. Oczywiście po przegraniu na CD wszystkich cennych dla mnie nagrań.

Kasety dożywały jeszcze w starym odtwarzaczu samochodowym, ale do czasu. Wylądowały w piwnicy, pewnie w wilgoci, nie przewijane od kilku lat, więc teraz nie odważyłbym się ich włożyć nigdzie indziej niż do kubła na (segregowane!) odpady.

Nie chodzi więc o sentyment do starych nagrań ale o przyzwoite nagrywanie audycji radiowych.
Bo z radia nie wyleczę się pewnie do śmierci...

Opanowałem już co prawda dość sprytną metodę nagrywania z radia - oddzielny tuner podłączony do poprawnej karty dźwiękowej w komputerze i nagrywanie w formacie bezstratnym.
Potem ewentualna edycja i wypalanie płyty a najczęściej po prostu archiwizowanie całych audycji na DVD-R.

Jakość całkiem przyzwoita i nie odczuwałem "absmaku" przy słuchaniu nagranych CD w odtwarzaczu domowym czy samochodowym.

No to osochodzi, po co ten pomysł z kaseciakiem?

A przede wszystkim z powodu hałasu, jaki wytwarza nagrywający komputer - od szumu wentylatora i twardego dysku dostaję szału. W zasadzie odgłosy komputera toleruję jedynie podczas pracy na nim i to najczęściej ... w słuchawkach.
No nie mogę, k..a nie mogę!

Nie zamknę go w szafie, bo mimo ryzyka przegrzania i tak drania nie uciszę.

Dobry magnetofon na dobrej nowej kasecie raczej załatwiłby sprawę nagrania audycji radiowej a do zarchiwizowania mógłbym odtworzyć ją z magnetofonu i wyjść z szumiącego komputerem pokoju...

Wyleczycie mnie z pomysłu, czy poprzecie desperata?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Mejson - trochę czasu minęło ...

Jeżeli chodzi o "wyleczenie" to ja się nie podejmuję (podobnie chyba zareaguje Kaczor icon_lol.gif )
Więc jak najbardziej popieram pomysł zakupu porządnego decka.
Co prawda kaseciaków vinage u mnie nie uświadczysz, ale parę sztuk z lat 80tych i późniejszych u mnie hula... Zresztą w różnych konfiguracjach (jedna i 2 kieszenie, z reveresem i bez, 2 i 3 głowice...) i różnych systemach redukcji (od B do S, a do tego dbx).

Natomiast do nagrań z radia czasami wykorzystuję nie tylko kasetę, ale i minidisc.
Poza tym mamy jeszcze możliwość wykorzystania magnetowidu stereo...
A jak znam życie icon_idea.gif , to ktoś z kolegów zaraz się spyta icon_question.gif , czy nie zastanawiałeś się nad szpulowcem icon_rolleyes.gif

A młodzież będzie udowadniała, że komputer można porządnie wyciszyć lub strzelić sobie coś z energooszczędnym prockiem, który nie wymaga wentylatora.

Pozdrawiam
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawrotka do tematu...

Ja radiowe audycje (przede wszystkim transmisje koncertów z "dwójki") nagrywam na nagrywarkę DVD. Tuner podłączam kabelkiem do wejścia line in z przodu nagrywarki i poszło.

Wychodzi z tego płyta DVD bez obrazu, z której potem wysysam audio za pomocą programu Media Coder, obróbka i na FLACzki albo na CD audio.

Moja nagrywarka (Sony sprzed kilku lat) nagrywa audio w uchodzącym za dziadowski formacie dolby digital (AAC - 256 kbps 48 kHz 16 bit), ale do celów archiwizacyjnych styka.
Wielką zaletą jest właściwie dowolna długość nagrania - kiedy jeszcze nagrywałem na kaseciak zawsze stresujące było czatowanie przy końcówce kasety - zmieści się czy nie?

Niektóre nowe nagrywarki z cyfrowym tunerem nagrywają audio PCM, więc jak sobie taką sprawię, to już będzie luzik.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Nawrotka do tematu...

Ja radiowe audycje (przede wszystkim transmisje koncertów z "dwójki") nagrywam na nagrywarkę DVD. Tuner podłączam kabelkiem do wejścia line in z przodu nagrywarki i poszło.

Wychodzi z tego płyta DVD bez obrazu, z której potem wysysam audio za pomocą programu Media Coder, obróbka i na FLACzki albo na CD audio.

Moja nagrywarka (Sony sprzed kilku lat) nagrywa audio w uchodzącym za dziadowski formacie dolby digital (AAC - 256 kbps 48 kHz 16 bit), ale do celów archiwizacyjnych styka.
Wielką zaletą jest właściwie dowolna długość nagrania - kiedy jeszcze nagrywałem na kaseciak zawsze stresujące było czatowanie przy końcówce kasety - zmieści się czy nie?

Niektóre nowe nagrywarki z cyfrowym tunerem nagrywają audio PCM, więc jak sobie taką sprawię, to już będzie luzik.


Dokładnie tak samo testuję ostatnio nagrywanie na nagrywarkę Panasonic - film bez obrazu z prędkością XP a dźwięk w formacie PCM.
Na razie pomyślnie, szukam zagwozdki - to nie może być takie proste! icon_wink.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.




×
×
  • Utwórz nowe...