Skocz do zawartości

GLENN GOULD, pianista, kompozytor i...


Gość

Recommended Posts

Spróbuję przybliżyć (tym co go nie znają) geniusza pianistyki- Glenna Goulda. Jednak tu z uwagi na charakter tematyczny forum z dużego artykułu zamieszczonego w blogu- http://wpszoniak.pl/ wybiorę fragmenty o naturze plotkarskiej, bo one są w przypadku Goulda nietuzinkowe, a po trosze też wyjaśniające skąd wzięła się technika gry, a w następstwie i jego sława.

"Niemal wszystko, co wiąże się z Glennem Gouldem jest legendą. Ten kanadyjski pianista to ucieleśnienie genialnego i jednocześnie nieprzystosowanego społecznie artysty. Jego wielkie kreacje muzyczne są obiektem namiętnych dysput, ale i jego ekscentryczny sposób życia: rezygnacja z występów estradowych w pełni kariery, zdezelowane krzesło, na którym siedział przy fortepianie, pomruki podczas gry, lekomania, palta i czapki, które nosił o każdej porze roku, jak również rękawiczki chroniące ręce. Był też teoretykiem, autorem serii kontrapunktycznych audycji radiowych, jak je nazywał, dotyczących nie tylko muzyki, ale też innych tematów, np. społecznych.
Glenn Gould– urodził się w rodzinie protestanckiej w 1932 roku. Debiutował w wieku 12 lat, dwa lata później wykonał Koncert G-dur Beethovena z Toronto Symphony Orchestra. Jednak dopiero (!) w 1955 sensację wywołały pierwsze nagrania fonograficzne dla Columbii- „Wariacje Goldbergowskie” J.S. Bacha, uważane za przełomowe nagrania w historii pianistyki. Przez następne 9 lat występował w najważniejszych salach koncertowych świata. Nie lubił koncertowania, więc 1964 wycofał się z estrady, do końca życia poświęcając się nagraniom fonograficznym.

gould_foto_1.jpg.a3a9a5020b18cf9d1341d456d93370ee.jpg

gould_foto_2.jpg.bdbea144d24e2c1906760226f52a8398.jpg

„Wariacjie Goldbergowskie” nagrał Gould dwa razy, bardzo odmiennie, w roku 1955 i 1981. Także wykonanie „Die Kunst der Fuge” i „Das Wohltemperierte Klavier” przyniosły mu zaszczyty i uwielbienie wśród melomanów. Stał się mistrzem interpretacji muzyki barokowej. Ale to nie jedyne słynne kreacje artystyczne- sławne są również jego beethovenowskie nagrania– koncertów fortepianowych, sonat, wariacji. Lubił grywać także muzykę dodekafonistów. Prowadził programy telewizyjne i audycje radiowe.

W opracowaniu Petera Gutmanna Glen Gould i jego prace przedstawiają się tak:

„Kanadyjski pianista Glenn Gould był dziwakiem. W porównaniu do jego dziwacznych zwyczajów, denerwujące postawy i oburzające żądania zepsutych rock’owców i gwiazd filmowych wydają się wręcz normalne. Ale często potrzeba iskry szaleństwa, aby rozpalić ognie geniuszu, szczególnie w sztuce. Gould pozostawił bajeczną spuściznę wspaniałych i fascynujących nagrań.

Jakież to były dziwactwa? Rozważ te:

  • Był dużej klasy hipochondrykiem. Bał się przeciągów i chłodu, więc nosił ciężkie swetry, szaliki, rękawiczki i płaszcze nawet w najgorętsze dni. Był przerażony zarazkami, więc nawet odmawiał pójścia do szpitala, kiedy należało odwiedzić swoją umierającą matkę. Był przerażony fizycznym kontaktem- odwołał kilkanaście koncertów z powodu dotknięcia jego osoby przez stroiciela. Przeżuł ogromne ilości tabletek zamiast jedzenia.
  • Przykucał pod klawiaturą, siedząc 35 centymetrów nad podłogą na krześle, które zbudował jego ojciec i który uparł się, by używać go przez całe swoje życie. Odmówił wykonania tapicerowania, więc po tym, jak pierwotne wyściółki oderwały się od niego, stał się średniowiecznym narzędziem tortur, z pojedynczą wąską deską biegnącą w dół od środka do przodu, zmuszając do przesunięcia ciężaru całego ciała do krocza.
  • Kiedy grał, wydawał się całkowicie niepomny na otoczenie, kołysząc się z wolna i machając wolną ręką, jakby prowadził sam siebie, a jego usta i twarz wykrzywiły się w ciągłym ruchu ekspresji. Jego matka (i pierwsza nauczycielka) była nauczycielem śpiewu, która kazała mu śpiewać co grał, nawyk, którego nigdy nie stracił i który jest nawet zbyt widoczny w jego zapisach płytowych. Ćwiczył grę przy głośnym, przypadkowym dźwięku (takim jak z kilku włączonych odbiorników radiowych lub telewizorów).
  • Potępiał koncerty jako upadający sport- żądny krwi, który odciągnął uwagę od czystości muzyki i nigdy nie wystąpił publicznie po swojej „emeryturze” w wieku 31 lat (chociaż udawał „powrót” w fałszywym recitalu, rzekomo nadawanym z platformy wiertniczej).
  • Odmawiał grania Chopina, Schumanna, Liszta, Debussy’ego i wielu innych repertuarów fortepianowych, wyśmiewając ich arcydzieła jako puste teatralne gesty. Wyśmiewał koncerty jako zawstydzające nieużytki, które zaspokajały „pierwotną ludzką potrzebę popisywania się”. Upierał się, że zapomniany Orlando Gibbons był największym kompozytorem wszech czasów.
  • Mimo, że rzekomo nienawidził wirtuozerii, był szalenie zazdrosny o Vladimira Horowitza (uznanego za najlepszego technika wśród pianistów wszechczasów), posuwając się nawet do zapisania kilku podpisów Horowitza (w rzeczywistości dość wiarygodnie) i twierdząc, że Horowitz skopiował jego słynne grzmiące oktawy i że to on (Gould) je zredagował i nazwał przed nagraniem Horowitza.
  • Starał się niwelować fakt, że jest odludkiem przez pozornie nieformalne wywiady, chociaż w rzeczywistości wszystkie były w całości napisanymi scenariuszami, nawet zawierającymi rzekomo spontaniczne reakcje dziennikarzy na jego improwizowane „uwagi”.

zestaw_goulda.jpg.f4c5b927ac5bc11bf6b4baad5d439f52.jpg

Ale większość dziwactw Goulda doprowadziła do niewiarygodnych rezultatów. Tak więc jego osobliwa pozycja podczas gry pozwała mu osiągać czystość i równomierność tonu, na którą nie mógłby liczyć  wobec muskularnych, ciężkich w ramion swoich rówieśników. Ogłuszający hałas [ten który „przeszkadzał” przy ćwiczeniach] pozwolił mu koncentrowanie się na „wewnętrznym uchu wyobraźni” i popychać jego słuchowy ideał poza ograniczenia rzeczywistego dźwięku. Jego pogarda dla standardowego repertuaru doprowadziła go do nawrócenia na ważny, ale zaniedbany materiał zamiast tych samych męczonych stale kawałków, które jego koledzy nieustannie wykonywali.

Co najważniejsze, rezygnacja z koncertów zaprowadziła go do studia nagrań jako kreatywnej niszy. Podczas gdy większość klasycznych artystów ówczesnego świata twierdziła, że odpycha ich sztuczność procesu nagrywania, natomiast Gould uznał to za jedyny niezawodny sposób na uchwycenie i przekazanie artystycznej koncepcji i objęcie jej twórczych możliwości tworzenia najbardziej znaczącymi albumami płytowymi z fortepianowym materiałem. Używał wielu mikrofonów do budowania nowatorskich akustycznych możliwości rejestracji akustyki wnętrz, beztrosko grał w „super-ludzkim” tempie, zapewniając, że błędy zostały skorygowane i wykorzystał zasoby edycji nagrań do tworzenia subtelnie złożonych emocjonalnych interpretacji, wykorzystując do tego dziesiątki różnych ujęć.

Gould zapanował nad  światem dzięki swojej pierwszej płycie. Urodzony i wychowany w Toronto, koncertował przez dekadę w całej Kanadzie, dzięki czemu zyskał lokalną reputację. Tylko kilka ciekawych ludzi uczestniczyło w jego nowojorskim debiucie w 1955 roku, ale wśród nich był szef działu klasycznego Columbia Records. Oszołomiony błyskotliwością Goulda i zaintrygowany trudnym programem, który unikał zwykłych tłumów z powodu niepopularności zarówno starych mistrzów (Gibbons, Sweelink i Bach), jak i nowych (Webern i Berg). podpisał kontrakt długoterminowy już następnego dnia, bezprecedensowe działanie w tym czasie dla dużej wytwórni."

 

Tu urwę opowieść, żeby czasu więcej nie zajmować. Zaintrygowanych odsyłam do pełnej relacji, uwzględniającej opisy niektórych pozycji płytowych tego wybitnego muzyka:logo_blog_wp_2.jpg.c59b0838c6f200b7bd5979cf154fe9fb.jpg

 

 

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 78
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Wyżej zwracałem uwagę na zestaw "Original Jacket Collection - Glenn Gould Plays Bach" (12. płytowy box) to parę lat później powstała wersja rozszerzona pakietu o nagrania z okresu, gdy Gould już nie wydawał płyt winylowych. Ta nowa edycja, która zawiera 38 płyt, a została zatytułowana- "Glenn Gould Complete Bach".

993744372_GouldBach.jpg.2ee67ff274a95b9f780f90ebb8a74d2e.jpg

 

Poza nagraniami w oryginalnych opakowaniach jak z pierwszych wydań LP i CD, box zawiera także szereg wcześniej niepublikowanych nagrań: outbacki z sesji nagraniowej "Wariacji Goldbergowskich" z 1955 roku, stereofoniczną wersję tych "Wariacji", niektóre preludia i fugi z Well-Tempered Clavier, z 1952 i 1954; oraz dwa nagrania na żywo, z 1957 i 1959 roku, z Salzburg Festival  (sierpień 1959) i Sinfonias (Moskwa, maj 1957). Są też dwie płyty z wywiadami z Gouldem- jedna przeprowadzona przez Tima Page'a, a druga przez Johna McClure - oraz płyta z Gouldem mówiącego o Bachu po niemiecku. Ten zestaw zawiera również dodatkowo 6 płyt DVD: trzy z nich są wyreżyserowane przez Bruno Monsaingeona, z "Wariacjami Goldbergowskimi" na jednym i dwóch innych z różnymi pracami; trzy pozostałe DVD pochodzą z CBC, z lat 1957-1970, w których Gould grał różne dzieła Bacha. Wielu fanów Goulda zna filmy Monsaingeon, ponieważ były one szeroko rozpowszechnione - szczególnie wideo do "Wariacji Goldbergowskich". Filmy CBC (stacji TV) są mniej popularne, choć zostały wydane w zestawie 10 płyt DVD Glenn Gould w telewizji. Materiał DVD to fascynujące występy Bacha, a postać Goulda zawsze będzie atrakcja samą w sobie. Do boxu dołączono 192-stronicową książkę w twardej oprawie, z niektórymi wstępnymi esejami i notatkami dla każdej płyty. Notatki są bardzo zwięzłe, a sięgnięcie po dalsze informacje zawarte na okładkach płyt, które są kopią oryginałów LP są zapisane zbyt małym drukiem by je bez mocnej lupy odczytać.

Jeśli jesteś- drogi forumowy kolego, fanem Glenna Goulda, możesz mieć za relatywnie niewielki koszt (bo pojedynczy krążek po podzieleniu ceny wszystkich krążków w pudle kształtuje się okazyjnie- 10 do 15 zł)...

glenn_gould-complete_original_jacket.thumb.jpg.03f25f7f27b0131952bd66ad28f737f5.jpg

 

Kupując ten box otrzymasz kompletną oryginalną kolekcję nagrań Goulda na 80. płytach CD, która zawiera większość tego, co jest  zestawie "niebieskim", ale bez nagrań na żywo, dodatkowych take'ów z sesji nagraniowych i DVD.
Ładne opakowanie, uczciwa cena i kilka wcześniej niepublikowanych materiałów sprawia, że oba zestawy są wysoce atrakcyjnymi (i pożądanym) płytami dla każdego fana Glenna Goulda.

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pboczek, co ja na to? Ano nie kupię Crystal Disc: (Hard Glass CD), bo...  Powinienem napisać, że takich pieniędzy nie mam, ale odpowiem inaczej- właśnie kupiłem to samo w takiej wersji:

gould_bach_special_1_mini.jpg.372bf1de01940cc8db2276de328df3ef.jpg

 

To egzemplarz (ta fotka to tylko mój montaż fotografii z licytacji)  jaki ma do mnie dotrzeć dopiero (zwróćcie uwagę na nr- 0032), więc niewiele napiszę póki co.

 

 

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wpszoniak napisał:

@Pboczek, co ja na to? Ano nie kupię Crystal Disc: (Hard Glass CD), bo...  Powinienem napisać, że takich pieniędzy nie mam, ale odpowiem inaczej- właśnie kupiłem to samo w takiej wersji:

gould_bach_special_1_mini.jpg.372bf1de01940cc8db2276de328df3ef.jpg

 

To egzemplarz (ta fotka to tylko mój montaż fotografii z licytacji)  jaki ma do mnie dotrzeć dopiero (zwróćcie uwagę na nr- 0032), więc niewiele napiszę póki co.

 

 

 

To jest o wiele bardziej zdroworozsądkowe podejście

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Pboczek napisał:

O Ty! Zapomniałeś że złoto nie gra?

Nie zapomniałem, ale wiesz.... Te magiczne cyferki- 0032, forma książki, no i nowy remaster... To jest to co audiofil bardzo lubi (meloman też), a złoto to ino lubi złotnik z punktu za rogiem ulicy.

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś, dawno temu, zaprosiłem 4 najlepszych moich uczniów by ich przekonać jaki wpływ mają różne materiały do produkcji CDR-ów. Moi uczniowie w różnice nie wierzyli. Wybrałem płyty Dysana czarną i o kolorze zbliżonym do złota (dedykowana nagraniom muzycznym) oraz porządny Verbatim w kolorze metalicznym. Przygotowałem te same nagrania nz wszystkie trzy nagrane w nagrywarce komputeroewj z jednokrotną prędkością. Warto było widzieć miny moich uczniów (z klasy maturalnej Technikum Elektronicznego)... Odtwarzałem w Pioneerze, którego mam do dziś. Nie mieli kłopotu z wyborem swojej preferencji. Zwycięzcą nie była płyta lekko złota, ani mataliczna. Każdy uczeń wybrał czarną, choć brzmiała w najmniej zbliżony sposób do oryginału, ale za to o wiele cieplejszy, bardziej mięsisty i hmmm... Zaokrąglony.

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oni? Z jednym z tych uczniów (wtedy jako jedyny w Polsce zdobył Nagrodę Państwową za wybitne osiągnięcia... Nie pamiętam jakie) mam kontakt do dziś. Zrobił interkonekty dziwadła, które są normalnymi RCA ale przy pomocy układu elektronicznego swojego pomysłu "udają" kable symetryczne. Tak więc przynajmnie w jednego z czterech  wstrzepiłem bakcyla audiofilskiego.... Chyba niezły wynik, prawda? Tu na forum takich sukcesów nie odnotowałem, a więc gdyby ktoś próbował tu na forum mnie na stos zawlec to byłaby po trosze moja wina (bo nie byłem przekonujący)

Zresztą, nie ma obaw, bo Ci audiofile nie tylko nie słyszą, ale i nie słuchają Goulda najprawdopodobniej... Nie zaglądną tu

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to obaj będziemy się smażyć (ukrywanie się nic nie da, bo tu są fantastyczni śledczy co każdą zbrodnię wykryją a jak nie wykryją to stworzą, by wykryć)... W dobrym towarzystwie będzie mi raźniej.

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wolno się zrażać, bo Gould zyskuje z każdym następnym przesłuchaniem. A z Vollenweiderem  jest dokładnie na odwrót, bo na początku robi wrażenie bardzo atrakcyjnego, ale z każdym następnym razem (nie chcę Ciebie zniechęcać, to tylko moje odczucia) zaczyna tajemnica jego sztuki być odzierana z magii i ujawniana płytkość treści... To tylko sprawne szarpanie strun harfy wzmocnionej mikrofonowymi efektami. Owszem ładne to (pamiętam jego debiut w latach 70.)... Ale trzeba sięgać po więcej.

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę... Ale poza przypuszczenie nie odważę się wychylać, bo słyszałem już takie "cuda", że... Sam się dziwiłem, a słyszałem i widziałem w swoim długim życiu wiele.
 

P.S. Twój @Hans Kloss avatar wygląda jak skrzynia z Hydrantem wewnątrz.... Musisz coś z tym zrobić!

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, wpszoniak napisał:

Odtwarzałem w Pioneerze, którego mam do dziś

cóż... Jaki to jest rocznik?

Starsze napędy miały różnorakie problemy z odczytem płyt o różnych barwach podkładu - to jest realny problem. Nie jest wydumany.

Dlaczego o tym piszę? Dlatego że współczesne napedy czytają praktycznie wszystko. Kopie płyt zrealizowane w komputerze i odczytywane w komputerze są kopiami 100%

Jeżeli jednak wsadzimy to do napędu "audio" i do tego starszego ... nie ma możliwości być pewnym odczytu. Sam tego doznałem, tyle że w stopniu dużo bardziej "ostrym"

Jedyną metodą na sprawdzenie byłoby połączenie takiego napedu audio poprzez cyfrowy kabel i "nagranie" tego na komputerze. A potem porównanie z płytą "matką"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bogusław Kożyczkowski napisał:

Przez ostatnią godzinę słuchałem Glenna,

A próbowałeś 5 koncert na fortepian i orkiestrę BWV1056? Zapodaj, usiądź i zapomnij się na trzy części.

@Hans Kloss czy wiesz że mieliśmy tu niedawno @j23? Był to agent, który z każdym swoim kolejnym wcieleniem przez coraz to dłuższy czas pozwalał się lubić ale na koniec zawsze dawał przesadnie w kość. Pozdrawiam i trzymanka, Piotrek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Pboczek napisał:

 

@Hans Kloss czy wiesz że mieliśmy tu niedawno @j23? Był to agent, który z każdym swoim kolejnym wcieleniem przez coraz to dłuższy czas pozwalał się lubić ale na koniec zawsze dawał przesadnie w kość. Pozdrawiam i trzymanka, Piotrek.

O kurczę , to sobie wybrałem . To może zmienię na Stirlitz . Ha ha ha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Pboczek napisał:

A próbowałeś 5 koncert na fortepian i orkiestrę BWV1056? Zapodaj, usiądź i zapomnij się na trzy części.

@Hans Kloss czy wiesz że mieliśmy tu niedawno @j23? Był to agent, który z każdym swoim kolejnym wcieleniem przez coraz to dłuższy czas pozwalał się lubić ale na koniec zawsze dawał przesadnie w kość. Pozdrawiam i trzymanka, Piotrek.

Podejrzewasz iż j23 , a'la agent wolf (son) powrócił ? w sumie sporo nawiązań do stawki , a że parę-/naście razy się oglądało to dziwne to :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.




×
×
  • Utwórz nowe...