Skocz do zawartości

GLENN GOULD, pianista, kompozytor i...


Gość

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 78
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

3 godziny temu, Fortepiano napisał:

Wyśmiewał dzieła Chopina i odmawiał ich grania??. Posłuchałbym z ciekawości co sam skomponował.  

Czyżbyś nie wiedział, że Gould nie był kompozytorem?

Wystarczy, że był genialnym interpretatorem.

Każdy artysta porusza się w pewnym, czasem bardzo ciasnym obszarze zainteresowań twórczych. Mówiąc po prostu: pewne kwestie go interesują, a pewne kompletnie ignoruje. I ma do tego pełne prawo!

Ostatnią rzeczą której bym oczekiwał od artysty o osobowości i wrażliwości Goulda byłoby uwielbienie Chopina.(To by dopiero była aberracja!) Gdybyś sobie zadał trud prześledzenia jego muzycznych fascynacji być może zorientował byś się, że znajdują się one na przeciwległym biegunie wobec estetyki chopinowskiej. I tyle. Mówiąc obrazowo: Gould gra tę muzykę, którą da się, a może wręcz należy interpretować "z bebechów", a kompozycje Chopina do takich z pewnością nie należą.

I należy czasem przyjąć "gorzką prawdę", że muzyka nie zaczyna się ani nie kończy na Chopinie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, traumeel napisał:

Ostatnią rzeczą której bym oczekiwał od artysty o osobowości i wrażliwości Goulda byłoby uwielbienie Chopina.(To by dopiero była aberracja!)

Serio ????!!!! Szkoda ze nie posłuchałeś kilku laureatów konkursów Chopinowskich

6 minut temu, traumeel napisał:

Gould gra tę muzykę, którą da się, a może wręcz należy interpretować "z bebechów", a kompozycje Chopina do takich z pewnością nie należą.

hmmm kolejna ciekawostka 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, traumeel napisał:

Czyżbyś nie wiedział, że Gould nie był kompozytorem?
Wystarczy, że był genialnym interpretatorem.

Dla sprostowania:

Był genialnym odtwórcą, ale (chyba) niegenialnym twórcą. Tak czy siak kompozytorem był, a można to sprawdzić tu: http://wpszoniak.pl/portfolio/plyty-polecane-klasyka-19/

 

goul_poulenc.jpg.90eb379fecc5b3696adc02bbd5427f00.jpg

 

4 godziny temu, Fortepiano napisał:

Wyśmiewał dzieła Chopina i odmawiał ich grania??

Glenn Gould nie tyle wyśmiewał co raczej uzasadniał swoją niechęć... Jeśli się przeczyta jego biografię to się okaże, że jego słowom można wierzyć bądź nie, bo często kłamał prowokacyjnie, zwłaszcza gdy sam ze sobą przeprowadzał "wywiady". Wracając do Chopina, spójrz proszę @Fortepiano na fotografię niżej- grał czy nie grał Chopina?

gould_schumann_chopin.jpg.f86562f2abbe1a58d7edb26db514c6ec.jpg

Pozdrawiam i dziękuję za rozszerzenie tematu (a jużem myślał, że mało kogo obchodzi Gould...), WP

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaa... Bardzo prawdopodobne, że dumał jak ją ominąć- tę Sonatę h-moll, którą nagrał w zestawie razem z innymi romantykami (ich też ponoć nie lubił) i poromantycznymi.
Pozdrawiam, Ciebie, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

10 minut temu, Fortepiano napisał:

nie musieć grać Chopena

Kurde jak chodzi o Fryderyka to chyba Chopina nie? Klawisze w  ikonce zobowiazują. Chyba że chodzi o jakiegoś innego pianistę albo kompozytora. Trochę wyczulony jestem bo chodziłem do szkoły im. Fryderyka Chopina.

Ale jak nie o niego chodzi to przepraszam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

7 godzin temu, traumeel napisał:

 Gould gra tę muzykę, którą da się, a może wręcz należy interpretować "z bebechów", a kompozycje Chopina do takich z pewnością nie należą.

 

Czy mógłbyś mi wyjaśnić traumeel  na czym polega interpretacja "z bebechów"?  Umiem grać jeden utwór Chopina oraz go zinterpretować więc mogę to sprawdzić  

14 godzin temu, wpszoniak napisał:

Taaa... Bardzo prawdopodobne, że dumał jak ją ominąć- tę Sonatę h-moll, którą nagrał w zestawie razem z innymi romantykami (ich też ponoć nie lubił) i poromantycznymi.
Pozdrawiam, Ciebie, WP

Dlaczego Gould wyśmiewał Chopina? Moja interpretacja jest taka:

Nie chciał grać jego utworów dlatego by nie zostać za to skrytykowany. Gdyby nie opis Chopin Sonata h -moll nie rozpoznałbym chyba, że utwór ten skomponował Chopin. Gould ma swój bardzo specyficzny styl gry.  Określiłbym jako ujmujący, pozbawiony emocji, balansujący między jawą a snem zależnie od siły natężenia fragmentu utworu. Styl gry zupełnie odmienny od utworów Chopina. On nie interpretuje dzieła Chopina bo nie interesuje go co autor chciał przekazać w utworze. On wykorzystuje  zapis ciągu nut by grać swoją Gouldenowską muzykę.  Będąc przewidujący wymyślił kłamstewko o teatralności gestów w muzyce Chopina.

Mimo tej krytyki Gouldena za atakowanie Chopina polubiłem wczoraj Gouldenowski styl gry.  

Pozdrawiam F.

14 godzin temu, Fortepiano napisał:

 

 

Czy mógłbyś mi wyjaśnić traumeel  na czym polega interpretacja "z bebechów"?  Umiem grać jeden utwór Chopina oraz go zinterpretować więc mogę to sprawdzić  

Dlaczego Gould wyśmiewał Chopina? Moja interpretacja jest taka:

Nie chciał grać jego utworów dlatego by nie zostać za to skrytykowany. Gdyby nie opis Chopin Sonata h -moll nie rozpoznałbym chyba, że utwór ten skomponował Chopin. Gould ma swój bardzo specyficzny styl gry.  Określiłbym jako ujmujący, pozbawiony emocji, balansujący między jawą a snem zależnie od siły natężenia fragmentu utworu. Styl gry zupełnie odmienny od utworów Chopina. On nie interpretuje dzieła Chopina bo nie interesuje go co autor chciał przekazać w utworze. On wykorzystuje  zapis ciągu nut by grać swoją Gouldenowską muzykę.  Będąc przewidujący wymyślił kłamstewko o teatralności gestów w muzyce Chopina.

Mimo tej krytyki Gouldena za atakowanie Chopina polubiłem  wczoraj po wysłuchaniu Gouldenowski styl gry.  

Pozdrawiam F.

 

Edytowano przez Fortepiano
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Fortepiano napisał:

Dlaczego Gould wyśmiewał Chopina? Moja interpretacja jest taka:

Nie chciał grać jego utworów dlatego by nie zostać za to skrytykowany. Gdyby nie opis Chopin Sonata h -moll nie rozpoznałbym chyba, że utwór ten skomponował Chopin. Gould ma swój bardzo specyficzny styl gry.  Określiłbym jako ujmujący, pozbawiony emocji, balansujący między jawą a snem zależnie od siły natężenia fragmentu utworu. Styl gry zupełnie odmienny od utworów Chopina. On nie interpretuje dzieła Chopina bo nie interesuje go co autor chciał przekazać w utworze. On wykorzystuje  zapis ciągu nut by grać swoją Gouldenowską muzykę.  Będąc przewidujący wymyślił kłamstewko o teatralności gestów w muzyce Chopina.

Bardzo prawdopodobna jest Twoja interpretacja, choć ja inaczej na to patrzę. Chopin i inni romantycy potrzebuję interpretacji silnie emocjonalnych, uczucia zbytniego nawet, a Gould to chłodny "matematyk". Zapewne czuł się źle ze świadomością, że nie podoła wymaganiom...
Ja też uwielbiam Goulda, trochę bezkrytycznie, choć słyszę, wiele przesady we wprowadzanych własnych tempach wbrew zapisom nutowym (np w sonatach Beethovena). Traktuję to podejście jako tworzenie utworu na nowo... Myśl kompozytora- utwór Goulda.

23 godziny temu, Fortepiano napisał:

Mimo tej krytyki Gouldena za atakowanie Chopina polubiłem wczoraj Gouldenowski styl gry.  

Mam podobnie... Mimo zwątpienia w jego dobry wybór interpretacji Beethovena, to i tak chętnie słucham, a nawet podziwiam finezję jego gry w:

gould_beethove_mini.jpg.21927671d9946f51a4375941d70c568c.jpg

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

W jednym z wątków, w pewnym dziale naszego forum, zastanawiają się audiofile nad różnicami pomiędzy różnymi edycjami tego samego tytułu, wynikające nie tyle z różnego remasteringu lecz bardziej różnej technologii wykonania krążków CD. Moje uwielbienie dla gry Goulda wciąż popycha mnie do prób zdobycia jak najlepszego odwzorowania jego gry pośród różnych wydań. Tak było gdy odsłuchałem nowy  „Mozart- Great Piano Sonatas" w wersji DSD (japońskiej wydanie z 2004 roku). Dotychczas posiadany CD z 2002 roku w formacie SBM (produkcja austriacka) okazała się  lepiej brzmiącą (więcej tu: http://wpszoniak.pl/portfolio/rozne-edycje-plytowe/ ). Inaczej rzecz się ma wraz z zakupem "Wariacjami Goldbergowskimi" wydanym na krążku złoconym przez japończyków w roku , prócz tego w limicie 1000 sztuk. Otóż ta złota wersja, w stosunku do europejskiej, jest dynamiczniejsza i pełniejsza w koloryt fortepianu Goulda. Nie będę tu opisywał bardziej szczegółowo co usłyszałem, bo i tak niewielu mi uwierzy... Ale gdzie indziej (na blogu) to i owszem- opiszę!

 

glen_gould_gold_1_mini.jpg

glen_gould_gold_2_mini.jpg

gould_glenn_bach_1_mini.jpg

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaa.... Bogusławie, drążę i to z przyjemnością wielką. Tak trochu za mało wielką chyba, bo już następne zamówiłem japońce (mini LP). Niebawem przyfruną te:

gould_beethoven.jpg.3b8830be8d6234957217819c9fe89dec.jpg

 

Pozdrawiam Ciebie, WP

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bogusławie, ja od kiedy pamiętam jestem fanem rocka (hard, blues, heavy, folk i diabli wiedzą co jeszcze). Ostatnie dwie dekady mojego słuchania to stopniowe zakochiwanie się w jazzie i klasyce.  Wiesz co... Sądząc po mnie to naprawdę nie wiadomo jak się nasza edukacja muzykologiczna skończyć może. Gdy kilkanaście lat miałem, a nawet jeszcze trochę później nienawidziłem szkolonego głosu... A dziś?  Dziś nie wyobrażam sobie pieśni Schuberta w innym wykonaniu niż  Fishera- Dieskau'a. A więc... Bogusławie, zapamiętaj te strony, bo Ci się przydadzą!
Pozdrawiam Ciebie, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja chętnie poczytałbym o zasłyszanych szczegółach na płycie.
To że jestem sceptyczny (delikatnie mówiąc) co do kabli czy zatyczek to nie znaczy że nie słyszę szczegółów. Ba, gdyby nie info kolegi Pszoniaka nie zwrócił bym uwagi na nucenie Goulda - tak, na moim tanim sprzęcie słychać.
Ciekaw jestem zatem innych smaczków bo to są rzeczy, na które normalny śmiertelnik nie zwraca uwagi, a wrażenie dają olbrzymie.



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Smerfciamajda, nie nadążam z pisaniem. Ostatnie zakupy Gouldowe, muszą poczekać, bo przecież są i inne tematy, które w kolejce czekają (piszę o blogu). jeśli chodzi o tzw "smaczki", jak w przypadku Goulda nucenie "pod nosem", to tylko pewne atrakcję, które nie mówią zbyt wiele o jakości sprzętu. Jest na odwrót- to jakość sprzętu pomaga w wyróżnianiu "smaczków", ale przede wszystkim w możliwie najlepszym oddaniu rzeczywistego brzmienia jakie było w trakcie nagrań. To tak gwoli wyjaśnienia raz na zawsze, że audiofil nie konfiguruje sprzętu by "smaczków" słuchać, lecz by poznać możliwie najwięcej z tego co płyta zawiera (bądź plik.... Fuj, fuj!). A co zawierać powinna płyta? Nie muzykę?

Pozdrawiam Ciebie, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem co obiecałem:

Wersja 24 Gold CD, wydana w 2013 roku, porównana została z wersją europejską z 2002. Tę wersję europejską zatytułowano “A State of Wonder: The Complete Goldberg Variations 1955 & 1981”. Obie edycje wydało Sony Music, przy czym wersja Gold jest ściśle limitowana, czyli ograniczona do 1000 sztuk (co wg opinii znawców również ma wpływ na jakość nośnika, a tym samym na przekaz muzyczny).
Właściwie porównanie  "Goldberg Variations BWV 988"  (24k Gold CD) z wersją jaką miałem poprzednio nie ma sensu, bo coraz częściej skłaniam się ku wyrokowi dużo prostszemu- "gra czy nie gra?" Na takie pytanie latwo odpowiedzieć jeśli ma się w pamięci koncert filharmoniczny (koncert rockowy, czy jazzowy, wnosi zbyt dużo zmiennych by móc odnosić do tego co się chce uzyskać z własnego systemu audio). Troszkę inaczej jest jednak gdy trzeba zdecydować, która wersja płytowa nam bardziej odpowiada, bo którąś trzeba zostawić na półce płytowej, a drugą oddać w komis. W tym przypadku nie można ulec czarowi zastosowanych nowych technologii, czy piękna poligrafii. Nieistotny staje się materiał użyty na krążki CD (złoto, srebro czy aluminium, SHM czy Hard Glass), nawet różniące się remastery przestają mieć znaczenie wobec następnego pytania- "która z płyt lepiej brzmi?". Na to proste pytanie każdy odpowie opierając się na własnych preferencjach brzmieniowych oraz tym co zdoła usłyszeć (szczegół, alikwoty, volumen instrumentów itp). Ze wstępu widać, że przy porównaniu obu edycji płytowych nie będę się zastanawiał jakie przyczyny techniczne spowodowały, że jedna z płyt bardziej mi odpowiada, bo musiałbym się oprzeć jedynie na przypuszczeniach, co zresztą niczego by do decyzji i tak nie wniosło.
1. Decyzja typu- "Gra czy nie gra?":
Płyta w wersji "24 Gold CD" zabrzmiała wzorcowo. Gdybym mial ją zanim kupiłem wersję europejską to nie szukałbym innej, bo tak mocno przybliża słuchacza do realnego dźwięku jaki zna się z różnych sal koncertowych. Fortepian Goulda jawi się jako znacznych rozmiarów, co można by odnieść do sytuacji gdy słuchacz w sali kameralnej NOSPR'u siedzi nie dalej niż w trzecim rzędzie. Poszczególne rejestry fortepianu są bogate w wybrzmienia jakie powstają przy współudziale obudowy instrumentu. Nagranie jest czyste z bardzo subtelnym szumem, który w ogóle nie zwraca na siebie uwagi. Szczegóły takie jak działanie mechanizmu tłumikowego (chodzi mi o charakterystyczny głuchy dźwięk po zdjęciu nogi z pedału), czy nucenie pianisty w czasie gry, są słyszalne, ale tylko wtedy gdy na nie zwróci się uwagę, bo muzykalność przekazu tej edycji jest na tak wysokim poziomie, że wszystkie artefakty jakie się pojawiają tylko wywołują uczucie bytności na sali, w której Gould gra "Wariacje", a nie odrywają od śledzenia nut. Dynamika zapisu jest bardzo duża, poza tym wybrzmienia przy grze piano są tak samo bogate jak przy forte. Przy grze w dużym tempie, bądź małym, bardzo wyrazista pozostaje artykulacja- swoista precyzja uderzania w klawisze przy grze staccato. Różnicowanie barwowe jakie słychać podczas gry wraz z innymi aspektami jakie wyżej opisałem tworzą wspaniałą linię melodyczną, która zmusza słuchacza do... Słuchania jeszcze raz i jeszcze raz, a z każdym razem następnym bardziej te nagrania zachęcają do ponownego włożenia dysku do odtwarzacza.
2. Odpowiedź na pytanie- "Która z płyt lepiej brzmi?"
Nie miałem żadnego kłopotu z odpowiedzią na tak zadane pytanie, bo choć wersję europejską słuchało mi się z przyjemnością to jednak w każdym aspekcie dla audiofila ważnym ustępowała jakością. Ta gorsza jakość mogłaby się wydawać komuś nie warta ponownego wydawania pieniędzy, ale meloman, dla którego twórczość Goulda jest tym wyrazistsza im lepiej przedstawiona w nagraniach będzie zapewne innego zdania. ja wybrałem nagranie lepsze, choć droższe (ostatecznie mogę nie jeść, mogę nie pić, ale słuchać muszę).

 

gould_foto_3.jpg.794673f751c1146af0ff7635e6c16448.jpg

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Warto obejrzeć Glenna Goulda sfilmowanego (jeśli ktoś jest zaciekawiony wyłacznie jego zachowaniem podczas gry sonaty beetovenowską- "The Tempest", to proszę przejść do czasu- 5,30'):

 

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piotr C., miło mi, że zechciałeś obejrzeć film. Glenn Gould to showman wyjątkowy, a co istotne to ten (jeśli potraktujemy jego grę jako "show" to też błędu nie będzie) spektakl jest niewymuszony żadnym scenariuszem. Jest od serca, bez przejmowania się idiotami, którzy widzieli w nim dziwadło jedynie. I dodam- taki film jest znacznie bardziej edukacyjny niż wiele innych, nie wyłączając "Reduktora Szumu".
Pozdrawiam, WP

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.




×
×
  • Utwórz nowe...