Skocz do zawartości

Usher Audio


Recommended Posts

A miałem nadzieję, że ktoś zajrzy i coś napisze :) No trudno, skoro nikt nie chce, to znowu będę to ja :D

Lekka zmiana tematu, ale nadal wokół R1.5. Tym razem kondensatorki :) Pojawiło się ostatnio na forum kilka tematów dotyczących tych właśnie elementów, to i ja nie chcąc pozostać w tyle, też sobie coś tam w tym zakresie przetestowałem. Wpadłem mianowicie na pomysł, albo może raczej sobie przypomniałem, że coś takiego widziałem, zbocznikowania głównych kondensatorów w zasilaczu końcówki (6 x 10000uF), względnie dużymi pojemnościami kondensatorów polipropylenowych. Akurat miałem takie na stanie, będące pozostałością po upgradzie zwrotnic w kolumnach. W ruch poszło więc 4 x 22uF. Usher jest rewelacyjnym wzmacniaczem dla osób lubiących pogrzebać w sprzęcie, więc i w tym przypadku nie było problemów. Wystarczyło odkręcić pleksi przykrywające płytkę z listwami zaciskowymi zasilacza, na której od spodu wmontowane są elektrolity i wpasować wyprowadzenia kondensatorów polipropylenowych w gniazda pod wkrętak łbów śrub w listwach. Wyglądało to mniej więcej tak:

Oryg.jpg

Polipropyleny.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 125
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Zaraz, zaraz, dalszy ciąg właśnie powstaje :)

Wiem, nie wygląda zbyt solidnie, ale uwierzcie, kondensatory ani myślały opuścić swoje miejsca. Dodam może jeszcze, że dobrze jest je zamontować przed włączeniem wzmacniacza, gdyż dokładanie pod napięciem powoduje krótkotrwałe zwarcie nienaładowaną pojemnością, co skutkuje nieładnymi wżerami na pozłacanych śrubkach listew. Później można już wyjmować i wkładać z powrotem bez takiego efektu. Należy oczywiście (koniecznie) pamiętać w jaki sposób były uprzednio umieszczone :D Wzmacniacz zasilany jest napięciem symetrycznym +/- 61V - a więc całkiem sporo.

Czy coś się wydarzyło w dźwięku po takiej "dostawce"? Na moje ucho tak. Tego nie lubię najbardziej, ale pogwałcę się i napiszę co mniej więcej usłyszałem ;) W kilku słowach: szybciej, nieco przejrzyściej, mniej misiowatości. Myślę, że efekt podobny do tego, który zapamiętałem po wymianie spuchniętych elektrolitów w CA Azur 840Av2 na Mundorfy MLytic (4x15000uF). W każdym razie na tyle dużo, że pokusiłem się o wykonanie swego rodzaju stelaża z miedzianego drutu o przekroju 2,5 mm2, na którym zmieściło się jeszcze więcej kondensatorów :) Ponieważ do połączenia we wzmacniaczu wykorzystałem listwy zaciskowe, nie używałem lutownicy. W każdej chwili można więc usunąć dodatki, bez pozostawienia jakiejkolwiek blizny. Pojemności na zdjęciu to 4 x 22uF + 4 x 10 uF.

Pp.jpg

Edytowano przez nowy78
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mam jeszcze to :) Jak już wspomniałem, oryginalnie jest 6x10000uF tej samej marki (Nippon). Albo wymienię na poniższe - wzmacniacz ma już parę latek, albo zgodnie z późniejszym pomysłem dołożę, jeżeli będzie wystarczająca ilość miejsca. Na oko powinno się udać ;)

Elny RFS na podmiankę na płytkach układów końcówek. Tam może być trudniej je wcisnąć ze względu na spore rozmiary akurat tych kondensatorów.

Elektrolity.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Miałem już nic tu nie pisać, głównie z braku towarzystwa do dyskusji ;) ,ale  dzisiejszy entuzjazm związany z ostatnim upgradem końcówki R1.5 wykrzesał we mnie jeszcze trochę chęci :) Nie opiszę jednak co zrobiłem ostatnio, a parę tygodni temu :P

  Mając wolny weekend postanowiłem poświęcić go na grubszą robotę przy wzmacniaczu. W planie była wymiana starej wyschniętej pasty termoprzewodzącej pomiędzy radiatorami a aluminiową płytą, do której przykręcone są tranzystory mocy i zrysowanie schematu stopnia mocy, plus jeszcze kilka szybszych prac jak choćby wymiana radiatorów tranzystorów na płytce drukowanej na bardziej wydajne, czy dołożenie elementów zapobiegających przenoszeniu się wibracji pomiędzy elementami obudowy. Od początku. Jak można było zauważyć nie raz, jestem maniakiem, może nawet fanatykiem, jeżeli chodzi o pozbywanie się wszelkich wibracji ze sprzętu. Wymyśliłem więc sobie, że zastosowanie silikonowej przekładki termoprzewodzącej zamiast pasty, może przyczynić się do lepszego wygaszania drgań elementów, które się z przekładką stykają i zmniejszy przenoszenie się drgań z radiatorów na tranzystory mocy. Poza tym jest czyściej ;) No właśnie, wyczyszczenie starej pasty było niezłym wyzwaniem. Przy okazji okazało się, że wszystkie elementy tworzące radiator każdego kanału, zostały ze sobą połączone taśmą klejącą przed skręceniem w całość. Hmm..., trochę to dziwne - nie był to w każdym razie "silver tape" :) Czyli wychodzi na to, że radiatory tak naprawdę nie stykały się bezpośrednio z aluminiową płytą. Ale skoro już zakupiłem silikonową przekładkę... Poniżej zdjęcie (niestety niezbyt udane) wyczyszczonej już płyty z tranzystorami.

RezystoryEmiterowe.jpg

Narysowałem sobie od razu schemat stopnia mocy. Zgodnie z przypuszczeniem jest to prawie kopia końcówki Threshold Stasis 3. Różni się jedynie wartościami kilku elementów, ale bardzo nieznacznie. Nawet mnie to ucieszyło, bo podoba mi się akurat ta konstrukcja Nelsona Pass'a.

Radiatorki na pre-driverach postanowiłem natomiast wymienić ze względu na dość znaczną temperaturę, sięgającą 70C, uzyskiwaną przez te tranzystory przy oryginalnych aluminiowych blaszkach. Nie wiem czy powodem zwiększenia temperatury była zmiana punktu pracy końcówki, czy sytuacja wyglądała tak od początku, nie chciało mi się jednak tego sprawdzać. Po prostu je wymieniłem. Poza tym, nowe są całkiem fajne także z wyglądu ;)

Radiatory.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się na elektronice na tyle żeby podyskutować z Tobą. 

Ale widziałem już kilka razy wnętrze Twojego pieca i za każdym razem jestem nieco zawstydzony jakie tu wszystko czyste masz. 

Mobilizujesz mnie do wyczyszczenia swojego i wreszcie to zrobię.......      w któryś weekend.....  To jedyne co mogę zrobić sam. 

Co do jakiegoś gruntownego przeglądu to nie wiem czy i kiedy  powinienem o tym pomyśleć. Nie wiem czy należy sprawdzić jak "siedzą" u mnie tranzystory i czy mają dobre chłodzenie, pastę (o ile takowa tam jest), czy w ogóle wszystko dobrze wygląda  itd...

Twój sprzęt odpicowany jak nówka ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie do końca się udało :|

Gdy już wszystko skręciłem, włączyłem wzmacniacz, odczekałem aż się trochę nagrzeje i w końcu włączyłem muzykę. Niestety nie było zbyt ciekawie. Jakby uszło z niego powietrze. Grał niby równo i wydawało by się, że przyjemnie, ale strasznie nudno i powolnie - zamulił się. Pomyślałem, że trochę tak posłucham i jak się przyzwyczaję do nowego to będzie ok. Nic z tego. Po tygodniu nadal nie byłem usatysfakcjonowany. W międzyczasie okazało się jeszcze, że obniżenie temperatury predriverów o ponad 10C, bo o tyle spadła przy użyciu nowych radiatorów, spowodowało zmniejszenie prądu spoczynkowego tranzystorów końcowych i trzeba było jeszcze raz regulować. Niewiele to jednak pomogło. Cóż, trzeba było wrócić do poprzedniej wersji, ale z oczywistych względów, było to możliwe tylko w przypadku radiatorów. Na szczęście pomogło. Jeszcze nie całkowicie, ale było lepiej. Przyznam, że byłem dość mocno zdziwiony, że taka niby błahostka wywoła całkiem spory skutek. Przypomniało mi się jeszcze, że podczas montażu (tego pierwszego po zmianach) zapomniałem umieścić elementy tłumiące w postaci pasków z gumy porowatej SBR pomiędzy radiator, płytę i obudowę (akurat na dole obudowy :/). Dodam, że to także mój pomysł :DTym razem nie miałem zbyt dużych nadziei, ale umieściłem je z powrotem we wzmacniaczu. To był jednak dobry pomysł. Kolejna błahostka, a dźwięk wrócił do stanu wyjściowego - tak mi się przynajmniej wydawało. Minęło jednak sporo czasu i zapewne nie pamiętałem już zbyt dokładnie.

A dlaczego to wszystko opisałem, skoro operacja zakończyła się niepowodzeniem? No właśnie - niepowodzeniem. Wydawałoby się, że mózg nastawiony był na efekt poprawy, a tu jednak nie wypaliło. Nawet chciałem żeby było dobrze i dałem sobie na wstrzymanie przed zbyt szybkim powrotem. Czy to nie dowodzi trochę, że jakieś tam jednak zmiany czasem słychać 🤔 ;)

56 minut temu, JohnDoe napisał:

Twój sprzęt odpicowany jak nówka ;)

Górna pokrywa jest mocno perforowana i wszystko w środku widać. Nawet jak coś tam wymieniam lub dodaję, to staram się, żeby jakoś to wyglądało 😂

Edytowano przez nowy78
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, nowy78 napisał:

A dlaczego to wszystko opisałem, skoro operacja zakończyła się niepowodzeniem? No właśnie - niepowodzeniem. Wydawałoby się, że mózg nastawiony był na efekt poprawy, a tu jednak nie wypaliło. Nawet chciałem żeby było dobrze i dałem sobie na wstrzymanie przed zbyt szybkim powrotem. Czy to nie dowodzi trochę, że jakieś tam jednak zmiany czasem słychać 🤔

To ciekawy przykład dla tych co twierdzą, że człowiek nie jest odporny na  sugestię, autosugestię w audio. Może coś z Tobą nie tak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nawet nie chodzi o odporność na sugestię, a o to, że mimo wszystko jest możliwe, aby zmysły były ponad nią. Z powyższego przykładu: zmiany, które zrobiłem były wcześniej przeze mnie przemyślane i nie robiłem ich po to aby sobie pogorszyć. Podczas odsłuchów w mózgu toczyła się swego rodzaju walka pomiędzy sugestią - zrobiłem zmiany, które powinny przecież zadziałać na plus, a tym co słyszę i mi się nie podoba. Szala zwycięstwa przechyliła się w tym wypadku na korzyść doznań empirycznych. Można się oczywiście przyczepić do obiektywizmu oceny - czy faktycznie było gorzej, czy tylko mnie się tak wydawało. Z tym, że nie o tym tu teraz. Ale może dość już audio-filozofii, czas na kolejną odsłonę z cyklu "Chcesz mieć dobrze - zrób sam" ;) Dziś będzie odcinek o kondensatorach :)

Wspomniałem już o ekscytacji po wprowadzeniu w życie (a konkretnie wzmacniacz ;) ) nowych pomysłów. Wczoraj podążając w tym samym kierunku, jeszcze co nieco wymieniłem i jestem wprost zachwycony. Co najlepsze jeszcze nie skończyłem :D Trzymajmy się jednak chronologii i cofnijmy do przeróbek poczynionych po przygodach opisanych wyżej. A więc kondensatory. Na pierwszy ogień poszły główne elektrolity z zasilania wzmacniacza. Wprawdzie po przeglądzie oryginalnych, nie widać było na nich oznak wyeksploatowania (spuchnięcia, wycieki), ale ze względu na wiek postanowiłem je mimo wszystko wymienić i przy okazji zwiększyć pojemność. Zamówiłem dokładnie takie same, tj Nippon SMH, z tym, że zamiast 6 x 10000 uF / 80V - 6 x 15000 uF / 80V. Chciałem wstawić o jeszcze większej pojemności, ale niestety nie było to możliwe ze względu na średnicę. O ile wysokość nie była problemem, tak dodatkowe 5 mm średnicy już tak. Z porad montażowych dla chętnych podjęcia się wymiany, dobrze przystąpić do działania będąc wyposażonym we w miarę mocną lutownicę, ze względu na duże miedziane powierzchnie na płytce zasilania. Są tam wprawdzie wydzielone pola lutownicze, ale mimo wszystko z moją 30-to watową miałem trochę problemu, szczególnie z wylutowaniem starych. W przypadku wymontowania całej płytki, a poprawia to zdecydowanie komfort pracy, koniecznie trzeba oznaczyć sobie kolejność w jakiej przykręcone są przewody masowe. Jak już gdzieś pisałem, zmiana tej kolejności może spowodować gigantyczny przydźwięk, jak miało to miejsce u mnie. Trochę czasu straciłem, zanim wpadłem na pomysł jaka jest jego przyczyna :)

Czy coś zyskałem dzięki tej wymianie? Myślę, że efekt był podobny do tego, który zapamiętałem po wymianie elektrolitów w Cambridge'u. Z tym, że tam wstawiłem Mundofry, które są jakieś 3 razy droższe. Podobnie było też po zbocznikowaniu elektrolitów polipropylenami. Najkrócej rzecz ujmując - lekkie odmulenie. Trochę szybciej, klarowniej, więcej powietrza (czystego ;) ). Trudno mi ocenić, czy przyczyniła się do tego wymiana na nowe, czy zwiększenie pojemności, czy wszystko po trochu. Obstawiam, że głównie to pierwsze. Myślę, że warto wymieniać kondensatory elektrolityczne, szczególnie w starszym sprzęcie, gdyż są to chyba jedyne elementy (we wzmacniaczach tranzystorowych :P ) podlegające na tyle szybkiemu zużyciu, że nie nie są w stanie przetrwać czasu, w którym urządzenie jest użytkowane. Sprawę dodatkowo pogarsza podwyższona temperatura, często występująca we wzmacniaczach.

Poprawa w ten sposób uzyskana nijak się ma jednak do tego co udało mi się osiągnąć w ostatnim czasie. O tym jednak później :P

Elektrolity.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Myślę, że warto wymieniać kondensatory elektrolityczne, szczególnie w starszym sprzęcie, gdyż są to chyba jedyne elementy (we wzmacniaczach tranzystorowych :P ) podlegające na tyle szybkiemu zużyciu, że nie nie są w stanie przetrwać czasu, w którym urządzenie jest użytkowane. "

Totalnie się nie znam na tych rzeczach, ale z własnego a'la doświadczenia powiem, że wrócił do mnie 2 tygodnie temu Sansui AU-777 po przeglądzie u Mariusza, w którym mimo wieku (69r. produkcji, czyli 51 lat) nie było nic do wymiany, a kondensatory miały 10-15% powyżej nominału - Mariusz twierdzi, że pochodzą z oryginału i nie były nigdy wcześniej wymieniane (szkoda że niechcący wykasowałem wiadomości od Mariusza bo były tam zdjęcia z pomiarami).

Tak się Japończycy postarali 😁😁😁😁

Edytowano przez Kamill00
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to mówią: Co kraj to obyczaj ;) Koledzy od Sansui mają nieco inne niż ja podejście do sprzętu audio. Bardzo dużą wagę przywiązują do oryginalności części. Uważają, że  ich dobór świadczy o kunszcie konstruktorów i nie ma tam mowy o żadnej przypadkowości. Dlatego jakiekolwiek odstępstwo, wymiana na inny element w trakcie serwisowania traktowane jest niemal jak świętokradztwo ;) . Być może tak jest, nie wiem, nie miałem do czynienia z Sansui.

Z mojej, raczej skromnej praktyki wynika, że kondensatory elektrolityczne, szczególnie te klasyczne, to elementy dość szybko starzejące się. Mogę jeszcze dodać, że jeżeli chodzi o parametry to charakteryzują je jeszcze inne cechy niż tylko pojemność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 26.01.2020 o 23:49, Kamill00 napisał:

nie było nic do wymiany, a kondensatory miały 10-15% powyżej nominału - Mariusz twierdzi, że pochodzą z oryginału i nie były nigdy wcześniej wymieniane

Nie wiem czy ro reguła ale Tu (od 24 minuty) w tym tutorialu stare kondensatory mają większą pojemność od tej wynikającej z oznaczenia ale jednocześnie popsute pozostałe parametry 😉

23 godziny temu, nowy78 napisał:

Uważają, że  ich dobór świadczy o kunszcie konstruktorów

Ja bym tym Sansui dał szansę u Ciebie Piotrze. Jestem przekonany, że wycisnąłbyś z nich dużo więcej niż konstruktorzy 👍

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałbym być źle odebrany, że się tym wpisem kogokolwiek/czegokolwiek czepiam lub sprzęt marki Sansui stawiam na piedestale - chodzi mi po prostu o to, że jeżeli mierzymy w tym wypadku kondensator którzy trzyma parametry to czy mamy go wymienić tylko dlatego że ma 15 czy 20 lat (już nie mówię że więcej), czy dlatego że........no i właśnie tutaj jest pytanie: jakie w tym wypadku parametry świadczą o tym że należy go wymienić ?

W ciemno, ponieważ jest ,,stary" ?

Jaką mamy pewność że trzymający parametry stary kondensator jest gorszy on nówki sztuki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kamill00 Piotr słusznie zasugerował, że kondensator to nie tylko pojemność ale również rezystancja szeregowa , upływność i indukcyjność. Elektrolity mogą różnić się budową i składem chemicznym elektrolitu ale najważniejsze żeby po latach eksploatacji trzymały wszystkie parametry. W podanym linku jest przykład, że stary kondensator może mieć nawet lepszą czyt. większą pojemność ale rezystancję szeregową i upływność do kitu i nie spełniać swojej roli należycie. Może Mariusz pomierzył wszystkie parametry, zapytaj proszę i daj znać rozwiewając powstałe niejasności. Pozdrawiam. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Należało by zmierzyć jeszcze jego upływność przynajmniej, bo kondensatory z dużą upływnością, będą zawsze przy pomiarze pokazywały większą pojemność niż jest rzeczywista. Podobna sytuacja będzie gdy zmierzymy pojemność przyrządem dobry kondensator połączony równolegle z rezystorem. Pomiar pojemności zwykle odbywa się na zasadzie pomiaru impedancji kondensatora przy jakiejś częstotliwości. Stare i wyschnięte elektrolity mają zwykle mniejsze prądy rozładowania. Można też polubić brzmienie wzmacniacza takiego jakim jest, nawet z wyschniętymi elektrolitami. Stan kondensatora zależy nie tylko od jego wieku. Dobre kondensatory mogą być bardzo trwałe jeśli pracowały w stosunkowo niskich temperaturach, jednak wystarczy ze ktoś uparcie np. stawia na wzmacniaczu inne sprzęty utrudniając wydostawanie się ciepłego powietrza, sądząc że to nie ma znaczenia. Wtedy powietrze w zamkniętych ( lub o ograniczonym przepływie ) przestrzeniach może mieć lokalnie znacznie wyższą temperaturę, mimo że obudowa może być w tym czasie tylko letnia. Najzabawniejsze ze zwykle jeśli się komos o tym powie , to zamiast pomyśleć że może rzeczywiście źle robi zwykle strasznie się oburza że mówi mu się coś co mu nie pasuje.  Jakoś chyba szczególnie dotyczy to wielbicieli Sansui :) .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MariuszZ po Twojej sugestii zadzwoniłem do Mariusza i dowiedziałem się, że sprzęt który posiada do sprawdzania kondensatorów pokazuje wszystkie parametry o których mowa.......wszystkie kondensatory były okej 😊😊

Przecież Mariusz nagminnie pokazuje na swoich filmach, że elementy nie trzymające parametrów lądują w koszu, a zastępuje je oryginalnymi lub najbardziej zbliżonymi do oryginału zamiennikami.

Edytowano przez Kamill00
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.01.2020 o 09:13, nowy78 napisał:

Jak to mówią: Co kraj to obyczaj ;) Koledzy od Sansui mają nieco inne niż ja podejście do sprzętu audio. Bardzo dużą wagę przywiązują do oryginalności części. Uważają, że  ich dobór świadczy o kunszcie konstruktorów i nie ma tam mowy o żadnej przypadkowości. Dlatego jakiekolwiek odstępstwo, wymiana na inny element w trakcie serwisowania traktowane jest niemal jak świętokradztwo ;) . Być może tak jest, nie wiem, nie miałem do czynienia z Sansui.

Z mojej, raczej skromnej praktyki wynika, że kondensatory elektrolityczne, szczególnie te klasyczne, to elementy dość szybko starzejące się. Mogę jeszcze dodać, że jeżeli chodzi o parametry to charakteryzują je jeszcze inne cechy niż tylko pojemność.

To nie podejscie kolegow od sansui, w jakimkolwiek sprzecie jesli kondensatory trzymaja parametry to pozostaja na swoim miejscu, konkretne elementy w konkretnym miejscu to wlasnie kunszt konstruktorow, bo zanim te konkretne elementy znalazly sie tam na etapie juz seryjnej produkcji to minelo wiele miesięcy prob i odsluchow.

Co do starzenia sie elektrolitow, wszystko zalezy od ich klasy, stwierdzenie ogolnikowe ze eleltorlity szybko sie starzeja jest bledne.

Co do pomiaru, oczywiscie sa mierzone wszystkie parametry, esr, esl, tangens strat, uplywnosc, na drugim przyrzadzie.

Jesli mam watpliwosci to mierze kondensator kilkoma mostkami rlc i testerami.

Wszystkie pomiary sa wykonane przy czestostliwosci 120hz tak jak pomiar robil producent. 

Edytowano przez Marr
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze co do tego odstepstwa od oryginału, oprocz bycia serwisantem jestem melomanem i perfekcjonista w tym co robie dlatego przywiązuje wage do wielu kwestii na ktore inni nie zwracaja uwage, jeśli mam uszkodozny jeden kanal, oprocz jego naprawy wymieniam rowniez te same elementy w drugim kanale, po prostu drugi kanal tak technicznie jak i wizualnie musi byc lustrzanym odbiciem drugiego.

 

Jak wspomnial Kamil, wymieniajac kondensatory wymieniam je na oryginalne uzywane sprawne lub nowe zamienniki jak najbardziej zblizone dzwiekiem do oryginalu, oprocz sprawności technicznej sprzet musi rowniez grac tak jak dany model grac powinien, swietnym przykladem byl niedawno robiiny sansui au alpha 707dr gdzie panowie w niemieckim serwisie wymienili oryginalne kondensatoryna mundorfy bo oryginalne byly "stare" na pomiarach oczywiście bylt w idealnym stanie, cale szczescie ze je zwrocili bo właściciel byl lekko mowiac zniesmaczony brzmieniem sprzetu po serwisie, po przywróceniu starych kondensatorów wzmacniacz zagral tak jak powinien grac model DR, 30 letnie kondensatory w idealnym stanie to nie tylko domena sansui ale wiekszosci vintage, z malymi wyjatkami, w druga strone skrajnoscia sa urzadzenia krella, rekordzista mial 0.5uF pozostale z 470uf i esr na poziomie 1.2kohm

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz ( @Marr ), ale ja absolutnie się nie upieram, że jak stare, to koniecznie trzeba wymienić. Zwracam po prostu uwagę, że są to najbardziej "podejrzane" elementy w dzisiejszym sprzęcie elektronicznym i miałem wiele przykładów na potwierdzenie, tak w sprzęcie audio (np usterki w moim CA Azur 840C - problemy z przetwarzaniem DA, a później sterowanie), jak i przemysłowym, czy w najzwyczajniejszym sprzęcie powszechnego użytku. Jeżeli ktoś ma możliwość dokładnego przebadania elementu, to oczywiście jeżeli taki element trzyma parametry, jak najbardziej może pozostać oryginalny. Ja akurat wtykam łapki do sprzętu zdecydowanie amatorsko i parametry kondensatorów mierzę jakimś tanim chińczykiem z ali, do którego mam średnie zaufanie. Czasem wolę po prostu wymienić dla świętego spokoju, ale często także z ciekawości. A nuż uda się coś poprawić. Jeżeli nie, zawsze można wrócić do stanu poprzedniego :) Jestem mimo wszystko mniej ortodoksyjny niż miłośnicy Sansui i nie uważam, że marki elementów są dobierane w tak skrupulatny sposób. Jestem prawie pewny, że szczególnie w sprzęcie masowym jest to dzieło przypadku, jeżeli chodzi o własności soniczne, jako że główne skrzypce grają tam księgowi. Mniejsze firmy, produkujące bardziej bezkompromisowy sprzęt, i owszem, mogą sobie  pozwolić na dobór elementów o jakim piszesz, ale nie znaczy to, że będzie to wybór optymalny. Jak wiadomo, z obiektywną oceną dźwięku mamy pewne trudności ;)

O np Mariusz ( @MariuszZ ) też jest pozytywnie nastawiony do tego typu praktyk :) :

13 godzin temu, MariuszZ napisał:

Ja bym tym Sansui dał szansę u Ciebie Piotrze. Jestem przekonany, że wycisnąłbyś z nich dużo więcej niż konstruktorzy 👍

Zresztą... Przyganiał kocioł garnkowi ;) Sam ciągle coś wymienia w swoim lampiaku w poszukiwaniu najlepszego dźwięku - cokolwiek to znaczy ;) Czyli jak my wszyscy 😂

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tymczasem zapraszam na kolejny odcinek cyklu. Dziś na tapecie mniejsze kondensatory elektrolityczne z płytek kanałów, oraz rozwiązanie problemu zbyt wysokiego napięcia stałego na wyjściu wzmacniacza. Do dzieła.

Śledzący wątek zapewne widzieli kilka pięter wyżej ochotników, którzy zebrali się aby podmienić wysłużonych (ale być może jeszcze całkiem sprawnych ;)  ) kolegów. Mając na względzie powyższe uwagi kolegi serwisującego sprzęt, z ciekawości, całkiem przed chwilą poszedłem sprawdzić jak się mają wymontowani (oczywiście za pomocą mojego miernika niezbyt wysokich lotów :) ). Cóż się okazuje. O ile pojemność mieści się w tolerancji, to jeżeli spojrzeć na ESR, nie wygląda to już dobrze. Mierząc kilka sztuk, zanotowałem wartości od kilkudziesięciu mΩ (czyli ok, ale niestety tylko 1 szt. tyle miała), do nawet kilku Ω - największą wartością było 7Ω, czyli już niezbyt ciekawie. Przynajmniej upewniłem się, że nie wymieniałem bez potrzeby :)
Ok, Elna Silmic II na miejscu (na niebiesko na fotce), czas zapytać co więc w związku z tym zadziało się w dźwięku? Ano moje uszy zbyt wiele tym razem nie usłyszały. Być może trochę złagodniał, ale zmianę zaliczyłbym do tych nacechowanych dużą dozą wątpliwości. Być może byłoby łatwiej, gdyby można było szybko przełączać kondensatory, a tak, zanim rozkręciłem, przelutowałem, po czym wszystko z powrotem poskładałem minęło zbyt wiele czasu. Dłuższy odsłuch też nie przyczynił się do lepszego wychwycenia różnic. W każdym razie mam spokojną głowę, że wstawiłem nówki i jakiś czas mam spokój :)

IMG_20200104_215112a.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miało być jeszcze o problemach ze składową stałą na wyjściu. W moim egzemplarzu wzmacniacza była ona dość duża i wynosiła odpowiednio ok 65mV dla kanału lewego i 105mV dla kanału prawego. Można sobie jednak z tym poradzić, nieznacznie regulując wartością rezystora oznaczonego jako R9 (czerwone "kółko"), który ma wyjściowo wartość 300 Ω. W tym przypadku trzeba było akurat dodać kilka - kilkanaście omów, aby obniżyć offset. Nie bardzo chciało mi się kombinować z pr-ką. Po prostu zrobiłem to poprzez dodanie szeregowo opornika na tzw "czuja". Oczywiście nie trafiłem za pierwszym razem, ale już w trzeciej próbie uzyskałem na wyjściu wartości mieszczące się w przedziale poniżej +/- 10 mV - a więc już b. dobrze. Tak zostawiłem. Aby ułatwić innym podaje wartości dodatkowych oporników: kanał lewy - 12Ω, kanał prawy 22Ω (tu wyselekcjonowałem z posiadanych taki o najmniejszej wartości ok 21,5Ω).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

W końcu naszło mnie natchnienie na chyba póki co już ostatni odcinek sagi o R1.5 - ale jakże ważny ;) Dziś o "żółtym kółeczku" :)

Zaznaczony jest nim kondensator elektrolityczny o pojemności 470 uf, znajdujący się w obwodzie wejściowej pary różnicowej (można zerknąć na schemat Threshold Stasis 3 na poprzedniej stronie - z tego co ustaliłem układ jest taki sam, z minimalnie różniącymi się wartościami niektórych elementów). Na zdjęciu jest zbocznikowany kondensatorem stałym o wartości 1 uF, który to akurat miałem pod ręką i wydało mi się, że to dobre miejsce aby go przylutować ;) . Poważniej, takie rozwiązanie widziałem w innych wzmacniaczach i z ciekawości spróbowałem i tutaj. Nie wnikając w szczegóły, poprawa dźwięku była łatwo zauważalna. Idąc za ciosem, postanowiłem wymienić go na elektrolit bipolarny (także podpatrzone gdzieś indziej), a jako bocznik zastosować coś lepszego (bardziej markowego ;) ). Wybór padł na Nichicon ES 470uF/25V i Wimę MKP10 1uf/250V. Oczywiście dopuszczalne napięcia kondensatorów mogłyby być w tym miejscu o wiele niższe, co zredukowałoby wymiary i ułatwiło montaż. Można z powodzeniem zastosować elektrolit na 6,3V. Mnie po prostu takie udało się dostać i musiałem kombinować jak je upchnąć. Udało się, choć Nichicon jest właściwie poza płytką :)

IMG_20200122_223516.jpg

IMG_20200122_223527.jpg

Jak widać, z rozpędu wymieniłem także kondensator sprzęgający na wejściu. Oryginalny, prawdopodobnie MKS został zastąpiony już znaną Wimą MKP10 1uF/250. Znowu pewnym problemem była wielkość. Tym razem poradziłem sobie, wylutowując nieużywane złącze pinowe na wejściu (przewód od gniazda RCA dolutowany jest bezpośrednio od spodu płytki) i wykorzystując dziurkę po nim. Dodatkowo lekkie dogięcie nóżek i voila :)

Tym razem załączenie muzyki spowodowało tzw zbieranie szczęki z podłogi. Efekt wow był niesamowity. Nie chciałbym się zbyt bardzo podniecać "na wizji", ale wg mnie każdy posiadacz tej końcówki powinien to czym prędzej zrobić, tj. wymienić ww kondensator. A oto dlaczego. Zobaczcie co pokazał mój super ekstra świetny tester elementów z dalekiego wschodu, gdy umieściłem w nim wylutowany kondensator.

IMG_20200129_212503.jpg

Edytowano przez nowy78
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że wzmacniacz dopiero teraz gra tak jak powinien (ze względu na konstrukcję). Jest jakby to powiedzieć... , no rzesz k..., nie słyszałem chyba jeszcze nigdy tak dobrego dźwięku :) Po pierwsze mogę rozkręcić naprawdę porządnie i nie robi się ściana dźwięku. Piszę o ciężkich brzmieniach, w których nie jest pod tym względem łatwo. Teraz przesterowane gitary miażdżą swoim brzmieniem, a nie kłuciem w uszy :) Przy dobrych realizacjach są bardzo namacalne (zwracam dość mocno na to uwagę, bo sam trochę brzdękam - wiem jak ten instrument brzmi bezpośrednio z gitarowego Celestiona ;) ). Jest też zdecydowanie szybciej. Lepiej czuć uderzenia w instrumentach perkusyjnych, które przez to są bardziej żywe. Ogólnie, wszystko jest bardziej realne. Chce się słuchać!

Ostatnio namiętnie słucham płyty Johna Hollowaya - Bach: Sonatas And Partitas. Skrzypce solo brzmią wprost wybornie. Chciałoby się powiedzieć, że słychać drewno z którego zostały zrobione ;)

Co tu dużo mówić, jestem mega zadowolony :)

Ach nie dodałem, że zachęcony efektami, wymieniłem wszystkie kondensatory stałe (w większości poliestry) na... oczywiście Wimę MKP10, elktrolit tantalowy pomiędzy emiterami predriverów na Wimę MKS4 (tylko ze względu na wielkość), ale zbocznikowaną MKP10 0.1uf :) i dodałem równoległe MKS4 1uF do wszystkich elektrolitów (tak dla pewności 😂 ).

 

IMG_20200129_221552.jpg

IMG_20200129_221403.jpg

Na pierwszy rzut ucha wydało mi się, że jeszcze kapkę dźwięk się przesunął w tym samym kierunku co wcześniej, ale z pewnością ta zmiana nie była już tak spektakularna.

Tak sobie patrzę na ostatnie zdjęcie i coraz bardziej przestają mi się podobać te kable ;)

Edytowano przez nowy78
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.




×
×
  • Utwórz nowe...