Skocz do zawartości

Nie samą muzyką człowiek żyje, czyli co popijasz przy słuchaniu


Recommended Posts

No właśnie, temat kilka razy się już przewinął w różnych wątkach, a do tej pory jakoś nie udało się założyć osobnego. Może macie propozycje wartych spróbowania trunków, dopełniających weekndowy relaks przy ulubionej muzyce. Przy czym może być to zarówno dobra kawka, jaki i coś bardziej procentowego - wino, whisk(e)y, a może dobra wódka. Jedzonko pominąłem, bo jakoś źle mi się skojarzyło - np jedzenie chrupek przy suitach wiolonczelowych Bacha - no nie wypada nawet w domowym zaciszu ;) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 100
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

@misiek x , jest chyba (przynajmniej dla mnie) różnica zawierająca się w słowach 'odsłuch' vs 'słuchanie muzyki'. 

Odsłuch - to kojarzy mi się z niekończącym się porównywaniem/testowaniem (czasem nowego) sprzętu, poszczególnych składników zestawu, nowych kabelków itp... co tam kto lubi oceniać. Zauważyłem, że tzw. odsłuchy są często traktowane ze śmiertelną powagą. Ale to chyba tak ma być kiedy się słucha sprzętu a nie muzyki. Audiofilskie podejście i ja to rozumiem, żeby nie było, że się czepiam 🙂

Słuchanie muzyki - to dla mnie coś innego. Wtedy nie muszę, ba! nawet nie chcę być 100% skupiony jak stroiciel fortepianu w pracy. Wtedy chcę być zrelaksowany a muzyka ma swobodnie płynąć do mych uszu i wywoływać pewne (najlepiej miłe) odczucia. Ludzkie zmysły, smak, węch, słuch - bywa, że łączą się ze sobą w magiczny sposób i w całości wywołują pewien bardzo przyjemny stan umysłu. Szklaneczka whisk(e)y czy innego trunku czasem może w tym pomóc 😉

W obu przypadkach to nie jest "obiektywne" gdyż nasze odczucia nigdy takie nie są, choć komuś może się wydawać, że jest inaczej.

 

Ps, wielu wybitnych muzyków tworzy swe dzieła często pod wpływem różnych substancji. Właśnie po to aby zmienić percepcję, uruchomić wenę i magię w komputerze zwanym mózgiem. Co kto lubi, jego wybór oczywiście. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, JohnDoe napisał:

Ps, wielu wybitnych muzyków tworzy swe dzieła często pod wpływem różnych substancji.

Tak było - w rocku, jazzie. Aż strach pomyśleć, co mogli brać niektórzy krautrockowi twórcy 😉 Natomiast słuchanie muzyki i procenty? A po co? A na co to komu? Kompletnie tego nie rozumiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, tomek4446 napisał:

Brakuje mi tylko jeszcze nutki patriotyzmu

Tomek, mówisz i masz.  Nawet w Londynie znajduje się destylarnia o swojskiej nazwie 'Bimber Distillery'  😉

Ciekawe czy prawa mają do nazwy 😆

english_bim15.jpg

 

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, HQ150 napisał:

Właśnie dzisiaj zlałem znad owoców do cichej fermentacji, tegoroczne wino z czarnej porzeczki ( z dodatkami).

Będzie na ponure jesienne wieczory do fajnej płyty i filmu. A winogrona zapowiadają się też przyzwoicie więc balon już na nie czeka.

@HQ150, u Ciebie to chyba wszystko opiera się o DIY😂 I słusznie👍 Nic tak nie cieszy, jak zrobienie czegoś samemu.

Jeżeli chodzi o mnie, to podchodzę do sprawy podobnie jak @JohnDoe. Nie chodzi wszak o to, aby zalać się w trupa, a o delektowanie dobrym trunkiem podczas innej przyjemnej czynności, tj słuchania muzyki wieczorową porą. Jakby do tego dodać jeszcze jakąś fajeczkę... Rozmarzyłem się, ale to ostatnie może lepiej nie, biorąc pod uwagę, jak trudno było rzucić. 

Z alkoholi lubię whisky w odmianie szkockiej. Wyroby z ameryki jakoś mnie specjalnie w podniebienie nie gryzą, ale generalnie "kukurydziaki" preferuję nieco mniej, niż szkockie single malty, a szczególnie te dymno-torfowe z Islay. Niestety ceny tych trunków nie są małe, dlatego nie miałem okazji skosztować ich zbyt wielu ;)  Z Islay gościły u mnie tylko Laphroaig i Ardbeg, oba w wersji podstawowej 10cio letniej. Pierwszy z nich tak mi posmakował, że kupiłem kolejną flaszkę, zamiast spróbować czegoś nowego :) Przestrzegę jednak, że jest bardzo specyficzny, tak w smaku, jak i aromacie. Dlatego też, zdecydowanie polecam najpierw spróbować, niż w ciemno wydawać ok 170 zl. A co do sposobu spożycia, najbardziej preferuję bez żadnych dodatków, w tym także lodu i w temperaturze pokojowej.

A tu coś dla prawdziwych audiofili: https://sklep-domwhisky.pl/product-pol-23869-Macallan-78-letni-The-Red-Collection-Bottled-2020-42-2-0-7l.html

Swoją drogą, ciekawe, czy tu także nie ma jakichś zasad, co do zalecanej wartości trunku w odniesieniu do wartości posiadanego sprzętu audio 🤣

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.09.2021 o 14:53, Amarok napisał:

Ciekawe co brał Mickiewicz pisząc Dziady cz.3. 

 

Na pewno coś znacznie słabszego od tego co brał Juliusz pisząc Kordiana;)

Jak słucham przez kolumny to do alkoholu  mnie w ogóle nie ciągnie. Maksymalnie do kawy… Ale mój tor słuchawkowy pachnie skórą i mahoniem a w ciemności połyskuje zielona dioda wzmacniacza i wtedy nie mogę się oprzeć aby dopełnić te kolonialne aury również bursztynowym napojem. Moje ostatnie odkrycie to Bulleit. Choć nie upieram się przy nim. Bo mieć „coś” muszę wtedy zawsze. I zawsze tylko 40ml na sesję. Nawet jak trwa dwie godziny. Jak zawieszam słuchawki na stojaku a w szkle wciąż odrobina alkoholu to znaczy, że płyta porwała mnie aż do utraty poczucia czasu i miejsca. A nie zdarza się to tak rzadko;)

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Asia napisał:

jakob-haberfeld-orzechowka-white-850.jpgNawet tu wtrącę swoje trzy grosze. Ruda wóda na myszach to nieeeee, migrena gwarantowana już na etapie wąchania

A po powyższym nie? ;) Poważniej, czy to przypadkiem nie jest trochę tak, że gdy Polak tylko zobaczy "kolorową", to od razu mu niedobrze? Innymi słowy, czy to nie bardziej mity, stereotypy i przekonania, niż rzeczywista szkodliwość alkoholi nieco mniej przezroczystych (mając na myśli te mocne)? Ale zaraz, zaraz... Przecież mówimy o ilościach w okolicach 50 ml. Tyle to chyba nikomu krzywdy nie zrobi :) Za to ja nie lubię tych słodkich (choć jest pewien wyjątek) :P  

W każdym razie przyznam, że jestem trochę zawiedziony, że nie ujawnił się żaden koneser płynów długo przechowywanych w zużytych beczkach ;)  Ale ok, ta na myszach nie podchodzi, to może coś bardziej swojskiego. Co panie i panowie myślą np o naszej Wyborowej? Oczywiście nie mam na myśli żłopania (bo chyba tak należałoby nazwać) przy użyciu miarek o pojemności 40 (przechylając na raz), trunku o konsystencji oleju, gdyż właśnie został wyjęty z zamrażalnika. Jak dla mnie cel takiego spożycia jest jasny :) Chodzi mi bardziej o degustację podobną do popijania whisky. A w ten sposób, wg mnie jest to za....a wódka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W każdym przypadku tych mocnych alkoholi mówimy o aptecznej wielkości 50 ml na jeden wieczór 🙂.

Zmrożona wódka tylko w celu ukojenia żołądka, może dwa razy w życiu. I faktycznie działało.
A po wszelkich rudych mam tragiczny ból głowy, mimo że ledwie usta zamoczę. Pamięć tego jest tak silna, że odrzuca już zapach.

Edytowano przez Asia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...