Skocz do zawartości

Sonus Faber Lumina III - Kraftest (mini)


Kraft

Recommended Posts

Czy ja już testowałem kolumny Sonus faber? Nie? To najwyższy czas. Zacznę od początku, czyli od najtańszych podłogówek z serii Lumina. 

01.thumb.png.035cbeca0e3bb5b15e7eeaacd287c548.png

Najtańsza podłogówka to w rozumieniu włoskiego producenta kolumna za 9 000 zł, 3-drożna i wykonana z materiałów, których próżno szukać w konstrukcjach spoza Półwyspu Apenińskiego. Sonus zawsze potrafił się wyróżnić wyglądem i nie inaczej jest w przypadku Lumin. Bryła tym razem jest prosta, bez pochyleń i zaokrągleń znanych z wcześniejszych serii Chameleon i Principia, ale za to wykończenie skrzynek zdecydowanie odbiega od standardu w tej cenie. KEF, AP czy Bowers zaoferują nam na tym pułapie lakier i fornir (na równie prostych skrzynkach). Od Sonusa dostajemy skórę i lakierowaną sklejkę ze wstawkami z cienkich paseczków jasnego drewna. No jest inaczej. Sklejkę lubię, ale zaproponowany przez projektanta wzór poziomych podziałów nie do końca mi się podoba. Dlaczego nijak się mają do rozmieszczenia głośników? Moim zdaniem mogły tworzyć rytm razem.  

02.png.b77a0b237f779381e75d549842ad3512.png 

Jako się rzekło Luminy III są konstrukcją 3-drożna, czterogłośnikową. Na górze gra 29-milimetrowa tekstylna kopułka z firmowym, przeniesionym z wyższej serii systemem DAD, czyli zewnętrzną konstrukcją unieruchamiającą wierzchołek membrany.

03.thumb.png.4d98db7fd8ccbc554e80131e11fa4571.png04.thumb.png.e7adbe8b2d2988d6e3dbcf414be1a66f.png

Na dole króluje papier, do którego Sonus powrócił po romansie z membranami z tworzyw sztucznych. Wszystkie głośniki produkuje Scan-Speak z wykorzystaniem renomowanych membran niemieckiego Kurta Mullera. Sonus jednak się tym nie chwali. Wręcz przeciwnie. Każdy głośnik, który się da, przyozdabia własnym logo.

05.thumb.png.38652cee04aa2182b00aa0f140972b12.png06.thumb.png.b3392dbe698fc2b324fc65e8c105d737.png

Ogólnie konstrukcja nie do pomylenia z wyrobem innej firmy - w pięciu miejscach oznaczona marką Sonusa i w dwóch nazwą Lumina;). Uwagę zwraca także napis "Made in Italy".

07.thumb.png.49ad7beeb02631ed67aa1fdfb659adca.png08.thumb.png.3d3c670dc8a651a83d8d4da4fd290546.png

Mimo, że projekt przygotowany na bogato, to nie do końca mnie przekonuje. Za bardzo świecący, a za mało rasowy. Ale wkład materiałowo-rzemieślniczy warto docenić. Chyba poza Operą nikt w tej cenie się tak nie stara. A wydawać by się  się mogło, że nie muszą. Mogliby bazować na samej marce.

CDN 

PS Dla tych, co dumają, czy lepsze wyprowadzenie portu BR z tyłu, czy z przodu. W Luminach port znajduje się w dolnej ściance. 

 

 

 

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekałem, aż ktoś da "+", żeby się upewnić, że warto;)

Mam z tymi kolumnami zagwozdkę. Od dłuższego czasu najtańsze Sonusy nie cieszą się poważaniem wśród audiofilskiej braci. Te droższe też niekoniecznie. Słyszałem opinię, że Venere to chińszczyzna i, że to nie gra (opinia z firmowego sklepu;). Lumina to wprawdzie "Made in Italy", ale seria budżetowa (jak na ofertę Sonusa). Czy ma prawo zagrać? Czy ma prawo mi się spodobać? Może tylko jadą na marce, a dźwięk przeciętny? Podszedłem z nieufnością.

Trochę posłuchałem i mogę powiedzieć, że jednak nie jadą na marce. Postarali się i, co ważniejsze, słychać, że potrafią. Odsłuchiwałem, jak zwykle, na moim testowym zestawieniu utworów (na którym wiecie już, co robię), a jednak w paru miejscach Sonusy zaskoczyły mnie zwróceniem uwagi na dźwięki koło których przechodziłem dotąd obojętnie. To już coś.

Zaskakująco dobrze brzmią talerze. Czyto, detalicznie, bardzo realistycznie. Nie spodziewałem się takiej dźwięczności po tekstylnej membranie. Na plus także wokale. Mają trochę sybilantów, ale są namacalne i ogólnie przyjemne w odbiorze. Przestrzeń i stereofonia zaskakująco dobre. Mam stały problem z głębią sceny, więc każde kolumny, które potrafią rozciągnąć scenę za linię kolumn witam z radością. Lokalizacja może nie jest super precyzyjna, ale całościowo wrażenie jest dobre. Gdy trzeba dźwięki wychodzą przed słuchacza lub na boki. Jest w tym graniu rozmach, choć słyszałem kolumny, które pompują jeszcze więcej powietrza na scenę. Szybkość na średnicy i górze pasma jest przyzwoita. Gitary może mogłyby bardziej świdrować, ale ja taki komfort odsłuchu doceniam. Jest szybko i detalicznie, ale bez napinki. Dzięki temu można czasem usłyszeć więcej. 

Albins Alpin Quintet "Pilatus - Suite" - idealny repertuar dla Lumin. Świetne blachy perkusji, namacalne instrumenty dęte. Sama przyjemność.

The Byrds "Draft Morning" - ładna stereofonia. 

Waglewski "Król" - bardzo ładne wokale. Niestety problem na basie (wrócę do tego w dalszej części tekstu)

Sting "The Last Ship" - znowu coś z basem.

Cohen "Nevermind" - wokale na 5 (choć trochę seplenienia jest). Bas może być. Dobra przestrzeń i poczucie akustyki.

Chapman "Fast Car" - bardzo ładnie, bez zarzutów.

Friend 'N Fellow - "Here Comes The Rain Again" - znowu świetny wokal i gitary.

Diana Krall "I Remember You" - Ok, gdyby nie bas.

Rokia Treore "Tu voles" - ładnie, choć trochę więcej dynamiki by nie zaszkodziło. 

Brendan Perry "The Bogus Man" - na plus. Przestrzennie, czytelnie, z separacją i odpowiednimi barwami. Nawet bas OK.

Charlotte Gainsbourg "Deadly Valentine" - trochę brakowało energii. Nie wciągnęło, jak mogło.

Kraftwerk "The Robots" - dobrze, także na basie znośnie, ale elektronika, to chyba nie jest popisowy repertuar Lumin. Lekkie złagodzenie syntetycznym dźwiękom akurat nie służy.

 

No z tym basem w moje pomieszczenie Sonusy się nie wpisały idealnie. Niewątpliwy plus, że nie dudni. To rzadkie z podłogówek - doceniam. Jest jednak jakiś dziwny. W niektórych utworach wydaje się przyzwoity (Perry). W innych brakuje mu uderzenia (Waglewski). Innym razem brak mu znowu zejścia (np. Sting). Nie jest go za mało. Balans jest prawidłowy. Brzmienie basu nie jest zbyt szczupłe. Nie jest też pudełkowate ani zamulone. No to jakie jest? Takie waciane. Brakuje uderzenia, artykulacji. W zestawieniu z żywo grającą górą, bas wydaje się strasznie snuć po kątach. Nie nadąża. Do tego stopnia wydał mi się dziwny, że sprawdziłem, czy wszystkie membrany grają i czy ktoś mi nie ruszał gałek na wzmacniaczu. Zobaczyłem sobie wykres pasma przenoszenia Lumin III i na basie mają duże podbicie okolic 100 Hz, poza którym bas raczej łagodnie opada w kierunku niższych częstotliwości. Muszę sprawdzić. Może ja mam akurat dołek rezonansowy na 100 Hz i w moim pomieszczeniu rytmika Sonusów siada, czego nie rekompensuje wzmocnienie innych basowych częstotliwości. Bas z małych Bowersów 707 (według pomiarów schodzą do 40 Hz (-6dB) tak samo, jak Luminy III) podobał mi się bardziej. Było go mniej, był trochę cichszy, ale miał zdecydowanie lepszą rytmikę i szczegółowość (piszę o odsłuchu Bowersów w 25 m2).

CDN  

 

 

 

 

 

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na zakończenie jazdy obowiązkowej przesłuchałem jeszcze utwory na "Bas" i "Przestrzeń".

Cóż... Wiem, że to tanie Sonusy... Wiem, że nie cieszą się prestiżem na dzielni... Jednak napiszę. Co mi tam. Przestrzeń potrafią wykreować rewelacyjną. Skoro na mojej, śmiertelnie już znudzonej audio, twarzy potrafiły kilka razy wywołać uśmiech, to uważam, że im się pochwała należy. 

Laband "Miss Teardrop" - otoczenie dźwiękiem (spodziewane, ale i tak zrobiło wrażenie). Bas ujdzie, choć szybkie jego oscylacje nie zabrzmiały, jak powinny. 

The Alan Parsons Project "I Robot" - bardzo szeroko i namacalnie. Perkusja nawet z werwą (myślałem, że będzie gorzej).

Yello "Takla Makan" - jedno z najlepiej wykreowanych odtworzeń tego utworu w moim pokoju. Zanurzenie w muzyce, namacalne piszczałki, oddech. Chyba tylko Bowersom 706 poszło lepiej. Banan.

Jopek "Przypływ, Odpływ, Oddech Czasu" - znowu bardzo dobrze. Pięknie odtworzony wielogłos Jopek - realistyczne, przenikające się, falujące w przestrzeni  wokale. Do tego świetne przeszkadzajki. Potrafią zakłóć, ale nie zranić.

 

O dziwo utwory na bas nie wypadły źle. 

Lee Ritenour "Papa Was a Rollin' Stone" - bas bez dudnienia, a wystarczająco mięsisty.

Hellmut Hattler "Siesta" - rytmicznie i z przytupem.

Monika Borzym "Edith and the Kingpin" - dało się posłuchać, a to już coś, bo u mnie większość kolumn niemiłosiernie tu dudni kontrabasem.

 

CDN

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Kraft napisał:

Wybacz, ale pytanie jest głupie;)

Ale dlaczego? Miałem dokładnie te same wątpliwości jak czytałem. Czasem ciężko porównać utwór po utworze a co dopiero po pewnym czasie. Pozostają oczywiście wrażenia po dawnych testach, ale brak mi krytycznego podejścia, że jednak mogą być wypaczone przez autosugestię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, slaw0001 napisał:

Hmm, ponoć nie ma głupich pytań tylko głupie odpowiedzi...

Widzę, że naprawdę muszę wrzucać przed każdym testem tekst, który napisałem przy okazji jednej z pierwszych relacji.

Cytuję:

"W kolejnych postach opiszę swoje wrażenia z odsłuchów wymienionych, ale i (mam nadzieję) jeszcze kolejnych kolumn. Muszę na wstępie uczynić jednak pewną uwagę. W miarę swojej bytności na forach audio, coraz natrętniej pojawia się w mojej głowie myśl, że subiektywne relacje z odsłuchów są niestety mało warte. Proszę się w tym miejscu nie oburzać. Nie jest to prztyczek w nos forumowiczów. To głębszy problem, który można nazwać systemowym, niezależny od dobrej, czy złej woli użytkowników i ich zaangażowania. O co więc chodzi? Nakładają się tu aż trzy kwestie. Po pierwsze nierozerwalnie związane z ludzkim postrzeganiem tzw. błędy poznawcze, po drugie - niemożność (czasem jedynie nieumiejętność) przeprowadzenia odsłuchu porównawczego w kontrolowanych i powtarzalnych warunkach, a po trzecie - ułomność języka którym staramy się opisać nasze wrażenia. Samych błędów poznawczych nauka wyróżnia kilkadziesiąt, jest więc z czym się się mierzyć chcąc przeprowadzić rzetelny test. Podam kilka wybranych, by pokazać w jakiej - właściwie beznadziejnej - sytuacji znajduje się osoba dokonująca oceny sprzętu audio i pragnąca podzielić się swoimi odczuciami z innymi.

Efekt kontrastu – subiektywne zwiększenie lub zmniejszenie obserwowanych cech obiektu w zależności od porównania z wcześniej obserwowanym obiektem.

Efekt czystej ekspozycji – wytworzenie pozytywnej opinii czy oceny obiektu pod wpływem samego zwiększenia liczby kontaktów z tym obiektem.  

Efekt posiadania – tendencja do oceniania posiadanych rzeczy jako bardziej wartościowe niż identyczne nieposiadane. 

Efekt potwierdzenia – tendencja do poszukiwania wyłącznie faktów potwierdzających posiadaną opinię, a nie weryfikujących ją.

Efekt skupienia – błąd w ocenie wynikający ze zwracania nadmiernej uwagi na jeden aspekt i ignorowania innych aspektów.

Efekt ślepej plamki – tendencja do niezauważania błędów we własnej ocenie rzeczywistości.

Selektywna percepcja – tendencja do zaburzania percepcji przez oczekiwania.

Zasada podczepienia – tendencja do robienia czegoś (i wierzenia w coś) dlatego tylko, że wiele osób tak robi.

Efekt polaryzacji – możliwość użycia tych samych (neutralnych) faktów do umocnienia zarówno pozytywnej, jak i negatywnej opinii na jakiś temat.

Heurystyka zakotwiczenia – tendencja do ulegania dużemu wpływowi wiedzy, założeń lub informacji, nawet jeśli wiadomo, że są fałszywe lub niepełne.

Iluzja grupowania – tendencja do zauważania wzorców lub korelacji tam, gdzie w rzeczywistości ich nie ma.

(źródło: Wikipedia)

I na koniec jeszcze jeden błąd poznawczy, jak mi się zdaje istotny w audiofilskim hobby - kaskada dostępnych informacji mówiąca, że kolektywna wiara w pomysł jest tym silniejsza, im pomysł ten jest częściej powtarzany w dyskursie publicznym.

Jeśli na uwarunkowania psychologiczne nałożymy dodatkowo kwestie techniczne związane z odsłuchami:, zmienna akustyka, poziomy głośności, punkt odsłuchu, repertuar itd,, to przedstawienie obiektywnych subiektywnych odczuć z odsłuchów wydaje się zadaniem bardzo trudnym (a właściwie,  jak pisałem, beznadziejnym)

Po co więc zakładam ten temat? Napisałem wcześnie, że takie opisy są "mało warte". Mało, czyli może jakąś tam wartość jednak mają. Z tą nadzieją je zamieszczę, będąc jednak świadomym, że mimo starań będą to opisy niepełne, obarczone błędami interpretacyjnym i być może mylące czytelników, co do rzeczywistych walorów opisywanego sprzętu. Czytacie na własne ryzyko;)"

Koniec cytatu.

Jak widać nie mogę być pewien nawet moich odczuć w konkretnej chwili, a co dopiero ich wspomnień po pewnym czasie. Jak mogę być pewien na 100%, czy dobrze zapamiętałem zdarzenie, co do którego nie jestem pewien, że zaszło?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sądzę że w zasadzie każdy kto opisuje tu na forum i gdziekolwiek wrażenia z tego co usłyszał, dzieli się swoją subiektywną oceną i tak już jest i musi być. Każdy też słyszy inaczej, bo różne są chociażby krzywe jednakowej głośności dla różnych ludzi i inaczej odbieramy wrażenia dźwiękowe. W tej sytuacji ten test ma taki sam sens jak każdy inny. Nie różnimy się jako ludzie aż tak bardzo i nasze wrażenia są zwykle dość podobne. Sporo zależy też od pomieszczenia i ustawienia sprzętu o czym Kraft wielokrotnie pisał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 16.10.2021 o 08:29, Kraft napisał:

Jak widać nie mogę być pewien nawet moich odczuć w konkretnej chwili, a co dopiero ich wspomnień po pewnym czasie. Jak mogę być pewien na 100%, czy dobrze zapamiętałem zdarzenie, co do którego nie jestem pewien, że zaszło?

Wybacz Kraft. Trochę za poważnie podszedłem do tematu. Potraktowałem to jak literaturę faktu zamiast jako literaturę piękną. 😀 

Generalnie gratuluję sprawnego "pióra"! 👍

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas na podsumowanie testu Lumin (z przyznawaniem "10" uważałem, bo kolumny jednak swoje kosztują).


Wsad technologiczny - 8/10

Wydaje się, że nie jest źle. Przetworniki nie z półki, więc ich cenę trudno oszacować, ale renomowanego producenta – wyspecjalizowane i widać, że nie najtańsze. Do tego tweeter z firmowym patentem. No ale kolumny nietanie, więc mamy prawo wymagać.

Wzornictwo/wykonanie/detale - 8/10

Nie każdemu ilość błyszczących ozdobników przypadnie do gustu, ale projekt ciekawy i dobrze wykonany. Wyróżniają się w tłumie (i to na plus). Materiały też nie od parady. Sonus się postarał. No i wykonane we Włoszech. Minus. Zaciski głośnikowe niewygodne przy stosowaniu gołych przewodów. Zworki i podkładka blokują trochę otwór do włożenia kabla. Poirytowały mnie.

Balans tonalny - 9/10

Sonusy są zrównoważone. Góra ani bas nie wybijają się przed średnicę. Spokojnie i bezpiecznie. Ja bym wolał więcej błysku na górze, ale ogólnie takie strojenie mi pasuje. Na pewno nie jest ciemno.

Stereo - 9/10

Zaskakująco dobre. Grają bardzo szeroko. Nie brakuje im też głębi. Potrafią wyjść z efektami daleko przed kolumny. Dobre oddanie akustyki, pogłosów. W odpowiednim repertuarze niemal otaczają słuchacza muzyką, a same znikają z pomieszczenia. Doskonale radzą sobie z muzycznymi efektami specjalnymi. Na utworze „Słowa” Banaszak, rewelacyjnie oddały wszystkie przeszkadzajki, świerszcze i inne odgłosy paszczą. Jeszcze mogłoby być trochę więcej wolnej przestrzeni między instrumentami, ale i tak jest świetnie.

Bas - 7/10

Trudny temat. Niewątpliwie najsłabszy element układanki. Nie ma ani głębokiego zejścia, ani nie nabija szczególnie rytmu. Nie jest szybki i szczegółowy. Czyli lipa? Niekoniecznie. Ma też atuty. Dopełnia brzmienie, stanowi odpowiedni fundament – raczej nie powiemy, że go brakuje. Jest dobrze zbalansowany z resztą pasma. I teraz najważniejsze. Mimo, że nie jest wycofany, to nie dudni. Można słuchać trudnych kawałków (np. „dobasowionych” utworów London Grammar) i nie zgrzytać zębami. Bas z monitorów też przeważnie u mnie nie dudni, ale w ich przypadku czuć jednak większy niedosyt. W Sonusach bas jest, a dudnienia nie ma. Szacun. 

* W moim pomieszczeniu. Słuchane u kolegi, w mniejszym metrażu, wydawały się jednak basem przymulać.

Wokale/średnica – 10/10

Stereofonia super, ale średnica jeszcze lepsza. Wokale potrafią zabrzmieć bardzo realistycznie. Jest czysto, namacalnie i przyjemnie. Sybilanty pod dobrą kontrolą. Do słuchania wokalistyki – bomba! A jak wokale dobre, to i inne instrumenty operujące w tym zakresie też dobrze brzmią.

Wysokie/detaliczność - 8/10

Góra gra z klasą. Jest detal i ładne wybrzmienia. Nie ma nerwowości czy wyostrzeń. Tylko, jak wszystkie znane mi tweetery Scan-Speaka i ten gra delikatnie. Jak dla mnie odrobinę za delikatnie. Jest blask, ale mógłby być jeszcze silniejszy. Ale ładnie.

Muzykalność/komfort odsłuchu - 10/10

Bardzo przyjemne w odbiorze kolumny. Polubiłem je. Grają relaksująco, ale nie są zamulone. Średnica i góra są wystarczająco rześkie. Dynamika jest całkiem dobre, jednak nie są to raczej kolumny do szybkich i ostrych gatunków muzycznych. Brakuje im pazura. Bardziej koją (lecz nie usypiają). No ładne granie, choć wcale nie bardzo słodkie. Raczej wytrawnie. 

 

Pytanie, dla kogo to kolumny? Ja bym je widział w salonie kogoś, kto po długim dniu w gabinecie i urobieniu sobie rąk po sygnety, chce się z klasą zrelaksować przy ładnej muzyce.

 

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...