Witam.
Posiadam (proszę się nie śmiać) wzmacniacz Diora WS-442 z kolumnami Ballada 70.
Jakiś czas temu, po odsłuchu nowego nagłośnienia w samochodzie kumpla stwierdziłem, że nie może być tak, że on w samochodzie ma lepszy sprzęt, niż ja w domu.
Zacząłem szukać zestawu amplituner + kolumny.
Mój wybór padł na Yamaha R-N 602+Elac Debut 2.0 6.2.
W międzyczasie sytuacja finansowa trochę się zmieniła, zestaw dodatkowo podrożał, więc postanowiłem, że na razie zmienię same kolumny.
Kupiłem Elac Debut 2.0 6.2 z pewną obawą, że będzie w nich za dużo basu, chociaż bas lubię i trochę mi go brakowało w dotychczasowym sprzęcie.
Brałem też pod uwagę Elac Debut 5.2, ale właśnie z uwagi na ten bas (użytkownicy twierdzili, że mniej go niż w 6.2).
Do sedna...
Bas jest OK, nawet bardzo OK, schodzi nisko (że się wyrażę, jak w recenzjach), jest miękki, może lekko...dudni, ale mam korektor FS-442, więc to żaden problem.
Chodzi mi o średnie/wysokie.
Nie ma ich!
Dźwięk jest ciepły, miły w odsłuchu, ale brakuje mi wysokich (niewiele, ale jednak jest ich minimalnie mniej, niż w Balladach) i właśnie środka.
Przez to jakby nie ma w muzyce przestrzeni.
Czuję się tak, jakbym się dusił w trakcie odsłuchu.
Korektor nic nie daje.
I teraz najważniejsze - jak sądzicie, czy ma to związek z niską jakością samego wzmacniacza? Chociaż to chyba nie ma sensu, bo jeżeli słabe Ballady dają radę z tymi częstotliwościami, to lepsze powinny jeszcze lepiej je odtwarzać...
Przeczytałem setki opinii o Elac 5.2 i 6.2 i nikt nie pisał, że brak w nich tych częstotliwości.
Mam dylemat, bo nie wiem kiedy będę mógł pozwolić sobie na Yamahę R-N602, może to potrwać nawet kilka miesięcy.
Czekać, czy oddać kolumny, bo one takie po prostu są i zmiana wzmacniacza nic nie da?
Pozdrawiam