No dobra. Nadszedł czas podzielić się moimi odczuciami po odsłuchu 1600NE. Zacznę wyjątkowo od końca, czyli werdyktu: Nie, Denon nie jest lepszym wzmacniaczem od Atolla. Tak, denon zgrywa się z MA zdecydowanie lepiej. Wygrywa synergia.
Poniżej w jak największym skrócie różnice:
Denon:
- bas miękki, węższy niż w Atollu, wrażenie większej przestrzeni/separacji; czasem trochę się ciągnie, ale mi to nie przeszkadza
- nieco wycofana średnica
- cieplejszy/żywszy/bardziej kolorowy (nie wiem czy operujecie na podobnym poziomie abstrakcji, jeśli chodzi o opisy wrażeń odsłuchowych 😛)
- przyjemniejszy w odbiorze z parze z MA
- momentami dziki (bas potrafi "wyskoczyć")
- głębsza scena
Atoll:
- grzeczniejszy, bardziej ułożony, żadne pasmo się nie wybija - jakby ktoś zapiął kompresor na sumie
- mniejsza głębia sceny
- lepsze tony wysokie + więcej środka niż w Denonie
- bardziej szczegółowy (mimo gorszej separacji instrumentów)
Dajcie znać, jeśli coś będzie niezrozumiałe, to postaram się doprecyzować. Być może na dniach wjedzie 2500 PNE, to zrobimy H2H.