Moje procesy myślowe przebiegają mniej wiecej tak:
Chcę zminimalizować ilość klockow i odchudzić sprzęt. Ale np. żeby posłuchać winyla, w torze mam 4 elementy - gramofon - SUT - pre - lampa. Na końcu kolumny stereo.
Kolejny klocek to CD. Nadal chyba warto go mieć, choć rzadko slucham.
Kolejny, to magnetofon kasetowy. Sentyment - słucham jeszcze rzadziej.
Brakuje zatem streamera (do tej pory robil za niego ampli KD) i samego KD. Najfajniej, gdyby to był osobny tor - nie wymagał włączania lampy, robil za KD ale i umiał grać Spotyfi w tle.
Dlatego pomyślałem o Marantzie - ma CD (swoje sprzedam - klocek mniej), ma stream, może łączyć się z TV... Gdy podepnę swoje kolumny, to dałby jakieś tam KD stereo (sub bylby niepotrzebny) - tylko pewnie dialogi by byly kiepskie.
Hmm... Albo jak mowisz - mini KD
Kiedyś słuchałem listwy JBL z dwoma odpinanymi glosniczkami na tył i subem. Wszystko niby bez kabli, przez wifi. Nawet fajnie brzmiało. Tylko nie do konca bez kabli, bo byly zasilacze podpięte do tych głośniczków z tyłu.
A ogolnie, to KD jakos nie zrobiło na mnie szczególnego wrażenia. Może w 2-3 filmach. Fakt, że niewiele filmów oglądam.
Hmm...