Witam wszystkich
Moja obecna konfiguracja to wzmak Sony TA-F670ES + kolumny Elac FS 57 + kable Procab LS25 chyba. Ten zestaw mnie zadowalał pod względem brzmienia i wykopu jak chciałem głośniej posłuchać, ale niestety wzmak padł. Kolumny jeszcze jakieś pół roku pograją i chce je zmienić na cały zestaw do kina domowego 5.1 lub zacząć od stereo i rozbudować. Cel to będzie jakieś 50/50 filmy i muzyka. Budżet na sam amplituner do 3500zł max. Wielkość salonu ok. 70m2 - poddasze, skosy, kształt litery L i parę słupów. Akustycznie nawet nie marzę, że kiedyś ogarnę to pomieszczenie stąd też myślę, że nie ma się co pchać w droższe sprzęty. Nie potrzebuję też robić odsłuchów na maxa, bo przy dwójce dzieci muzyka raczej będzie leciała często w tle na średniej głośności plus czasem jak się uda z żoną we dwoje to wtedy dopiero coś głośniej zapuścić. Lubimy raczej ciepłe, plastyczne, "lampowe" brzmienie z wyeksponowanymi wokalami i niezbyt nachalną górą pasma, ale też nie do tego stopnia żeby było to jak za kocem. Zależy mi też na prostej obsłudze (czytaj żona) i dobrej kalibracji pod 5.1 bo wiadomo to pomieszczenie tego wymaga. Gatunki muzyczne to całe spektrum poza metalem ale z grubsza Jazz, Chillout, Pop, Elektronika, Techno. Źródłem będzie Spotify Premium, PC z formatem FLAC czyli bez CD czy gramofonu.
Mój dylemat to czy brać Yamaha R-N803D i skupić się jednak póki co tylko na stereo a potem rozbudować do 5.1 czy Marantz SR5014 odrazu ? Czy biorąc pod uwagę moje warunki akustyczne pomieszczenia usłyszę różnicę w stereo pomiędzy tymi dwoma amplitunerami ? Czy ten kierunek jest w ogóle sensowny. Prosiłbym o poradę.