Drogi Jacku,
od niespełna dwóch lat jestem bardzo zadowolonym użytkownikiem głośników Kilpsch the Sixes. Zaczęło się od przeprowadzki i konieczności zredukowania ilości tzw. "gratów" jakich używam do czerpania przyjemności ze słuchania muzyki. Na dzień dzisiejszy sławetne "Szóstki" podłączone są do gramofonu Pro-Ject 2Xperience, z wkładką Sumiko Bluepoint no.2, używam także przedwzmacniacza Schiit Mani, a całość okablowana jest Audioquestem Big Sur. Kierując się bardzo ciekawym testem "Szóstek" który możesz naleźć tutaj:
https://www.stevehuffphoto.com/klipsch-the-sixes-speaker-review-mid-fi-at-its-finest/
poszedłem za radą Steva Huffa i zewnętrznego przedwzmacniacza... Efektem jest cudowna synergia całego systemu! "Szóstki" mają bardzo przyzwoity wzmacniacz z dobrze dostrojonym DSP, niestety ich najsłabszym elementem jest wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy. Użycie zewnętrznego przedwzmacniacza pozwala nam ominąć to najsłabsze ogniwo.
W konfiguracji analogowej w jakiej używam moich "Szóstek", brzmienie jakie udało mi się uzyskać określiłbym jako bezpośrednie, żywe. Basy są zwarte i wyraziste, średnica czysta i nieco wyeksponowana do przodu, tony wysokie prześwitujące w kierunku jasności (ale nie tak jasne jak w przypadku głośników Kanto TUK).
Najczęściej słuchaną przeze mnie muzyką są standardy jazzowe oraz rock/blues, lubię także wszelkie nagrania koncertowe. "Szóstki" bardzo dobrze radzą sobie z tego typu muzyką. Za ich sprawą materiał z czarnego krążka rzeczywiście zyskuje nowe życie! Przy słuchaniu muzyki klasycznej brakuje "Szóstkom" nieco więcej jasności, transparentności, szerokości sceny muzycznej jaką można uzyskać przy użyciu przywoływanych już głośników Kanto TUK (które polecam jeżeli jesteś zwolennikiem bardziej "bezllitosnego" , analitycznego brzmienia ).
Mam nadzieję że tych kilka słów będzie dla Ciebie pomocne.
Pozdrawiam i życzę owocnych poszukiwań sonicznej Nirwany
