Postaram się opisać swoje wrażenia najlepiej jak umiem ale zaznaczam będzie to wyłącznie moja subiektywna ocena. Żeby być rzetelnym muszę opis podzielić na dwa etapy ponieważ amplitunery testowałem w dwóch różnych pokojach, na innych kolumnach i we współpracy z innymi subami.
Pokój pierwszy: około 14 m2, przystosowany pod Dolby Atmos (2 głośniki sufitowe).
Konfiguracja sprzętowa:
kolumny front Martin Logan 15i, centralny 30 i, surround i sufit Cabasse alcyone, żródło Apple TV 4K, PS4, sub Fyne Audio F3.12.
Do testów używałem streaming Netflix, Disney, Amazon i filmy na płytach bluray. Za każdym razem te same sceny z filmów i koncertów.
Moją ocenę będę podawał w formie skali punktowej od 1 d o 10, tak chyba będzie najsprawiedliwiej. Najpierw na warsztat wrzucamy Arcama avr 5, tego miałem w domu pierwszego. Co do wyglądu, danych technicznych nie będę pisał, wszystko jest w sieci.
1. Konfiguracja i kalibracja.
Podłączanie jest banalne, pierwsza aktualizacja softu i możemy startować. Uwaga: sprzęt bardzo czuły na zasilacze impulsowe we wspólnej listwie. Buczał jak rój pszczół, dopiero przepięcie bezpośrednio w ścianę wyciszyło amplituner.
Kalibracja: używałem na początku bez Dirac Live, jest ok ale dopiero po pełnej kalibracji za pomocą DLBC sprzęt pokazał pełnię możliwości. Co do samej kalibracji ? Nie miałem doświadczenia z DL więc trochę poczytałem, pooglądałem tutoriale i metodą prób i błędów doszedłem do w pełni zadowalającego efektu. U mnie najlepsza okazała się kalibracja wielopunktowa dla dwóch osób.
2. Dżwięk - kino domowe.
Jednym słowem? Bokser wagi ciężkiej ale taki dżentelmen. Nie przyłoży bez przyczyny ale jak już, to zęby lecą.
Przestrzenność/scena - 10/10
Szczegółowość - 10/10
Efekty - 10/10
Ogólnie amplituner gra bardzo mocno, szczegółowo, scena wychodzi poza kolumny, bas jak ma uderzyć to naprawdę robi trzęsienie w pokoju.
3. Dźwięk - stereo.
Tu będę pisał wprost nie do końca odpowiada mi jego granie w stereo, jak dla mnie jest trochę monotonny ale to dlatego, że mam oddzielny system stereo oparte na niezłych klockach i mam dobry punkt odniesienia.
Stereo - 8/10
A teraz Anthem mrx 540.
1. Konfiguracja i kalibracja.
Podłączanie jest tak samo prostą sprawą jak w Arcam. Kalibrację doskonale znałem bo od 2013 r. Używałem Anthema mrx 310.
Sama kalibracja wymaga zachowania pewnych zasad opisanych na stronie ARC Genesis. Punkty kalibracyjne 2 poniżej punktu środkowego i dwa powyżej. Jakby napisać literę X. Kalibracja super integruje głośniki z subem.
Która kalibracja lepsza? Obie są świetne i przyniosły oczekiwane efekty dźwiękowe.
2. Dźwięk - kino domowe.
To też jest bokser wagi ciężkiej ale taki nieokiełznany, narowisty . Tam gdzie Arcam dopieszcza wybrzmienia Anthem ślizga się po nich nie wnikając w szczegóły. Ale też jest fajnie. Tylko inaczej. Te same sceny zabrzmiały równie spektakularnie jak na Arcam ale z mniejszym pietyzmem, niektóre szczegóły nie były tak wybitnie pokazane. To chyba główna różnica w kinie. Jest moc, jest mięcho, jest walnięcie ale Anthem nie wnika tak bardzo w szczegóły.
Przykład:
scena z filmu Dama z Netflix, jaskinia, spotkanie ze smokiem: oba amplitunery zadbały o klimat, czuć, że jest się w jaskini. Jednak Arcam przy przejściu smoczycy jakby za nami pokazuje to w taki sposób, że czujemy ją prawie na karku. Anthem tą scenę trochę uprościł.
Przestrzenność/scena - 9/10
Szczegółowość - 9/10
Efekty - 9,5/10
3. Dźwięk - stereo.
I tu o dziwo, jak dla mnie Anthem wygrał. Po prostu taki rodzaj dźwięku lubię. Jest fajnie, mocno, szczegółowo i chyba bardziej naturalnie.
Na razie to na tyle. Dodam tylko, że Arcam ogólnie wygrał w tym pomieszczeniu bo DLBC lepiej poradziło sobie z dźwiękiem w tym pokoju. A Anthem stoi podłączony pod zupełnie inne głośniki i suba w salonie.
Pozdrawiam
PS nie wiem czy to ktoś do końca doczytał ale mam nadzieję, że trochę pomogłem.
PS 2 wrażenia z pokoju drugiego czyli salonu (około 28m 2) opiszę jutro, są podobne ale tam różnice między nimi były mniejsze.