Skocz do zawartości

Morda85

Uczestnik
  • Zawartość

    1
  • Dołączył

  • Ostatnio

Informacje osobiste

  • Lokalizacja
    Białystok
  1. **Recenzja i przestroga – historia mojego pierwszego "poważnego" zestawu stereo** To nie będzie typowa recenzja – to raczej osobista przestroga. Zwłaszcza dla tych, którzy, tak jak ja, planują kupić swój pierwszy zestaw stereo. Może nawet niektórzy "starsi wyjadacze" znajdą w tym tekście coś dla siebie. Na początek: jestem totalnym laikiem. Na swoje 40. urodziny postanowiłem sprawić sobie pierwszy "profesjonalny" sprzęt audio. Po wielu przemyśleniach wybór padł na wzmacniacz Rotel A14 MkII i kolumny Indiana Line Diva 5. Z czasem jednak wymieniłem je na Bowers & Wilkins 606 S3. Sprzęt, zanim zacząłem go oceniać, przeszedł porządną kurację wygrzewającą – ponad 50 godzin grania w ciągu 5 dni. I co? I... ogromne rozczarowanie. Średnie tony brzmiały jakby dobywały się ze studni – wokali praktycznie nie dało się słuchać. Zawiedziony, wymieniłem kolumny na wspomniane już B\&W 606. Było lepiej – średnica się uspokoiła – ale nadal coś było nie tak. Dla świętego spokoju (i w poszukiwaniu ciszy od telewizora i dzieci), przeniosłem zestaw z salonu (25 m²) do sypialni (9 m²). I wtedy... dźwięk umarł. Zupełny brak basu, płaska średnica, tylko ostre, męczące wysokie tony. Byłem załamany. Ale to doświadczenie nauczyło mnie jednej z najważniejszych lekcji: **akustyka pomieszczenia ma kolosalne znaczenie**. Następnego dnia sprzęt wrócił do mojego salonu. W głowie znów kiełkowała myśl o wymianie kolumn, bo nadal czegoś mi brakowało. Ale zanim podjąłem kolejny pochopny krok, postanowiłem... pobawić się kablami. Zamieniłem kupione okazyjnie na "Aledrogo" przewody Klotz na Audioquest SlipDB 14/4 (mostkowane). I co? Głośniki wreszcie *ożyły*! Pojawił się bas, średnica nabrała wyrazistości, a wysokie tony – choć czasem aż za ostre – zaczęły "świecić". Przy podłączeniu bi-wire zaczęło być zbyt ostro, wręcz pojawiły się sybilanty, więc zostawiłem połączenie tylko na terminalach "low". Wtedy przyszedł czas na kolejne eksperymenty – posrebrzane kable YYAudio z AliExpress. Wcale nie były tanie, ale... **stał się cud**. Bas pozostał głęboki (wbrew mitom o posrebrzanych kablach), góra przestała męczyć i wreszcie zgrała się z resztą pasma. O nowych głośnikach przestałem myśleć. Zamiast tego dokupiłem jeszcze filtr zasilania, porządny kabel sieciowy oraz przewód USB. Te drobiazgi ostatecznie domknęły układ, który dziś gra przepięknie. **Podsumowanie** Kabel kablowi nierówny, pokój pokojowi też nie. Ta historia nauczyła mnie, że nawet "głupi kawałek miedzi" potrafi zmienić brzmienie o 180 stopni. Czasem przesunięcie kolumny o metr potrafi więcej niż zmiana wzmacniacza. Zdarza się, że myślę sobie – może trzeba było kupić aktywne głośniki i mieć spokój? 😉 Ale mimo nerwów, wydanych pieniędzy i zmarnowanego czasu – **jestem zadowolony**. I mam nadzieję, że moja historia pomoże komuś uniknąć tych samych błędów, które popełniłem ja.
×
×
  • Utwórz nowe...