Witam ponownie, nie było odpowiedzi na moje pytania, tak więc wyboru dokonałem sam. Przy tej okazji spróbuję podzielić się moimi spostrzeżeniami co do Yamaha NS-45E (wybrałem właśnie te kolumny). Zatem... Jak już Państwo zauważyli audiofilem nie jestem dlatego z góry przepraszam za "niefachową" wypowiedź. Yamaha NS-45E vs. Wharfedale Crystal 2-30: 1) Wyposażenie: DELIKATNA przewaga Wharfedale - posiada bi-wire, solidniejsze przyłącze do kabli, kolce 2) Wykonanie/jakość: Remis. Estetyczniej wyglądają Wharfedale, łatwiej jest je utrzymać w czystości. Yamaha - mocowanie maskownic niemal pancerne, szeroko rozstawione stopy sprawiają, że stoją bardzo stabilnie. 3) Konstrukcja: Przewaga Yamaha - też są 2,5 drożne, ale mają bass-reflex z przodu. 4) Dźwięk: ZDECYDOWANA przewaga Yamaha NS-45E. a) Tony wysokie - bardzo wyraźne, troszkę "suche" ale i tak zdecydowanie lepiej niosą się w pomieszczeniu. Są dość "precyzyjne", łatwe do skontrolowania, nie męczą. Dużo głośniejsze niż Wharfedale. b) Tony średnio-wysokie: wyraźne, precyzyjne - lepsze niż konkurenta. c) Tony średnio-niskie: Nie są już tak wyraźne jak górny zakres średnicy - porównywalne z Wharfedale. d) Tony niskie: w końcu są {to tak z przymrużeniem oka}. Japońska konstrukcja okazuje się być szybsza, głośniejsza i głębsza w tym zakresie od angielskiej. Potrafi zejść niżej {to już widać z parametrów - subiektywnie jest jak z autem jadącym troszkę wolniej --> zauważamy różnicę i dostrzegamy więcej szczegółów otoczenia a rozmowa staje się przyjemniejsza} Całokształt: Yamaha pozwoliła usłyszeć utwory z nieco innej perspektywy. Słychać zdecydowanie więcej szczegółów, są bardziej precyzyjne, grają głośniej, efektywniej i efektowniej. Ustawienia "Trible" oraz "Bass" musiałem obniżyć z +6 do +3 a jest i tak lepiej niż wcześniej. Przy tym... Niestety - troszkę straciły na przestrzenności. Odniosę się tutaj do Wharfedale i Aretha Franklin - ten utwór, jego sceniczność jest ciekawsza i bardziej obrazotwórcza. Konstrukcja japońska wygrywa z łatwością (w moim odczuciu). Ciekawostka dla "początkujących": Próbny odsłuch Yamaha NS-45e był na wzmacniaczu (chyba) stereo marki Pioneer (radio "Trójka"). Pierwsze pytanie do sprzedającego: "gdzie jest subwoofer?" Nie było. To te głośniki tak przyjemnie mruczały. W moim mieszkaniu, na moim ampli i prostych kablach z miedzi beztlenowej - tego efektu w tak DUŻEJ skali nie uświadczyłem (a szkoda). Basu jest więcej niż przy "waflach" ale i tak DELIKATNIE wspomagam się sub'em. Podobny efekt miałem przy Wharfedale. Obstawiam, że to urok ampli Yamaha RX-V775 i ustawień, gdzie sub domyślnie jest włączony. Upraszczając ocenę i odnosząc się do LG, Jamo serii 200, Koda... : LG - 1 gwiazdka (za przestrzeń mimo budowy "plastic-fantastic") Jamo - 1 gwiazdka (za przestrzeń i "średnicę") Koda - 1,5 gwiazdki (wyraźniejsze od poprzedniej dwójki) Wharfedale - 3 gwiazdko (przestrzeń i ogólne wrażenia) Yamaha - 5 (a może nawet 6) gwiazdek... Celowo nie podaję górnej skali "gwiazdek" Dopiero zaczynam swoją przygodę z audio, nie słyszałem klasyków jak DALI IKON czy innych wysoko ocenianych podłogówek. Jednam mam nadzieję, że za pół roku uda mi się zrobić takie zestawienie dodając np. Mission, KEF, DALI, ELAC... Aaa... bym zapomniał tak, żeby jeszcze troszkę Wam zamieszać... Poprzedni właściciel Yamaha NS-45e kupił sobie nowe kable i głośniki ELAC. Poprzedni właściciel Wharfedale kupił Harman/Kardon (zestaw all-in-one). Jak widać - progres nie zawsze idzie w kierunku sprzętu za 10.000 PLN. Pozdrawiam serdecznie czytających!