Z tym słuchem absolutnym to nie jest aż tak oczywista sprawa. Podobno istnieje możliwośc nabycia słuchu absolutnego, jeżeli jest on rozwijany od wczesnej młodości. Dla przykładu wśród Chińczyków występuje dużo większy odsetek ludzi ze słuchem absolutnym niż np. w Polsce czy wielu innych krajach, a dzieje się tak dlatego, że w języku chińskim 'mandarin' kluczem do zrozumienia wielu słów jest intonacja. Istnieje wiele słów, w których by je odróżnic semantycznie od siebie trzeba wyłapac drobne zmniany w intonacji czy akcencie. Znaczy się niby są takie same, a wystarczy tylko trochę inaczej wymówic i mamy wyraz o zupełnie innym znaczeniu. I tak młodzi chińczycy cwiczeni od wczesnej młodości nieraz nabywają zdolnośc czy cechę słuchu absolutnego... Nie tyczy się to tylko Chińczyków rzecz jasna. Wracając do tekstu, za który, byc może i słusznie należą mi się baty, pisząc go kierowałem się w dużej mierze tzw. prasą specjalistyczną, gdzie to mianem sprzętu audiofilskiego określany jest zwykle tylko ten bardzo drogi. Nie napisałem jednak, że się z tym zgadzam, poprzedziłem to zdanie pytaniem, które to głównie skłoniło mnie do stworzenia tego tematu na forum. Mnie samego nie stac na drogi sprzęt, a i słuchu absolutnego nie mam, jednak za audiofila się uważam i to w 100%. A to za sprawą pierwotnego znaczenia słowa 'audiofilia', mającego swoje źródło w Łacinie i Grece. I tak oto kocham dźwięk, nie tylko ten, który mi leci z głośników!! Idąc tym tokiem rozumowania nasuwa się pytanie: Jaka więc jest różnica między audiofilem, a melomanem? Ja to sobie staram wytłumaczyc tak: działaniem każdego człowieka kierują dwa pozornie przeciwstawne sobiecz elementy: to rozum i emocje. Tutaj rozumem nazwijmy audiofilię, emocjami zaś melomanię. Może i ta prosta odpowiedź nie wyczerpuje całkowicie tego zagadnienia jednak mnie zupełnie wystarczy. Początkowo nie chciałem pisac o tym co sam uważam na ten temat, bo chciałem się najpierw zapoznac z opiniami innych. Zadawałem tylko pytania, może faktycznie trochę sugestywne... Uważam, że audiofilem, tak jak i melomanem może zostac każdy, a grzebanie w sprzęcie za dziesiątki czy setki tysięcy złotych to często nic innego jak tylko próżnośc i tzw. przedłużanie penisa. Byc może piszę tak trochę z zazdrości, jednak mam nadzieję, że tak nie jest. Nie chciałem tutaj oczywiście nikogo urazic, ale trudno, stało się...