Skocz do zawartości

Przeszukaj forum

Pokazywanie wyników dla tagów '707'.

  • Szukaj wg tagów

    Wpisz tagi, oddzielając przecinkami.
  • Szukaj wg autora

Typ zawartości


Forum

  • AUDIO
    • Stereo
    • Kino Domowe
    • Technika lampowa i analogowa
    • Kluby - Sprzęt znanych marek
    • Audiofile dyskutują
    • Nasze testy
    • Niezbędne audiofilskie dodatki, czyli kable i inne akcesoria
    • Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
    • Akustyka
    • PC-Audio / iPhone / iPod / głośniki bezprzewodowe / DJ i nagłośnienie imprez
    • Od radio do audio w samochodzie
    • DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
    • Artykuły
    • Co się dzieje na mieście, czyli prezentacje sprzętu audio
  • MUZYKA i FILM
    • Koncerty na żywo, audycje radiowe i telewizyjne
    • (Najczęściej) dobre realizacje i nagrania
    • Gatunki muzyczne
    • Wykonawcy i kompozytorzy
    • Refleksje melomana
    • Dobre kino, czyli co oglądają audiofile
  • GIEŁDA
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Zamienię/Inne
  • KOMENTARZE, OPINIE
    • Nic o nas bez Was
    • Rozmowy (nie)kontrolowane
    • Ring...

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki...


Data utworzenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpocznij

    Koniec


Filtruj po ilości...

Data dołączenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Grupa


Lokalizacja

Znaleziono 1 wynik

  1. "Uważam, że Bowersy 707 grają lepiej niż 706". Ta zasłyszana przypadkowo opinia, padająca na podatny grunt w postaci satysfakcjonujących doświadczeń z mikro monitorami Dali Menuet, popchnęła mnie do działania, które jeszcze niedawno wydawałoby mi się zupełnie absurdalne. Monitorek z 5-calowym wooferem w 25m2 ???. Czemu nie! Skoro testowane już 706-tki bardzo mi się podobały, a wiem przy tym, że mikro monitory potrafią dać dużo frajdy nawet w średniej wielkości pomieszczeniu, to dlaczego nie spróbować kolejnego mikrusa w postaci najmniejszych 700-setek. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Kolejny test i kolejne doświadczenie zbliżające mnie do ostatecznego rozstrzygnięcia. Doświadczenie, którym zamierzam się podzielić. Czyniąc jednak najpierw zastrzeżenie. Mimo szczerych chęci, staranności procedury, doświadczenia itp., takie testy zawsze są mniej lub bardziej subiektywne. To po prostu nieuniknione. Szerzej pisałem już o tym tutaj: Powtórzę konkluzję powyższego wpisu: "Czytacie na własne ryzyko;)". Ale i tak opiszę swoje wrażenia. A co mi tam. Małe Bowersy są ładne. Nie tak słodkie i ociekające luksusem, jak - nieco droższe - Menuety, ale nie pozostawiające niedosytu. Prosty, przemyślany projekt z ładnymi detalami w postaci metalowych pierścieni ze szlifem wokół głośników. Kolumny eleganckie, jak samo logo B&W. Ich wygląd raczej szybko się nie zestarzeje. Do tego wyposażone w technikę hi-tech. Woofer z membraną z plecionki Continuum™ (niezbyt gęstej swoją drogą), odlewanym aluminiowym koszem i solidnym napędem wielkości samej membrany. (i jeszcze parę zdjęć rozbieranych zaczerpniętych z recenzji ON-mag - https://www.on-mag.fr/index.php/topaudio/tests-auditions/17736-test-enceinte-bowers-wikins-707-s2-petite-perle-hifi-de-luxe-abordable) Zwrotnica niezwykle prosta, ale zbudowana z dobrej jakości elementów (m.in. Mundorf EVO Silver Gold Oil). No i tweeter też niczego sobie. Aluminiowa kopułka powlekana węglem, z dodatkowym pierścieniem usztywniającym (Double Dome) i tubką wytłumiającą à la Nautilus. Do tego, dla redukcji niepożądanych drgań, elastycznie zamontowana do obudowy (Decoupled). No i z ładną siateczką zabezpieczającą (starczy już tych wklepanych kopułek Bowersów na OLX). Terminale średniej jakości. Podobne (takie same?), jak w tańszej serii 600. Ale i tak ładniejsze niż w Dali, więc nie wybrzydzam. Niech posiadacze 600-tek cieszą się, że mają terminale, jak z droższej serii;) Warunki odsłuchu. Bowersów słuchałem w pokoju 25 m2. Nieco zaadaptowanym akustycznie: dwa absorbery za kolumnami, mały dyfuzor za miejscem odsłuchu, trochę innych ustrojów. Ustawione 85 cm od tylnej ściany (licząc do przedniej ścianki), "dogięte" do miejsca odsłuchu - standardowo, jak inne recenzowane kolumny. Standy 60 cm wysokości (trochę dla nich za niskie). Wrażenia z odsłuchu. Zestaw utworów testowych taki, jak przy wielu wcześniejszych testach plus kilka innych płyt dla urozmaicenia. Utwory podzielone na kilka bloków tematycznych dla sprawdzenia różnych aspektów brzmienia (ale takich, które mnie interesują - nie mówię, że uniwersalnych). Elektronika Kraftwerk "The Robots" Charlotte Gainsbourg "Deadly Valentine" Brendan Perry "The Bogus Man" Więcej niż dobrze. Bowersy w elektronice czują się znakomicie. Są szybkie, precyzyjne i potrafią świetnie oddawać sztucznie wykreowane efekty przestrzenne. Dobrze to słychać na przykładzie "The Bogus Man". Otwierający utwór, wędrujący między kanałami, basowy syntezator jest przez 707-tki oddany perfekcyjnie. Ma dobrze kontrolowany impuls i jest precyzyjnie prowadzony w przestrzeni. Lepiej go chyba żadne inne kolumny u mnie nie zagrały. Towarzyszącemu mu, grającemu dwa dźwięki, niskiemu basowi, też nic nie brakuje. Ma odpowiednie ciepło, wybrzmienie i czytelność. Głos Perrego wypada imponująco. Elektroniczne „świerszcze” grają zawieszone w przestrzeni daleko przed kolumnami. Instrumenty perkusyjne są dynamiczne i świetnie odseparowane. Bardzo dobre „wykonanie”. W "Deadly Valentine" nieco szorstkie, zatłoczone partie w środku utworu wypadają spokojniej niż na wielu innych kolumnach – Bowersy nie są bezlitosne i nie gubią się w bałaganie. Bas Hellmut Hattler "Siesta" Lee Ritenour "Papa Was a Rollin' Stone" Monika Borzym "Edith and the Kingpin" Bardzo dobrze. Bas jest szybki, napięty, precyzyjny, ale ma też wypełnienie i schodzi zadziwiająco nisko. Pod względem rozciągnięcia jest znacznie lepiej niż z podobnie malutkich Dali Menuet. Wielki szacunek dla inżynierów Bowersa. W przypadku "Siesta" i "Papa Was a Rollin' Stone" nie mam do basu żadnych zastrzeżeń. Jest dobrze artykułowany, ale nie brakuje mu też niskiego „puff”. Do tego razem ze stopą świetnie nabija rytm. Sekcja rytmiczna potrafi zasuwać, jak parowóz. Basowym wyzwaniem dla kolumn jest zawsze u mnie kontrabas "Edith and the Kingpin". I w tym przypadku nie było idealnie. Nie było wprawdzie dudnienia (przynajmniej mocnego), ale miało się wrażenie, że nie wszystkie dźwięki odpowiednio wybrzmiewają. Wszystkie kolumny się na tym kawałku jednak wykładają. Trochę kulawo, ale znośnie. Dało się posłuchać bez irytacji. Za to głos Borzym ładnie zawieszony w przestrzeni. Ogólnie bas z Bowersów jest niezły, a zważywszy na ich gabaryty wręcz fenomenalny. Może o krok wycofany, ściszony względem reszty pasma, ale za to o bardzo dobrej motoryce. Najniższe dźwięki usłyszymy trochę ciszej niż z wielu innych kolumn, ale jednak je usłyszymy – Bowersy nie odpuszczą, nie poddadzą się, jak niektóre inne monitory, nawet od nich większe. Żadnej pudełkowatości, ale też żadnego dudnienia, podgrzania, ocieplenia, dodatkowego wypełnienia średnicy – raczej szczupło niż tłusto. Dla wielu może być w punkt. Ale fotela nie przesuną - żeby była jasność. Akustyczne Albins Alpin Quintet "Pilatus - Suite" The Byrds "Draft Morning" Dobrze, ale nie porywająco. Na plus separacja, szczegółowość, przestrzenność. Dźwięk jest też namacalny, ale akustycznym instrumentom czegoś brakuje, by satysfakcja była pełna. Jakiegoś ciepełka, akustycznej aury... nie wiem. Ale wielu innym kolumnom (i to droższym) też nie zawsze się udaje. Jak ktoś słucha tylko muzyki kameralnej, to Bowersy niekoniecznie. Może lepiej Menuety;) Na "Draft Morning" angielskie maluchy pokazały za to, że potrafią grać szeroko i z rozmachem. Wokale damskie i Męskie Chapman "Fast Car" Rokia Treore "Tu voles" Friend 'N Fellow "Here Comes The Rain Again" Diana Krall "I Remember You" Jopek "Przypływ, Odpływ, Oddech Czasu" Waglewski "Król" Cohen "Nevermind" Sting "The Last Ship" Bardzo dobrze. Wokale są przyjemne, namacalne, skupione, wyodrębnione w przestrzeni. Słychać niuanse. Do barwy też nie można się jakoś przyczepić. Sybilanty są trzymane w ryzach i gdy występują są krótko i precyzyjnie ucinane. Brakuję jednak odrobiny magii, żebyśmy mogli wokale Bowersów nazwać pięknymi. Więcej niż zadowalające, ale mnie niż czarujące. W „Królu” zwraca uwagę świetna stopa. Bise XL grały ją za mocno, dudniąco. Menuety za słabo, pudełkowato. Tutaj jest idealna - energetyczna i jednocześnie miękka. W "Nevermind" bas mniej efektowny niż się przyzwyczaiłem, trochę bez „mięcha”. Do wokali jednak nie można się przyczepić. W "The Last Ship" słychać było przyjemne pomruki basu, co świadczy o tym, że Bowersy schodzą wystarczająco nisko, by delikatnie wzbudzać mi mody pomieszczenia. W "Przypływ, Odpływ, Oddech Czasu" rewelacyjnie wybrzmiały perkusyjne przeszkadzajki. Jest ich tam sporo, a mimo to każdy ich dźwięk czy wybrzmienie można było bez problemu odnotować. Świetna szczegółowość i separacja. Głos Jopek też ładny. Bardzo delikatny, eteryczny. Przestrzeń The Alan Parsons Project "I Robot" The Alan Parsons Project "Total Eclipse" Yello "Takla Makan" Felix Laband "Miss Teardrop" Najmocniejszy argument Bowersów. Kolumny jawią się jako idealne narzędzie do odtwarzania staranie zrealizowanych przestrzennie nagrań – obojętnie czy przestrzeń jest w nich wykreowana syntetycznie, czy zarejestrowana w naturze. "Miss Teardrop" – otoczenie dźwiękiem. Przedstawienie odbywa się między słuchaczem a kolumnami. Bardzo czytelne szybkie oscylacje elektronicznego basu. Perfekcyjne odtworzenie. "I Robot" – zgodnie z oczekiwaniami. Pełen realizm efektów przestrzennych. "Total Eclipse" – wyjątkowo ładnie umieszczone w przestrzeni oszalałe chóry. I do tego bardzo szczegółowe, ułatwiające śledzenie poszczególnych głosów. "Takla Makan" – ogromna i dobrze zagospodarowana przestrzeń ciągnąca się od słuchacza daleko za kolumny. Jednak odgrywające główną rolę przeróżne trąby i piszczałki nie tak przekonywujące jak z niektórych rywali. Namacalne, trójwymiarowe, ale znowu bez odrobiny tego czegoś. Podsumowanie Wsad technologiczny - 9/10 Przetworniki i zwrotnica pierwsza klasa. Ale skrzynka prosta w kształcie, bez żadnych patentów antydyfrakcyjnych (chociaż wąska, więc sama w sobie korzystna w tym względzie). Rezonansom poświęcono trochę uwagi, ale inni potrafią postarać się bardziej. Wzornictwo/wykonanie/detale - 9/10 Powściągliwie, ale ekskluzywnie. Lakier (fornir), trochę gustownych ozdóbek, dobre proporcje. Klasa. Balans tonalny - 8/10 Bowersy z równiutkiego pasma nie słyną. Wykresy mają bardzo nieładne;). "Na ucho" wydaje się jednak, że wszystko jest w porządku. Nie za jasno, nie za ciemno. Dla mnie OK. No ale widziałem wykres, więc dychy dać nie mogę;) Stereo - 10/10 Konkurencja popisowa. Rozłożysta scena z dużą ilością powietrza. Precyzyjna lokalizacja. Świetne oddanie efektów fazowych. Gdy trzeba wyjście z dźwiękiem do przodu i czasem wręcz otoczenie nim słuchacza. No i oczywiście namacalność. Czy można lepiej? Można. W ogromnej ilości powietrza produkowanego przez Bowersy brakuje odrobiny akustycznego dymu. Ale i tak rewelacja w tej cenie i nie tylko. Bas - 9/10 Zaskakująco dobry. Czujący rytm, precyzyjny, o miłej barwie, potrafiący nisko zejść. Zaskakująco nisko, jak na wielkość skrzynek. Nie ma go dużo, jest trochę z tyłu, ale pozostaje czytelny. Co nagrano, będzie nam odtworzone. Ale wielkich basowych emocji nie wygeneruje. Przypomina bas z dobrych słuchawek. Słychać każdą nutę, ale włosów nie rozwiewa. Wokale/średnica - 9/10 Tu mam trochę problem. Wokale są bardzo dobre. Namacalne, czytelne, całkiem przyjemne. Mam jednak wrażenie, że jakieś niuanse, emocje gubią. Czegoś brakuje, żeby wokaliści na 100% zmaterializowali się nam w pomieszczeniu. Iluzja nie jest pełna. Może barwa?. Podobnie pewien niedosyt pozostawiają instrumenty dęte.. Niektóre brzmią lepiej, niektóre gorzej. Czasem podobnie jak z wokalami czegoś brakuje. Wysokie/detaliczność - 9/10 Jest precyzja, detaliczność, metaliczność, ale nie pojawia się agresja (no chyba, że nagranie jest specyficzne). Struny gitar dźwięczne wybrzmiewają. Talerze robią wrażenie. Dużo się dzieje. Jest angażująco i elektryzująco. Słyszałem już jednak wysokie tony bardziej dopieszczone, z jeszcze większą ilością wybrzmień i szeleścików (choć niekoniecznie brzmiały tak efektownie jak z Bowersów). Dobry kompromis między wyostrzeniem a wydelikaceniem. No i jest niezwykle czysto. Prawie perfekcyjnie czysto. Muzykalność/komfort odsłuchu - 8/10 Tu miałem obawy. Problem z większymi 706 miałem taki, że mimo pewnych fenomenalnych zalet, ciężko ich było słuchać przez dłuższy czas. Ich emocjonujący przekaz szybko męczył. Z 707 jest na szczęście inaczej. Nie tylko da się na nich posłuchać płyty w całości, ale ma się ochotę sięgnąć potem po następną. Żeby była jasność. Bowersy nie grają relaksująco. Grają szybko, lekko, szczegółowo, ale dzięki czystości i dobremu balansowi, nie męczą. Można dużo usłyszeć, ale się przy tym nie natrudzić. Ani nie trzeba się wsłuchiwać, ani bronić przed przekazem zbyt nachalnym. Bez klimacików, ale rzetelnie. No i rozrywkowo. Ogólnie super kolumny. Jedno z moich ulubionych brzmień. Mocny konkurent dla Menuetów. Bez tej magii i fenomenalnej szybkości, ale za to z lepszym basem. Tylko dla kogo. Albo dla bogaczy, którzy potrzebują markowych kolumn do sypialni czy gabinetu. I takie dostają. Z uznanym logo, świetnie wykonane i profesjonalnie nastrojone. Z dźwiękiem efektownym, ale bezpiecznym. Takim, któremu można zaufać, że tak właśnie dobre kolumny powinny grać. Ale taż dla audiofilów, którzy znudzili się gonieniem króliczka i stwierdzili, że wystarczy im brzmienie pełne obiektywnych zalet i nieprzekombinowane. Szczegółowe, szybkie, czyste, precyzyjne, zabawne, ze świetną przestrzenią, niezłą barwą i dobrym motorycznie basem. Faktycznie 707 są lepsze niż 706. Przynajmniej "faktycznie" dla mnie. A kosztują 4000 zł. Cholernie dobre Hi-Fi może być dostępne. I tym optymistycznym akcentem...
×
×
  • Utwórz nowe...