Witajcie.
Mam Arcam SA30 podpięty do KEF R3 Meta w pokoju około 5 x 4 metry, grające wzdłuż dłuższej ściany. Z brzmienia jestem względnie zadowolony, natomiast dwie rzeczy nie dają mi spokoju. Po pierwsze gdy czasami mam ochotę posłuchać głośniej muzyki, to okazuje się, że przy głośności około 48 ~ 50 (gdzie 44 jednostki to odpowiednik -30dB, a 58 jednostek to odpowiednik -20dB) wzmacniacz zostaje wyłączony przez zabezpieczenie przeciwzwarciowe. Na ekranie pojawia się komunikat: "Short Circuit" i wzmacniacz się wyłącza. W tym samym czasie tuż przed osiągnięciem granicznej głośności zużycie energii elektrycznej przez wzmacniacz nigdy nie przekroczyło 240 Watt (a gdzie tu dopiero do 800 Watt maksymalnej mocy jego zasilacza). Jednocześnie w kolumnach słychać bardzo lekkie przesterowanie na niskich częstotliwościach. Korzystam z Dirac Live z bardzo delikatnym podbiciem niskich częstotliwości (+2,4dB dla 40Hz i krzywa opada prawie liniowo do -5dB przy około 18kHz ~ 20 kHz). Nie korzystam z żadnych innych "modyfikacji" dźwięku. Ja wiem, że impedancja w KEF R3 Meta schodzi do 3,2 Ohm, ale czy to normalne, że mi się wzmacniacz wyłącza przy około -30 dB??? Wydaje mi się to mocno przedwczesne. Druga z rzeczy, które nie dają mi spokoju i jest pośrednio związana z poprzednią, to głośność, która wydaje mi się zbyt niewielka. Korzystam z bliskiego odsłuchu w układzie trójkąta równobocznego o bokach około 2,5 metra. Nawet nie muszę krzyczeć, by zrównać siłę mojego głosu z maksymalnym poziomem głośności muzyki. Wystarczy bardzo głośna mowa, najgłośniejsza, choć jeszcze nie krzyk. Głos mam donośny, ale chyba nie aż tak... Nie mam profesjonalnego narzędzia do pomiaru natężenia dźwięku w miejscu, gdzie siedzę, natomiast smartfon pokazuje tam około 90dB. Podpowiecie, jak sprawdzić, czy coś tu jest nie tak?
Dziękuję za wszelkie porady i sugestie.