Ja zastosowałem trochę inne rozwiązanie. Otóż przekonałem się, że nigdy nie starczy mi czasu, aby posłuchać wszystkiego, co udało się mi zgromadzić. Są krążki, do których sięgam może raz w roku. Ich przechowywanie nie ma więc większego sensu, zważywszy na fakt, iż ciągle pojawia się na rynku coś nowego, ciekawszego. Co jakiś czas przeprowadzam więc mały remanent i sprzedaję używane krążki (zgrywając z nich ewentualnie pojedyncze utwory. Dzięki takiemu działaniu mam już część funduszy na nowe zakupy