-
Zawartość
2 712 -
Dołączył
-
Ostatnio
Informacje osobiste
-
Lokalizacja
Opoczno
Ostatnio na profilu byli
8 383 wyświetleń profilu
-
Oj niekoniecznie byłoby słychać 😀. Miałem kiedyś trefny zasilacz w kompie co piszczał. U znajomych piszczał piekarnik. I wiele takich przykładów można znaleźć, każdy coś tam miałby do opowiedzenia.
-
Zjawisko magnetostrykcji czyli przemagnesowanie rdzenia trafo. W sieci mamy 50Hz więc ten brum jest 50Hz czyli słyszalny dla nas. Piszczenie to raczej nie 50Hz.
-
No może nie tak pełno. Bardzo dawno już nic nie grzebałem, poustawiane wszystko i śmiga. Ale rzeczywiście jest czasem trochę błąkania się, zagadek, obaw. Sam pamiętam jak pierwszy raz wgrywałem system na kartę SD. Odpalony program do wgrywania i ze 4 poradniki. I rozumiem ludzi, którzy nie czują się pewnie w takich tematach i zwyczajnie odpuszczają.
-
Żeby kolega T Z6 dobrze zrozumiał, nie podłączasz bezpośrednio maliny (czyli dół, główny "komputer"). Masz dwa gniazda USB C umieszczone na Signature i tylko tam zasilasz: RPi Power i Clean Power. I jak już pisałem koledze na sąsiednim forum, warto dla strony brudnej też dać dobry zasilacz.
-
Nie bardzo rozumiem, jak niby została wyparta. Mam i malinę i Wiim Mini. I Wiim nie ma najmniejszego startu do maliny z dobrą nakładką i zasilaniem. To zupełnie inna półka grania jak dla mnie. Na pewno nie została wyparta pod względem sonicznym tylko zwyczajnie ludzie są leniwi/wygodni i kupują takie Wiimy jako swój pierwszy streamer. Chwalą, bo wszystko im fajnie śmiga, dedykowana apka i obsługa z telefonu. Taki Ultra ma namiastkę jakiegoś wyświetlacza i wygląda to już jakoś, bez porównania lepiej niz partyzancka malina. A że gra jak gra, nie mając porównania wydaje sie ze sprzęt idealny i jeszcze za grosze. Fajnie, że pojawiła się refleksja .
-
Kto Ci tak powiedział? Tzn chyba wiem kto, ale skąd takie stwierdzenie że to niby współczesne? Jakieś wiarygodne informacje, dowody itd? Tak z ciekawości pytam.
-
Mam kolegę policjanta audiofila. Mówi to samo, można sobie ściągać na własny użytek. Co jakiś czas rippuje mi jakąś płytę, jeśli mnie interesuje i udostępnia mi w chmurze i takie działanie jest ok.
-
W kompleksy wpychacie ludzi i tyle Ja mam poniżej setki płyt CD, więc taki ubogi krewny z Rysiowa jestem przy was. Ale za to mam około 20tys plików, większość MP3 niestety. Wszystko pochodzi z tzw ery pirata, z początku lat 2000, z czasów studiów i akademika. W sieci akademickiej dobrym zwyczajem było udostępniać foldery z muzyką i w ten sposób każdy kto chciał ssał sobie od kolegów co tam chciał. Problemem wtedy było miejsce na dysku HD i mało kto miał wtedy jeszcze nagrywarkę w komputerze a płyty w rozmiarze DVD raczkowały. Nie ma się czym szczycić, dzisiaj człowiek wie, że to niemoralne. Wtedy jakoś nie czuło się tego zgrzytu moralnego. Zresztą, kto nie miał na dysku Shreka czy Szeregowca Ryana, niech pierwszy kamień rzuci :). Dziś cała ta kolekcja leży i kurzy się na dysku backupowym, choć czasem sięgam do archiwum, bo są tam perełki niedostępne dziś w żadnym streamingu.
-
"Bałagan. ... Formalnie nie mam nic przeciwko, wzbogaca rzeczywistość, pobudza wyobraźnię. ..." To z "Tanga" Mrożka, czyli naszego mistrza absurdu. A cytat formalnie świetnie się przydaje zarówno w małżeństwie jak i w pracy.
-
Opisałem to humorystycznie, ale uwierz rzadko jest mi do śmiechu. Tygodniami, jeśli nie miesiącami człowiek znosił to wszystko, zanim subtelnie zwróciłem mu uwagę. Dopiero za którymś razem wyjaśniłem mu w wyraźny sposób co o tym myślę. Forumowe doświadczenie nabyte w różnych dyskusjach czasem się przydaje :). Czasem zastanawiam się, co bardziej mnie irytuje, szlifierka i przecinarka czy repertuar. Nie chcę tu robić z siebie jakiegoś muzycznego arystokraty i wymagać, by za płotem leciał David Gilmour, ale facet całe swoje życie spędza "na poprawinach". Codziennie lecą "Hej sokoły" czy "A kto się w lutym urodził ma wstać, ma wstać". Żeby chociaż jakieś radio leciało. Latem w sobotę zaproszą sobie znajomych, zrobią grilla i leci ta jego muzyka do 1 w nocy i ja nie mam z tym problemu, spoko, niech się sąsiedzi goszczą i bawią. Ale prowadzenie działalności w zabudowie jednorodzinnej nakłada wiele obowiązków, jak choćby dopuszczalny na granicy działki hałas, na które koleś ma wywalone. Gdybym chciał być kawał dziada, to bez problemu bym mu zrobił pod górkę, bo ma jeszcze inne grzeszki na koncie, no ale trzeba być człowiekiem. Podsumowując i wracając do głównego wątku, posiadacze Manty to irytujący ludzie