-
Zawartość
1 165 -
Dołączył
-
Ostatnio
Informacje osobiste
-
Lokalizacja
Pomerania
Ostatnio na profilu byli
9 791 wyświetleń profilu
-
Elektronikę trzeba umieć stosować i odpowiednio dozować. Utwory z jej nadmiarem szybciej się starzeją i szybko zaczynają brzmieć groteskowo. Posłuchaj Pat Metheny, Secret Story, utwór #12: “The Truth Will Always Be” od 5m 50s. Kwintesencja odpowiedniego wykorzystania przystawki Rolanda. Na klawiszach tego tak nie zagrasz nawet będąc wirtuozem i mega wprawionym w obsłudze manipulatora “Pitch Bend”. Wydaje mi się dzisiaj - choć pewności nie mam - że taką przystawkę używał Robert Smith w swojej gitarze basowej podczas koncertu “Orange” (pewnie gdzieś można to zweryfikować). Barwa jego basu była tam świetna, ale wzmocniona i lekko syntetyczna. Nie zdziwiłabym się gdybym miał rację. Jeżeli mam, to podałem dwa przykłady moim zdaniem świadczące o sporej wartości dodanej płynącej z poprawnego użycia tego “efektu”.
-
Przystawka GR firmy Roland (różne wersje). Usłyszałem ją po raz pierwszy na żywo w latach 90-tych (wywarła piorunujące wrażenie) ale powstała z dekadę wcześniej. Z pewnością isnieją też wersje do gitary basowej.
-
Regulowana sztyca się przydała? Czy ta trasa nie jest aż tak wymagająca?
-
AI jest jak najbardziej OK. To zwykłe narzędzie. Znak naszych wirtualnych czasów. W niektórych obszarach AI z pewnością pomaga. W innych nie ma zastosowania bądź jej użycie może być nieetyczne lub co najmniej groteskowe (np. w sztuce). A jak sytuacja wymknie się spod kontroli to wyłączymy na Ziemii prąd i wszyscy spotkany się w lesie w poszukiwaniu pożywienia, czy podczas kąpieli w rzece. A co do audio hobby, to nie ten się będzie prężył kto ma drogie kable, lecz ten kto potrafi dobrze śpiewać i rytmicznie uderzać kijem o kij.
-
Na spokojnie… Niektóre obiektywnie epokowe płyty niekoniecznie muszą zgrać się z naszym gustem. Ja na przykład nigdy nie ceniłem jakoś szczególnie wysoko takich jazzowych kamieni milowych jak „Kind of Blue” czy „In a silent Way” Davisa, choć je oczywiście lubię.
-
Z Surmanem mam ten problem, że wszystko co u niego najlepsze, pierwszoligowe, nagrał poza ECM. Więc na ten top trafić nie mógł, ale na ogólny jak najbardziej. Od „Gnu High” wolę i bardziej cenię tę, sorry;)
-
Mam i cenię bardzo wysoko:) Jak nie lubisz tego Steva to się do mnie nie odzywaj:) Micusa mam dwie, ale nie „Implosions” - sprawdzę.
-
1. To nie ECM. Płyta „Playing” i owszem - tę znam, ale nie ta, którą proponujesz;) 2. Znam tę okładkę. Pewnie kiedyś słuchałem. Sprawdzę. 3. Nigdy nie widziałem tej okładki. Zaciekawiło mnie to… sprawdzę.
-
No wspólny zbiór Wasz @Adi777, @fp74 i mój mógłby wypaść ciekawie - całkiem sporo się pokrywa - co jednak o czymś świadczy;) Ktoś się dołączy? Zdecydowanie! Niestety tej płyty nie posiadam a więc nie zauważyłem, że nie uwzględniłem. Ale do top 10 raczej by nie wpadła… Nie zaprzyjaźniłem się z tą płytą za bardzo, chociaż wiem, że jest jedną z ważniejszych.
-
Fajna lista, tak to widzę: Eberhard Weber - "The Colours of Chloë" - trochę za mało dynamiczna/jazzowa dla mnie ale też bardzo lubię. Dave Holland - "The Conference of Birds" - wiadomo:) Manfred Schoof Quintet - "Scales" - no raczej:) Keith Jarrett - "The Survivors' Suite" - ależ oczywiście:) Barre Phillips - "Mountainscapes" - super!:) Old and New Dreams - "Old and New Dreams" - nie znam! Julian Priester Pepo Mtoto - "Love, Love" - petarda!:) Circle - "Paris Concert" - nie znam! Nils Petter Molvær - "Khmer" - jedyna z „nowej ery” ECM, zdecydowana większość naszych tutaj wyborów to przecież lata 70-te, także szacun dla Nilsa!!! Robin Kenyatta - "Girl From Martinique" - nie znam! — W mojej poczekalni kilka postów powyżej znajduje się kilka tytułów nieoczywistych. Szczerze je polecam! (W Top 10 nie dało się za bardzo poszaleć…)
-
Zdecydowanie! Stąd główny problem z wyborem. Ja jednak poszedłem za sercem…, które dość mocno jak widzę pokrywa się z tzw. listą obiektywną. A mnie kopnęło mocno. Pierwszy raz słuchałem z TIDALa przez słuchawki nocą, zanim jeszcze kupiłem płytę. Najbardziej w życiu kopnął mnie jednak Davis ze swoim Bitches Brew - schodząc z ECM na moment. Jechałem wtedy samochodem zimą o zmroku na prom do Skandynawii i przygotowałem sobie odpowiedni zestaw na drogę. Dość powiedzieć, że straciłem kontakt z rzeczywistością i musiałem się mocno rozejrzeć i zejść na ziemię aby się zorientować gdzie akurat jestem… Dodatkowo pamiętam ten moment do dzisiaj a było to już dość spory czas temu;) Z tych co „kopią” z ECM to dla mnie każda wymieniona w Top 10 płyta. Plus kilka innych, ale to temat na inny czas i pewnie inny wątek, a może też inne forum. Nie będziemy tu „przynudzać”.;)
-
Mam wszystkie płyty Webera. Chloë też bardzo lubię. Pewnie też jest blisko…
-
Oczywiście co dzień to zestawienie. Choć top 3 OBIEKTYWNIE raczej zawsze powinno być takie: 1. Dave Holland - The Conference of Birds 2. Keith Jarret - The Köln Concert 3. Steve Reich - Music for 18 Musicians. #3 się u mnie nie załapał do top 3 chyba tylko dlatego, że subiektywnie odrobinę wolę inne, choć wiem, że ta obiektywnie lepsza i bardziej dla muzyki doniosła.
-
-