-
Zawartość
1 139 -
Dołączył
-
Ostatnio
Informacje osobiste
-
Lokalizacja
Pomerania
Ostatnio na profilu byli
9 724 wyświetleń profilu
-
-
Daj jej szansę. Też tak miałem za pierwszym razem. Z Twojego zestawu zdecydowanie stawiam jednak na Winobranie.
-
Ta seria brzmi “japońsko”. A skądinąd wiem, że Ty to lubisz. Więc będziesz miał ucztę!:) Przy okazji, Tomasz Stańko podśmiewywał się w wywiadach z hasła “Polish Jazz” twierdząc, że obiektywnie nic takiego nie istnieje a samo hasło i nazwana tak seria wydawnicza są odbiciem naszych narodowych kompleksów. Co by jednak nie sądzić, dobrze, że ktoś zebrał polskich artystów jazzowych pod jednym szyldem, jaki by on nie był.
-
Bull’s eye, kolego! Dla mnie to płyta z top 5 a może nawet z top 3 ze stajni ECM… Gratuluję zakupu!
-
KONCERTY na żywo ...
topic odpisał sonique na RoRo w Koncerty na żywo, audycje radiowe i telewizyjne
-
Życie kolekcjonera nie jest usłane różani. ECM i tak jest wdzięczna do zbierania bo jakiekolwiek wydanie nie kupisz to masz pewność, że jakość dźwięku (w tym DR) jest ZAWSZE taka sama. Jeżeli zaś chodzi o wydania jubileuszowe na 50-cio lecie wytwórni, to sprawdzasz tytuły “podejrzane” o bycie Touchstones na poniższych zdjęciach - jest ich “tylko” 50…;) Jak nie ma pewności, jakie to wydanie to prosisz o zdjęcie. Niestety nawet na Discogs sprzedawcy niewłaściwie katalogują oferowane płyty i później jest zdziwienie przy odbiorze. Te jubileuszowe “Touchstones” albo sprzedałem, albo rozdałem. Wyjątkowo ich nie lubię - wyglądają słabo a kartonowe wsuwki niszczą płyty. Ostało mi się tylko jedno CD z serii “Touchstones” (prezentów nie sprzedaję), można porównać do pierwszego wydania, które kupiłem później:
-
Widzę, że dajesz radę z wydaniami na 50-te urodziny ECM. Ja nie mogę się przekonać do tych specyficznych kartonowych etui-wsuwek. PS. Świetna płyta! Jutro posłucham bo dawno nie miałem jej w odtwarzaczu, dzięki!
-
Apropos Nicka, to to co wyprawia z Warrenem Ellisem po rozstaniu się z Bargeld-em to w warstwie muzycznej istny majstersztyk. Czuję tu głównie wpływ Warrena, który, jak się ku mojemu zaskoczeniu okazało, ma bardzo mocną osobowość muzyczną, ogromny talent i umiejętności (wcześniej w the Bad Seeds był nieco z tyłu). Obecny okres w twórczości Nicka jest mi szczególnie bliski - takie obrazy muzyczne moja wyobraźnia chłonie hurtowo. No i jeszcze ten wczesny - bo zaczynałem od “From Here to Eternity “, jeszcze na pirackej MC. Ale… co ma oznaczać ostatnia płyta “Wild God” to ja nie wiem. Tego nie kupuję. Mam nadzieję, że to jednorazowy wybryk…;)
-
O ścianę za kolumnami się nie obawiam, ale o boczne: takich odległości jak u Ciebie nie uzyskam (szerokość pomieszczenia to 303cm) a na domiar złego H3 to wyjątkowo szerokie paczki. No cóż, może kiedyś zaryzykuję;) PS. Dzięki za szczegółowy opis! PPS. Sytuacja:
-
A jak zachowuje się bas w tym dość małym metrażu? I scena? Jakie masz odległości od ścian? Mam jedno pomieszczenie 13.2m2 ze skosem, który zabiera ok. 20% kubatury pomieszczenia, więc de facto to tak jakbym miał pokój ok. 10-11m2 bez skosu - i Heresy 3 bym tam widział. Nie wiem jednak czy nie będą za duże.
-
Racja @fp74, plyty CD “ekskluzywnieją”. Od dłuższego już czasu poluję na tę pozycję: David Liebman “Looking Farm” - jedyne wydanie na CD, ale póki co słabo to wygląda…;) Chciałbym też mieć całą dyskografię jassowej grupy “Miłość”… podobna sytuacja. A mignął mi ostatnio na Allegro Tomasz Stańko “Purple Sun”… tę mam ale płaciłem jeszcze nie tak znowu dawno 10x mniej…
-
A “Fictionary “ ma?;) Spojrzałem przed chwilą na jej ceny i przyznam, zdziwiłem się bardzo ile obecnie trzeba za nią wyłożyć (używana)… więc jak nie ma to… sam nie wiem co doradzić… choć taniej może już nie być, bo widzę, że ogólnie CD drożeją.
-
Wspaniały pianista, uwielbiany nie tylko przez nas, słuchaczy, lecz również przez swoich “kolegów zza klawiatury”: utwór “Bill Evans” otwiera poniższą, jakże piękną płytę i jest zapewne czymś w rodzaju hołdu: Billa momencie premiery płyty, czyli w 1992 roku już z nami nie było od ponad dekady więc nie mógł się pogniewać, gdy Lyle w podziękowaniach niezbyt zręcznie go pominął: “Special Thanks to Herbie Hancock, Keith Jarrett and Paul Bley for the inspiration and guidance their music has given me.” Jazzmani żyją często bardzo długo - tak zauważyłem - niestety Lyle’emu się nie udało i odszedł zdecydowanie za szybko. Co gorsza, chyba całe serce i energię zostawiał w Pat Metheny Group bo własnych autorskich płyt wydał tylko pięć, z których na oczy widziałem tylko trzy. Oceniając zaś samą płytę “Fictionary”, poza zwróceniem uwagi na świetną grę leadera, warto wspomnieć też o energetycznej sekcji rytmicznej bez której nie słuchałoby się jej tak znakomicie: o ile Marc Johnson gra swoje, nieco z boku, to Jack DeJohnette w kilku kawałkach (np. w 4, a szczególnie w 5) daje ostro czadu. Produkcji podjął się sam Pat. Miłego zasłuchania!
-
Muzyków jazzowych grupuję wg instrumentu leadera. W jednym miejscu “dęciaki”, w innym “gitary”, w jeszcze innym “klawisze”… “gary”.. “(kontra)basy”… itp. Ani lenistwo, ani nadmiar wolnego czasu - po prostu wygoda!
-
Powinien stać na tej półce, bezwzględnie:) Niedookreśloność - to ogromna siła jazzu! Nowoorleańscy grajkowie w grobie by się przekręcili gdy zobaczyli do jakiej lawiny różnorodności doprowadziło potrącenie przez nich jednego kamienia a Darwin uśmiechnąłby się na to jak bardzo jego teoria sprawdza się również w przypadku materii nieożywionej;) Nils Petter Molvær na płycie “Khmer” zrobił moim zdaniem to co nie wyszło Milesowi na “Tutu” a już w szczególności na “Doo-Bop”: zaproponowanie wartościowej i odkrywczej muzyki powstałej na bazie skojarzenia jazzu z nowymi brzmieniami i trendami.