-
Zawartość
1 269 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
-
Znając twórczość Maxa Richtera, można powiedzieć, że to cover doskonały. Muzyka brzmi niezwykle spójnie ze stylistyką, którą uprawia jako kompozytor. Niestety cover takiego dzieła, jaki by nie był, zawsze utonie w oceanie kontrowersji i sprzecznych ocen. Mi się słucha tego dość ciężko. No i pojawia się pytanie „po co to wszystko”. Do jego stylistyki bardziej pasowałby cover „Trenu Ofiarom Hiroshimy” Pendereckiego;)
-
Jeszcze dodam, że gdy byłem dzieckiem to słuchało się tylko to co można było kupić na pirackich kasetach. Niektóre płyty nie były przez piratów kradzione a tym samym trzeba było je wiele lat później kupić jako legalne wydawnictwa. O ile pamiętam „Rapsodies”, o tyle „Odes” chyba nigdy nie wyszła na pirackiej kasecie…
-
No widzisz. Tak to jest jak się pisze z pamięci bez zerkania na półkę czy… do Wikipedii…;) Oczywiście „Odes” ale i „Rapsodies” również. Te też mam na CD (cieszę się bo nie są dziś tanie). Poznałem je już jednak jako pełnoletni człowiek w moich latach dwudziestych. A to nie to samo co gdy jesteś dzieckiem i świat wydaje się taki magiczny i enigmatyczny… czarodziejski. Obie płyty nagrane jeszcze w Londynie w legendarnym studiu. Ten okres artysty lubię szczególnie. Zakończył się bodaj wraz z nagraniem „Direct”.
-
Jak Szkot ze szwajcarskim obywatelstwem. Lepiej?:)
-
Sam w domu. Niemy salon z niedostatkiem światła. Impuls przyszedł z najgłębszych zakamarków pamięci. Dlaczego właśnie dzisiaj, po tylu latach? Wahałem się tylko chwilę (z natury jestem ciekawy). Podróż do przeszłości? Nie zawsze dobrej? Podstarzałe demony - przybywajcie! Prąd wspomnień zaczął płynąć przez ciało - moja skóra je niestety dobrze przewodzi. A muzyka unieruchomiła mnie w miejscu. Tak, to jest to! Rewelacja… To dzieło się nigdy nie zestarzeje! A jaka w nim siła! Trzeba odpowiednio wybrać moment, bo gdyś słaby, ta muzyka zawładnie, sponiewiera, pozostawi w uczuciu osamotnienia, alienacji, otoczonego stadem złowrogich egzystencjalnych pytań, na które nie ma odpowiedzi. I nigdy nie będzie.
-
A po świętach nie będzie taniej? Kawę piję jak Skandynaw ale do kieszeni sięgam jak Szkot…;)
-
Ten utwór JMJ z koncertu China jest absolutnie wybitny. Pełna zgoda. W ogóle brzmienie wykreowane na koncertach w Chinach bardzo mi odpowiada: sprężyste, soczyste, lepkie. Spiral lubię, tak, w zasadzie mógłbym wymienić więcej płyt niż te powyżej. Zdecydowanie całościowo wyżej cenię Albedo 0.39 ale to właśnie na Spiral znajduje się jeden z moich ulubionych utworów artysty: To the Unknown Man, a w innym (Ballad) śpiewa, a raczej próbuje, sam Vangelis.;) Poza tym, że To the Unknown Man jest moim zdaniem naprawdę świetny, to jeszcze mam z nim osobiste wspomnienie. Jako właśnie ten 12-13 letni „bąbel” poszedłem do kuchni, w której moja mama przygotowywała obiad i spytałem się jej co to znaczy „unknown man”. Był to pierwszy rozszyfrowany przeze mnie tytuł Greka, z tych nieoczywistych (jak np. tytułowy Spiral.;) ). Blade Runner… hańba, że Vangelis nie wrócił z Oscarem… Uwielbiam tę płytę. Pominąłem bo… chyba dlatego, że tak długo… za długo (kilkanaście lat!!!) pozostawała niewydana i… dzieciństwo już minęło a z nim umiejętność chłonięcia muzyki jako fenomenu, bez rozbierania na składowe, bez włączania myślenia, porównywania, analizowania. Ale tak, obiektywnie ta płyta to arcydzieło. Mam trzypłytowy album i go bardzo cenię. Płyty Vangelisa dzielę na trzy grupy: ścieżki dźwiękowe (nieprzewidywalne), artystyczne zabawy (te lubię najbardziej), oraz typowo programową muzykę elektroniczną, jak Direct, The City, Spiral (spore fragmenty), Oceanic - te lubię odrobinę mniej.
-
Po dziecięcej fascynacji bardzo wybiórczo słuchanej twórczości Stevie Wondera, Grechuty, ABBA, the Beatles i Deep Purple oraz ówczesnych ejtisowych radiowych hitów, w wieku ok. 12-13 lat wpadłem na ponad dekadę w muzykę elektroniczną. Zacząłem, oczywiście, od JMJ i szczególnie polubiłem Equinox i Magnetic Fields. Dość szybko zdradziłem Francuza dla Greka. Vangelisa cenię do dzisiaj. Z tamtych lat został mi już tylko on i Isao Tomita. I bardzo wybiórczo Klaus Schulze. Niestety, dla Niemca jak i Tangerine Dream, nie cenię wysoko muzyki generowanej przez arpeggiatory bo jest to moim zdaniem dość łatwe i nie wymaga takich zdolności jak np. komponowanie muzyki zaawansowanej harmonicznie z przeplatającymi się liniami melodycznymi. Mniej więcej w wieku właśnie lat 12-13 wszedłem w posiadanie absolutnie unikalnego jak na tamte czasy instrumentu - Yamahy DX11, który moje zainteresowanie muzyką elektroniczną rozkręcił do niebagatelnego poziomu: spędzałem każdą chwilę przy klawiaturze i chłonąłem mistrzów. Jedynie Vangelis był poza moim zasięgiem, żaden to wstyd bo był (jest) poza zasięgiem chyba większości muzyków. Tę Yamahę kupiłem zresztą po latach ponownie, z sentymentu, taka jest dobra (chociaż DX7 lepsza). Obok Korga N1 (którego używam do dziś) i Korga M1 (którego kiedyś kupiłem zafascynowany brzmieniem Closterkeller - zresztą wpakowałem się na scenę i sam go przetestowałem gdy zespół poszedł się bawić po koncercie…;) ) - to najlepsze synthy jake dotykałem. Yamaha DX7 (nieco bardziej rozbudowana DX11) jest ulubionym instrumentem Briana Eno. W późniejszych latach Korgi cenił Vangelis. A jak Vangelis, to jakie płyty dokładnie? Kiedyś L’Apocalypse des Animaux, Heaven and Hell, Opera Sauvage, Soil Festivities. Dzisiaj dodatkowo Beaubourg, Invisible Connections, El Greco. Żaden artysta nie jest ze mną aż tak długo jak Grek. Niedużo wszak brakuje Brianowi Eno, Peterowi Gabrielowi, czy Davidowi Bowie. Soil Festivities https://tidal.com/album/1610036/u
-
-
Zaintrygowałeś mnie. I nie tylko nawiązaniem do Bowersów, choć dzięki niemu wyobrażenie o smaku kawy z tego ekspresu nabrało wyrazistości i detalu. Znam ten design i gdzieś już widziałem ten sprzęt. Lubię proste urządzenia przeznaczone do prostych czynności, którą moim zdaniem niewątpliwie jest parzenie kawy. KBG Select, czy jakiś inny model polecasz? (Mój stary Krups nie trzyma ciśnienia i chyba nie będę go już naprawiał). Gevalia, Lofbergs, ZOEGA… prawda. Kilka, kilkanaście kubków dziennie. W żyłach Skandynawów płynie kawa a nie krew…
-
KONCERTY na żywo ...
topic odpisał sonique na RoRo w Koncerty na żywo, audycje radiowe i telewizyjne
Wybierałem się na Anouara ale ostatecznie nie zdecydowałem się. W Sali Ziemii widziałem Garbarka i generalnie było dobrze ale sala pozbawiona klimatu. Zazdroszczę koncertu! -
Jeżeli chcesz posiadać muzykę a nie ją jedynie pożyczać, to możesz ją mieć albo na nośniku albo w pliku. Kosztują podobnie. Różni je sposób w jaki z nich korzystasz i potrzebne miejsce. Niektórzy nie potrafią zrezygnować z przyjemności jaką daje przesuwanie palcem po półce w poszukiwaniu odpowiedniego tytułu a potem rytuał aplikowania płyty (kasety), o posiadaniu poligrafii nie wspomnę. Dla innych jest to zbędne „muzeum”. Słowem, każdy coś dla siebie znajdzie. Ważne, że jest wybór.