Nie znosiłam JMJ gdy namiętnie słuchał go mój ojciec, teraz mam znacznie łaskawsze ucho choć faktycznie to sentyment na pierwszym miejscu. Tym niemniej trudno mi sobie wyobrazić, że współczesnych produkcji poruszających tłumy, będę kiedyś słuchać z sentymentem. Innymi słowy jakie czasy taka muzyka dla mas 😉.