Sztab PiS wybrał na starcie kampanii cztery narracje. Trzy z nich trafiły w punkt
O wyniku wyborów mogły przesądzić ostatnie dwie godziny. Tak Nawrocki wywalczył prezydenturę [ANALIZA]
Jacek Gądek
02 czerwca 2025 11:52
Karol Nawrocki wygrał i to o całe 370 tys. głosów. Model kandydata, który wybrał Jarosław Kaczyński, okazał się trafny, a Karol Nawrocki jak cyborg ustał ciężką kampanię. Prezesowi IPN sprzyjała prawicowa fala, zwłaszcza antyukraińska. Do tego obóz rządzący przejechał nie jedną, lecz trzy symboliczne zakonnice, a liderzy Konfederacji udzielili Nawrockiemu wsparcia w krytycznym momencie.
Przed wyborami w 2015 roku Adam Michnik powiedział w programie Tomasza Lisa, że Bronisław Komorowski może przegrać tylko, jeśli pijany przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży. Wkrótce okazało się, że bardzo się pomylił. Ale "zakonnica na pasach" weszła na stałe do języka komentatorów politycznych jako metafora głupiego błędu, który rujnuje obiecujące perspektywy polityka lub partii.
Sztabowcy Prawa i Sprawiedliwości twierdzą, że o przegranej Rafała Trzaskowskiego i obozu rządzącego przesądziła nie jedna, lecz trzy przejechane zakonnice.
Zakonnica pierwsza: nieudolność rządu Donalda Tuska. Rząd koalicji 15 października jest słaby, skłócony, "nie dowozi" wielu obietnic, nie potrafił nawet przeforsować ustaw, które by potem mógł zawetować Andrzej Duda. Wszystko, co zepsuł i czego nie zrealizował rząd, przyklejało się do Rafała Trzaskowskiego. Rząd Tuska jest bardzo niepopularny — wedle CBOS-u tylko 32 proc. Polaków go popiera, a aż 53 proc. jest niezadowolonych z faktu, że premierem jest Donald Tusk.
Zakonnica druga: fatalna debata w Końskich. Zorganizował ją sam sztab Rafała Trzaskowskiego przy wsparciu TVP. Kandydat Koalicji Obywatelskiej wypadł na niej fatalnie, a najdotkliwsze ciosy wymierzyli mu koalicjanci — zwłaszcza Szymon Hołownia, ale też Magdalena Biejat. Wtedy Karol Nawrocki wskoczył na falę wznoszącą.
Zakonnica trzecia: sztabowcy PiS używają tu określenia "przegrzany atak". Mają na myśli całą masę publikacji o przeszłości Karola Nawrockiego — o przejęciu kawalerki, kibolskich ustawkach, znajomościach z ludźmi ze świata przestępczego, uczestnictwie Nawrockiego w procederze sprowadzania prostytutek do Grand Hotelu. W samej końcówce kampanii premier użył nawet Jacka Murańskiego vel "Starego Murana" (pośmiewisko w środowisku freak fightów) na świadka opowiadającego oczywistą nieprawdę o Nawrockim — to już wisienka na tym torcie.
Siła narracji
Karolowi Nawrockiemu pomogła bardzo mocno prawicowa fala w społeczeństwie — antyukraińska, antyimigrancka. Pokazywały ją wyniki trzeciego i czwartego kandydata w pierwszej turze: Sławomira Mentzena (14,8 proc.) i Grzegorza Brauna (6,3 proc.). W dogrywce Karol Nawrocki przejął ich elektorat i to w przytłaczający sposób. Wyborcy Mentzena w 88,1 proc. głosowali na Nawrockiego, a Brauna w 92,5 proc.
Sztabowcy PiS już na starcie kampanii pół roku temu obrali kilka linii narracyjnych. Miały nimi być: sklejenie Trzaskowskiego z rządem i Donaldem Tuskiem, wykorzystanie coraz silniejszej emocji antyukraińskiej, przedstawianie Trzaskowskiego jako farbowanego lewicowca z elity i drożyzna.
Ten ostatni element okazał się niezbyt dobry, co w samym PiS przyznają. Jednak pierwsze trzy utrafiły w punkt.
Jarosław Kaczyński miał rację wybierając kandydata PiS spoza PiS
Model kandydata, na który zdecydował się pół roku temu Jarosław Kaczyński, okazał się być trafny: kandydat spoza partii, nieobciążony 8 latami rządów PiS, człowiek twardej prawicy bliski Konfederacji. A do tego jeszcze Nawrocki jest bardzo antyukraiński — sam z siebie, ale nie jako kreacja sztabu.
— W Platformie liczyli, że te wybory będą referendum nad 8 latami rządów PiS. Dzięki temu, że Nawrocki jest spoza PiS i nawet krytykował rządy PiS, był do zaakceptowania przez wyborców Mentzena i Brauna. Żaden z polityków PiS nie byłby aż tak wiarygodny — mówi sztabowiec PiS.
Budowanie przekazu o froncie polityczno-medialnym
Skuteczne okazało się przekonywanie przez Nowogrodzką, że oto cały konglomerat polityczno-medialny obozu władzy chce zniszczyć ich kandydata. W czasie kampanii sztabowcy PiS zacierali ręce, gdy w wywiadzie dla TVN24 premier Donald Tusk zapowiedział, że będą kolejne publikacje o szemranej przeszłości Karola Nawrockiego. Przez to mogli mówić, że premier i media to jedna drużyna i odbierali wiarygodność mediom.
W samym PiS dziwiono się temu, że mimo kolejnych publikacji — o przejętym mieszkaniu, o Grand Hotelu, o ustawkach, o znajomościach wśród gangsterów — Karol Nawrocki cały czas był w stanie ustać.
— Nawet nas to dziwiło, że jego w ogóle to nie ruszało — mówi sztabowiec. Nawrocki mimo wszystko emanował siłą. Czasem wydawało się, że aż do przesady, ale sztabowcy PiS przekonują, że elektorat prawicowy chciał widzieć siłę. A już zwłaszcza młodzi wyborcy Sławomira Mentzena. Nawrocki był uderzająco potulny tylko wobec Mentzena. Chciał pozyskać jego wyborców z pierwszej tury i to zrobił. Udało mu się też z wyborcami Grzegorza Brauna.
Wparcie Konfederacji w krytycznym momencie
Jak mówią sztabowcy PiS, był w dniu wyborów moment, w którym byli przekonani, że głosowanie idzie na remis i ważny będzie każdy głos. Wtedy w PiS poszedł nakaz, by politycy PiS gremialnie apelowali w mediach społecznościowych, aby wziąć udział w wyborach. Sam Jarosław Kaczyński o 17:37 wezwał: "Ostatnie godziny głosowania, które zdecyduje o przyszłości naszej Ojczyzny. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, to koniecznie idź i zagłosuj! Tylko tak możemy wspólnie budować dobrą przyszłość Polski. To jest ten moment!".
Bardzo ważne było to, że również Mentzen i Bosak namawiali swoich wyborców do pójścia na głosowanie (w PiS słychać, że prosili konfederatów o takie apele, ale w Konfederacji zaprzeczają). To miało w ostatniej godzinie czy dwóch napędzić Nawrockiemu wyborców. Liderom Konfederacji autentycznie zależało na wygranej Nawrockiego, bo to otwiera drzwi do wspólnej władzy PiS i Konfederacji w 2027 roku.
https://www.newsweek.pl/polska/polityka/trzy-przejechane-zakonnice-i-przemyslana-strategia-tak-karol-nawrocki-wygral-wybory/cws2bsp
Niekoniecznie. Ja już jestem tak stary, że języki wrogów trzeba było znać.