Cześć, na chwilkę się wtrącę do dyskusji. NIe będę rozwodził się akurat na temat kabli zasilających albo bezpieczników, tylko kabli głośnikowych, bo takie też testowałem. Jako totalny świeżak w kwestii kabli i pół świeżak w kwestii ogólnie audio dołożę swoje 3 grosze i opinię. Wczoraj przy okazji testów mojego Hegla razem ze starymi kolumnami Technicsa kolegi zaplanowałem jeszcze test kabli głośnikowych. Wypożyczone zostały Tellurium Q Black II. Obaj w swoich systemach mamy kable Kruger Matz, ładne tanie kabelki z bananami. Ogólnie i ja i moi znajomi raczej jesteśmy po stronie kablosceptyków. Zrobiliśmy szybki, amatorski test AB. Ja miałem zasłonięte oczy, kolega przepinał kabelki i przetestowane były akurat 2 utwory. Oba utwory trafiłem ze zgodną opinią pozostałych osób na temat zmian w brzmieniu. Tak, wiem, to nie to samo co ABX, mała próbka itp itd. Na ten moment mój wniosek jest taki, że prawda jest po środku. Jestem w stanie uwierzyć osobom, które nie słyszą kabli, bo system musi mieć już jakiś tam poziom. Wydaje mi się, że przypadku jakiegoś zestawu do 3-4k nie ma raczej sensu zastanawiać się nad kablami. Jestem w stanie uwierzyć recenzentom, że słyszą "duże" zmiany, jednak o tym też już się przekonałem, że bardzo wyolbrzymiają różnice w brzmieniu testowanych rzeczy, natomiast ogólnie charakter zmian się pokrywał. Po prostu są one wyolbrzymione przez osoby z branży. Dla mnie prawda jest po środku. Zmiany są, nie mam pojęcia co na nie wpływa, ale są. Szybko jeszcze wczoraj wpiąłem kabelki pod wieczór do mojego systemu i ponownie, zmiany są. Nie są to diametralne różnice, ale określiłbym to jako taki finalny szlif.