kędzior,zgoda. Tylko kontekst wypowiedzi był inny. Nie chodzi o to,że w jazzie nie ma dobrego grania. Chodzi o to,że nie ma dobrego grania w muzyce tzw.popularnej,a kiedyś,gdy jazz w jakimś stopniu zaliczał się do nurtu popularnego,automatycznie podnosił jego poziom. Andrzej Zaucha był zarazem wokalistą popularnym jak i jazzowym,śpiewającym świetne piosenki do znakomitych,doskonale zaaranżowanych melodii. Dziś ludzie o dużej popularności śpiewają często do jakiegoś lichego rytmicznego podkładu, nie siląc się na ambitną muzykę. Często też wykonują covery. Po co im zespół,dobry kompozytor czy aranżer - trzeba by się dzielić zarobkiem. Dobrze,że wymieniłeś nazwiska czołowych polskich jazzmanów.
W porzadku, widac, zle zrozumialem kontekst. Wazne, ze wszyscy wiemy o co chodzi. Jest to wiec kwestia zmiany tego co keidys bylo nazywane muzyka popularna, a co za tym idzie, promocją ,,papki" A co do Namyslowskiego... na szczescie nie piłem kawy. Muzyka przednia, jakby troche nawiazywal do swoich klasycznych nagrań