-
Ostatnie posty
-
Oczywiscie, ze jest to wyolbrzymianie, to nie operacja na otwartym sercu. Niemniej mam wrazenie, że przynajmniej część forum powaznie do tego podchodzi. Wyczuwa się pewien nacisk :). Nie pomierzyleś wiec masz do dupy. Nie umniejszajac nikomu, to trochę w zyciu slyszalem systemow i muzyki na zywo. Uczestniczę przy roznych wydazeniahz od wielu lat i trochę dziwnie to brzmi w moich uszach jak ktoś mi mowi (a wiem czym się zajmuje) jak mam sluchać i że bez specjalisy od subow, akustyki to napewno mam do luftu. Gdzieś to hobby zaczyna isć w kierunku w ktorym ludzie się gubią. Powtorzę jeszcze raz. Najlepsze systemy jakie slyszalem byly skladane z mozolem na beznadziejnych lampach, klA, akustyka zrobioną amatorsko. Ale zawsze były to systemy starych wyjadaczy.
-
LS3/5a miałem kilka lat. Dwa modele. Wtedy liznąłem tzw poezji śpiewanej. Piwnicy pod Baranami, Magdy Umer, Pod Budą, Krzysztoń, chansons, żeglarskiej, obozowej. W pomieszczeniu 10 mtr kw, choć i w 100 kwadratowych będzie świetne, jeśli trójkąt odpowiedni i taka muzyka ulubiona.
-
@S!N!@audiowit to co usłyszałem w zupełności mi wystarczy. Sprzęt pro nie jest dla mnie. @audiowitnie mów mi, że każdy album powstał dokładnie tak jak chciał realizator, bo to niemożliwe. Weźmy pierwsze albumy Maanamu, które lubię choć brzmią tragicznie. Powstały w peerelowskiej biedzie, gdy taśmy studyjne były nagrywane i kasowane na okrągło, dopóki nie rozpadły się w rękach. Sprzęt w ówczesnych polskich studiach nagraniowych też nie powalał. Więc jakość tych nagrań moim zdaniem nie jest efektem zamierzonym przez realizatorów. Skoczmy za ocean. W podobnym czasie powstawały studyjne albumy Toto, które w powszechnej opinii też nie grzeszą realizacyjną urodą. A w amerykańskich studiach z których korzystało jakby nie patrzeć komercyjne Toto biedą nie wiało. Tu zamysł by coś co miało się sprzedawać okrasić taką dyskusyjną jakością też kłóci mi się z ideą zarabiania pieniędzy. I na koniec coś o zamierzonym garażowym graniu. Album Meller Gołyźniak Duda "Breaking Habits" jest dla mnie przykładem takiego udanego zamierzenia realizatora. Niestety są też albumy na których być może realizator chciał osiągnąć podobny efekt, a wyszedł nieczytelny zlepek, który trudno zdzierżyć. Patrz "Pierwsze wyjście z mroku" Comy. Za to późniejszy album Comy "Metal ballads vol.1" jest dowodem na to, że można nagrać ich porządnie, nie tracąc nic z drapieżności ich brzmienia.
-
-
-
Ostatnio poruszane tematy