
Przemek J
Uczestnik-
Zawartość
61 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Przemek J
-
Cześć, Będę wdzięczny za sugestie odnośnie wyboru słuchawek: wymagania - w miarę możliwości neutralne, w sensie: bez przesadzonego basu i kłujących w uszy sybilantów (Ultrasone raczej odpadają ;p ) raczej cieplejszy wokal (ale jednak pozostający w ramach szeroko pojętej neutralności) ogólnie coś poziom wyżej od AKG k550. budżet - ok 2 tys, ale jeśli coś będzie super to może jeszcze +500 do jakiej muzyki - raczej uniwersalne w tym zakresie, bo spektrum duże, od elektroniki i mainstreamu przez Jazz po klasykę, jednak bez szaleństw jeśli chodzi o oddanie dźwięku instrumentów smyczkowych - bardziej zależy mi na tym, zeby artyści jak Bjork czy Freddie M nie kłuli uszu sybilantami. Fajnie jakby fortepian brzmiał jak fortepian a nie małe pianinko i żeby instrumenty w orkiestrze nie zlewały się w jedną kupę : ) źródło: pliki aiff, ripy cd, stream wysokiej jakości, troche mp3 Cambridge Audio dacmagic xs, Dragonfly red, (Odac+O2 w drodze) Głośno raczej nie słucham, więc jak dla mnie dragonfly spokojnie dawał rade z 300ohm owymi słuchawakmi. Doświadczenia: - Sennheiser HD 380 - tu raczej wykorzystanie do okazjonalnej edycji wideo, do muzyki zbyt płaskie i bez wyrazu jak dla mnie - AKG K550 - tu już jest całkiem fajnie - bas w normie szczególnie z Dragonfly RED, klarowność ok, ale brakuje mi w nich przestrzeni (niestety, otwarte słuchawki nie wchodzą obecnie w grę). Z CA dacmagic xs zyskują w basie, może troche kosztem kontroli a wysokie tony jeszcze ok i nie kłują uszu, ale za to wokale nie do końca mi leżą z tym źródłem - dragon fly gra znacznie cieplej, przyjemniej i bardziej "do głowy" w tym zakresie, jednak może trochę za bardzo przytępiona góra wychodzi z tym zestawem, ale ogólnie chyba wolę dragonfly red od dacmagic xs, może z wyjątkiem słuchania Jazzu bez wokalu, ale to tez zależy od utworu. miałem okazję na szybko zapoznać się z takimi modelami jak: Shure SRH 1540 - wydawały się całkiem ok zarówno z dragonfly jak i dacmagic xs, ale warunki odsłuchowe miałem kiepskie więc mogę tylko powiedzieć, że jest szansa, ze to dobry kierunek, ale będę wdzięczny za alternatywne propozycje Beyerdynamic T70 (250) - z dragonfly red trochę za mało basu i trochę za dużo ostrej góry. O czym wstepnie myslałem, a nie udało się jeszcze przetestować: W necie sa dobre opinie o Oppo PM-3, jednak relacje ustne od różnych sprzedawców nie są już tak zachwycające (w sensie: za drogie jak na to co oferują, firma od telefonów i ogólnie naciąganie klienta, więc wolałbym się podeprzeć opinią kogoś kto rzeczywiście miał okazję dłużej posłuchać tego ustrojstwa) Beyerdynamic DT1770 - troche ponad budżet, ale ludzie u których testowałem T70 zachwalali. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie, czego szukać, na co zwrócić uwagę - i jeszcze jedno pytanie - czy w tym budżecie szukać czegoś uniwersalnego, czy raczej rozbić to na 2 i kupić różne modele do różnych rodzajów muzyki? Czyli np klasyka - rozdzielczość i scena vs ciepły wokal i brak syczących sybilantów - podział przykładowy, nie mówie że te rzeczy się wykluczają - nie muszą być też tak zestawione w docelowym sprzęcie. Czy może jednak iść w coś w rodzaju moddingu Fostex-ów T40RP?
-
"dobre brzmienie" to bardzo względne pojęcie. Z pewnością będzie lepszy niż głośniki wbudowane w laptopa lub tablet. Czy warto? To zależy czego oczekujesz. Jeśli głównie chodzi o funkcję "przenoszenia" to ok Osobiście wolę mini jambox jawbone, bo jest mniejszy, ładniejszy i nie ma podbitego basu. Ale spełnia funkcję lepszego głośnika do laptopa/telefonu oraz kuchenno-piknikowego radyjka i do tego te urzadzenia się nadają. Jesli chcesz słuchać muzyki to raczej poszukałbym jakichś słuchawki w tej cenie...
-
Myślę, że najlepszym sposobem na rozwiązanie tego problemu będzie pożyczenie krótkiego inteconnectu analogowego o takich samych parametrach jakie masz obecnie w tych 10m i sprawdzenie, czy słyszysz różnicę i jeśli tak to czy jest ona dla Ciebie jeszcze akceptowalna. Jakaś strata z pewnością będzie przy 10m vs 1m, chociaż u mnie różnice sa bardzo minimalne (przy CambridgeAudio DAC magic XS i reszcie sprzętu używanego klasy "do 1500 pln"), przy czym nawet długi kabel z DACiem tej klasy co dragonfly jest wg mnie lepszy niż np system AirPlay. Oczywiście dużo zależy od samych plików oraz od tego, czego słuchasz. Zakładam, że nie są to pliki mp3 W kwestii długiego kabla usb może lepiej zapytać w dziale PCaudio?
-
Nie wiem, czy głośniki jawbone sa teraz dostepne od ręki do posłuchania - trzeba by popytać. Ale jeśli porwónywałaś różne głośniki i to panasonic spełnia Twoje oczekiwania co do dzwięku to chyba nie ma co wymyślać. Pod względem jakości samego dzwięku to dramatycznej poprawy w tym przedziale cenowym raczej nie będzie. Z kolei moim zdaniem nie warto więcej inwestować w takie rozwiązania - miałem duży głosnik bose soundlink air i uważam że był to najgorszy zakup audio jaki kiedykolwiek zrobiłem - a brzmiał ogólnie lepiej niż jawbone czy jakikolwiek inny mniejszy głosnik bluetooth (nie licząc basu, którego bose miał zdecydowanie za dużo jak na moje ucho, no i faktu, że miał być przenośny, ale przez to, że był jednak dość duzy to i tak cały czas stał w domu w jednym miejscu... wobec tego równie dobrze mogłem kupić zestaw stereo, co tez niedawno zrobiłem, z pomocą forumowiczów ). Jeśli koniecznie ma być głośnik to weź ten, którego brzmienie najbardziej Tobie odpowiada. Dużo zalezy od tego, jaką funkcję ma spełniać. Jeśli ma po prostu być głośniejszy niż laptop/telefon to takie zadanie spełni pewnie każdy taki głośnik w podanej cenie. Jeśli ma ładnie wyglądać to weź ten który Ci się nabardziej podoba. Jeśli ma być "do oglądania filmów" to upewnij się że działa ok z Twoim obecnym sprzętem, a jesli ma służyć jako dzwięk w podróży czy też "na wakacje" to zobacz jakie ma mozliwości ładownaia oraz ile wytrzymuje bateria i czy rzeczywiśćie będzie Ci się chciało go nosić. Jeśli natomiast ma służyć jako główne źródło muzyki - do słuchania - to rozważyłbym jednak słuchawki
-
Akurat temat głośniczków bezprzewodowych już przerabiałem (niestety) w końcu stanęło na różowym jawbone mini jambox (tzn żona wybrała). Mają duży wybór kolorów - każdy kolor to troche inny geometryczny design - jeśli ktoś lubi takie wzornictwo to moim zdaniem najłądniejsza propozycja na rynku. Tylko kupowałem jeszcze jak dolar był tańszy, teraz może troche wyjść ponad budżet. https://jawbone.com/speakers/minijambox Moim zdaniem jawbone mini jambox ma najbardziej neutralny dzwięk (jeśli w ogóle można mówić o neutralności przy takich rozwiązaniach) z tych wszystkich wynalazków o małych rozmiarach i gra w miare równo niezależnie od poziomu głośności. Moim zdaniem największa wada tych wszystkich głośników jest to, że zmiana poziomu głośności powoduje znaczną zmianę charakterystyki dzwięku, czyli np przy cichszym słuchaniu basy są mocno uwydatnione, przy czym jednocześnie mocno zniekształcone) - efekt ten przy jawbone mini jest sprowadzony do akceptowalnego dla mnie poziomu. Jawbone mini ma też stosunkowo mało "basu" i po bluetooth gra ciszej do konkurencji (imprezki tym nie zagrasz) - ale dla mnie to akurat są zalety w tego typu sprzęcie, bo praktycznie nie słychać zniekształceń objawiających się syczeniem/pierdzeniem głośnika przy max głośności. Natomiast, zdecydowanie lepszy (i głośniejszy) dzwięk można uzyskać przez podłączneie telefonu kabelkiem do wejścia aux in - jeśli masz starszego iPhone'a to polecam np kabelek FiiO L3 lub L11. Jeśli komuś nadal byłoby za cicho to dobrym rozwiązaniem jest postawienie głośnika przy pustej ścianie, albo najleipej w rogu pomieszczenia na wysokości uszu
-
Telenoweli ciąg dalszy: Osoby bardziej doświadczone być może uznają poniższe spostrzeżenia za nader oczywiste - o czym uczciwie uprzedzam (jeszcze kilka postów i zlece nagranie czołówki do jakiejś piosenki Rysia R.) Poprosiłem kilka innych osób o posłuchanie różnych kombinacji sprzętu i każdy potwierdził, że różnice są zauważalne, jednak każdy inaczej odbierał słuchaną muzykę. Żeby trochę skomplikować sytuację, dodałem jeszcze jedną kombinację sprzętu, a mianowicie DacMAgic podłączony do wejścia aux RCA yamahy osoba A stwierdziła, że sama yamaha gra dość "sztucznie", wskazując na połączenie DacMagic+Yamaha jako ogólnie najlepsze z opisywanych, czy też najbardziej uniwersalne, z wyjątkiem uworów w których główną rolę odgrywa wokal. Wrażenia pod względem roku nagrania utworów podobne do moich, czyli nowsze nagrania - sama yamaha - starsze DacMagic+NAD. Osoba B z kolei stwierdziła, że DacMagic+Yamaha brzmi sztucznie i płasko natomiast sama Yamaha daje ładnie zauważalną głębię. Z mojej strony mogę powiedzieć, że osoba A lubi chodzić jako odbiorca na koncerty, przy czym kiedyś grywała na pianinie, natomiast osoba B sama regularnie gra na instrumentach (smyczkowych) - czy i w jaki sposób wpływa to na postrzeganie naturalności dzwięku mogę się tylko domyślać. Ja nie gram na żadnym instrumencie na dużych koncertach też nieczęsto bywam, ale jakaś mała "jam session" - jak najbardziej. Przy kilku odsłuchach miałem wrecz diametralnie inne postrzeganie jakości dzwięku tak od osoby A jak i B (to co dla mnie było szeroką sceną dla B było spłaszczeniem, natomiast to co dla A było sztucznym dzwiękiem dla mnie było po prostu nie-ocieplone i bardziej analityczne - względem odbioru muzyki poważnej na tych zestawach każdy z nas miał inne, powiedizałbym nawet że skrajnie różne preferencje... Co ciekawe, osoba B stwirdziła, że pianino/fortepian brzmi naturalniej z wyjścia sluchawkowego latopa niż przez DacMagic. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale za to zgodziłbym się z tym, ze jest bardziej "wysunięte" do przodu. Na uwagę, że z laptopa brzmi "jak z pudełka" usłyszałem kontrargument, że pianino przecież jest pudełkiem i właśnie tak brzmi . Od razu nasuneła się też myśl, że DacMagic wprowadza pewien dystans między słuchaczem a muzyką i zachowując przy tym neutralność. Yamaha gra bardziej "intymnie" - aczkolwiek - wg mnie bardziej "klinicznie", uwypuklajac przy tym zupełnie inne rzeczy niż DacMagic (podobnie miałem przy porównaniu przez słuchawki) Bardzo ciekawe jest to, że w innym pomieszczeniu przy innej sesji odsłuchowej gdzie porównywanymi głośnikami były tylko B&W a testowanyn sprzętem Yamaha vs DacMagic+NAD310 aż takich różnic czy podzielonych zdań na temat budowy sceny nie obserwowaliśmy... Osoba C powiedziała natomiast, że jest ok i że w zasadzie da się to wszystko wyrównać korektorem jak komuś coś przeszkadza Wszyscy natomiast są zgodni co do tego, że słychać różnicę w jakości dzwięku w zalezności od sposobu przekazywania sygnału do wzmacniacza - od najczystszego do lekko przygaszonego: (różnie jest to określane - chyba najczęściej jako "więcej/mniej powietrza" między dzwiękami). Moim zdaniem nie wpływa to jednak aż tak bardzo na charakterystykę budowania, czy też prezentację sceny (byłby ciekaw jakie są Wasze odczucia w tej kwestii) 1. CD /stick usb/iPOD połączony kablem usb do yamaha 2. krótki interconnect z DACMAGIC (NAD/YAMAHA) (tutaj nie tyle jest mniej powietrza co jest odrobinę ciszej) 3. długi (10metrów) interconnect z DacMagic (NAD/YAMAHA) (pdobnie - trochę ciszej niż poprzednio) 4. Airplay Żeby oddać skalę zjawiska, mogę powiedzieć, że powyższe różnice wydają się jednak znacznie mniejsze niż różnice między tym samym ripem do AIFF/FLAC a wersją tego samego pliku w MP3, niezaleznie od sposobu przesyłania sygnału. Jeśli więc ktoś nie słyszy różnicy miedzy mp3 a plikami AIFF/WAV/FLAC/ALAC to różnicy między powyższymi metodami przesyłu sygnału raczej też nie usłyszy Wszyscy również zgodnie stwierdziliśmy, że z ELAC-ami NAD ma problemy z kontrolą basu. Z B&W również, ale mniejsze. Z ELAC-ami Yamaha też sobie nie radzi w niskich rejestrach, jednak w nieco innym zakresie niż NAD, aczkolwiek dużo zalezy od nagrania. Czasem jeden i drugi sprzęt miał bumiący bas, czasem tylko NAD, czasem Yamaha - co moim zdaniem wskazywałoby na problemy pokoju (dodam, że jako jedyny słyszałem te kolumny w innym pomieszczeniu i tam probelmów z basem nie przypominam sobie). Ponadto NAD ma trochę "niewygładzoną" górę w stosunku do Yamahy Dzisiejsze odsłuchy tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że już na poziomie "początkującym" bardzo dużo zależy od preferencji słuchającego i jego odsłuchowych nawyków - są pewne rzeczy które można by traktować jako niezależne od uśrednionego słuchacza (np straty jakości i szczegółowości ze względu na kompresję plików, sposób przesyłania sygnału ze źródła ) jednak zdecydowanie większe znaczenie mają kwestie bardziej subiektywne, czy też nie dające się kwalifikowac jako lepsze/gorsze ale po prostu "inne" - inaczej prezentujące muzykę - a kluczowe dla odczucia jakie wywołuje w słuchaczu brzmienie danego sprzętu - czy tez najprościej mówiac - czy dany sprzęt produkuje dziwięk który się komuś podoba czy nie.
-
Małe uzupełnienie - ze względu na to, że Yamaha ma wyjście słuchawkowe a DacMagicXS jest w zasadzie reklamowany jako wzmacniacz słuchawkowy, pokusiłem się o małe porównanie na tych samych utworach. Słuchawki: Sennheiser HD 380 PRO Yamaha crx-n5600D: Airplay/Usb/cd Cambridge Audio DacMAgicXS: Usb pierwsze co rzuca się w uczy to bardzo wysoki poziom szumu na wyjsciu słuchawkowym we wzmacniaczu Yamaha. nie mierzyłem, ale przy bardzo niskich poziomach głośności jest to irytujące. Klarowność dzwięku zdecydowanie na plus dla DacMagic, poziom szumu jest tutaj - dla mnie - praktycznie niesłyszalny (np przy kocercie na wiolonczele i orkiestre Lutosławksiego włączam play - i po chwili po prostu zaczyna grać muzyka. Przy tym samym utworze na wyjściu słuchawkowym w sprzecie Yamaha muzyka ledwo przebija się przez szum, który słychać już w momencie wpięcia słuchawek do gniazda mini jack... Jeśli jednak jakimś cudem pominąć szum to muzyka nadal nosi cechy tej słyszanej na duzych głosnikach - dotyczy to przede wszystkim wysunięcia wokalu znacznie przed tło oraz budowania sceny - jej szerokości i głębi. Separacja poszczególnych instrumentów bardzo cierpi zapewne ze względu na szum, jednak ich lokalizacja przypomina tą słyszaną na dużych głośnikach. Podobnie w DacMagic - cechy sceny i eksponowania pewnych instrumentów podobnie jak przy odsłuchu przez NAD-a. Wydaje się więc, że można tu mówić o graniu DAC'ów bardziej niż wzmacniaczy. Podobnie jest z wysokimi tonami - tutaj jednak sam DacMagic lepiej moim zdaniem radzi sobie z sybilantami niż Yamaha na wyjścou słuchawkowym (różnica jest minimalna, ale jednak - powiedziałbym, że podobnie jak w przypadku różnicy na ELAC-ach, z tym, że tutaj Yamaha minimalnie bardziej syczy) Z basem sytuacja również jest odwrotna - w DacMagicXS jest lepiej kontrolowany, precyzyjniejszy i moim zdaniem przyjemniejszy w odbiorze (przy czym nie jest go mało - ale uprzedzam, że co do ilości basu mam dość specyficzne podejście - czytałem recenzje sluchawek HD 380, wg których nie ma w nich w ogóle basu - a dla mnie jest go nawet dośc dużo). Na podstawie powyższych spostrzeżeń skłaniałbym sie ku twierdzeniu, że główną przypadłością NADa 310 przy odsłuchu kolumn w rozpatrywanym tu zakresie cenowym jest, w moim odczuciu, kontrola basu, czy raczej: relatywne probelmy z kontrolą basu. Reszta pasma wydaje się być stosunkowo neutralna jak na ten przedział cenowy i bardzo uzależniona od źródła dzwięku (i oczywiście kolumn.)
-
Zrobiłem dziś ciekawe porównanie (podobne do już opisywanego w pierwszych postach, jednak tym razem NAD pracował z Cambridge Audio DacMagicXS), więc w ramach odpoczynku od bezdusznych tabelek, wyliczeń i pomiarów - dla odmiany - kolejne wrażenia z odsluchu: kolumny ELAC ELR 115 oraz B&W 686 s2 testowane zestawy: 1. DacMagicXS + NAD 310 - pliki aiff, ripy z cd, po kablu 2. Yamaha CRX-n560D - te same pliki, AirPlay przyznam, że zaskoczyło mnie to jak dobrze wypadł NAD w tym porównaniu. Taki zestaw moim zdaniem nie powoduje już zauważalnej różnicy klas w otrzymywanym dzwięku, a wybór zalezy od preferencji brzmieniowych i wymaganych połączeniach (tu yamaha bezsprzecznie wygrywa) - tak czy inaczej, mogę jeszcze raz śmiało powiedzieć, że DacmagicXS tchnął życie w poczciwego NADa (drugi słuchający również stwierdził, że zestaw DacMagicXS+nad310 brzmi zauważalnie przyjemniej niż dzisiejsze konstrukcje nada o - powiedzmy - podobnej klasie). ale do rzeczy: B&W zestaw yamahy + B&W to bardzo dobre, moim zdaniem uniwersalne połączenie. Bas bardzo dobrze kontrolowany, bardzo dokładna ale nie kłująca w uszy góra (można powiedzieć, że łagodna ale bardzo szczegółowa) i wysunięte do przodu wokale (ale tak w sam raz). Kolumny brzmią na zdecydowanie większe niż są NAD z tymi samymi kolumnami brzmi mniej analitycznie (mniejsza separacja, szczegóły słychać, ale nie wybijają się tak mocno) i ma mniej kontrolowany bas - wokal też trochę bardziej wycofany, ale dla mnie było to jak najbardziej ok. Aha - teraz, przy dobrym sygnale ze źródła NAD nie miał najmniejszych problemów z napędzaniem tych B&W ELAC: Yamaha z ELAC-ami zachowywała się również świetnie. Wokal był jeszcze bardziej wysunięty do przodu i bardzo mocno skupiony w jendym miejscu, czy też wyizolowany w stosunku do reszty szerokiej sceny. Wysokie tony ostrzejsze w stosunku do B&W, ale dla mnie jeszcze w normie. Basu oczywiście było tu znacznie więcej niż przy B&W wydaje mi się, że z B&W jest szybszy, ale z Elacami niżej schodzi - dużo zalezy od utworu). ELAC-i oczywiście dawały jakby pełniejsze/szersze brzmienie. Mogę teraz powiedzieć, że bardzo podoba mi się to jak brzmią wysokie tony na B&W - jeśli większe kolumny tego producenta utrzymują podobną charakterystykę to już wiem w którym kierunku chciałbym iść w brzmienu wysokich tonów) - czy dobrze myśle, że to są te różnice w brzmienu Niemieckim i Angielskim? NAD+DacMagicXS z Elacami w porównaniu z Yamahą zachowywał się różnie. Z jednej strony różnice w basie były tu zdecydowanie większe niż przy odsłuchu B&W - i kontrola najniższych częstości u Yamahy była bardziej widoczna. (aczkolwiek, dokładną różnicę pewnie usłyszę dopiero po opanowaniu akustyki pokoju) Z drugiej strony utwory z klasyki Rocka i podobnych - np Queen, David Bowie, Roxy Music zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu w zestawie NAD+DacMagicXS. Przy nowszych nagraniach, szczególnie z dużą ilością elektroniki, raczej preferowałem brzmienie Yamahy - chyba głównie przez bas. Wokal, podobnie jak poprzednio - NAD+dacmagic mniej wysunięty, ale jednak zauważalnie i dla mnie wystarczająco odseparowany od tła. U Yamahy chwilami to wysunięcie mi nawet przeszkadzało, ale wiadomo - kwestia preferencji. No i tutaj również większa separacja Yamahy była szczególnie widoczna, aczkolwiek mam wrażenie, że sama szczegółowośc była na podobnym poziomie, tylko NAD+DacMagic nie wywalały tych szczegółów na wierzch - dzwięk był bardziej zwarty w jedną całość. Analitycznośc Yamahy ładnie isę za to prezentowała w muzyce koncertowej - przy dużej liczbie instrumentów - nie to, że NAD brzmiał źle, ale jeśli ktoś słucha tylko lub głównie - muzyki poważnej - to Yamaha byłaby zdecydowanie trafniejszym wyborem moim zdaniem. Z kolei przy utworach bardziej mainstreamowych - dużo zależy od konkretnego nagrania, nawet podczas słuchania różnych albumów tego samego wykonawcy - np "Ultra" Depeche Mode fajniej brzmiała z NADem wg mnie, ale już Exciter który jest bardziej elektroniczny (może nie bardziej, lecz jednak ma inny charakter) bardziej mi przypadł do gustu przy odsłuchu ze sprzetu Yamaha. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że kilka odsłuchanych utworów z serii "mastered for iTunes" brzmiało zaskakująco wręcz podobnie na obu sprzętach. Nie wiem, na ile jest to kwestia stratnego formatu a na ile "mastered for iTunes", ale raczej obstawiałbym to drugie, bo różnice przy odtwarzaniu plików mp3 było słychać na podobnym poziomie. Dla wyjaśnienia: mówię tu o tym, że zmiana formatu nie powodowała zmniejszenia wpływu poszczególnych sprzętów na odbiór muzyki, czy też nie "zamydlała" ich charakteru, jak to miało miejsce w przypadku plików masterowanych specjalnie pod iTunes. Różnice miedzy plikami Aiff a mp3 320 kbps są wyraźnie słyszalne w normalnej muzyce. Wysokie tony: tutaj różnice sa minimalne, ale jednak zauważalne: yamaha ma jednak trochę łagodniejsze ich "zakończenie". jeśli miałbym to przedstawić w skali od łagodnych do ostrzejszych, to sprawa wygladała by tak: łagodne --> Yamaha+B&W ----> NAD+DacMagic+B&W ------------> Yamaha + ELAC -> NAD+DacMagic+ELAC --> ostrzejsze. przy czym ostrzejsze ciągle jeszcze mieszczą się w granicy akceptowalności dla mnie (zestaw NAD+DacMagic+ELAC uszczypnie czasem jakimiś sybilantami, ale nie przeszkadza to w odbiorze, Yamaha z Elacami szczypie w tych samych miejscach, ale odrobinę mniej ) Podsumowanie: Biorąc pod uwagę fakt, że porównujemy zestawy, z których jeden obecnie kosztuje 2x tyle co drugi (Yamaha+B&W za 3100 pln; za NAD+Dac+Elac dałem łacznie 1550) to jestem bardzo zadowolony z NADA. Na tą Yamahę była promocja świąteczna i chodziła za 2500 pln - może będzie po raz kolejny :Ddla kogoś kto potrzebuje dużo wejść cyfrowych, Airplay, CD, radio i inne bajery - przy tej cenie wydaje się to bardzo ciekawa propozycje Co do kolumn: chyba jednak wolę ELAC ELR 115 od tych B&W 686 s2, ale myślę, że w mniejszym pokoju B&W zagrałyby zdecydowanie lepiej (spodziewam się, że przy większych B&W wolałbym z kolei brzmienie dużych B&W od Elaców, ale jeśli brać pod uwagę cenę to Elaci były bardzo korzystnym wyborem.
-
Podepnę się pod temat, bo sam jestem ciekawy bardziej technicznych wyjaśnień. Z tego co wiem, to audirvana wczytuje cały plik muzyczny do ramu w "jendym kawałku" i dopiero potem go wysyła gdzie trzeba, czyli w tym przypadku po usb (?) do DAC-a. Efekt jest taki, jakbyś mial pliki na komputerze. Dysk podpięty pod router (nie wiem jaki system plików) może powodowac różne efekty związane z transmisją danych przez wi-fi lub po długim kablu jeśli to router zawiaduje wysyłaniem plików - może też sam router nie do końca radzi sobie z plikami ? Ostatanio tez czytałem o efektach re-samplingu - nie wiem, czy SM6 re-sampluje pliki, a jesli tak, to do jakiej wartości oraz jak się ma to do odtwarzania ich przed audirvanę - ale z tego co widziałem to re-sampling w zaleznosci od użytego algorytmu może powodować podniesienie (lub obniżenie, ) poziomu szumu (noisefloor) oraz dziwne efekty w częstościach harmonicznych konkretnych utworów (jeśli słaby algorytm - przy czym słaby może tu również oznaczać "wymagający mało mocy obliczeniowej"). Trudny temat - dużo nieintuicyjnych efektów związanych ze skomplikowanymi obliczeniami matematycznymi może zmień router i zobacz, czy efekt będzie inny?
-
Faktycznie - jak teraz czytam nasze posty to mogłem źle zrozumieć kwestie wspomnianej "postawy". I tu też muszę w zasadzie przyznać rację, bo sensownych źródeł informacji na ten temat znalazłem bardzo niewiele. Stąd też moje niezmienne uznanie dla doświadczenia w osłuchaniu ze sprzętem. Jednak w elektronice, jak widać, można zaprojektować dobry i tani układ opraty jak najbradziej na dobrych wyliczeniach - chociazby wspomniany już w wątku ODAC, który własciwie został zrobiony niejako dzięki firmie NuForce, która "podpadła" komuś kto dobrze się znał na elektronice. Natomiast popularność tańszych produktów NuForce w zasadzie potwierdza nasze tezy o tym, że bardzo dużo w odbiorze dzwięku zależy od osobistych upodobań słuchającego, którzy czasem wolą sprzęt, który w specyfikacji technicznej ma po prostu gorsze parametry i wykazuje wieksze zniekształcenia (inna sprawą jest rzetelnośc firm w podawaniu tych specyfikacji) Natomiast, z tego co mi wiadomo, akurat w kwestii kabli są robione bardzo dokałdne pomiary, popularyzowane chociażby na stronach audioholics.com (bardzo ciekawe są komentarze pod artykułami, w których czasem biorą udzial inzynierowie specjalizujący się w poruszanych kwestiach). Wynika z nich, że zmiany bardzo często są na poziomie znacznie poniżej progu rozróżnialności przez ludzie ucho (chyba, że mówimy o bardzo długich kablach - powyżej 100 metrów itp). Sytuacja wygląda niestety znacznie gorzej dla całych zestawów - tutaj chyba tylko producenci dysponują sensownymi danymi, które zapewne stanowią element tajemnicy handlowej... Zdrugiej strony, cały zestaw łącznie z pokojem odsłuchowym stosunkowo łatwo można ocenić! W kwestii kriogenizacji mogę jedynie powiedzieć, że nie znalazłem żadnych źródeł dysponujących twardymi dowodami na to(chociażby w postaci wyników prawidłowo przeprowadzonych ślepych testów ABX), że ma to jakikolwiek wpływ na przewodnictwo prądowe w podanym zakresie częstości słyszalnych dla człowieka i normalnym uzytkowaniu kabli głośnikowych czy interconnectów.. Nawet kilka firm które świadczą takie usługi przyznaje, że "nie wiedzą czy to działa, ale ich zdaniem tak". Co innego, gdyby kable zrobić z nadprzewodników i utrzymywać ujemną tempereturę podczas odsłuchu... a najlepiej i temperatre całego sprzętu. Np w astrofotografii robi się takie rzeczy obiniżajac temperaturę aparatury do np 90 stC poniżej zera i jest to bardzo dobrze poznane i dogłębnie zbadane zjawisko. Przy powrocie do temp pokojowej parametry wracają jednak do stanu własciwego dla temp. pokojowej. Mogę się tylko domyślać, że przy sprzęcie audio zmiana w dzwięku wynikałaby również z samej temperatury powietrza przy głośnikach i wilgotności. Właśnie! Parokrotnie się spotkałem z tym, że mówiono o zaburzeniach wyników pomiarów w komorze bezechowej ze względu na zmiany wilgotności powietrza. Można by zbadać ten temat bliżej. Nie zdziwie się, jeśli efekty akustyczne będą większe niż te wprowadzane przez niejeden drogi kabel, ale znów - żeby to sprawdzić trzeba zrobić kontrolowane pomiary których dokładnośc musiałaby być zapewne znacznie większa niż możliwości konsumenckich mikrofonów. Ciekawe czy ktoś byłby skłonny założyć wątek pt "nawilżacz powietrza do kolumn xyz" Przyznam, że wątek mocno zboczył z torów głównego tematu, ale wydaje mi się dość interesujący, mimo wszystko! Postaram się jednak pisać bardziej na temat Pozdrowienia!
-
Nie gniewam się Po prostu mam doświadczenie w trochę innej dziedzinie, tylko zamiast "na słuch", pewne rzeczy robię "na oko". Biologia w obu przypadkach działa podobnie (nieliniowe zależności itp) i tam jednak da się uzyskać mierzalne i powtarzalne efekty. Zagłębiając się coraz bardziej w zakamarki z pogranicza elektroniki i akustyki - naprawde nie widze powodu, dla którego tylko sprzęt audio miałby się rządzić jakimiś innymi prawami. Prawda - może pewne aspekty są jeszcze niezbadane, ale nie znaczy to automatycznie, że są niemierzalne. Przy czym akurat bardziej spodziewałbym się, że większe pole do odkryć jest w dziedzinie akustyki niż elektroniki - przynajmniej w kwestii audio. Np wczoraj przeczytałem artykuł o problemach związanych z mierzeniem propagacji fal dzwiękowych i wibracji w blokach mieszkalnych: fal, których długość jest większa niż wymiaru pomieszczeń w których sa emitowane. To i jeszcze kilka innych podobnych lektur powstrzymało mnie od "wtopienia" kilku stów na eksperymenty z ustrojami akustycznymi. Myślę, że kluczową kwestią w sprzęcie audio jest jednak człowiek i jego upodobania. Ktoś lubi brzmienie ciepłe, inny analityczne, ktoś inny lubi jeszcze coś innego. Do tego chodzi też o przyjemność czerpaną z odsłuchu lub dążenia do osiągnięcia wymarzonego celu. Tutaj faktycznie wyliczenia zdadzą się na nic, bo ktoś np przedłoży kolor kolumny nad jej brzmienie i paradoksalnie przyniesie mu ona większą radość z odsłuchu niż ta rzeczywiście lepsza. Nie znaczy to jednak, że nie da się zmierzyć właściwości prądu płynącego w kablu! Jednak w momencie odrzucenia możliwości wykonania powtarzalnego pomiaru jakiegoś zjawiska (w tym przypadku ogólnie pojęta elektryczność i akustyka) pozbawiamy się możliwości ustalenia spójnego i jednoznacznego języka opisu, który prowadzi do głębszego zrozumeinia istniejących problemów a co za tym idzie, do tworzenia coraz to lepszych urzadzeń... Spójrzmy na to z innej strony - to co dla jednych jest jeszcze ciepłym brzmieniem dla innych będzie już analitycznym - granica jest płynna. Przy czym projekcja znaczenia słowa "ciepłe brzmienie" w przypadku braku jakiegokolwiek stałegu punktu odniesienia, dla każdego będzie wypadkową własnych doświadczeń, co w konsekwencji może prowadzić do rozbieżności znaczeniowych terminów, które wszyscy uważają za jednoznaczne. Sytuację porpwaia oczywiście wspólne doświdczenie, ale nie gwarantuje ono jeszcze takich samych odczuć względem doświadczanego dzwięku. Pomiar w kontrolowanych warunkach pod tym względem jest bezpieczniejszym narzędziem diagnozy. Wydaje mi się zatem, że problem nie tkwi w elektronice, czy też samym prądzie płynącym we wzmacaniczach, kablach itp - ale w tym, że kazdy lubi co innego, wobec tego nie ma obiektywnie idealnego zestawu i przy takich założeniach być go po prostu nie może. Jesli do tego dodamy kwestie ekonomiczne to sprawa zabawy ze sprzętem audio zawsze będzie dla jednych kompromisem a dla innych biznesem. Właśnie taki kompromis ekonomiczno-brzmieniowo-estetyczny akceptuję z pełną świadomością możliwości i zagrożeń, co mam nadzieje było jasne od samego poczatku. Natomiast to, przeciw czemu protestuję, to postawa która zdaje się negować zasadność dążenia do obiektywnego opisu rzeczywistości, czy też jej kolejnego, bardziej dokładnego przybliżenia i nie ważne, czy dziedziną opisu jest fizyka, ekonomia, medycyna, czy też elektronika audio. Chciałbym tu jednak zaznaczyć, że daleki jestem od prób sprowadzenia sztuki, szczególnie muzyki, do kilku tabelek (chociaż akurat muzyka z matematyką ma wiele wspólnego). Jeszcze inną sprawą jest to, że te wszytskie moje pseudo-pomiary są elementem całej zabawy w sprzęt audio, więc mam nadzieję, że zrozumiecie
-
ja akurat swojemu słuchowi do końca nie ufam - no i jestem podatny na sugestie. Dlatego czasem wolę podejść do pewnych spraw bardziej analitycznie. Akurat porównanie do wina nie jest moim zdaniem najszczęśliwsze. Przemysł winny znany jest z pewnych manier, niekoniecznie mających związek z rzeczywistymi właściwościami trunków. Nie znaczy to jednak, że nie lubię wypić dobrego wina czy ciekawego single-malta - wręcz przeciwnie Co do tabel i wyliczeń, to z tego co mi wiadomo inżynierowie dość dobrze poznali już fizykę przewodników i układów elektronicznych... Zakłdam, że droga od źródła sygnału do głośnika ma być jak najbardziej neutralna i wprowadzać jak najmniejsze zniekształcenia - i to akurat jest mierzalne w zakresie częstości dzwięków słyszalnych dla człowieka i tych znacznie większych. Natomiast słyszalność tych efektów można udowodnić przez serie ślepych testów (oczywiście poprawnie przeprowadzonych). No i w akustyce takie tabelki, wyliczenia i szablony dość ułatwiają walkę o leszą jakość odsłuchu Podobnie - bez tabelek i wyliczeń raczej nie mógłbym sie teraz cieszyć z poprawy jakości dzwięku po kupnie nowego DACa... To, z czym może być więcej problemów to uwzględnienie wszystkich zmiennych w układzie: żródło-kabel-wzmacniacz-kabel-głośnik + zmienne środowiskowe. Dużo zmiennych. Ja tylko powiedziałem, że wymiana określonych kabli w moim systemie wprowadzaja zmiany mniejsze niż zmiana pozycji odsłuchowej (np o 10 - 20 cm), mniejsze niż ustawienie kolumn, oraz znacznie mniejsze niż wprowadzenie do systemu dobrej jakości źródła, nie mówiąc już o akustyce pokoju. Wobec tego twierdzę tylko, że w przypadku znacznie ograniczonego budżetu (np 1500 - 2000 pln na DAC+wzmacniacz+kolumny) wydawanie na kable głośnikowe więcej niż ok 10 pln/metr nie jest uzasadnione względami dzwiękowymi a zatem nie jest optymalne ekonomicznie jeśli priorytetem jest jak najwieksza mozliwa neutralność w podanym budżecie. Czyli np 200 pln z tej puli wydane na kable przyniesie mniejszą poprawę jakości niż kupno np fajnego grubego dywanu albo o klasę lepszego źródła dzwięku. Oczywiście powższe twierdzenie ma rację bytu jeśli w podanej kwocie nie da się skompletować znacząco bardziej transparentnego i rozdzielczego dzwiękowo zestawu od tego, który mam teraz (chodzi o taki poziom rozdzielczości całego ukąłdu, który pozwoliłby mi na wychwycenie tych wspomnianych różnic bez pomocy pomiarów - przyponę tylko, że mikrofon wyłapał różnice których ja nie słyszałem). Jesli da się - to chętnie się zapoznam z taką propozycją zestawu! nie jestem jakoś specjalnie przywiązany do sprzętu. Jeśli miałbym do dyspozycji pomieszczenie o bardzo dobrej akustyce i hi-endowy sprzęt to pewnie nie zastanaiwałbym się nad porównaniem kabli do 50/pln metr tylko kupiłbym kabel o charakterystyce rekomendowanej przez producenta tego sprzętu (w granicach rozsądku) Jednak nie mam na zbyciu kilkudziesięciu tysięcy pln - stąd ta cała zabawa w dopasowywanie elementów układanki taniego hi fi. Wracając do kabli - wiele źródeł podaje, że trzeba natomiast uważać na pewne kombinacje kabli o dużej pojemności z niektórymi wzmacniaczami, więc to nie tak, że polecam kupno pierwszego lepszego kabla w hipermarkecie. Wiadomo, że podłaczenie np 5m kabla o przekroju np 1 mm do mocnych kolumn i mocnego wzmacniacza nie przyniesie zadowalających efektów... Wyczytałem też, że szczególnie wrażliwe na pewne rodzaje konstrukcji/geometrii kabli są np przed/wzmacanicze gramofonowe - czego nie można powiedzieć o nowszych konstrukcjach... więc moje wnioski o interconnectach z pewnością nie mają zastosowania w kwestii gramofonów - nie jestem też pewien wzmacniaczy lampowych. (info do sprawdzenia z m.in. http://www.tnt-audio.com oraz audioholics.com, http://www.cheapaudiophile.com, http://nwavguy.blogspot.co.uk i jeszcze kilka innych podpartych wyjasnieniami - niestety nie miałem czasu dokładnie zweryfikować źródeł, np w art. naukowych - chociaż spodziewam się, że mogą one przekraczać moją znajomośc matematyki) - i tak są pewne nieścisłości związane z preferencjami względem przewodników typu "drut" czy nieizolowanych wielożyłowych i kilkoma innymi efektami widocznymi przy większych częstotliwościach sygnału i dłuższych kablach (od 100 metrów). Nawet sam producent kabli (QED) stara się podać, co prawda szczątkowe, ale jednak, dane liczbowe i wyniki ślepych testów na swojej stronie - niestety jako jeden z niewielu. Na drugiej stronie spektrum mamy z kolei kablowe nonsensy takie jak terapie kriogeniczne Tak czy inaczej, wg wspomnianych źródeł najwazniejsze przy wyborze jest dobranie własciwego przekroju przewodnika i geometrii kabla pod posiadany zestaw. Niezależnie od kabli - w rozwiazaniach budżetowych nieocenione jest spore doświadczenie - w tym Twoje i innych forumowiczów - szczególnie jeśli chodzi o charakterystykę kolumn i samych wzmacniaczy, których mierzalność i slyszalnośc nie jest kwestionowana. Za możliwośc czerpania z tego doświadczenia jestem Wam bardzo wdzięczny. Jednak w kwestii obiektywnej analizy komponentów systemów audio oraz zjawisk akustycznych oraz innych efektów związanych z elektromagnetyzmem będe obstawał przy tym, że są mierzalne a twierdzenia o ich wpływie na odsłuch - weryfikowalne i powtarzalne Proces weryfikacji oczywiście można umilić sobie dobrym winem Czytanie przydługich tektstów na forum - również
-
Zrobiłem bardziej dokładne odsłuchy kabli. róznice, które widziałem na spektrogramach nagranych sesji odsłuchowych okazały się mniejsze niż sądziłem - tzn - podobnej wielkości różnice pojawiły się na 2 nagraniach z dokładnie takim samym zestawem przy tych samych utworach nagranych zaraz po sobie. Wydaje mi się, że słyszę różnicę między Klotzami i resztą testowanych kabli - głównie w szykbości basu, ale nie jestem pewien, czy potrafiłbym je wskazać w slepych testach. Tym bardziej, że większe zmiany powodowała moja obecność w różnych miejscach pokoju... (niestety nie mam możliwośći zmierzenia właściwości fizycznych tych kabli - jak impedencja, itp ) Potem odtworzyłem kolejno serię tonów od 40 do 20 000 Hz które nagrałem mniej więcej z pozycji odsłuchowej 2 mikrofonami (zoom H1 i kierunkowy Rode video mic pro). Kierunkowy mikrofon wyłapał większe różnice, chociaz pewnie mierzył przy tym odpowiedź ściany, która stała za kolumną. Nie nazwałbym tych pomiarów naukowymi czy nawet profesjonalnymi, ale były za to powtarzalne W każdym razie wnioski mam następujące: Nie słyszałem różnic w muzyce odwarzanej przez audioquest type 2 (3m) , QED Ruby Anniversary (2m) oraz kablem własnej roboty za 15 pln (2m, około 12 - 13 AWG). Co więcej - kabel DIY wykazywał najbardziej płaską odpowiedź w pokoju, potem był QED, a na końcu audioquest i klotz (bardzo zbliżone). różnice średnio na poziomie od 0,5 do 3 dB z kilkoma wyjątkami w wysokości nawet 9 db dla Audioquesta i 9 kHz (przy czym to raczej kwestia pokoju a nie kabla). Trzeba tu jednak zaznaczyć, że błąd pomiaru nie został ustalony zakładam, że może wynieść ok 2 dB... Natomiast zmiana pozycji mikrofonu dla niektórych częstości sutkowałą różnicami rzędu 6-10 dB. Przypuszczam zatem, że niewielka zmiana pozycji odsłuchowej w moim pokoju przynosi większą zmianę dzwięku niż zamiana kabla za 10 pln na kabel za 40-50 pln/metr. Podobny eksperyment dla interconnectów między DACiem a wzmacniaczem pokazał jeszcze mniejsze różnice - teraz pytanie, czy przypadkowo trafiłem na bardzo dobry kabel no-name, czy słabszy markowy Dodam, że przy testach ABX nie slyszłem róznicy. Wnioski z tego wszystkiego takie, że kupowanie kabli głośnikowych w przedziale 10 - 50 pln za metr do sprzętu za 1500 pln i średniego akustycznie pokoju ma sens praktycznie tylko przez względy czysto estetyczne (nie powiem - QED Ruby fajnie wygląda). Podobnie interconnecty (chcoiaż tutaj chciałbym przetestować jeszcze jakiś najtańszy kabelek marketowy, zeby mieć punkt odniesienia i żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie mam jakiegoś super kabla no-name ) nad akustyką ciągle pracuje - ale efekty pewnie będą najwcześniej za kilka tygodni
-
nie nie - może źle się wyraziłem - mówię o następującej różnicy: (DacMagic + włączona korekcja + kable klotz za 10pln/m) vs ( dac w laptopie/playerze + bez korekcji we wzmacniaczu + lepsze kable za 40pln/m) Wzmacniacz jest ok - sprawdzałem (wszystkie czesci oryginalne, sprawne). Włączenie korekcji powoduje lekkie przytłumienie dzwięku, co w zasadzie jest spodziewanym efektem. Chodzi mi o to, że z tym DAC-iem mogę to zrobić (np żeby obniżyć bas tam gdzie jest go za dużo) i nadal jest dużo lepiej niż poprzednio chociaż przyznam, że nie przepadam za stosowaniem korektorów. Odnośnie kabli zasilających - tematu jeszcze nie badałem, ale chętnie się dowiem o tym więcej. Czy podłączenie zasilania np do listy antyprzepięciowej coś zmieni? Jakich sprzętów unikać na tym samym obwodzie? Co do lepszych kabli głosnikowych - przy małym budżecie trzeba robić optymalizacje wydatków mój obecny zestaw czyli NAD 310 + ELAC 115 + DacMagic XS to wydatek 1600 pln. Kolumny + wzmaczniacz to 1000 pln. W takiej sytuacji - dzwięk zyskał znacznie więcej dzięki DAC-owi za 600 pln niż okablowaniu za ok 350 pln - można się zastanawiac, czy jakiś DAC za 250 pln z tymi kablami dałby lepszy rezultat... Ale tu rodzi się pytanie, czy to w ogóle optymalny zestaw za tą kase przy moich założeniach dzwiękowych. Może po prostu jestem pod chwilowym wrażeniem tak znacznej poprawy jakości dzwięku, że nie zwracam uwagi na inne elementy systemu... Mam teraz wrażenie, że bez dobrego źródła dobieranie kolumn, wzmacniacza i całej reszty to działanie trochę po omacku - i Tutaj jestem Wam niezmiernie wdzięczny za zawężenie wyboru, który po zmianie źródła okazał się nawet lepszy niż sądziełem. Ciesze się, że mam teraz w miare stabilny punkt odniesienia do ewentualnych dalszych poszukiwań Mam też nadzieję, będę mógł powiedzieć coś sensownego o wpływie wspomnianych wcześniej kabli na ten zestaw (ale to raczej w przyszłym tygodniu)
-
Cambridge Audio DacMagic XS - wniósł największą zmianę do systemu (oprócz dywaników) teraz widzę, że trochę od złej strony się zabrałem za kompletowanie zestawu audio ale na razie i tak jestem zadowolony. Dzwięk z tego DACa jest zdecydowanie czystszy, dokładniejszy i precyzyjniejszy niż z innych dostępnych mi źródeł (telefony, komputery, iRiver E10 i inne playery, wliczając CD z miniwieży) Bas w porównaniu z poprzednim źródłem poprawił się znacząco. Nadal jest go za dużo w pokoju - ale teraz słyszę, że poprzednie źródło testowe po prostu buczało zamiast grać w niskich częstotliwościach. Zmiana na słuchawkach jest jeszcze bardziej zauważalna. Przyznam, że dopiero teraz mogę też mówić o czymś na kształt sceny stereo - tak w słuchawkach jak i przy odsluchu ze wzmacniacza i kolumn. Wracajac do basu w pokoju - nadal są rezonanse i fale stojące , czasem dudnienie ( szczególnie w nowszych utworach), ale teraz da się tego normalnie słuchać, nawet na kablach klotza. Powiem tak: z tym DACiem dzwięk jest lepszy z włączoną korekcą tonów w NADzie i na kablach klotza za 30 pln oraz kabelku no-name jack-RCA, niż z poprzedniego źródła (laptopy telefony itp) na wyłączonej korekcji, kablach za ponad 200 pln i interkonekcie za 150 pln. Wobec tego, jeśli ktoś ma dylemat, czy kupić lepszego DACa, czy może kable, to śmiało mogę powiedziec, że przy budżecie do ok 1600 pln po prostu nie warto wydać na kable więcej niż 30 - 40 pln bo różnica w dzwięku będzie niewspółmiernie mała w stosunku do zainwestowanych środków. Same róznice w kablach opisze jak zapoznam się od nowa z ulubionymi utworami
-
akurat ten temat wstępnie przerabiałem. Testowałem programy audirvana i amarra HiFi. Audirvana to nakładka na iTunes, więc chyba można sterować takim zestawem z poziomu telefonu. Jednak przy ślepych testach ABX na plikach ALAC/AIFF nie słyszałem róznicy, jeśli komputer używany był tylko do odtwarzania muzyki Programy poprawiały jakośc (precyzja, czystość) dzwięku głównie w plikach mp3 przy mocno obciążonej pamięci ram. A do jakiego DACa podpinasz komputer? (kablem usb?)
-
i bardzo dobrze, że powtarzacie! Ja mogę tylko te słowa potwierdzić. A jeśli ktoś szuka budżetowych zestawów stereo, to informacja chyba najważniejsza. dam znać jak bede mieć kolejne wieści z akustycznego frontu!
-
na razie "wypożyczyłem" te audioquesty: głośnikowy oraz jack-rca evergreen 3m, bo akurat w sklepie taki mieli, razem ok 350 pln, ale po dzisiejszych mini testach do mojego systemu budżet na kable właśnie zmalał do 0 pln (z wyjątkiem ok. 40 pln które już w sumie wydałem na okablowanie) nie wykluczam jednak, że jak przyjdzie DAC to zmienie zdanie. aha - bede jeszcze miał na testy QED Ruby Anniversary, może zostaną, kto wie
-
ok daca jeszcze nie ma, ale kilka rzeczy sprawdziłem w bardziej kontrolowanych warunkach. więc zmiana kabla (klotz za 30 pln vs audioquest za 120 pln przy tej samej długośći) wprowadza mniejszą zmiane w percepcji dzwięku niż np położenie 2 m kw. dywanu na podłodze albo przestawienie kolumn o 20 centymetrów wydaje mi się, że jeśli ktoś rzeciwiście ma bardzo mały budżet i do systemu za 1000 - 1500 pln chce kupić kable za np 200 pln, to lepszym rozwiązaniem będzie przeznaczenie tych pieniędzy na poprawę akustyki. Antykablarzy jednak (wstępnie) rozczaruję - występują zauważalne różnice na spektrogramach nagrań porównawczych zrobionych bardzo amatorskim sprzętem przy dość małych poziomach głośności (dużo szumu) i to w pomieszczeniu o słabej akustyce, z dużym pogłosem, więc myślę, że obiektywnie mozna swtierdzić, że kable głośnikowe to nie tylko kwestia głosów w głowie Jeśli znajdę jakąs sensowną metodę obiektywnej prezentacji wyników takich domowych eksperymentów to się nimi podzielę.
-
pierwsze testy kabli za mną. NAD 310 + ELAC ELR 115 + syfne źródło (macbook + jack-RCA audioquest evergreen) Przy słabej akustyce moge powiedzieć tak: słychać różnicę między Klotz 2x2,5mm Twinax a kablami opartymi o lite "druty". również mogę powiedzieć, że przy testach AB po ustawieniu takich samych poziomów głośności na wyjściu źródła nie potrafiłem rozróżnić stokowego kabelka dodawanego do sprzętu AV (3.5mm jack-RCA, 1m dł.) od audioquesta evergreen (3m dł). Zobaczymy, czy z sensownym DAC-iem będzie podobnie. Wniosek z tego taki, że jeśli ktoś puscza muzykę z laptopta to nie warto inwestować w markowe interconnecty mini jack-rca - przynajmniej do ok 150 pln różnicy nie słyszę - jak się sprawy mają wyżej to nie wiem, ale jeśli ktoś nie przeznaczył kasy na dobrego DACa to z pewnością nie wyda więcej niż 150 pln na kable jak przyjdzie DAC to napiszę coś więcej.
-
Cześć W miejscu do słuchania nie dudni, ale też część basu jest po prostu wygaszona jak to przy fali stojącej. W tej części pasma, którą słychać, jest zauważalny pogłos, więc nie mogę powiezieć, żebym był zadowolony - po prostu - jak na to pomieszczenie wydaje się być ok. Ale kiedy podczas słuchania muzyki w pomieszczeniu jest ktoś jeszcze i np usiądzie przy stole to dudnienie staje się już męczące. Masz rację - pewnie z tym nie wygram, ale mimo wszystko bede starał się to zminimalizować Co do modów - po prostu miałem nadzieję, że łatwiej walczyć z modami w przedziale 100-125 Hz niż z zespołem 30+50+100 no ale nic - chyba bede musiał trafić 6-tke w totka Dzięki za sugestie kablowe!
-
mam software generujący określone czestotliwośći. wiem, ze mocno rezonuje 50 i 100 Hz - sprawdzane jeszcze na innych kolumnach - co pokrywa się mniej więcej z wyliczonymi modami pomieszczenia. W modach pojawia się jeszcze okolica 30Hz, a wg specyfikacji znalezionej gdzieś w necie te głośniki mogą zejść tak nisko. I przy tych kolumnach basu jest więcej i jest z nim więcej problemów... stąd pytanie o wpływ zwiekszonego pasma na wrażenie, o którym pisałem. Zakładam też po prostu, ze im mniej emisji w częstościach modalnych tym łatwiej zapanowac falami stojącymi w częst. basowych. Na razie jedną szafą i komodą oraz przestawianiem kolumn na długiej ścianie udało mi się osiągnąć lekką zmianę układu fal stojących w pokoju tak, że nie dudni w miejscu odsłuchu (znajomy który słucha Jazzu mówi, że wg niego jest już ok jak na to pomieszczenie - jak jak nie chce w ogóle słyszeć żadnego dudnienia to mam nie łazić po pokoju ). Robie też wstępne przymiarki do wyliczenia czasu pogłosu bardzo amatorskimi metodami, ale nie wiem, czy będa z tego jakieś sensowne dane. Kolumny mi się podobają, więc na razie zostaną, a ja chyba jednak pozostane przy pierwotnym planie, czyli próbą dostosowania akustycznie pokoju w jak najwiekszym stopniu i ulepszeniem zestawu jaki mam (czyli teraz + kable + DAC). Jeśli to nie przyniesie rezultatów to może bede myślał nad zmianą wzmacniacza i kolumn a zabawa zacznie się od nowa Przy okazji wraca temat kabli do kolumn: polecacie coś sensownego? tak w okolicach do 25 pln/metr? (chyba głównie chodzi o to, żeby nie zmasakrował basów bardziej niż masakruje je pomieszczenie) jak pisałem - obecnie mam 1,5metrowe Klotz 2x2,5mm Twinax. Aha: interkonekty - też w miarę neutralne - do 50 - 100 pln? Niestety - jeden DAC, który mam na oku ma wyjście tylko w minijacku Tak - wiem... ale jednak zadam to pytanie mimo wszystko: czy jest jakiś sensowny kabel minijack-RCA za ok 50 pln? 100? dzięki wszystkim za pomoc.
-
już wyajśniam dokładniej o co mi chodzi: 1. pasmo przenoszenia: obecne głośniki wg specyfiacji schodzą chyba do ok 30Hz, co jest bardzo blisko jednej z częst. modalnych pokoju. głosniki nie muszą - jak dla mnie - schodzić tak nisko, dla mnie pasmo może się kończyć w okolicach na 60 albo 70 Hz - tylko pytanie czy w takim przypadku będzie większa szansa na kontrolowanie basu w pokoju? i czy przypadkiem dzwięk nie będzie wtedy bardziej "pudełkowy" (na angielskich forach mówią o tzw "boxiness") i nie straci jakości o której pisałem (wyjasnienie/rozwinięcie poniżej) 2. dźwięk Oprócz po prostu słuchania muzyki w miejscu odsłuchowym, lubię muzykę w tle (taką która nie przeszkadza myśleć i rozmawiać z innymi domownikami). Odnośnie muzyki w tle: przy mniejszych kolumnach zazwyczaj miałem wrażenie, że muzyka nie wypełnia tła tylko po prostu gra jakieś pudełko z tymi głośnikami mam zupełnie inne wrażenie. Przy starych kolumnach słuchanych cicho pewne dzwięki po prostu znikały z utworów i traciły na rozdzielczości. z tymi ELACami mam wrażenie, że zachowana zostaje w jakiś sposób proporcjonalna dynamika i rozdzielczość dzwięków: tzn pomimo cichego słuchania słyszę szczegółó a dzwięki nadal mają różną głośność i głębię (nawet jak się chodzi po pokoju, więc generalnie nie ma to bezpośredniego związku z samą sceną stereo słyszalną z miejsca odłuchowego) Scena stereo: w tych ELACach wykazuje pewne własciwości o których pisaliście - tzn - pewne instrumenty słychać, jakby grały z dalszej odległości niż inne, czyli pasowałoby to do terminu "budowanie sceny" ( chociaż zapewne komoda która stoi przy ścianie między głośnikami zaburza jeszcze ten efekt - stoi co prawda trochę z tyłu, ale kolumny są obecnie lekko "dogięte"... wiec to może przez to ). Na dakiej scenie (szerokiej, rozbudowanej w miescu odsłuchu) też mi oczywiście zależy 3. basy vs wzmacniacze w pomieszczeniu sprzedawcy basy sprawiały wrażenie w miare dobrze kontrolowanych - nawet z tym moim nadem, przy tych samych utworach. W pokoju to raczej kwestia modów i pogłosu. Słyszę linię basu, ale przy każdym dzwieku jest taki pogłos, że nachodzi na następne i wybrzmiewa baaaaaradzo gługo - nie mierzyłem, ale spokojnie można policzyć do 2 zanim zniknie 4. propozycje kolumn: powiedzmy, ze budżet byłby do 2000 tys za dwie kolumny - jeśli rzeczywiśćie spełniałyby te założenia, to pewnie byłbym skłonny się szarpnąć mogą byc używane.
-
Jeszcze jedno pytanie - bardziej ogólne - obecny zestaw, czyli Nad 310 + ELAC 115 ma jedną super właściwość na której mi zalezy - wypełnia dzwiękiem całe pomieszczenie nawet na najcichszych ustawieniach potencjometru - nie wiem, czy dobrze to nazywam, ale po porstu dzwięk jest pełniejszy niż z mniejszych głośników które wcześniej miałem - czy jest szansa na zachowanie tego efektu przy jakichś mniejszych głośnikach? (powiedzmy, że podany budżet tu nie obowiązuje - i możemy myśleć o czymś droższym) coraz bardziej dochodzi do mnie, że częstości z zakresu 20 - 30 - 50 Hz są praktycznie bardzo trudne do opanowania w sensownym budżecie w moim pokoju i przy dostępnych ustawieniach kolumn. (owszem - mogę ustawić tak, że nie ma buczącej fali stojącej w miejscu odsłuchu, ale coś mi się wydaje, że sąsiadom wtedy szklanki w szafkach latają a to też nie jest przyjemne - tym bardziej, że sąsiad ma niezłego SUBa i słucha techno i dubstepów (w granicach rozsądku). Stąd też pytanie o kolumny które górę pasma mają jak ten ELAC (lub lepszą ), ale jednak mniej basu - jeśli macie na oku coś co spełniałoby te kryteria to chętnie się zapoznam z opiniami.