Skocz do zawartości

Malipczuk

Uczestnik
  • Zawartość

    123
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Malipczuk

  1. Fizyka i pewne zależności zachodzące choćby w prądzie elektrycznym płynącym w przewodach nie są na szczęście (czy nieszczęście) tak proste jakbyś chciał to widzieć. A znając prawa fizyki powinieneś wiedzieć, że każdej akcji towarzyszy reakcja. Nawet najdrobniejszej. Co można usłyszeć a co nie, to chyba nigdzie nie zostało opisane, bo każdy ma inny słuch, jego wrażliwość. Tzn. jakie są ? bo tutaj nadal brakuje konkretów, kiedy pytałem o to profesora, stwierdził, że takie właśnie są. Z czystego zaufania nawet tego nie kwestionowałem . Przykro mi, ale to jest nadal ogólne gadanie, bez żadnych konkretów, które nic nie potwierdza, ja mogę mówić, że wierzę w smoki i nikt mi tego nie może zabronić, no bo naturalnie to, że nie potrafię udowodnić ich istnienia nie jest wystarczającym powodem do braku wiary w to co mówię Twoje akademickie teorie obala czysta praktyka. Gdyby można było coś zaprojektować teoretycznie i tak ściśle to wykonać, to by się kolumny, wzmacniacze, źródła, kable nie różniły dźwiękowo między sobą. Byłby jeden producent, który wykonałby to najlepiej i najtaniej. Reszta zbankrutowałaby. A wszystkie elementy typu np. kolumny grałyby jednakowo. A tak nie jest i nigdy nie będzie. Jeśli w swoim życiu zaprojektowałeś, zbudowałeś chociaż jeden wzmacniacz, zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że to co mówisz, to po prostu nie prawda, nie chcę się nawet rozpisywać znów, podstawowa literatura taka jak "Wzmacniacze elektroakustyczne" - Macieja Freszczuka wyjaśnia takie zagadnienia (dlaczego tak nie jest) Piszesz, że te kable nie są częścią toru audio? icon_lol.gif No niestety się mylisz. Jeśli dasz jakiś źle zaprojektowany kabel i będzie on ograniczał dystrybucję prądu, czy zmieniał jakiś jego parametr, to nie wpłynie na całość, na jakość dźwięku? No wpłynie. Sam to zasugerowałeś i myślę, że się nie wycofasz. To zależy jakie kable... bo kabel zasilający wzmacniacz nie jest częścią toru audio. Ale w drugą stronę, czyli jak damy kabel ponadprzeciętny, dobrze zaprojektowany o odpowiedniej jakości, przekroju, przewodnikach, izolacji, geometrii, ekranowaniu, wtykach, to już w tę stronę to nie działa? icon_eek.gif Klapeczki na oczach proszę Pana? Czyli rozumiem, że dla Ciebie takie działanie jest jedynie zerojedynkowe. Działa - nie działa. Tak? icon_wink.gif Ponownie zaznaczam, że zgodnie z tym co wiemy i tym co odkryła nauka tak właśnie jest . Dlatego, że przewód o zbyt małym przekroju w stosunku do materiału nie pozwoli na przepływ prądu o określonej wartości, natomiast odpowiedni przewodnik na to pozwala i stosowanie nadprzewodnika nie ma już żadnego wpływu, ponieważ i tak przewodem płynie jakiś określony prąd - proste i oczywiste, tyle jeśli chodzi o przewody zasilające wzmacniacze, sprawa nieco bardziej rozwija się jeśli chodzi o przewody doprowadzające sygnał oraz głośnikowe, tutaj zaczyna się wyższa szkoła jazdy ponieważ istnieje kilka zjawisk które rzeczywiście mogły by wpływać na dźwięk, natomiast nadal nikt nie udowodnił tego, że wpływają, w dodatku często są one mocno wyolbrzymiane, no ale jest to punkt zaczepienia dla wielu "audiofilii" ponieważ nic innego po prostu nie ma. Zauważyłeś, że w miarę rozwoju dyskusji sam zaczynasz sobie zaprzeczać a pewnych sformułowań zdajesz się nie dostrzegać albo je w dziwny sposób tłumaczysz? Nie zwróciłem uwagi żebym sobie zaprzeczał, ale też nie poświecę czasu na czytanie wszystkiego od początku aby to zweryfikować, bo po prostu go nie mam I na koniec ogólnie, ku zastanowieniu. Nie ma tak do końca sformułowanej teorii, wyjaśnienia początku wszechświata, skąd się wziął. A Ty wierzysz w naukę, teorię. Tu, w tak poważniej, wręcz podstawowej kwestii wyjaśnienia "naukowego" nie ma. A zajmowały się nią nie takie umysły jak nasze (bez urazy). Czy to według Ciebie oznacza, że wszechświata nie ma, nie istnieje? Bo żadna nauka początku nie wyjaśnia, nie ma żadnej teorii? Pozdrawiam. Porównywanie wszechświata do kawałka przewodu jest tutaj mocno nad wyraz, wszechświata nie jesteśmy w stanie zbadać, przewody zbadaliśmy już dawno i nauka uważa, że odkryła już wszystko co może ich dotyczyć. Mówi się, że audiofile słyszą to, czego nauka jeszcze nie zbadała - i niechaj tak będzie, ja naprawdę w to wierzę, chociaż sam tego nie słyszę myślę, że dalsza dyskusja z mojej strony nie ma sensu ponieważ to trochę tak, jakby przyszedł na forum polityczne PO i chwalił PIS, raz, że mały nietakt a dwa, że pchanie kija w mrowisko nie wiem dlaczego nadal kontynuuje dyskusję która prowadzi do niczego, po prostu nie potrafię nad tym zapanować, ale postaram się. Czasami jedynie ogarnia mnie złość, bo znam chociażby człowieka który "produkuje" przewody i na takich przewodach zarabia i sam przyznaje się do tego, że to oszustwo (w gronie prywatnym) no i tak trochę mi przykro, że ludzie kupują te przewody i cieszą się, z lepszego brzmienia, bo ja wiem, że oszukują sami siebie, ale powtarzam sobie, że to nie moje pieniądze i nie moja sprawa. Pozdrawiam!
  2. Malipczuk pisałeś, że w stosunku do kabli były robione jakieś podstawowe badania (na pewno były), ale Ty z kolei tych badań nie przedstawiasz. Wyniki tych "badań" można zobaczyć w każdej literaturze związanej z podstawami elektroniki a nawet elektryki, są to zbadane i unormowane zasady dotyczące przewodów elektrycznych, przekroju, materiałów, długości i stosunku różnych parametrów takich jak impedancja do wymienionych wcześniej zasad. A "Reduktor Szumu" jak już wcześniej pisałem w innym wątku, to facet (albo grupa ludzi), który owszem jest technicznie wykształcony i przedstawia nam wyniki swoich pomiarów oraz przemyśleń. Ale brak mu chyba bardziej dogłębnego podejścia do tematu, odpowiedniej wrażliwości. Może słuchu? Pan Krzysztof kieruje się nauką i daje wiarę temu, co jest obliczone i zbadane, tak jak opisałem to wyżej, stąd jego podejście, zresztą de facto tymi samymi zasadami kieruje się każdy inżynier projektujący sprzęt audio, no chyba, że to typowy przedstawiciel branży mającej na celu ogłupianie ludzi i wyciąganie od nich pieniędzy co ostatnimi czasy stało się bardzo popularne i jakoś mnie nie dziwi, zawsze tak jest, że mądrzejsi szukali głupich aby na nich zarobić. A kto dał prawo temu panu albo Tobie by określać taką granicę, by biorąc FIZYKĘ za tarczę od tej fizyki się zarazem odżegnywać. Bo czym jest przekonanie, że dana część, element systemu wpływa na jakość dźwięku/brzmienie a inny element (dajmy na to kabel zasilający) nie wpływa? Nie wiem czy rozumiem co masz na myśli, ale prawo takie ma każdy, ponieważ prawo to definiują właśnie podstawy przewodników, które wyjaśniają prosto, że przewód zasilający nie może mieć wpływu na parametry sprzętu, oczywiście w momencie kiedy staję się nadprzewodnikiem. Czy to nie jest zaprzeczanie samemu sobie i tej właśnie fizyce? Przecież jeśli wpływu pewnych elementów ten pan nie słyszy, nie słyszą inni, nie mogą uzurpować sobie prawa by odmawiać tego ludziom, którzy słyszą. To co można usłyszeć określają wzory i nauka lub "fizyka" jak to nazywasz, pozostałe rzeczy to tylko domysły i przypuszczenia w które jedne osoby wierzą a inne nie, zasada jest prosta, to co ja słyszę jestem w stanie zmierzyć i zdefiniować i w to wierzę, a w to czego nie jestem w stanie zmierzyć i zdefiniować nie wierzę I dobrze wiesz (mam nadzieję), że jeśli jakiś element toru audio jest choć trochę inny od drugiego porównywanego różni się czymkolwiek, to może wpływać (i wpływa) na dźwięk. Bo to są właśnie podstawy fizyki, że wszystko wpływa. Tylko coś więcej a coś znacznie mniej. To zależy co nazywasz torem audio, bo jeśli chodzi o tor w elektronice, tzn. obwód którym podąża sygnał akustyczny wewnątrz wzmacniacza to nie wszystkie elementy (ich dobór) będą miały wpływ na parametry a tym bardziej brzmienie, wszystko w tym temacie jest policzalne i uwzględnia się to przy projektowaniu urządzenia, tak samo jak uwzględnia się odpowiedni przekrój przewodnika i materiał z jakiego jest wykonany, do doprowadzenia sygnału z wyjścia stopnia końcowego do zacisków głośnikowych i żaden inżynier nie zastanawia się nad tym, że ktoś podłączy tam później jakieś wspaniałe przewody i stwierdzi, że to gra lepiej, bo gdyby się zastanowił i nie myślał racjonalnie to zapewne z czystej życzliwości już wewnątrz poprowadził by odpowiednie przewody a wtedy jakiekolwiek dyskusje dla osób posiadających wiedzę stały by się bardziej sensowne I nie odpowiedziałeś nic na temat tego, co napisałem o tym gdy moja kobieta i ja słuchaliśmy muzyki podłączając różne kable zasilające. Zakładając, że mówisz prawdę to po prostu przypadek, lub dobrałeś nieodpowiedni przewód wcześniej, co też jest częstym przypadkiem, tak bardzo często sytuacja wygląda z przewodami głośnikowymi, tzn. delikwent używał przewodu aluminiowego o nieodpowiednim przekroju w stosunku do mocy oraz długości, następnie zmienił kabel na markowy i okazało się, że sprzęt brzmi lepiej i to jest zupełnie policzalne i wytłumaczalne w nauce, problem zaczyna się w momencie stosowania nadprzewodników i ich wpływie na brzmienie, tego nauka nie jest w stanie wytłumaczyć a tutaj zaczyna się "audiofilskie" gadanie. PS: Przewód zasilający nie jest przewodem w torze sygnałowym, on jedynie dostarcza prąd elektryczny do wzmacniacza, jeśli jego podstawowe parametry są spełnione, to nadprzewodnik nie ma już żadnego wpływu na parametry prądu elektrycznego jaki jest dostarczany do wzmacniacza, i tak przewód wraz z gniazdem we wzmacniaczu zamienia się w cieniutkie kabelki doprowadzające go do transformatora czy przetwornicy, a tam dopiero zaczyna być poddawany pewnym obróbkom które mają za zadanie dostosować jego wartość oraz ustanowić pewne zapasy w celu poprawnej pracy stopnia końcowego czy przedwzmacniaczy, dopiero zmiany w tamtej sekcji potrafią mieć istotny wpływ na parametry (brzmienie) wzmacniacza. To tak jak doprowadzona woda do mieszkania, dopiero wewnątrz niego zwykle ją ogrzewamy, rozdzielamy na poszczególne urządzenia sanitarne itd. zależy nam tylko na tym, aby z zewnątrz miała odpowiednie ciśnienie, bo jeśli wewnątrz jej nie ogrzejmy i tak będzie zimna a i tak często słyszę wręcz prymitywne analogie wodne związane np. ze stosowaniem filtrów "rura będzie zardzewiała, woda brudna a filtr w domu wyczyści" no tak, naturalnie, tylko, że brudną wodę da się zmierzyć i "brudny" prąd też da się zmierzyć, a wynikiem takich pomiarów jest napięcie i amperaż a nasz dostawca prądu elektrycznego ma obowiązek zapewnić nam prąd o odpowiednich parametrach, i zastosowanie nadprzewodnika na odcinku 1/100 kabla (gniazdko w domu - wzmacniacz) nie będzie miało wpływu na te parametry. a tzw. "filtry" (elementy elektroniczne/rozwiązania) stosuje się już wewnątrz wzmacniacza nie ma potrzeby stosowania ich na zewnątrz, tym bardziej po stronie pierwotnej transformatora bo na tym etapie prąd nie ma jeszcze żadnego wpływu na to jak pracuje wzmacniacz, no chyba, że napięcie spadnie poniżej deklarowanego na dłuższy czas, wtedy przede wszystkim spadnie również napięcie po stronie wtórnej zasilacza i spadnie moc wyjściowa wzmacniacza i z pewnością zmienią się jego parametry krótkie spadki nie będą miały żadnego wpływu na sprawny wzmacniacz ponieważ stopień końcowy korzysta z zapasu prądowego zasilacza. Określone, naukowe zasady rządzące prądem elektrycznym są prostsze niż niektórym się wydaje, a to dlatego, że producenci "cudownych" przewodów muszą sięgać po zawiłe tłumaczenia aby uzasadnić swój produkt, które i tak zwykle nie mają nic wspólnego z racjonalną nauką i podstawowymi zasadami działania przewodników.
  3. Jakich "zwojnic" ? Ciągnie to pani Danuta S. wzmacniacz może co najwyżej prawidłowo wysterować kolumny, a to czy będzie je w stanie wysterować zależy od ich efektywności i mocy nominalnej rms, reguły nie ma. Nadal nie określiłeś żadnych konkretów abyśmy mogli wybrać sprzęt. Jeśli chodzi o tą yamahę o której wspomniałeś to całkiem niezły amplituner.
  4. Narysuj jak wygląda twoje pomieszczenie, bo przynajmniej ja nie potrafię sobie tego wyobrazić Jeśli chodzi o kolumny lepiej było by szukać używanych, w tej cenie znajdzie się coś ciekawego na rynku wtórnym, natomiast nowe produkty w tej cenie nie koniecznie będą najwyższych lotów. Żeby "zrobić" kolumny potrzebna jest odpowiednia wiedza i możliwości, więc tutaj pytanie, czy taką posiadasz ? Czasami się opłaca, czasami nie, wszystko zależy od tego, co aktualnie wisi na portalach, czasami za dużo mniejsze pieniądze da się kupić jakiś sprzęt i wtedy jeśli przekracza on budżet, warto dopłacić
  5. Jeśli coś się spaliło, przepaliło, wybuchło itd. to bardzo możliwe, że taki element będzie widoczny, jednak do jego uszkodzenia doszło z jakiegoś określonego powodu, być może innej - niewidocznej usterki w układzie. Jeśli nie jesteś w stanie rozpoznać awarii, to zapewne nie poradzisz sobie również z lutowaniem i samą wymianą, a z doświadczenia mogę ci powiedzieć, że takie chałupnicze naprawy kończą się jeszcze gorszymy awariami i większymi kosztami naprawy, tutaj zapewne pracuje skomplikowany wzmacniacz w klasie D wykonany w dodatku w technologii SMD co znacznie utrudnia naprawę. Poszukaj w okolicy elektronika, myślę, że on nie powinien mieć poważniejszego problemu z naprawą.
  6. Kolega celdur ma rację, za 250zł ciężko kupić poprawnie brzmiący wzmacniacz, a co dopiero cały zestaw typu "wieża". Jeśli szukasz dobrego brzmienia i dobrej jakości sprzętu to za te pieniądze, a nawet dwukrotnie wyższe taki zestaw jest nieosiągalny, warto pomyśleć, czy nie lepiej było by dozbierać parę groszy i skompletować stereo (wzmacniacz+kolumny). Jeśli szukasz zestawów wieżowych których brzmienie nie musi być wygórowane, a zależy ci na jakości to polecam technicsa se-hd-50 da się ten zestaw używany kupić za kwotę 400-500zł i w tej cenie relacja jakość-cena jest rewelacyjna, natomiast z brzmieniem jest już nieco gorzej, ale dla typowego użytkownika powinna być satysfakcjonujące
  7. Nie ukrywam, że nie przeczytałem nawet 1/10 tego, co jest tam napisane, oczywiście zrobię to jutro bo dziś nie mam za bardzo możliwość bardzo ciekawa sprawa.
  8. No tak, tylko tutaj mamy wzmacniacz w klasie A, czyli pętli sprzężenia zwrotnego nie musimy tak naprawdę wgl. stosować, ponieważ wzmocnienie układu może być ogromne - i tak występuje spore straty ciepła i nie stanowi to problemu mimo wszystko konstrukcja bardzo ciekawa!
  9. Ja mówię o podstawowym układzie o którym wspomniałem wyżej, tzn. opartym na 6-7 tranzystorach, już prościej - żeby to jeszcze poprawnie działało i spełniało normy hi-fi się po prostu nie da. Tak, głęboka pętla zwiększa zniekształcenia typu tim, jednak jest kluczowa, bo ustala również wzmocnienie stopnia w klasie AB, nie da się więc zmienić parametrów pracy pętli tak, aby nie wpływała ona na zniekształcenia tim, dlatego sposób optymalizacji układu M.CZ polega na zwiększeniu jego "szybkości" a dokładniej szybkość zmian napięcia oraz stabilizacji jego warunków pracy (stopnia wejściowego) a to wymaga jego znacznej rozbudowy.
  10. Znam przypadki dobrze grających wzmacniaczy w których ilość tranzystorów jest niewielka i oprócz dobrych właściwości brzmieniowych mają również niskie mierzone zniekształcenia Takie parametry pozwala uzyskać głęboka pętla sprzężenia zwrotnego, która jednocześnie wprowadza (zwykle nie mierzone) wysokie zniekształcenia typu tim które mają poważny wpływ na dźwięk w negatywnym znaczeniu. Jeden z takich projektów który znam wymaga użycia rezystorów drutowych o sporej indukcyjności aby zapobiec samowzbudzaniu W jakim punkcie układu takie rezystory mają być zamontowane? Budowa prostego wzmacniacza w klasie AB, dobrze brzmiącego, jest z punktu widzenia elektroakustyki niemożliwa. Jak już wypominałem to zjawisko opisał Mati Otala, każda lektura obejmująca podstawy elektroniki związanej z audio, omawia temat zniekształceń tim gdzie problemy te są wyjaśnione. Odkrycie tego pana sprawiło, że powstał przełom w projektowaniu wzmacniaczy, który trwa do dziś Wzmacniacze lampowe to zupełnie inne zagadnienie i specyfika budowy.
  11. Wśród miłośników dobrego brzmienia prosty układ raczej się nie sprawdzi, bo zapewne sam wiesz do czego on prowadzi i nie ma to reguły, po prostu nie da się zbudować dobrze brzmiącego stopnia na 6-7 tranzystorach natomiast co do tego, że musi być przemyślany i optymalny to w pełni się zgadzam, gdyby nie to, budowanie idealnego wzmacniacza było by banalnie proste, a tak to wręcz sztuka
  12. A ja się nie zgodzę z tym że np. kondensator dobrego producenta A musi zagrać tak samo jak innego dobrego producenta B producenta o identycznych parametrach głównych Nigdzie nic takiego nie powiedziałem. Powiedziałem jedynie o tym, że kondensator o lepszych parametrach, będzie się lepiej sprawdzał w pewnych układach. Również nie zgodzę się z tym ze im układ jest bardziej złożony tym lepiej. A ja również tego nie powiedziałem, ująłem to słowami "z reguły" nie bez powodu. Pozdrawiam!
  13. Tranzystor stopnia prądowego wzmacniacza mocy, jest jedynie tranzystorem wzmacniającym sygnał akustyczny do obciążenia (czyt. kolumn) jest to najczęściej układ darlingtona, typu komplementarnego - gdzie tranzystory pracują jako wtórniki. Jedyny czynnik mogący poprawić brzmienie który ma związek z tranzystorami mocy, to częstotliwość pracy tranzystora, jeśli będzie większa to 'szybkość" wzrośnie, a co za tym idzie spadną zniekształcenia intermodulacyjne. Jednak jest pewna górna granica częstotliwości tranzystorów, zwykle tranzystory mocy są dobrane przez producenta rzetelnie i ich wymiana nie będzie miała żadnego wpływu na brzmienie wzmacniacza, tak samo jak nie zmieni się moc wzmacniacza, ewentualnie stanie się on bardziej podatny na skrajne obciążenia. Na brzmienie układu stopnia końcowego wpływ mają głównie rozwiązania stopnia napięciowego we wzmacniaczu (blok wejściowy) Pozdrawiam.
  14. No cóż, kolumn nie słuchałem ale tego hk znam, nawet za dobrze, jest to faktycznie bardzo nieszczęśliwy wzmacniacz - tzn. o dosyć kiepskim brzmieniu, właściwie to nawet nie wiedzieć czemu, bo elektrycznie nie jest wykonany jakoś nagannie. Mimo to na pewno warto go zmienić na coś lepszego. Jednak aby wybrać wzmacniacz, musisz sprawdzić swoje kolumny pod jakąś inną konstrukcję oprócz tego marantza - tak by było najlepiej, dopiero wtedy jak uznasz czy są czegoś warte można poszukać do nich wzmacniacza. Oczywiście pamiętaj, że aby to zrobić będziemy potrzebowali wszystkich informacji, tzn. budżetu. gatunku muzyki jaki preferujesz czy kubatury pomieszczenia.
  15. czy zmieniając np. kondensator na inny, ale tej samej pojemności, jednak innego typu, lub marki, rodzaju , to wpłynie to tylko na jakieś parametry, czy na dźwięk wzmacniacza ? To samo pytanie, a co z innymi rzeczami typu wszelkie diody, rezystory, tranzystory itp. . Pytanie na jakim etapie coś zacznie się już jednak zmieniać i co ? Jakby podmienić te wszystkie "żelastwo " z jakiegoś wzmacniacza na takie samo w parametrach icon_confused.gif , ale innej klasy, firmy, inaczej zbudowane, brzmienie się zmieni, czy nie. ??? Elementy elektroniczne mają zwykle parametry dodatkowej, oprócz tych podstawowych, tak i w tym wypadku kondensator cechuje się napięciem pracy, pojemnością, czy temperaturą, ale ma także inne parametry np. reaktancję, podobnie sprawa wygląda z tranzystorami gdzie jako główną cechę wyróżnimy moc traconą czy napięcie pracy, ale są też takie parametry jak np. częstotliwość pracy - ta sama zasada dotyczy praktycznie wszystkich elementów elektronicznych, dlatego też często "droższy" producent, gdzie jest on producentem "lepszych" części, załóżmy kondensatorów, wykona ten element "lepiej" tzn. będzie on miał poprawniejsze parametry i po prostu będzie się on lepiej sprawdzał się w jakimś określonym układzie. Ideą wzmacniacza tranzystorowego wcale nie jest montaż najlepszych elementów w torze sygnałowym, chociaż są one naturalnie bardzo ważne, tylko ogólna elektryczna budowa stopnia końcowego, bo to od niej w dużej mierzę zależy brzmienie układu i wzmacniacza w ogóle. Z reguły jest tak, że im bardziej rozbudowany układ, tym będzie miał lepsze brzmienie. Odpowiadając bezpośrednio na pytanie, jakość elementów w torze sygnałowym odgrywa ważną rolę, a co za tym idzie ważny jest także producent danych elementów co ma bezpośredni wpływ na jego parametry. Jednak największą zaletą "dobrych" elementów, jest ich wysoka żywotność, dodatkowo w podstawowych układach elektrycznych wzmacniaczy tranzystorowych pracujących w klasach AB różnice pomiędzy dobrym a dobrym producentem np. kondensatora na wejściu układu stopnia M.CZ będą niezauważalne, a zauważalne różnice zależą głównie od budowy układu. Pozdrawiam.
  16. No właśnie czy można zmierzyć dźwięk lampy, opisać cyframi, dlaczego jest taki nie inny ? Naturalnie, że tak, wzmacniacze lampowe z racji transformatora separującego na wyjściu, posiadają z reguły bardzo płytką pętlę sprzężenia zwrotnego, a taka pętla nie wprowadza zniekształceń typu TIM - które odbierane są dla ludzkiego słuchu jako "nieprzyjemny" dźwięk czyt. szorstki czy metaliczny. Do tego sposób budowy pozwala na powielanie parzystych harmonicznych w dźwięku (stąd też niewygórowane parametry wzmacniaczy lampowych) jak już wcześniej wspominałem, niskie THD wzmacniacza, wcale nie jest jego zaletą. Zjawisko zniekształceń TIM zbadał i opisał Mati Otala jeszcze w latach 70 tych, wyniki jego pracy można zobaczyć np. w książce "Układy amatorskich wzmacniaczy elektroakustycznych - Aleksander Witort". Połowa "audiofili" nie wie, czemu służy np. parametr slew rate, a wierzy w brzmiące przewody to jest właśnie to, na czym polegają producenci takich wynalazków, przy czym kable to szczyt góry lodowej, są jeszcze pasty do smarowania tranzystorów na lampowe brzmienie, wygrzewacze do kabli i inne kretynizmy : )mój dziadek zawsze powtarzał, jak człowiek głupi, to można mu wszystko wcisnąć.
  17. To tylko Twoje dywagacje... Może film zrobiony dla potrzeb firmy Cardas (opisuje działanie kapsli RCA) przekona Ciebie, że poważne firmy audiofilskie nie tylko na "uszach" stoją Minutowy film ma mnie przekonać do czegokolwiek ? jakiś mężczyzna opowiada o zniekształceniach (szumach) znikomych wręcz, które naturalnie będą występować w każdym rodzaju przewodu, nawet dla najbardziej wytrawnego ludzkiego ucha nie będą one zresztą możliwe do wychwycenia, pomijam już, że miałem okazję badać przewody tego typu i większość "solidnych" kabli wykazuje niemal identyczne parametry. Zamieszczę również link z wypowiedzią pana Caelina Gabriela, który spróbuje obalić mity jakie narosły wraz z pojawieniem się audiofilskich zamienników kabli sieciowych No tak, a pan caelina nie ma wgl. interesu w tym, aby pisać takie "wywody" bo z naukowego punktu widzenia, mówić potrafi każdy, brak jakichkolwiek badań, wyników nic, opis wart tyle ile przeciętny post na forum o audio zwykłego kowalskiego - bo napisany na tej samej zasadzie. Z dyskusji się wycofuje, bo to po prostu nie ma sensu, ja nie zamierzam nikogo przekonywać do niczego bo to i tak niemożliwe każdy ma swój portfel, swój słuch i swoją zabawę z tym związaną, ani mnie nikt nie przekona do tego, że kabel sieciowy "gra" ani ja nie przekonam nikogo. Pozdrawiam!
  18. Proponuję przestać pytać tych czy innych, bo najlepszą odpowiedź uzyskasz gdy sam odsłuchasz swoją ulubioną płytę po wymianie kabla (np pożyczonego i najlepiej takiego, który będzie wyraźnie innej konstrukcji niż do tej pory stosowany). Twoje uszy podpowiedzą Ci, czy warto zagłębiać się w ten kontrowersyjny (jak widać po powyższych wpisach) temat czy też raczej czas poświecić jakiejś bardziej pożytecznej sprawie. Sądzisz, że nie słuchałem "kabli" ? ależ naturalnie, że słuchałem, nawet na sprzęcie wartym tyle co moje mieszkanie, jak myślisz, usłyszałem różnice ? I tutaj wchodzi kolejna zasada "popierająca" tą teorię, która nie ma żadnego odzwierciedlenia w nauce, tzn. kiepskie kable, obecnie sprzedaje się często przewody aluminiowe powlekane miedzią, to naturalne, że po ich wymianie na "markowy" kabel, który zawsze będzie wykonany z miedzi OFC, różnica będzie zauważalna, problem w tym, że wymiana odpowiedniego przewodu (przekrój, długość, materiał) na nad-przewodnik już nie zmieni nic. Co do tego czy były robione jakieś badania, to były owszem. Ale robiły je firmy produkujące kable. Wnioskami się raczej nie podzielą, ponieważ to ich dorobek i tajemnica. Na podstawie takich badań produkują swoje okablowanie. A reszty świata naukowego czy inżynierskiego nie obchodzą kable. Aż tak oczywiście, by badać sprawę wpływu na dźwięk. Kto by im za to zapłacił? Ty? icon_wink.gif Ależ były prowadzone badania, wyniki tych badań obejmują podstawy elektroniki ogólnej... badania producentów kabli, to po prostu praca promująca daną branżę i nie ma w niej żadnych wyników, pomiarów etc. które były by zgodne z fizyką. I jeszcze jedno. Podchodzisz do tematu trochę od "dupeczki strony". Osoby kompetentne w tym temacie, to są osoby osłuchane. Jak pisałem najlepiej jeśli doskonale znają swój system w świetnie znanym sobie pomieszczeniu. A nagrania użyte do testów są znane z każdej nuty, wybrzmienia, lokalizacji instrumentów. Mając taką bazę (to jest metodologia o której wspomniał Jacek75) można dopiero zrobić odsłuch porównawczy. A panowie inżynierowie czy nawet subiekci z salonów audio zbyt często zmieniają sprzęt, zestawienia, (albo nawet tylko teoretyzują na temat icon_lol.gif ), by móc usłyszeć nie tylko efekty zmiany okablowania, ale nieraz nawet... . Czytałem kiedyś o panach "inżynierach", którzy zadufani w swoją wiedzę, wyuczoną, twierdzili, że każdy odtwarzacz CD powinien grać jednakowo. Bo. Tu cytuję: "cyfra, to cyfra". Bez dalszego komentarza. Dlatego wspomniałem o osobach kompetentnych, a nie każdy inżynier może nim być. Ja po prostu nie wierzę i nie uwierzę w to, co nie jest zbadane i czego nie ma na papierze w dodatku przeczy to jawnym zasadom nauki, jeśli ktoś wmówi sobie, że jakaś różnica występuje, to ona występuje - tak działa nasz mózg. A dodatkowo sprawę podgrzewa fakt, który opisałem wyżej, tzn. powszechne stosowanie przewodów niskiej jakości w sprzęcie popularnym, co sprawia, że wymiana takiego kabla na odpowiedni ma oczywiście duży wpływ chociażby na częstotliwości niskie i stąd się biorą słyszalne różnice. Nie ma sensu mi tego tłumaczyć, to strata czasu, jeśli ktoś nie odeśle mnie do badań, przeprowadzonych przez niezależną organizację która potwierdza zasadę "grających kabli" mało tego, tłumaczy to w naukowy, mający odniesienie do rzeczywistości sposób, wtedy przyznam mu rację, a to co piszą osoby które wydały parę stówek na kable to przerabiałem setki razy Chciałbym zaznaczyć, że ja nie podważam już nawet teorii grających kabli głośnikowych (chociaż naturalnie w nią nie wierzę) ale mówię tutaj, o kompletnym absurdzie - tzn. przewodach zasilających, dostarczających jedynie prąd do wzmacniacza. Bo w grające przewody głośnikowe, czy sygnałowe jestem w stanie uwierzyć - tzn. że nauka tego jeszcze nie odkryła, pewnych parametrów, zależności i rzeczywiście ktoś tam, gdzieś tam słyszy różnice. PS: Polecam serię "audiovoodo" pana Krzysztofa Bielewicza, odcinek o przewodach głośnikowych jest dostępny tutaj Pozdrawiam!
  19. Zachęcam do rozwinięcia tematu i podania wiarygodnych źródeł i badań które nasuwają takie wnioski, mi niestety nie udało się takich odnaleźć, pełno jedynie głupot wymyślanych przez "redaktorów" brak żadnych badań i konkretów. Nie znam żadnej kompetentnej osoby, znającej budowę wzmacniaczy mocy z naciskiem na pojedyncze obwody, inżyniera, elektronika czy nawet "znającego się na elektronice pana zdzisia" który potwierdzał by regułę "grających kabli" tym bardziej sieciowych, za każdym razem kiedy zadam takie pytanie kompetentnej osobie pojawia się uśmiech na ustach. Znajomy pracował w sklepie ze sprzętem audio, to właściciel kazał mu wciskać kit klientom jak leci, mieli przewody takie same, chińskie, zwykłe 3 żyłowe w izolacji czerwonej i czarnej, to znajomy wmawiał na odsłuchach klientom, że ten czerwony kabelek jest "droższy i lepszy" a oni twierdzili, że słyszą różnicę... oczywiście na ślepo żaden z nich nie był by w stanie powiedzieć który przewód jest podłączony. "Znamy historię wspaniałych parametrów wzmacniaczy Technics i kiepskich wyników "na papierze" ówczesnych wzmacniaczy Exposure. Jak grały jedne i drugie nie muszę chyba pisać tym choć średnio zorientowanym a już na pewno nie takim tuzom jak HomS4e" Problem w tym, że pomiary nie mówią nam nic o brzmieniu wzmacniacza, bo nie mierzy się zwykle zniekształceń TIM czy zawartości parzystych harmonicznych w dźwięku, w przypadku THD wcale nie jest lepiej, kiedy wzmacniacze mają ten parametr na bardzo niskim poziomie. Jak już wielokrotnie pisano kable są jakby filtrami, poprzez swoją indukcyjność i pojemność. Trywialnie opisując działają jak filtry węglowe zamontowane na kranie z wodą. Ten krótki kawałek (fizycznie), potrafi oczyścić wodę płynącą setki kilometrów w zardzewiałych rurach. Zmienia jakość wody, czy nie? No tak.. tylko na czym polega to oczyszczanie prądu elektrycznego ? Odpowiedz dlaczego lampy, tranzystory, cewki, oporniki w torze audio miały by wpływając na dźwięk (mam nadzieję, że tego nie neguje S4Home - jeśli tak, to proszę o konkrety, bo bez tego będziesz Pan śmiesznym oportunistą) mieć mniejszy wpływ niż kable? Brzmienie układu stopnia końcowego, w dużej mierzę zależy od jego rozwiązań, elementy w torze sygnałowym wbrew pozorom nie mają aż tak dużego wpływu na jego brzmienie.
  20. Po prostu w takim budżecie można znaleźć przyzwoicie brzmiące kolumny podstawkowe, a o podłogowe jest już ciężej
  21. Wewnętrzny zasilacz przedwzmacniacza wykonany jest na... pojedynczej diodzie prostowniczej i najprostszym stabilizatorze z tranzystorem, ten układ ledwo dyszy obciążony samym preampem, a co dopiero gdyby jeszcze dołączać do niego jakieś diody LED. A jeśli chodzi o wykorzystanie samego zasilania stopni końcowych bez stabilizacji przygasanie diod led będzie irytujące i bardzo widoczne, żeby zapobiec wprowadzaniu szumów czy brumu wystarczy nie montować układu na masie wzmacniacza, wykorzystać jedynie odczepy transformatora o których wspomniałem powyżej. Co rozumiesz przez pojęcie "czyszczenia" ? taki układ prawidłowo dołączony nawet do masy wzmacniacza, tzn. nie powodując pętli masy nie będzie wprowadzał żadnych widocznych zmian w odbieranym dzwięku. Ta konstrukcja ledwo mieści się w standardach hi-fi, na tym wzmacniaczu odróżnienie gitary od kontrabasu graniczy z cudem, szumy czy zniekształcenia przekraczają dzisiejsze standardy kilkukrotnie, nie ma się czego obawiać
  22. No cóż, ja jestem szczyl, takich czasów nie pamiętam i jak czytam, jak to kiedyś wyglądało to nie ukrywam, że chciałbym się urodzić 30 lat wcześniej w okresie rozkwitu sprzętu audio, to musiał być niesamowity okres. Z tego co się orientuje to ceny V2 oscylują w zakresie 250-300zł na portalach aukcyjnych, za taką kwotę można kupić niskiego Japończyka takiego jak Pioneer A447, ja prywatnie za tą kwotę wybrał bym tylko Cambridge, z wyjątkiem wersji "mk3 v2" bo to strasznie okrojony model z biednym brzmieniem jakby nie patrzeć A1 v2 to najzwyklejszy seryjnie produkowany gainclone, na dosyć już archaicznych układach TDA1514, te scalaczki nie mają zbyt imponujących parametrów, choć są one oczywiście poprawne, same kości także nie zdobyły zbyt wielkiej sławy za sprawą dużej podatności na wzbudzanie się oraz wrażliwość na błędy aplikacyjne, układ ten nie znosił napięcia zasilania 30V i powyżej, zresztą wyraźnie jest to ujęte w jego nocie katalogowej, w dodatku jakoś w 2000 roku pojawiła się wadliwa partia tych układów, które po prostu uszkadzały się bez powodu. Jednak wbrew pozorom układ ten jest bardzo odporny na skrajne obciążenia czy wysokie temperatury, kupując model v2 obawiałem się trochę, że CA mogło niezbyt przyłożyć się do aplikacji, ale jestem pozytywnie zaskoczony, zasilanie wynosi +/- 28V, układ obsadzony został w towarzystwie rezystorów metalizowanych, starannie przymocowany z użyciem pasty tp do sporego radiatora, ekranowany od sporego transformatora toroidalnego, budowa jest naprawdę przyzwoita. Brzmienie tych układów jest lekko ocieplone, zapewne z tego powodu zastosowano taki układ np. w piecu Marshalla 8040, jest to bardzo specyficznie brzmiący układ scalony wyróżniający się na tle innych "kostek" mimo to jego brzmienie ocenił bym na dobre, dzięki tym układom V2 brzmi nieco cieplej od pozostałych wzmacniaczy CA przysuwając tą konstrukcję nieco w stronę "brytyjskiego brzmienia". Tak jak powiedziałeś średnica w tym modelu jest niezwykle czytelna i "mocna" ale to tak jak w większości CA. Mówiąc ściślej jakby ktoś zobaczył te kostki wewnątrz CA na pewno by się uśmiechnął, a jego uśmiech zniknął od razu jak tylko by usłyszał ten wzmacniacz wszak sprawia wrażenie dużo "biedniejszego" Pozdrawiam!
  23. A co do tego, że w innych aspektach brzmienia ten NAD jest rewelacyjny, to wcale nie ukrywam, stereofonia i rozdzielczość dźwięku ogólnie w tym wzmacniaczu jest znakomita, jednak charakter niskich tonów był powodem dla którego np ja zdecydowałem się na Cambridge Audio A5, no i sam fakt, że NAD ocieplał nieco dźwięk co oczywiście jest przyjemne, aczkolwiek ja preferuje raczej coś pośrodku, między ciepłym a ostrym brzmieniem
  24. Ja straciłem zaufanie do sony, po tym jak zaprezentowali swoją kartę pamięci "for premium sound" : ) Sprzęt z aukcji to typowy wynalazek XXI wieku, podana oczywiście moc muzyczna, no bo potencjalny klient będzie patrzył na watty, a nie na brzmienie czy jakość, poza tym kto zrozumie zależność efektywności do mocy, komu zaimponuje 50W ? no cóż, widać, że sony celuje w najniższą grupę odbiorców audio tym sprzętem. Ja bym sobie odpuścił takie wynalazki i tak jak polecali koledzy wyżej poszukał dobrego stereo składające się z amplitunera/wzmacniacza oraz kolumn - obecnie dobry zestaw tego typu, nie tylko brzmieniowo (poprawny) ale także jakośćiowo można kupić za śmieszne pieniądze
  25. Telewizji nie oglądam od 8 lat ponad, natomiast mam okazję przechadzać się salonem do kuchni gdzie inni domownicy oglądają telewizję i przyznam szczerze, że na muzykę w reklamach jakoś szczególnie nie zwracam uwagi, bo zwykle jest to coś co słyszałem już dziesiątki razy jak wspomniał kolega wyżej, jednak zawsze powala mnie sposób masteringu dźwięku do tej reklamy, niekiedy jak pojawi się reklama to mam wrażenie, że zaraz zostanę razem z oknem wypchnięty i spadnę na parking pod domem, 5 razy głośniej, dźwięk jest typowo podbity w procesie cyfrowej obróbki, ostry i dosłownie wciska się do uszu, tak mnie to cholernie irytuje, że chyba zacznę nosić stopery przed przejściem w pobliżu telewizora.
×
×
  • Utwórz nowe...