Tak, kupiłem w Media-Markcie z dwóch powodów – cena i możliwość zwrotu do 45 dni.
A teraz o moich wrażeniach – mam mieszane odczucia z przewagą negatywnych.
Głośniki dojechały do mnie wczoraj i po południu zabrałem się za instalację, co było sporym wyzwaniem fizycznym dla jednej osoby. Pierwsze uruchomienie to radio DAB+ (Trójka) i radio internetowe (Nowy Świat). Wrażenie kiepskie, ale nie spodziewałem się dużo. Następnie wykonałem kalibrację YPAO i przyszła pora na muzykę. Mam dwie płyty, które zawsze najchętniej puszczam, żeby ocenić możliwości sprzętu – to Jean-Michel Jarre „Zoolook” i Andreas Vollenweider „...Behind The Gardens - Behind The Wall - Under The Tree...”. Obie płyty odtwarzałem ze Spotify. Efekt mnie oczarował i wcisnął w fotel. No a potem zacząłem słuchać innych kawałków i było coraz gorzej...
Najważniejsze, negatywne wrażenie, to brak wysokich tonów. Może nie brak zupełny, ale jakby były blokowane i ograniczane. A przecież podczas kalibracji YPAO z głośników wydobywały się dźwięki sugerujące, że one potrafią dużo.
Kolejna sprawa to basy. Bardzo fajne, miękkie, ale... No właśnie – w wielu sytuacjach jest ich za dużo. I o ile basy w miękkiej perkusji są świetne (np. Nick Mason, Pink Floyd), to te „ogólne”, towarzyszące w utworze, bywają nadmiarowe. I tu wracam do kalibracji YPAO. Kalibracja zamieniła dźwięk w naprawdę świetnie przestrzenny, niesamowity w odbiorze, szczególnie dla dwóch płyt wymienionych powyżej. Ale wiele innych utworów brzmi, jakby były wręcz oblepione basem, a przy słabych wysokich tonach brzmi to kiepsko. Po wyłączeniu YPAO basy nie są już tak męczące, ale dźwięk staje się zdecydowanie bardziej płaski i dochodzący kierunkowo z poszczególnych głośników, co przy nadal obciętych wysokich tonach niewiele pomaga. Późnym wieczorem zmieniłem jeszcze podłączenie głośników na bi-wire, co było dość karkołomne, gdyż aby dostać się do tyłu amplitunera muszę rozmontować część regału i – zgodnie z moimi przewidywaniami – nic się nie zmieniło. Przynajmniej ja nie słyszę różnicy.
Dzisiaj przez cały dzień (home office) kontynuowałem wsłuchiwanie się w nowy nabytek. To, co bardzo mnie zaskoczyło, to niesamowite różnice w odbiorze utworów. Tych brzmiących świetnie było niezbyt wiele (patrz, płyty wymienione powyżej), ale sporo było średniaków, a najwięcej miernot. Pomyślałem, że może te głośniki obnażają bezlitośnie słabe nagrania, ale przecież jest inna możliwość – może po prostu głośniki nie dają rady? I tu pojawia się kwestia decyzji o ich zakupie – jak napisałem wyżej, ważna była cena oraz możliwość zwrotu (a więc tak naprawdę przetestowania w domu), ale wcześniej sporo o nich poczytałem, starając się oddzielić reklamę od testów. Odnosząc się do testu na tym portalu – w 100% zgadzam się z oceną, że świetnie wychodzą wokale żeńskie (np. Diana Krall „California dreamin'”). Kolejna ocena – „instrumenty strunowe zabrzmiały wprost najlepiej w tym teście”. Wg moich spostrzeżeń większość instrumentów brzmi bardzo dobrze pod warunkiem, że grają samodzielnie lub prawie samodzielnie, z delikatnym towarzystwem. A więc np. jazz. Gdy jednak instrumentów przybywa, i pojawia się ostre brzmienie, np. rockowe, słychać po prostu jazgot. Ale nikt chyba nie zamierza słuchać tylko tego, co brzmi dobrze? Ja zamierzam słuchać tego, co lubię i oczekuję, że będzie brzmiało to dobrze. A co z jakością nagrań? Jedną z płyt, którą chętnie słucham, to „Is This the Life We Really Want?” Rogera Watersa z 2017 r. Płyta brzmi, jakby nagrywał ją zamknięty w blaszanej beczce – tragedia. Dzisiaj, w aucie, słuchałem z Tidala „Comfortably numb” Floydów. Chciałbym, aby tak to brzmiało u mnie w domu (sprzęt w aucie mam chyba całkiem dobry), ale tak niestety nie jest.
No i teraz pytanie o powód tego stanu rzeczy. W tak zwanym międzyczasie poczytałem o akustyce i już wiem, że mój pokój jest kiepski pod tym względem. Ale tu raczej nic nie zmienię. A więc pytanie: czy za obecną sytuację odpowiadają głośniki, amplituner, akustyka pomieszczenia, czy moje uszy? A może cały komplet? To, co mnie jeszcze zastanawia, to kwestia oceny jakości odbioru. Gdy zmieniłem kino domowe na amplituner z tego tematu, to byłem oczarowany. Po krótkim czasie zacząłem jednak odczuwać słabość Altusów. Zmieniłem je na głośniki z tematu i byłem ponownie oczarowany. I teraz znowu wszystko dołuje... Ta reguła dotyczy również nagrań. Niektóre z nich czarują mnie na początku, ale im dłużej ich słucham, tym gorzej...
Chciałem zmienić stary, kiepski sprzęt na coś porządniejszego, ale bez ograniczeń będę dopiero wtedy, gdy wygram w totka. Wtedy może nawet wybuduję się i zrobię jakiś pokój odsłuchowy. Ale póki co jest raczej kiepsko...
Pozdrawiam i dziękuję za porady,
Maciej