Skocz do zawartości

shureido

Uczestnik
  • Zawartość

    281
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez shureido

  1. 3 minuty temu, Sanwing napisał:

    Tu sobie sam w kolano strzeliłeś... Sam oglądasz filmiki i wykresy nie zdobywając doświadczenie, do tego negujesz doświadczenie odsłuchowe innych, a potem piszesz że doświadczenie jest najważniejsze... chyba że karate też z wykresów się uczyłeś? Kolejna sprawa większość doświadczonych audiofili ma bardzo dużą wiedzę na tematy związane z tym hobby, ale czy cię mózg oszukuje czy nie to na finiszu poprostu muzyka ma grać tak by się to podobało słuchającemu, a nie ładnie wyglądało w tabelkach i wykresach. Już się sami zapędziliście w kozi róg... 12 stron pisania o niczym w kółko...

    w samo serce, czy jak mawiają zabójcy zwierząt "w komorę" 👍

    nawiązując do karate i kultury dalekiego wschodu @Dzik dobył tanto i popełnił sepuku 🤪

  2. 23 minuty temu, JohnDoe napisał:

    W takim razie (nasze) wszelkie opisy wrażeń dźwiękowych można uznać za fantazjowanie. Wymieniamy się na forum naszymi fantazjami.

    I nic nikomu do tego ;)

    ale to nie jest Twój wątek ani Twoje forum...

    ciekawy temat zdominowany przez ostracyzm słuchających wykresów

    załóż wątek muzyka wykresowa i będziesz decydował 🤪

  3. 3 minuty temu, Dzik napisał:

    Dopowiadasz sobie za dużo i zapętlasz dyskusję klasyczną narracją, czyli „słuchasz tylko numerków etc., etc.”. Brakuje tylko patetycznego stwierdzenia na koniec w stylu „ja słucham muzyki, a ty wykresów etc., etc.”

    Przywiązują wagę zarówno do pomiarów, jak i do odsłuchu, co wielokrotnie już mówiłem – to tak dla twojej informacji. Nie wierzę jednak w jakieś śmieszne bzdury, czyli że np. pomiary nic nie mówią o brzmieniu.

    i ponownie agresywna postawa, nie potrafisz inaczej ?

    znowu spłaszczasz i dostosowujesz treści do swojej działki, przez co przeczysz sam sobie

    pomiary są integralną tworzenia toru audio ale kluczowym elementem są odsłuchy, które determinują zatwierdzenie projektu do wdrożenia i ewentualnych zmian

    jakie jest Twoje doświadczenie w słuchaniu ( nie wykresów a i tak w tej dziedzinie w porównaniu z profesjonalistami podwórkowe )

    przed ekranem z głową miedzy głośnikami, zaczną boleć plecy przenosisz się na wygodniejsze miejsce i niewiele się zmienia monitory z zakurzoną, przaśną elektroniką  w środowisku akustycznym standardowego pokoju

    napastliwością i negacja maskujesz tylko swoje kompleksy wobec brzmieniowej części zagadnienia

    nie znasz brzmienia na żywo, byleś na jakimś koncercie czy dwóch koncertach plenerowych i słuchałeś kilowaty a nie muzykę

    ale ubierasz się w rolę wyroczni, czego ? amatorskich pomiarów dźwięku ? żałosne

    nikt Ci tego 'kalectwa" jeszcze nie uświadomił ?

    spróbuj całościowo podejść do zagadnienia

    nie chce Ci się spotkać się nawet kolejno z kimś kto ma system x y z, bo sam długofalowo nie będziesz zmieniał swojego systemu

    okopałeś się i wmawiasz komuś, że wystarczy ziemniak ugotować aby nadawał się do jedzenia

    ale on w tej formie TYLKO nadaje się jedzenia ale nie SMAKUJE...

     

     

     

  4. Przed chwilą, Dzik napisał:

    Samo osłuchanie jest guzik warte, jeśli nie idzie w parze z wiedzą, bo żeby być dobrym słuchaczem trzeba dysponować odpowiednim odniesieniem, znać się na akustyce, psychoakustyce, nie być ignorantem. Oglądanie filmów o karate nie zrobi z nikogo mistrza.

    poniekąd tak, zawsze brak jakiegoś elementu całości jest przeszkodą

    ale guzik warte jest jest Twoje "słuchanie" wykresów i analizowanie wyników 

    tym bardziej dziwi twoje lekceważenie doświadczeń płynących z osłuchania, a tym bardziej pejoratywna i deprecjonująca postawa wobec tej części odbioru muzyki

    o ile pełniejsza byłby obraz wymiany doświadczeń i połączenia płynących z tego wniosków i konkluzji

    ale Twój ostracyzm skutecznie zniechęca doświadczonych forumowiczów w sferze dla Ciebie obcej i niedostępnej ( z wielu powodów )

    tworzysz i narzucasz jednostronny obraz zagadnienia, choćby tego będącego tytułem wątku

     

  5. 7 minut temu, Dzik napisał:

    Oczywiście, że nie jest prawdą, bo subiektywna jest jedynie interpretacja tego, co obiektywne. Każdy dane nagranie usłyszy inaczej, ale jeśli na tym nagraniu nie ma cichej fujarki (bo jej nie nagrano), to nie zmieni tego obiektywnego faktu to, że 10 audiofili ją "usłyszy".

    Nie ma żadnej zagadki, po prostu niektórzy nie akceptują, a czasem nawet nie tolerują dowodów albo nie chcą poznać rozwiązania.

    Nawet audiofile, którzy pozują na bardziej zorientowanych technicznie, zarzucają każdy wątek teoriami i pytaniami, z których nie płynie żadna konkluzja. Np. wiadomo, że kable łapią zakłócenia głęboko poniżej granicy słyszalności, ale wg niektórych te szumy mogą się kumulować, wpływać na pracę podzespołów albo ulegać podbiciu, tyle że nikt tego nigdy nie sprawdził/udowodnił, bo po co, skoro można snuć takie rozważania w nieskończoność i wierzyć w magiczną moc drogich listew czy komponentów?

    W tym wątku mamy kolejny przykład – sprawdziłem, coś usłyszałem, w żaden sposób tego nie zarejestrowałem, nie interesuje mnie dlaczego, koniec dyskusji. Ważne, że słyszę, SŁYSZĘ!

    Pozują ?

    A może są po prostu osłuchani ?

    Setki godzin odsłuchów, dziesiątki systemów, n te ilości konfiguracji, w różnych pomieszczeniach odsłuchowych, mniej lub bardziej przystosowanych akustycznie...

    Bardzo lekceważąco podchodzisz do percepcji doświadczeń, dlaczego ?

  6. 35 minut temu, tomek4446 napisał:

    Nadal uważam , ze takie porównania są bez sensu , bo nie gra pojedynczy element / chyba że głośnik bluetooth / tylko wszystkie elementy toru , ale zrobię.  Ale sprawdzę , przy okazji jak grają dwa rożne transporty z dwoma różnymi DAC- mi. No bo jak DAC -i zagrają identycznie  , a transporty już testowałem i różnicy nie było to znaczy , że teraz też nie powinno być . Zobaczymy.

    100% racji

    I dyskusja bez odsłuchu na zdefiniowanych pozostałych elementach toru audio i w tych samych warunkach akustycznych mija się z sensem

     

    13 minut temu, Kenobi napisał:

    Mi chodzi tylko o same streamery jako transport, reszta zostaje taka sama, u Ciebie poczawszy od ADI zostawiasz jeden setup

    Wiem o co Ci chodzi. Kupujac streamera mamy często w obudowie jeszcze daca , albo  daca i preamp, albo jescze wzmacniacz i cos tam jeszcze. To moze grać inaczej. Ale piszac ze streamery powinny grać tak samo mam na mysli streamery jako sam transport, czyli puszczamy przez sieć  flac czy wav i wychodzi sygnal cyfrowy na DACa.

    W przypadku chromecast audio wiadome jest ze wyjscie liniowe jest do bani.

    W przypadku maliny ciezko mi jest powiedziec na temat nakladek, jest duzo niewiadomych, szumy komputera, nawet jak jest idealne zasilanie to i tak wewnatrz malej skrzynki jest zajeduzo EM od ukladów cyfrowych, czy ktoras nakladka to wyeliminuje, nie wiem , osobiscie nie mialem ochoty na eksperymenty , testow nigdzie nie znalazlem wiec dla mnie malina od poczatku byla rozwazana tylko i wylacznie jako w połaczeniu z DACem po USB

    Sam telefon z androidem z dacem po usb robi jako niezly sreamer. Z usb adio player pro mamy bit perfect. Przez aplikacje moze byc gorzej  bo android konwertuje wszystko do jednego formatu, jak zauwazylem kazde urzadzenie inaczej. Samsung j3 ktory zepsulem 196khz, huawei m6 96khz, a xiaomi tylko 48khz. Teoretycznie upsampling nie powinien nic wnosic choc do 44.1-> 48 mam wątpliwosci

    To samo Blue, cena rozsądna ,ponoc dobry interfejs i aplikacje ale na pewno bym nie podlączył go przez wyjscie analogowe mając dobrego DACa.

    A to, co powyżej napisał @Kenobi chociażby o różnorodności form szeroko pojętych form transportu, tylko potwierdza, że bez stworzenie wspólnego mianownika i podziału na grupy transportów to strata czasu na udawadnianie swoich racji

  7. 15 minut temu, Dzik napisał:

    No to było całkowicie spontaniczne odczucie, bo aż tak szczegółowych wniosków jak "nasycony landscape" nie wysnuwam. W każdym razie, te różnice w wydaniach krajowych były kosmetyczne, a czasem nie było żadnych różnic między np. Japonią a Niemcami. O wiele większe znaczenie ma rok wydania.

     

    opisujemy wrażenia subiektywne, więc nic dziwnego

    o jednym jednak należy pamiętać, Twój sposób odsłuchu jest specyficzny...

    odsłuch bliskiego pola, jest zdecydowanie "technicznym" odsłuchem

    image.thumb.png.99f23b6bc7d786782e4f9eb23981c7e8.png

  8. 18 minut temu, Dzik napisał:

    Sam jestem w takiej sytuacji. W przypadku soundtracków z gier nieraz lepiej poszukać ripów, czyli muzy wypakowanej bezpośrednio z gry, bo na oficjalnych albumach dostajesz już „ulepszoną” wersję. W przypadku filmów czasem po prostu nie ma lepszej wersji i można co najwyżej liczyć, że kiedyś pojawi się jakaś re-edycja.

    Porównywałem dziesiątki różnych wydań - niemieckich, kanadyjskich, brytyjskich, amerykańskich, japońskich... Odniosłem wrażenie, że japońskie wydania są co do zasady nieco jaśniejsze, ale luźne to odczucie.

    Japońskie wydania jaśniejsze ?

    na żądnym systemie audio z jakim miałem dotychczas do czynienia nie odniosłem takiego wrażenia

    Za to Fafniak opisał brzmienie z którym się zgadzam, dodam że "pastelowy landscape w zamglonej perspektywie"

    Fafniak Napisano 29 minut temu

    Bo troszkę ich przesłuchalem i mam wrażenie że sporo z nich jest zrobionych na zasadzie podobnej do "tryb landscape' /nasycony w fotografii

     

  9. muzę jaką preferujesz/lubisz też słuchasz nie tylko jeden raz

    no chyba , ze teraz nie masz czasu na powtórne słuchanie szykają nowych brzmień w serwisach streaming'owych 🙂

    16 minut temu, JohnDoe napisał:

    Kamil, ja nawet nie wiedziałem, że Ty masz na ścianie PF. Widziałem coś takiego wiele razy u ludzi, stąd mój wpis. Nic osobistego. 

    po tym co napisałeś o PF, rozmowy z Kamill00 juz nigdy nie będą takie same 😉

  10. 43 minuty temu, JohnDoe napisał:

    A ja kiedy słyszę Pink Floyd (i jeszcze parę innych) to mnie mdli....    I nie dlatego, że to słaba muzyka ale że tak wyświechtana przez audiofilów. Lubi czy nie lubi ale ma, nawet czasem na ścianie wiesza okładkę.  Taka choroba. 

    Pink Floyd to po prostu jeden z klasyków rock/a progresywnego i nic na to nie poradzisz

    muzyka jakich wykonawców jest balsamem dla Twoich uszu ?

  11. 7 minut temu, Dzik napisał:

    To jest temat o kompresji i podbijaniu głośniości, a nie o tym, jakie kto lubie brzmienie czy na czym słucha muzyki. Od takich dyskusji są inne wątki.

    koniec off top, byłem ciekawy po prostu i chciałem się przekonać czy potwierdzą się moje przypuszczenia 🙂

  12. 11 minut temu, gienas napisał:

    Ale wziąłeś pod uwagę skoro tak nagrany album jest we wszystkich wydaniach to znaczy ze zespół tak założył brzmienie? Akurat Pink Floyd nagrywają ściśle według własnych zasad.

    Choć tu nie ma dyskusji skoro to Twoje subiektywne odczucie na które :)  mam lekarstwo = nie słuchaj.

    thx wujku dobra rada

    z tym, że jesteś w błędzie tak generalizując, z prostej przyczyny inne albumy mają diametralnie odmienną charakterystykę realizacji 

     

  13. 15 minut temu, Dzik napisał:

    Rozmawiamy o kompresji i podkręceniu głośności, jakość samego nagrania i miksu to osobna kwestia. Nawet jeśli nagranie jest kiepskie, to na pewno nie zabrzmi lepiej po takich zabiegach.

    zgadza się, dlatego wyraźnie napisałem, że to co wyprodukowali w studio na Abbey Road było delikatnie pisząc słabe ( moim zdaniem )

    czy też masz podobne zdanie o tym co zrobił przesuwający hebelkami na konsoli podczas rejestracji materiału ? przypominam dotyczy to szczególnie tych dwóch albumów

    matowe, płaskie brzmienie, kiepska przestrzeń, o detaliczności nie wspomnę

  14. 1 minutę temu, Dzik napisał:

    Jeśli chodzi o Pink Floyd, to mają co do zasady solidne wydania. Są gorsze i lepsze edycje, ale nie słyszałem tragicznych.

    jak pisałem, zawężając się do tych dwóch czyli Dark Side I Wish You, w moim subiektywnym odbiorze materiał jest fatalnie nagrany od podstaw i nikt jeszcze z tym nie zrobił łącznie z japońskimi wydaniami

  15. 4 minuty temu, Dzik napisał:

    Nic nie pisałem o wymienionych przez ciebie albumach, pisałem o Division Bell i to nie w kontekście mojego taty. Niemniej jednak, mam w kolekcji dobre wydania wszystkich albumów Pink Floyd.

    Dość typowa reakcja. Tak między innymi zareagował mój tata, który miał konto na Tidalu i był święcie przekonany, że wie, co słyszy. Kiedy mu przyniosłem stare wersje jego ulubionych albumów (Rush, Pink Floyd, Whitesnake, Def Leppard i innych) i zaczął porównywać, to zamknął się w pokoju, słuchał i nie dowierzał.

     

    napisałeś ogólnie Pink Floyd, dlatego zawęziłem do tych dwóch, nie ważne

    to co uważasz za dobre edycje są na vinylu czy cd/plik ?

     

     

  16. 12 godzin temu, Dzik napisał:

    Nie wszyscy wiedzą, że to psucie muzyki, bo nie wszyscy wiedzą, że takie zjawisko ma miejsce. Wielu ludzi nie wie albo nie dowierza.

    Hahaha co? Że niby większość muzyki jest skompresowana? Jak to skompresowana, przecież słuchałem dzisiaj, świetna jakość, co ty za głupoty gadasz?

    Dość typowa reakcja. Tak między innymi zareagował mój tata, który miał konto na Tidalu i był święcie przekonany, że wie, co słyszy. Kiedy mu przyniosłem stare wersje jego ulubionych albumów (Rush, Pink Floyd, Whitesnake, Def Leppard i innych) i zaczął porównywać, to zamknął się w pokoju, słuchał i nie dowierzał.

    Inny przypadek to historia fana Eltona Johna, który stwierdził, że jego ulubiony artysta i w ogóle muzyka go nudzą. Nie umiał sobie znaleźć już nic, co by go na dłuższy czas przykuło, chociaż teoretycznie powinno mu się podobać. Odpowiedź? Tak, Loudness War.

    Wreszcie, ja też jeszcze kilka lat temu byłem nieświadomy skali problemu. Obiły mi się o uszy jakieś wyrywkowe informacje, ale nie przykładałem do tego większej wagi. Dopiero kiedy zdecydowałem się uporządkować i starannie skatalogować moją kolekcję muzyki, w której były różne wydania tych samych nagrań, zacząłem odsłuchiwać i porównywać. Przeżyłem niemały szok.

    ALE DLACZEGO TAK JEST!? Dlatego, że gdybyś całe życie jadł niesmaczne żarcie, to nie wiedziałbyś, że jest niesmaczne. Żeby dokonać obiektywnej oceny, musiałbyś mieć porównanie. Loudness War postępowało etapami, aż osiągnęło obecny, zatrważający poziom w latach dwutysięcznych. Wielu ludzi tego nie zauważyło, bo:

    - nie pamiętają, jak kiedyś brzmiała muzyka,

    - nie wiedzą, jak kiedyś brzmiała muzyka (są za młodzi),

    - mieli kiedyś bardzo słaby sprzęt albo nadal mają (kolorowe głośniki komputerowe Logitecha albo coś w ten deseń),

    - nie przejmują się jakością albo nie przywiązują wielkiej wagi do muzyki w swoim życiu,

    - wierzą w marketingowe slogany,

    - nie wierzą, że coś takiego może mieć miejsce i że tylu ludzi może o tym nie wiedzieć (mówię o zwykłych ludziach, a nie miłośnikach Hi-Fi),

    ... i tak dalej.

    Próbuję ludziom nieco otworzyć umysł tym tematem, bo sam kiedyś byłem w takiej sytuacji. Mogę otworzyć drzwi, ale przejść przez nie musisz już sam. To nie jest teoria spiskowa, tylko mierzalne, widzialne i słyszalne fakty.

    dałeś przykład swojego Taty i reakcję na album/albumy Pink Floyd ograniczając się do dwóch albumów "The Dark Side of The Moon" i "Wish You Were Here"

    czy masz może akurat dobrze zrealizowane wydania tych dwóch albumów ?

  17. 5 godzin temu, Dzik napisał:

    hmmm.png

    Wytłumaczę łopatologicznie.

    Zespół idzie do studia, gdzie każdy instrument jest nagrywany oddzielnie, jako odrębna ścieżka.

    Następnie te ścieżki są łączone w jedną, w procesie miksu. Miks jest ważny, bo inżynier dopasowuje głośność poszczególnych instrumentów tak, aby ze sobą współgrały, a także dokonuje innych modyfikacji, rozstawiając instrumenty na scenie stereo.

    Ostatnim etapem jest mastering, czyli szlifowanie zmiksowanych ścieżek. O tym etapie mówimy.

    Na pierwsze wydania trafiają oryginalne mastery, a kolejne re-mastery są co do zasady dalszymi modyfikacjami pierwszego masteru (czyli nie są tworzone na bazie oryginalnego nagrania jak oryginalny master).

    Oczywiście albumy na żywo nie przechodzą procesu miksu, ale idą od razu pod mastering.

    Logicznym więc jest, że z reguły najlepszej jakości są pierwsze, najmniej zmodyfikowane wydania - nie ważne, czy są na winylu, kasecie, płycie CD.

    Co do tego wszystkiego, o czym właśnie napisałem, mają twoje rozważania o "naturalnym dźwięku" czy rzekomych niedoskonałościach procesu tłoczenia płyt winylowych? Co do tego wszystkiego ma mój sprzęt audio?

     

    komu ty to piszesz ?

    ale dzięki że poświęciłeś czas 🙂

  18. 37 minut temu, Dzik napisał:

    Założyłem oddzielny temat o omawianym zjawisku, gdzie zamieściłem pomiary, zrzuty ekranów, wypunktowałem oprogramowanie, jakiego użyłem oraz zamieściłem materiały, w których wypowiadają się lepiej obeznani ode mnie ludzie. Jeżeli uważasz, że brak mi "kompetencji", to odnieś się konkretnie do moich argumentów we właściwym wątku, bo emotkami czy definitywnymi stwierdzeniami z gatunku "nie znasz się!" nikomu nie zaimponujesz.

    Co ma do tego wszystkiego mój zestaw audio? Uważasz, że możesz mięc więcej racji, bo być może masz droższy zestaw? To też typowa dla audiofili "logika".

    zwykła nieaudiofilska ciekawość

    poza tym nie audiofilizuję ale słucham muzyki

    a'propos kompetencji, nie masz osłuchania naturalnego brzmienia ale uzurpujesz się do tezy, ze lepszy dźwięk jest z taśmy matki mającej 50lat i to vinylu tłoczonym niewiadomogdzie

    wierz mi, chciałbym żeby np. Led Zeppelin zabrzmiał tak jak powinien ale niestety nie brzmi na żadnym nośniku z jakim miałem do tej pory do czynienia

    rozmowa poszła w złym kierunku, zamiast merytorycznie wymieniać swoje doświadczenia i poparte nimi poglądy pojawiło się napięcie

    No cóż, bywa podczas komunikacji za pomocą słowa pisanego...

  19. 32 minuty temu, Dzik napisał:

    To stawianie się w pozycji eksperta, który musi edukować plebs, jest dość typowe dla samozwańczych audiofili. Typowe jest też to, że tacy ludzie słyszą, że coś dzwoni, ale nie wiedzą, w którym kościele.

    Piszesz o rzeczach pobocznych do tematu kompresji i głośności, o którym masz nikłe pojęcie.

     

    Hahaha 🤣 

    jeżeli ja to samozwaniec to jak siebie nazwiesz ?

    aha, sam odpowiedziałeś nazywając się plebsem, kto jak nie ty wiesz jak siebie zaklasyfikować 🤣

    taki niewinny rewanż

    Jak na razie to widać twoją niekompetencję i dezorientację gdzie dzwoni, a raczej szumi skrobak na winylu...

    Co z info o twoim zestawie audio ? 😏

  20. 31 minut temu, Dzik napisał:

    Co ma piernik do wiatraka?

    Dotyczą zdecydowanej większości rynku, także kapel i albumów, które uchodzą za "audiofilskie", więc jak najbardziej każdego powinno to obchodzić. Wiele osób dyskutuje tu też o streamingu, za pomocą którego udostępniana jest głównie skompresowana muzyka.

    Pierniczysz.

    Gadasz o jakichś potencjalnych niedoskonałościach formatu analogowego, związanych z wytłaczaniem płyt, co jest mało istotnym problemem (jeśli w ogóle), a ja mówię o czymś, co usłyszy każdy nawet na budżetowym sprzęcie, bo różnica jest wyraźna. Zestawiasz ze sobą nieporównywalne zjawiska.

    Edukujesz mnie pogrubioną czcionką, a sam o tym pisałem wcześniej w innym temacie, że dzisiaj na winyl trafia dźwięk zarejestrowany cyfrowo. Niczego nowego się od ciebie nie dowiedziałem.

     

    Nadal nie łapię, o co ci konkretnie chodzi i co próbujesz udowodnić.

    Sam pierniczysz jeżeli nie wiesz nic o tym w jaki sposób odbywają się koncerty w RS

    Pisałem o tym, dotyczy rynku masowego czyli większości focus grupy, która mam w d...e jak to brzmi

    Komuś kto czyta ten dialog już nic nie trzeba udowadniać, a Tobie że podajesz błędne info i resztę sam wiesz

    Szkoda bitów na dyskusję z odpornym i powierzchownym

     

  21. 37 minut temu, Dzik napisał:

    Pisałem przecież, że byłem na wielu koncentarach i - jak powiedziałem - jest to innego rodzaju doświadczenie, bez porównania do słuchania muzyki w domu. Rzadko się zdarza, żeby takie imprezy miały nagłośnienie zrobione z głową, a przy tym instrumenty są najczęściej niedostrojone.

    Tak w ogóle, to nie rozumiem, o co ci dokładnie chodzi, bo ja piszę o złych praktykach przy masteringu dźwięku, co przekłada się na fatalną jakość muzyki, która trafia do dystrybucji, a ty wyskakujesz z muzyką na żywo i jakimiś referencyjnymi nagraniami.

    Po pierwsze nie masz pojęcia, że  w Ronny Scott's i Blue Note koncerty bez pośrednictwa elektroniki, więc kończymy temat gdyż nie masz odpowiednich doświadczeń 

    Złe praktyki dotyczą rynku masowego i mało to kogo obchodzi, szczególnie w zakładce "audiofile dyskutują"

    To jest po prostu odpowiednik mcdonald's, też ich produktem zaspokoisz głód

    "a ty wyskakujesz z muzyką na żywo i jakimiś referencyjnymi nagraniami" a nie o to właśnie chodzi, przecież pisałeś, że trzeba trochę trudu i wiedzy aby cieszyć się dobrym brzmieniem w domu, po to są audiofilskie wydawnictwa, podaj więc wydawnictwa które tłoczą prawdziwie analogiczne vinyle w kontekście treści teksu zamieszczone na końcu ( przy okazji też ceny i nakłady tych wydawnictw, żeby było wszystko jasne ) 🤪

    dajesz przykład źródła analogowego, a to dyskusyjne źródło dźwięku i rzucasz tylko w aureoli hasło analog nie precyzując nic konkretnego

    potem pójdzie ktoś po "naleśnika" do biedry czy innego sklepu rodem zza Odry i będziesz miał wroga 🙂

     

    na koniec, specjalnie dla Ciebie zamieszczam poniższy fragment tekstu abyś mógł usystematyzować swoją wiedzę w temacie krucjaty, którą powielasz

    Płyta Long Play i 7” singiel 45 rpm są nośnikami analogowymi. Oznacza to, że sygnał zapisany jest na nich w ciągły sposób, „analogiczny” do sygnału źródłowego. W podobny sposób działają magnetofony analogowe – zarówno szpulowe (reel-to-reel), jak i kasetowe (Compact Cassette). Przed nacięciem acetatu, będącego pierwszym krokiem w produkcji krążka LP, sygnał nie musi być jednak analogowy, może mieć także postać cyfrową. Sygnał tego typu tuż przed podaniem do maszyny nacinającej acetat (cutting lathe) zamieniany jest na analogowy w przetworniku cyfrowo-analogowym, czyli tak jak w dowolnym odtwarzaczu CD czy plików. 

    W taki sposób tłoczy się znakomitą większość obecnie sprzedawanych płyt. Niemal wszystkie współczesne wydawnictwa zostały zarejestrowane w technice cyfrowej, tak zmiksowane i zmasterowane.

    Czym więc jest współcześnie płyta winylowa? Jak się wydaje to swego rodzaju hybryda, która nie jest tożsama z winylem sprzed 1971 roku. Kupując wydanie Music on Vinyl, Back to Black czy dowolnego innego dużego wydawnictwa możemy być niemal na 100% pewni, że dostajemy analogową reprezentację cyfrowego pliku"

  22. 2 minuty temu, Dzik napisał:

    Problem dotyczy całego rynku, bo żeby dostać nieskompresowany dźwięk trzeba się co do zasady postarać, czyli szukać starych wydań albo kupić analog.

    nie bez przyczyny pytałem czy znasz brzmienie w przytoczonych miejscach, a Ty podajesz miejsca gdzie dźwięk jest dostarczany po obróbce na stole mikserskim z pierdyliardem suwaków i wzmocniony megawatami wzmacniaczami estradowym, czyli w sposób jaki piętnujesz

    Dlatego więc, jeżeli nie znasz brzmienia instrumentów, wokalu na żywo to jakie możesz mieć pojęcie czy to co dostarcza materiał z lat '70-'80 czy współczesnych analogów jest zgodny z oryginałem ?

    Oczywiście, że w zasięgu ręki masz dostęp do sieczki dlatego piszę, dotyczy rynku masowego

    Poza tym podawany  przez Ciebie analog czyli płyta tłoczona i urządzenia potrzebne do jej odtworzenia obarczone są masą niedoskonałości

    Wygląda na to jakbyś nie wiedział o istnieniu np. wydawnictw Reference Recordings, Chesky Records, Candid, GRP i tym podobnych wydawnictw...

×
×
  • Utwórz nowe...