Skocz do zawartości

Profi

Uczestnik
  • Zawartość

    787
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Profi

  1. 16 godzin temu, AudioTube napisał:

    Czytałem, że „słuch” można trenować. Chciałbym tego spróbować. Ale nie wiem jak się do tego zabrać.

    Moim zdaniem ten trening to nic innego jak wyrobienie w sobie świadomości dźwięków, które przez nasze uszy docierają do mózgu. Ludzka podświadomość z całego zalewu informacyjnego wybiera sobie tylko to, co akurat według niej jest istotne. Czy osoba mieszkająca w mieście słyszy codzienny hałas ruchliwej ulicy? Słyszy. Ale czy słucha? Wątpię. A czy zdaje sobie sprawę świadomie, jaki odgłos wydają akurat przejeżdżające dwa diesle? Mission impossible. A czy ktoś będąc na spacerze w lesie zdaje sobie sprawę, że odbiera dźwięk holograficzny, wielowymiarowy? Czy świadomie słyszy szum wiatru w koronach drzew, ćwierkanie setek ptaków, brzęczenie owadów , może szmer jakiegoś strumyka, wreszcie odgłos własnych kroków? Może słyszy jako całość, tło, ale wszystkich tych elementów pojedynczo nie ogarnia. Są wyjątki, np. ja 🤣🤣


    Inny przykład - o ile nie wszyscy z Was, to z pewnością większość doświadczyła takiej sytuacji: znasz jakiś utwór na wylot, wszystkie smaki i smaczki. Gdy jakiś znajomy pyta, a jak u ciebie brzmi taki a taki szczegół - obruszasz się, no bo nie ma czegoś takiego, bo znasz utwór na wylot. Ale kiedy znajomy wskazuje konkretnie, kiedy ten szczegół jest, nagle BINGO! - faktycznie słychać. I co gorsza, od tej pory ciągle go słychać 😱. To jak, wcześniej tego czegoś nie było, czy tylko tak się wydawało? Ile razy czytałem, że ktoś zmienił sprzęt na lepszy i nagle odkrywa płyty na nowo, nowe szczegóły, smaczki, detale. Sam też tak pisałem, jakby nie było. Zatem na słabszym sprzęcie nie słychać? Otóż słychać, tylko mniej wyraźnie i podświadomość traktuje to jako zbędny szum informacyjny i odcina dopływ informacji do świadomości. Sprawdzałem organoleptycznie w domu. Polecam Wam sprawdzić osobiście. Jakiś utwór, w którym na lepszym sprzęcie rzekomo usłyszeliście "nowy" smaczek, odsłuchajcie potem na gorszym.


    W kwestii dobrego odbioru muzyki uważam, że trzeba wytrenować umiejętność słuchania czegoś globalnie, jako całość i jednocześnie analitycznie, wszystkich składników z osobna. Dla np. dyrygentów to chleb powszedni. Trzeba wyłapać dźwięki ciche w otoczeniu głośnych, odróżnić dwa-trzy instrumenty zbliżone brzmieniowo, przydaje się znajomość zagadnień technicznych, żeby wiedzieć np. jak coś brzmi w fazie, a jak w przeciwfazie, odróżnić szum od brumu itd. Przede vwszystkim jednak trening, trening, trenig, a z czasem umiejętność takiego dualnego słuchania sama się ugruntuje.

    Jak sięgam pamięcią wstecz, często słuchałem muzyki w taki sposób, że fiksowałem się na jakimś wybranym szczególe i przez cały utwór śledziłem ten jeden detal. Wsłuchiwałem się, kiedy i w jaki sposób jakiś dźwięk się pojawia, kiedy i jak znika. Potem inne i znowu inne, jednocześnie starając się nie stracić obrazu całości. Przez słuchawki, przez kolumny, podczas odbioru na żywo. Poznawałem jak najwięcej instrumentów. Później podnosiłem poziom trudności, skupiając się np. na trzech osobach z całego chóru. Po drodze było mnóstwo płyt testowych, które też mi coś tam dały. Poszerzałem swoje horyzonty muzyczne, nie ograniczałem się tylko do swojej ulubionej muzyki, próbowałem wszystkiego po trochu. Drugi tor to oczywiście stopniowa wymiana klocków na coraz lepsze, rosnąca świadomość o wpływie akustyki na odbierany dźwięk, o czystości zasilania itd. itd. itd. Myślę, że w ten sposób doszedłem do takiej umiejętności słuchania, jaką mam teraz. A skoro ja mogę, to każdy może. Podejrzewam, że wielu tutaj bardziej ode mnie doświadczonych ludzi zdobywało swe umiejętności w zbliżony sposób.

    Potem to już jak z jazdą na rowerze, nie da się tego zapomnieć.

    Poniżej na szybko masz kilka przykładów do sprawdzenia, na czym się skupić. To oczywiście kropla w morzu możliwości.

    Jak powszechnie wiadomo, serwis ten nie jest wyrocznią w kwestii jakości dźwięku, więc proszę się nie czepiać, jakby co.

     

    Utwór, gdzie często fiksowałem się na "drewnianych" stukach, polecam sprawdzić jak zmienia się ich melodia, pogłos itp.

     

    Tutaj "atmosferyczny"utwór, który dla nieosłuchanych może wydawać się monotonny, ale zapewniam, że w tym syntezatorowym tle dzieje się naprawdę dużo.

     

    Kilka filmików prezentujących instrumenty, różnice w brzmieniu, techniki gry

     

    Tu dwa instrumenty strunowe

     

    Tu dwa podobne brzmieniowo instrumenty z akompaniamentem trzeciego

     

    Tutaj moja ulubiona aranżacja utworu, gdzie na tle akompaniamentu całej grupy każdy z muzyków odgrywa swoje solo

     

    Tu wsłuchaj się w pogłos

     

    Wreszcie dla odważnych dwa filmiki techniczne i trochę wiedzy, jak oszukać ludzki mózg

     

    • Lubię to 7
    • Gratulacje 4
  2. Zaliczyłem ostatnio  Oppenheimera i 2 części The Meg. Tym pierwszym filmem jestem zawiedziony. Nie moja bajka, za dużo tam polityki i ujadania prawników.

    Setnie za to bawiłem się przy megach. To takie typowe odmóżdżacze, takie większe "Szczęki". Oba filmy w skrócie przedstawiają nierówną walkę wielkich rekinów z człowiekiem. Biedne rekiny, myślały że pokonają Jasona Stathama 😁

    • Lubię to 1
  3. Dziś jeszcze chciałbym przybliżyć pewnego producenta, którego muzyka często mnie pochłania bez reszty. Propozycję wysuwam koneserom muzyki elektronicznej, gdyż muzyka ta jest trudna w odbiorze, z pewnością nie dla miłośników słodziutkich, chwytliwych melodii. Można się też narazić na ostracyzm otoczenia. Kiedy jednak się w niej zasmakuje, może być trudno się uwolnić od jej wpływu.

    Zaczęło się lata temu, gdy kumpel przyniósł mi płytę CD, dodatek do jakiejś gazety. Na płycie kilka kawałków techno i jeden eksperymentalny. Ten jeden kawałek zgrałem grzecznie na kasetę DAT. Było to dla mnie istne novum, nigdy wcześniej nie słyszałem takiej muzyki, a najbardziej urzekło mnie specyficzne, metaliczne cykanie zrobione z częstotliwości z przedziału jak sądzę 8 do 12 kHz i o szpilkowym przebiegu. Nie było to bolesne dla uszu, aczkolwiek dźwięk wdzierał się do samego mózgu. Jedyną informacją była nazwa cyclo.. No więc chciałem więcej cyclo.. Wtedy, przy raczkującym internecie i nieporównanie mniejszych zasobach sieciowych nie dało rady nic znaleźć. Co jakiś czas robiłem research, bezskutecznie. Po latach świat usłyszał album grupy Dead Can Dance "Anastasis", gdzie był utwór 'Agape'. Tam właśnie ponownie usłyszałem pożądane, metaliczne dźwięki, ale to jeszcze nie było to. Znowu poszukiwania cyclo. i znowu nic. Dopiero kilka lat temu Discogs uzupełnił bazę o cyclo. i wreszcie mogłem skompletować układankę, którą łączyło nazwisko bohatera tego posta: RYOJI IKEDA. Japończyk mieszkający we Francji. Natomiast cyclo. to jego projekt z Niemcem Carstenem Nikolai. 

    W zasadzie nie wiem, jak nazwać ten gatunek. Z naprawdę nielicznymi wyjątkami, nie ma tu melodii. Najbardziej przemawia do mnie znalezione w sieci określenie: muzyka matematyczna. Wszystko składa się z dźwięków z generatora, pojedynczych tonów bądź ich mieszanek, pisków, szumów itp. Podejrzewam jednak, że Artysta posługuje się całym dostępnym pasmem akustycznym. Niskich tonów nie żałuje, niekiedy może sypnąć tynkiem z sufitu.

    Muzyka właściwie do słuchania przez kolumny, odsłuch słuchawkowy może być mocno nieprzyjemny ze względu na bogactwo dźwięków o impulsowym, szpilkowym przebiegu. Wskazane kolumny o dużych możliwościach w zakresie niskich tonów.

    Proszę, żeby nie słuchać tego podczas prowadzenia samochodu ani obsługując urządzenia mechaniczne.

    Artysta mocno eksperymentuje z oddziaływaniem dźwięków na ludzką percepcję, szczególnie w otoczeniu migającego światła. Niesprzyjający splot takich czynników może spowodować niekontrolowaną reakcję organizmu.

    Sam doświadczałem przelotnych mdłości, duszności w klacie, a jeden z utworów mnie totalnie uśpił!
     
    Osobiście toleruję jakieś 30% dorobku Ikedy, reszta mnie przerasta. 
    Za najbardziej przyjazny uważam album "dataplex", mimo to proponuję zacząć odsłuch od utworu 'data.minimax' od 15'59". 'data.plex' mógłby spokojnie namieszać w niejednej dyskotece. W utworze "data.vortex" uwielbiam cyklicznie powtarzające się szpilki z wysokich tonów. Zresztą ktoś wpadł na ciekawy pomysł zamieszczając obraz z oscyloskopu:

     

    Miłośnikom tłustego basu polecam trzy ostatnie kawałki '0ºC' z albumu pod tym samym tytułem (od 22'16")

     

    Szczególnie jednak druga część albumu 'Matrix' zapewnia solidne masowanie brzucha 🙂. Tu polecam zacząć od 4-tego utworu, tj. od 6'26". Wydaje mi się, że w kilku kolejnych utworach Ikeda zainspirował się pewnym bardzo znanym utworem pewnego bardzo znanego zespołu - ciekaw jestem czy ktoś zgadnie. Ja skojarzyłem od razu, ale może tylko mi się wydaje. Ostatni utwór to ten, który mnie uśpił. Przysiadłem do odsłuchu w piątek po obiedzie, poprzednie utwory mocno mnie rozbujały - bo spokojnie mogłyby być puszczone w klubie -  więc nie byłem senny. Ledwo dociągnąłem do końca, położyłem się na sofie i tak w ubraniu przeleżałem całe popołudnie , wieczór i do 9 rano następnego dnia. Nie wiem nic, spałem jak zabity. 

    Bardzo podoba mi się EP-ka "Mort Aux Vaches" choć trochę długo się rozkręca.

     

    Polecam też puścić głośno utwór 'Automatic' z albumu "Dataphonics" - tu jest właśnie dużo tego metalicznego cykania, które niegdyś tak mnie urzekło w cyclo. (od 30'00")

    Na przeciwnym biegunie widzę album "Supercodex" - nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak tego można słuchać.  Wysiadam. 

    No a cała reszta z dorobku Ryoji Ikedy to tak pomiędzy, tu utwór, tam utwór. Dodam, że te kawałki, które mi się spodobały, oddziałują na mnie niezwykle hipnotycznie i potrafię ich słuchać po kilka godzin (i nie zasypiam).

    Na sam koniec praprzyczyna tego posta:

    cyclo. C1

     

  4. Dnia 30.11.2023 o 10:38, Eltanianin napisał:

    Zwróćcie uwagę na przestrzeń, chciało by się powiedzieć, 3D w utworach "Koło Podbiegunowe", [2] oraz "Pleistocen"[5] Przy tym 5tym miałem autentyczny odruch cofnięcia stóp, by "w ognisko nie wlazly" ;)
    Momentami stereofonia mi się z pokoju wylewa.... ;) 

     

    Nic dodać, nic ująć

    Niedawno zakupiłem jego całą dyskografię w pakiecie. Zostały mi jeszcze pierwsze 3 albumy do odkrycia. Te które już przesłuchałem, bardzo mi się podobają. Świetna robota. Słychać inspirację Artysty muzyką J.M. Jarre'a i Tangerine Dream, lecz nie robi tego w nachalny sposób.

    Spośród tych wszystkich albumów najwyżej oceniam  "Land of Ice", to jest po prostu mistrzostwo świata, są tu dźwięki które najlepiej łechcą moje uszy. Daję 11pkt na 10 😊.

    Myślę, że duże uznanie uzyska też całkowicie odmienny stylistycznie, słodko-klubowy album "Berlin"

    https://dieterwerner.bandcamp.com/album/berlin

    Tak, że jeszcze raz dziękuję @Eltanianin za przywołanie Dietera Wernera do zbiorowej świadomości 🥰

     

  5. Najlepiej kupić drugi egzemplarz CD-S1000 i przełożyć 😁

    Tak na serio, trzeba by sprawdzić czy "sypie" się sam przełącznik czy też tylko zluzowało się jego mocowanie. Jeśli nie boisz się grzebania, wymontuj przełącznik, zrób zdjęcie i przeszukaj sieć obrazem - może coś znajdziesz. To raczej nie jest element wykonywany na zamówienie Yamahy, niemniej wersji mogą być tysiące.

  6. Na sąsiednim forum podejrzałem taką oto propozycję 

    The Flashbulb - Our Simulacra 

    Na razie słuchałem z telefonu. Pierwszy odsłuch - myślę sobie - dziwactwo. Coś jednak mnie przykuło i przesłuchałem cały album. Drugi odsłuch i rogal na gębie. Jeszcze muszę przysiąść do odsłuchu słuchawkowego, ale chyba będzie zakup.

    Muzyka nietuzinkowa, słychać, że artysta włożył sporo pracy w swoje dzieło.

  7. Policzyłem z grubsza CD-ki i oto moja czołówka:

    1. Jean Michel Jarre - 13
    2. Tangerine Dream - 7
    3. ex aequo Vangelis i Elbtonal Percussion - po 5
    4. ok. 20 wykonawców z przedziału 3-4 płyt
    a potem jest już bardzo, bardzo gęsto, większość albumów w moim zbiorze to 1-2 pozycje danego wykonawcy. 

    Miałem problem z nazwiskiem Głyk. Otóż Ireneusz Głyk - ojciec, wibrafonista i perkusista - nagrał kilka albumów z udziałem córki. Kinga Głyk - córka, basistka - nagrała kilka albumów z udziałem ojca. Rodzinnie z udziałem jeszcze Patryka Głyk też wydali album. Razem byłoby 8 płyt i zmiana na podium.

    Mam dość spory chaos w plikach, lista pewnie zmieniłaby się po ich skatalogowaniu 🙂

    • Lubię to 1
  8. 10 godzin temu, Butler napisał:

     A takie cuś mi się trafiło... Nawet wpadło w ucho

    Hehe, dałem się nabrać, bo w pierwszej chwili pomyślałem, że to Kari Bremnes. Bardzo podobny głos... A to jakaś Amanda Bergman. Poszukałem więcej i spodobał mi się taki utwór:

     

    Dziś jednak wieczór upłynął mi przy innej muzyce. Pierwszy odsłuch płyty zakupionej 3 czy nawet 4 lata temu. Polski duet Contemplatron i album Ma Mo (tak się ponoć wymawia te znaczki). Miałem kiedyś przyjemność być na ich występie i wtedy kupiłem płytę. W skrócie - dwóch panów grających na tybetańskich instrumentach typu: gongi, misy, bębenki i dzwoneczki wszelakiego rodzaju. Dodatkowo lider dokłada śpiew alikwotowy i w locie całość przepuszcza przez elektronikę. W wyniku obróbki powstaje muzyka będąca wypadkową dark ambientu, industrialu i noise'u, całość totalnie osadzona w buddyjskich klimatach. Choć akurat album Ma Mo jest na wskroś dark ambientowy. Muzyka jest trudna w odbiorze, nawet dla mnie rozmiłowanego w takich smętach. Ale udało się 🙂, teraz jeszcze słucham z netu. 
    Znalazłem tylko jeden utwór z tego albumu, w dodatku fragment

    Bardzo podoba mi się też utwór dostępny w serwisie Bandcamp:

    https://contemplatron.bandcamp.com/track/guru-pema-siddhi-hung

     

    A tu Contemplatron z gościnnym udziałem muzyka grającego na shehnai:

    Contemplatron.jpg.c139eb55440967b1b54abb654d9bcf8c.jpg

  9. Czytam Wasze wpisy i coraz bardziej mnie nęci, żeby w końcu policzyć swoje płyty. Spis inwentarza chodzi mi po głowie jakiś czas, cóż... lenistwo górą. Jedno z przykazań szczęśliwego człowieka stanowi: "Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia", a inne "Jak poczujesz chęć do roboty, usiądź i poczekaj, aż ci przejdzie", a ja nie ukrywam, że uważam się za człowieka szczęśliwego 😊 .

    Tak, że kiedyś myślę coś tu się pojawi z mojej strony. Tymczasem chciałbym Wam przedstawić temat do przemyśleń, może wzór do naśladowania czy też obraz ludzkiej pasji.

    https://geekweek.interia.pl/styl-zycia/ciekawostki/news-uzaleznil-sie-od-kupowania-winyli-ma-ich-juz-kilka-milionow,nId,1501465#pst79957592

     

     

    Zawsze mnie ciekawiło, ile czasu zajęłoby odsłuchanie całej muzyki, którą ludzkość utrwaliła na fizycznych nośnikach plus to, co istnieje jako pliki, zakładając oczywiście, że każdy utwór może być odtworzony tylko raz z jednej postaci, tzn. jak coś puszczone ze szpuli, nie może być już odtworzone z winyla ani CD czy pliku. Pomijamy remastery, natomiast dopuszczalna jest każda dowolna interpretacja danego utworu. Czasookres od stworzenia pierwszej maszyny grającej po dzień dzisiejszy.

    Strzelam, że 50 000 lat może zabraknąć...

    A może już ktoś to policzył? Jak myślicie?

     

  10. @Fandiscopolo Orphx trochę zaniedbałem, ostatnie 2 lata może i więcej nie śledziłem ich dokonań. Tak naprawdę ich styl nie do końca mi leży, zbyt mocno w stronę noise'u. Stworzyli jednak jeden utwór, który zaliczam do swoich "niebezpiecznych", nie dlatego, żeby coś miało się uszkodzić w sprzęcie, tylko ze względu na cholernie uzależniające działanie, taki dźwiękowy narkotyk, przez który jestem w stanie zarwać całą noc.

    oto 'Aurora'

     

    • Gratulacje 1
  11. Dziś chwila słabości - set w wykonaniu jednego z moich ulubieńców gabber hardcore. Rob Gee, tzn. jego muzyka, towarzyszy mi od wczesnych lat 90-tych i dość mocno ukształtował mój gust w kontekście tej odmiany techno. Podoba mi się ten pozytywnie zakręcony wariat 🤪

     

  12. @Eltanianin doskonale wiem, że jest mnóstwo nieznanych, utalentowanych twórców el-muzyki w Polsce - tylko kiedy to wszystko znaleźć i przesłuchać? Mało kto ciągle siedzi na forum i pisze,  a jak już pisze, nieraz pisze sam dla siebie 😶Jak zapewne zauważyłeś, na tym i i na innych forach zainteresowanie muzyką elektroniczną jest znikome, ludziska się boją, że stracą "twarz" bo to takie nieaudiofilskie 😁 Z kolei większość z tych, co już pisze, z reguły odgrzewa stare kotlety, które są wszystkim powszechnie znane aż do obrzydzenia. Oczywiście bez urazy, bo każdy ma prawo słuchać czego chce i pisać  o tym ile chce - ale ileż można wklejać Jarre'a, Tangerine Dream czy innych wielkich klasyków el-muzy? Ja od lat trzymam się zasady, że praktycznie nie piszę nic o najbardziej sławnych artystach, producentach i zespołach, staram się popularyzować tych mało / mniej znanych.

    Za Dietera Wernera dziękuję, nie znałem, dorobek chętnie poznam w wolnej chwili.

    Z mojej strony Polaris i brzmienia w duchu berlin school:

    https://polarismusic.bandcamp.com/album/desert-run

     

  13. Dnia 14.09.2023 o 22:22, Grzesiek202 napisał:

    Dzięki @Profi, sprawdzę na pewno. A tymczasem zapytam; czy znasz album "En Mana Kuoyo" muzyka który nazywa się Ayub Ogada? Coś pięknego.

    Przesłuchałem w końcu ten album, no niestety muzyka mi nie podeszła. Dałbym tu kategorię "utwór TAK, album NIE". Podobnie miałem z takim artystami jak Soriba Kouyate czy Ballake Sissoko (jeśli nie znasz, sprawdź - może muzyka Ci się spodoba). Pojedyncze utwory gdzieś tam przemycałem do własnych składanek, natomiast albumy odbierałem jako nużące.

    Tymczasem u mnie zupełnie odmienne klimaty, w które wchodzę stosunkowo rzadko. Zespół The Hu z Mongolii. 

     

     

     

    Przy okazji przypomniał mi się inny utwór - jeżeli ktoś ma wiedzę, czy i gdzie można to zdobyć na CD lub jako plik, proszę o info 🙂

     

    • Lubię to 1
  14. Jak się bawicie w piątkowo-klubowe klimaty, to macie

    marne 1,8 mld wyświetleń

    albo

    tylko 4 mld wyświetleń.

    Nie moje klimaty, za słabe i za słodkie. Za wyjątkiem Mr Oizo, którego bardzo lubię. Ale i tak wolę takie rzeczy:

    a z nowszych np. GPF-a

     

×
×
  • Utwórz nowe...