-
Zawartość
2 362 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Nie, kosz jest aluminiowy i chyba coraz trudniej znaleźć inny materiał we współczesnych głośnikach. Ale jakby się głębiej zastanowić, to tworzywo sztuczne nie wydaje się złym pomysłem ze względu na dobre właściwości tłumiące drgania. Powstaje też pytanie, dlaczego zrezygnowano z koszy stalowych. Jako pozytywny przykład wykorzystania tego materiału w nawiązaniu do tematu wibracji można podać ramy rowerowe. W środowisku kolarskim panuje przekonanie, że ramy stalowe mniej niż aluminiowe przenoszą wibracje pochodzące od podłoża.
-
Zmagań ciąg dalszy. Kolejna przetestowane rozwiązanie polega na podwieszeniu głośnika w otworze kolumny. Dla odmiany w tym projekcie starałem się pozbyć wszelkich innych sił oddziałujących na przetwornik, poza jedyną konieczną, tj przeciwstawną do grawitacji. Aby mógł zawisnąć swobodnie, należało znaleźć więc odpowiednie miejsce mocowania do niego elementu nośnego. Takie, w którym oś wiszącego głośnika będzie prostopadła do frontowej ściany kolumny. Patrząc jak jest zbudowany, nietrudno się domyślić, gdzie szukać. Bardzo długo natomiast zastanawiałem się na czym głośnik zawiesić Teraz będzie szokująco. Ta dam: Miejsca pomiędzy magnesem a ścianą otworu nie ma zbyt wiele - zaledwie 20 mm, dlatego starałem się ograniczyć część mocującą sprężyny do minimum, na rzecz zwiększenia jej części czynnej. Opaska ślimakowa okazała się być dobrym pomysłem na przytwierdzenie sprężyny do magnesu. Obyło się bez wiercenia kolejnych otworów, a oszczędność miejsca jest bardzo satysfakcjonująca. Uzyskujemy także możliwość regulacji wysokości z rozdzielczością 0,5 zwoju. Na drugim końcu sprężyny musiałem poświęcić ok. trzy milimetry na zrobienie ucha dającego szansę montażu bez konieczności użycia narzędzi, czy w ogóle dotykania czegokolwiek w tylnej części głośnika. A tak wygląda element, na który wsuwana jest owa sprężyna: Jest dłuższy niż potrzeba, aby łatwo można było trafić na niego uchem sprężyny, gdy całość jest jeszcze widoczna, zanim zostanie zasłonięta przez montowany głośnik. O uszczelnieniach za chwilę.
-
Mam to na uwadze i dlatego niebawem przedstawię kolejny sposób mocowania głośników niskototonowych, aby każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niektórzy będą uważać moje poczynania niemal za świętokradztwo. Kto normalny wierci w głośnikach z kolumn, które obecnie kosztują blisko trzy dychy? Na szczęście ja miałem farta i parę lat temu kupiłem używane za kwotę o wieeeele niższą. Toteż wiercę 🤣 Nasze hobby jest mimo wszystko dość pojemne. Przypuszczam więc, że znajdzie się jeszcze kilku dociekliwych grzebaczy, którzy podobnie jak ja preferują poszukiwania super dźwięku poprzez praktyczne sprawdzanie wcześniej obmyślonych teorii, co niestety (lub stety) często wiąże się z wierceniem , choćby ponad niekończące się testy nowego sprzętu, który mnie akurat w ogóle niezbyt interesuje. Ciekawość kieruję raczej w stronę nietypowych rozwiązań. Nie twierdzę przy tym, że jedna lub druga z wymienionych dróg jest lepsza. Hobby polega na tym, że zajmujemy się tym co lubimy. Konkludując. Nikomu na siłę wiertarki w rękę nie wkładam
-
Dzięki. Myślę, że największe wrażenie po powyższych zabiegach robi słuchanie muzyki. Trochę czasu od wprowadzenia zmian minęło, a rogal na twarzy nadal pojawia się codziennie, gdy tylko usłyszę pierwsze dźwięki wydostające się z głośników zaraz po włączeniu. Na pewno też to, jak duży efekt poprawy jakości można uzyskać za pomocą znikomych nakładów finansowych.
-
Czy wspominałem już, że odizolowanie mechaniczne głośników nisko-średnio tonowych od skrzynek kolumn daje rewelacyjne rezultaty w przełożeniu na dźwięk? Niestety zagadnienie nie jest takie łatwe w realizacji, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. O ile w przypadku głośników wysokotonowych można w prosty sposób wykonać we własnym zakresie zawieszenie bardzo skutecznie izolujące przetwornik od obudowy, tak głośniki niskotonowe są sporym wyzwaniem ze względu na konieczność uzyskania niskiej częstotliwości rezonansowej przy jednoczesnym zapewnieniu szczelności. Od razu można zatem skreślić z listy opcji standardowy montaż przewidujący przykręcenie kołnierza kosza głośnika do przedniego panelu kolumny. Klejenie do uszczelek także odpada z powodu niekorzystnego rozkładu względnie dużej masy głośnika. Jej skupienie w tylnej części, czyli daleko od miejsca mocowania, wymuszałoby użycie twardej uszczelki, zapewniającej utrzymanie odpowiedniej orientacji. A jak wiadomo, im sztywniej, tym wyższa częstotliwość rezonansowa. Przy projektowaniu zawieszenia trzeba też wziąć pod uwagę konieczność mocowania głośnika tylko od zewnątrz, gdyż osadzenie go w otworze w zdecydowanej większości przypadków i tak jest też u mnie, zamyka dostęp do wnętrza kolumny. To znacząco utrudnia zadanie, jeżeli wcześniej założyliśmy, że kosz nie może stanowić elementu nośnego. Jeżeli nie kosz, pozostaje trzymać magnes. Mój pierwszy, zrealizowany praktycznie pomysł wykorzystywał natomiast oba te elementy. Pomimo, że w tej chwili stosuję inne zawieszenie, przedstawię również poprzednie. Po prostu wydaje mi się dość zgrabne – choć dla mnie niesatysfakcjonująco skuteczne. A wyglądało tak: Jeden koniec sprężyny zamocowany jest w centrum magnesu głośnika do przykręconego tam ucha (tym samym wyjaśniam przeznaczenie pokazywanych wcześniej, wierconych własnoręcznie otworów w głośniku ), drugi do tylnej ściany kolumny - a konkretniej do żebra usztywniającego - na wysokości górnej krawędzi kołnierza kosza. Wywierana przez nią siła ma więc składową poziomą, dociskającą głośnik do uszczelki, oraz pionową przeciwstawiającą się grawitacji. Śruba rzymska służy regulacji siły wypadkowej w taki sposób, aby głośnik na całym obwodzie wywierał równomierny nacisk na miękką uszczelkę, uzyskując tym samym odpowiednie położenie. W praktyce, do tego momentu wszystko działało zgodnie z oczekiwaniami. Jako uszczelkę wykorzystałem łatwo dostępną, samoprzylepną, porowatą gumę epdm, o wymiarach 10x8 (frez pod głośnik ma wymiar 10x6 [sz x gł]). High gloss na froncie kolumny bywa zdradliwy przy mało uważnym kadrowaniu Niestety uszczelka okazała się problematyczna. Po pierwsze, bardzo miękka pod palcami, przy zwiększeniu powierzchni do obwodu o długości ponad 50 cm znacząco „zyskała” na sztywności. Ponadto, tego typu guma przysiada z czasem pod wpływem stałego nacisku (zapewne za sprawą wyciśnięcia powietrza z porów), a więc otrzymujemy jeszcze większe utwardzenie zawieszenia. Uzyskanie przy takiej konstrukcji częstotliwości rezonansowej poniżej 20 Hz wydało mi się więc niemożliwe i po kilku próbach jej usprawnienia, mającego na celu obniżenie współczynnika sprężystości uszczelki (małe wstawki z innej gumy, później wkomponowane w uszczelkę sprężyny pod kołnierzem kosza, zmniejszające nacisk na uszczelkę) zrezygnowałem na rzecz innego rozwiązania. Odtwarzanie muzyki nie powodowało wprawdzie problemów, nawet przy dużych natężeniach, a poprawa jakości dźwięku była znacząca. Sytuacja wyglądała o wiele gorzej, gdy sygnałem pobudzającym była sinusoida o niskiej częstotliwości rzędu 20 – 25 Hz i dużej amplitudzie. W wersji pierwotnej, tj bez wspomnianych dodatkowych ulepszeń obudowa wyraźnie drżała, co świadczyło o braku skuteczności izolacji w tym zakresie. Pomijam fakt wzbudzania się rezonansu układu izolującego przy częstotliwościach w pasmie słyszalnym, gdyż ze względu na tłumiące właściwości tego rodzaju gumy miał on względnie niewielką dobroć. Odciążenie uszczelki dodatkowymi sprężynami obniżyło natomiast częstotliwość rezonansową do ok 20 Hz (może nawet nieco niżej), ale też zwiększyło dobroć rezonansu. Skutek był taki, że przy rzeczonych 20 Hz wibracje głośnika (kosza i magnesu) były tak duże, że występowało cykliczne rozszczelnianie połączenia z obudową, a to z kolei prowadziło do dobrze słyszalnego furkotu. Jeszcze raz jednak powtórzę, że sytuacja taka miała miejsce w bardzo skrajnych warunkach, praktycznie nie występujących w sygnale muzycznym. Amplituda drgań membrany przy testach wynosiła ponad 5 mm (odległość między skrajnymi położeniami p-p – kilkanaście), a częstotliwością starałem się trafić w rezonans. Odtwarzane muzyki, nawet takiej z dobrze rozbudowanym dołem pasma i przy dużym natężeniu nie bujało głośnikami. W sumie mogłoby tak zostać, gdyby nie moja ciekawość, czy uda mi się zrobić jeszcze lepiej. Ot, takie tam fanaberie Mimo wszystko uważam, że powyższe rozwiązanie ma sporo zalet: 1. Poprawa jakości dźwięku. Przy czym różnicę pomiędzy tym sposobem izolacji a połączeniem sztywnym oceniłbym jako znacznie większą, niż po wprowadzeniu skuteczniejszej izolacji względem tej. 2. Stabilność konstrukcji – nic się nie buja i nie ma powodów do obaw, że szturchnięcie kolumny wywoła katastrofę. W tym względzie później było już tylko gorzej . 3. Możliwość zastosowania także w obudowie zamkniętej, w której występują większe ciśnienia. Tu widziałbym raczej wersje podstawową, bez odciążania uszczelki. Skoro wymieniłem zalety, poniżej dla równowagi także wady: 1. Wspomniana już wysoka częstotliwość rezonansowa znajdująca się w paśmie słyszalnym - choć trzeba dodać, że na samej jego granicy - a więc pogorszenie jakości izolacji. 2. Zmontowanie wymaga użycia sporej siły. Dlatego najlepiej stosować jak najdłuższą sprężynę odciągającą głośnik, ze względu na mniejszy współczynnik sprężystości. Łatwiej taką rozciągnąć przy montażu (mniejszy przyrost siły przy zwiększaniu długości), nie ma także obawy odkształcenia trwałego. 3. Stałe naprężenia na głośniku. Przyznam, że miałem pewną obawę, czy te kilka kilogramów ciągnące magnes nie uszkodzi w jakiś sposób głośnika Nic takiego się jednak nie stało.
-
Good job 👍 Jakiś czas temu mój chromecast audio wyzionął ducha, więc chcąc, nie chcąc musiałem w miarę szybko zakupić nowy streamer. Od niedawna rolę tą pełni u mnie Wiim pro plus. Dlaczego nie ultra, lub Eversolo, który także był na tapecie? Ano dlatego, że czynnikiem rozstrzygającym była właśnie kwestia zasilania. Wymienieni konkurenci mają wbudowane zasilacze impulsowe (poszukiwania były szybkie i niestety nie doczytałem, że w Eversolo można zrobić taki trick jak zrobił Mariusz), natomiast Wiim pro plus jest zasilany zewnętrznie, co wg mnie także jest zaletą. A że w przeszłości testy z podmianą zasilania na stabilizację liniową w przypadku DAC'a (RME Adi 2 pro) wypadły pozytywnie - odczucia podobne jak u Mariusza - długo się nie zastanawiałem. Stwierdziłem, że wolę zasilanie z transformatora niż wyświetlacz Dodam, że nawet w chromecaście wymiana zasilania dała pozytywny efekt - tak mi się przynajmniej wydawało I jeszcze jedna sprawa mi się przypomniała. Zawsze usuwam połączenie PE z masą po stronie wtórnej transformatora, jeżeli takie oczywiście występuje. PE łączę tylko do obudowy zasilacza, pozostawiając część prostująco-filtrująco-stabilizującą w pełni odseparowaną galwanicznie (poprzez transformator) od sieci energetycznej. Jest jeszcze lepiej. Na pewno wyraźnie mniej szumu (testowane na DAC'u).
-
Dokładnie. Jeżeli urządzenie jest przewidziane do zasilania z instalacji trójprzewodowej, a zasilamy je z dwuprzewodowej, bez połączenia przewodu PE, może wystąpić sytuacja, w której wbudowane tuż za gniazdem zasilającym filtry będą powodowały powstanie na masie urządzenia napięcia równego w przybliżeniu połowie napięcia zasilania czyli ok 115V. Jeżeli jedno z urządzeń ma takie filtry, a drugie nie (lub ma ale nie wnikając w szczegóły w pewien sposób ograniczone), jest to sygnalizowane charakterystycznym mrowieniem w trakcie badania palpacyjnego Sytuacja, w której na masie/obudowie urządzenia pojawi się napięcie może mieć miejsce także, gdy używamy listwy filtrującej, zasilanej z sieci dwuprzewodowej.
-
Zapewne i tak dałoby się to wyrównać, np. poprzez zwiększenie R100, lub zmniejszenie R106 z powyższego schematu. Bez lutownicy się jednak nie obejdzie. No i najpierw trzeba wybadać, czy na przestrzeni lat zmieniły się parametry wyświetlacza, czy doszli do wniosku, że za mocno świeci i "poprawili" tylko zasilanie podświetlania. Obstawiam drugą opcję. Mnie by się nie bardzo chciało dłubać, biorąc pod uwagę, że to zapewne montaż smd, ale jak chcesz się pobawić, to mogę coś tam doradzić.
-
Jako, że sam nim nigdy nie kręciłem, zerknąłem do instrukcji serwisowej. To jest potencjometr wieloobrotowy. Gdy osiąga się w takich położenie końcowe jest wyczuwalny opór, który jednak łatwo jest pokonać. Wtedy słychać ciche kliknięcie (wyczuwa się to także ręką) i jesteśmy jeden obrót wcześniej Nie niszczy to potencjometru. Może inaczej - mnie się nigdy to nie przydarzyło. Wracając do podświetlania, skoro jest to potencjometr wieloobrotowy, niewielka zmiana położenia może nie dawać widocznych rezultatów. Poniżej schemat interesującej nas części (z azura 840Av2). Pr-ka jest na bazie tranzystora Q2, który służy także do całkowitego wyłączenia podświetlania. W obwodzie jego emitera jest jeszcze tranzystor Q1, którym przestawia się intensywność świecenia z pilota, gdy podświetlanie jest włączone. Na moje oko ten potencjometr ewidentnie służy do ustawiania jasności.
-
To są wyświetlacze ciekłokrystaliczne, a więc podświetlane na całej powierzchni. Obstawiam, że to boczne światło widać ze względu na dużą intensywność świecenia akurat w tym egzemplarzu. Jeżeli jednak jeszcze nie dotykałeś pr-ek, to myślę, że za ich pomocą powinno udać się wyrównać jasność.
-
Ja mam wzmacniacz i odtwarzacz z serii 840 - oba kupione dawno temu, jednak w tym samym czasie, ale w różnych miejscach. Mogę potwierdzić znaczącą różnicę jasności świecenia ich wyświetlaczy. Nigdy mi to nie przeszkadzało, więc pomimo mojej częstej i znacznej ingerencji we wnętrza obu urządzeń, tego akurat nie dotykałem, tj nie kręciłem pr-ką widoczną na zdjęciu. Piszę o stanie, w którym oba wyświetlacze są ustawione na tym samym poziomie jasności - jednym z trzech możliwych do zmiany tylko za pomocą pilota. Zapewne 851 też ma taką funkcję, a Ty pilot i to sprawdzałeś?
-
Jakiś czas temu natknąłem się na taki oto kanał: https://youtube.com/@myszor4444?si=UVN4yEBdTyy2LNuj Wprawdzie mnie, jako amatorowi gitary klasycznej bardziej chodziło o przedstawioną w przystępny sposób tematykę związaną z teorią muzyki. Jest tam jednak także wiele ciekawych treści związanych ogólnie z dźwiękiem, zależnościami, percepcją podanych w rewelacyjnej formie. Uważam, że do ogarnięcia nie jest potrzebne wykształcenie techniczne. Gorąco polecam.
-
Struna E gitary basowej ma ton podstawowy o częstotliwości nieco ponad 41 Hz. Bas pięciostrunowy schodzi jeszcze niżej.
-
Ustawienie kolumn i punkt odsłuchowy były optymalizowane dla uzyskania jak najlepszych wyników pomiarów. Oczywiście w sweetspocie słychać najlepiej. Ale to nadal tylko pokój. Są też miejsca, w których trzęsie porami Subwoofera nigdy nie używałem, natomiast delikatną korekcję dsp stosuję z zadowalającymi rezultatami, tak pomiarowymi, jak i odsłuchowymi. Nawet jest tu gdzieś opisane. O, mam: Zwracam uwagę na skalę osi pionowej na wykresie