-
Zawartość
2 334 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
A ja od oglądania czegokolwiek w TV. Po prostu od kilku lat nie mam
-
Zaczynam się o Ciebie martwić. Ale co tu się nie zgadza? Od dawna wiadomo, że są państwa, które robią co chcą, jak i takie, które robią co mogą. Najwięcej jest jednak takich, które robią co muszą. Z czego to wynika? Kolejne pytanie: do której grupy zalicza się Polska w obecnym (lub poprzednim - bez różnicy) stanie zarządzania?
-
Rządzili? No i dlaczego w czasie przeszłym? Czy coś się zmieniło? Bo, ja np nie zauważyłem.
-
Struna E gitary basowej ma ton podstawowy o częstotliwości nieco ponad 41 Hz. Bas pięciostrunowy schodzi jeszcze niżej.
-
Ustawienie kolumn i punkt odsłuchowy były optymalizowane dla uzyskania jak najlepszych wyników pomiarów. Oczywiście w sweetspocie słychać najlepiej. Ale to nadal tylko pokój. Są też miejsca, w których trzęsie porami Subwoofera nigdy nie używałem, natomiast delikatną korekcję dsp stosuję z zadowalającymi rezultatami, tak pomiarowymi, jak i odsłuchowymi. Nawet jest tu gdzieś opisane. O, mam: Zwracam uwagę na skalę osi pionowej na wykresie
-
O tym, że są takie normy oczywiście wiem, nie zgłębiałem jednak nigdy z czego one wynikają. A może warto by było. O ile w pewnych przypadkach można z logiki wywnioskować, dlaczego czas pogłosu powinien być nieco dłuższy, czy inaczej, pomieszczenie nie powinno być nadmiernie wytłumione (np. w przypadku sal koncertowych), tak w innych można się zastanawiać, czy podane wartości/przedział nie są bardziej tymi maksymalnymi, powyżej których mamy znaczące pogorszenie jakości. Tu mam na myśli studia lub pomieszczenia odsłuchowe. Zawsze argumentem są niskie częstotliwości, a szczególnie trudność pozbycia się fal stojących i związanych z nimi górek na basie, a co za tym idzie przesunięcie równowagi tonalnej w tym właśnie kierunku. Ale co, gdybyśmy mogli wytłumić skutecznie także to pasmo. Gdybym miał do dyspozycji kawałek prywatnej łąki, zapewne bym to sprawdził Niestety mieszkam w bloku i jedyne, co mogłem zrobić w celach badawczych, to wytłumić pokój wszelkimi miękkimi materiałami, jakie miałem pod ręką (koce, kołdry, suszarka z praniem itp, itd). Nie pamiętam, czy robiłem wtedy pomiary, ale na ucho pokój wyraźnie stał się przytłaczająco głuchy. Wg mnie muzyki słuchało się lepiej. Dodam jednak, że trafiła mi się całkiem niezła geometria pokoju. Trochę wysiłku przy ustawieniu kolumn dało bardzo przyzwoity efekt w zakresie niskich częstotliwości. Innym przykładem bardzo dobrze wytłumionego "pomieszczenia" są słuchawki. Nie przepadam wprawdzie za taką formą odsłuchu, ale trzeba przyznać, że nagrania binauralne brzmią w nich bardzo dobrze. W każdym razie nie spotkałem się jeszcze z narzekaniem na przetłumienie słuchawek
-
Przyznam, że także od dawna się nad powyższym zastanawiam. Nie wnikając w szczegóły, mnie rozważania prowadzą w kierunku komory bezechowej, jako optymalnego pomieszczenia odsłuchowego. Po prostu nie bardzo rozumiem, po co kumulować w pomieszczeniu energię, która następnie (w kolejnych chwilach na osi czasu) wprowadza zniekształcenia do sygnału.
-
Wprawdzie mógłbym porównać berylowca z Usherów Be-718 (które zresztą nadal posiadam), z diamentową kopułką obecnie używanych Dancerów tej samej marki, ale wydaje mi się, że nie będzie to zbyt miarodajne. Po pierwsze powstało sporo kontrowersji, co do berylowości kopułki w Be-718. Tak więc do końca nie ma pewności, ile w niej tego berylu jest i czy w ogóle. Druga sprawa to nieco inna budowa głośników, choć po zastanowieniu to chyba lepiej powiedzieć, że są pewne różnice. Otóż w głośniku berylowym jest zastosowana silikonowa przekładka pomiędzy magnesem a wytłoczką, w której jest osadzona membrana. Element ten nie występuje natomiast w DMD. Jestem przekonany, że ma on spore znaczenie. W każdym razie, porównując oryginalne wersje głośników, DMD jest bardziej rozdzielczy i szczegółowy. Niemniej jednak jakiś czas po zmianie nieco drażniło mnie w nim wyostrzenie względem berylu, który grał łagodniej i przyjemniej. Nawet przez chwilę zastanawiałem się nad zamianą. Sporo czasu upłynęło zanim znalazłem przyczynę tej ostrości. Myślę, że łagodniejsze granie akurat tego głośnika berylowego ma związek właśnie ze wspomnianą silikonową przekładką. A utwierdzają mnie w tym przekonaniu modyfikacje poczynione później w DMD, za sprawą których zupełnie się pozbyłem tej niezbyt przyjemnej ostrości. W tej chwili można sobie przyłożyć ucho do samej kopułki i słychać jedynie krystalicznie czysty dźwięk. Zero szeleszczenia czy innego piłowania.
-
Miękka guma raczej nie będzie dobrym materiałem na skrzynkę kolumny, która ma przecież za zadanie odizolowanie akustyczne tego co produkuje tylna część membrany. Korzystne jest więc stosowanie materiałów masywnych, które trudniej zmusić do drgania jako całe elementy, ale też sztywnych (o dużej impedancji falowej), którym trudniej przekazać drgania jako ośrodkowi, w którym owe drgania mogą się przemieszczać. Niemniej jednak nie ma rzeczy idealnych i zawsze skrzynka będzie narażona na przejmowanie energii generowanej przez głośnik - na drodze akustycznej, lub przekazywanej bezpośrednio przez sztywne połączenie z głośnikiem. Chodzi o to by mieć to pod jak największą kontrolą. Tam gdzie można, minimalizować (np izolując głośniki), w innych wypadkach tak dobierać materiały i parametry kolumny, aby jej rezonanse były w zamierzonych miejscach. Ich dobroć także ma znaczenie. A producenci... Cóż, jedni wiedzą dużo, inni mniej, ale są i tacy, co wiedzą bardzo niewiele. Zbudowanie kolumny nie jest ostatecznie zbyt skomplikowane. Co innego jej świadome zaprojektowanie, przy wzięciu pod uwagę szeregu zjawisk w niej zachodzących. Ale nawet ci co wiedzą bardzo dużo i mają narzędzia do badania tych zjawisk są ograniczeni wieloma czynnikami, o czym już wspominałem. Dla przykładu, moje kolumny są w tej chwili praktycznie rzecz biorąc przyspawane do miejsca, w którym stoją (to w odniesieniu do ograniczeń, nie kompetencji ). O właśnie, @Chyba Miro 84 był szybszy
-
Chodziło oczywiście o pierwszy przypadek.
-
Co do pierwszej części zdania - zdecydowanie tak. Dobór materiałów, kształtu, sztywności ma wpływ na to gdzie będą położone rezonanse obudowy (przy czym nie chodzi o strojenie np bas refleksu, a drgania własne elementów), jaka będzie ich dobroć, a w rezultacie jaki będzie tego wpływ na dźwięk. Natomiast odpowiednio wzmocniona obudowa już nie jest tak oczywista. Np w subwooferach może być preferowana, gdyż większa sztywność podnosi częstotliwości rezonansowe a przez to można przenieść je poza obszar pracy subwoofera. W przypadku skrzynek dla głośników średnio-nisko-tonowych raczej się to nie uda i można zrobić więcej szkody niż pożytku usztywniając obudowę w przypadkowy sposób. Przypomnę, że niektórzy uznani producenci kolumn (np Herbeth) z premedytacją robią "liche" paczki. Ponadto w artykule załączonym kilka postów wyżej jest także porównanie przyspieszeń magnesu głośnika przykręconego sztywno do obudowy (czyli połączonego mechanicznie z dużą impedancją falową) z głośnikiem odizolowanym. W drugim przypadku autor zwraca uwagę, że obraz drgań jest daleki od ideału: To determine how the magnet behaves when the chassis is rigidly coupled to, or de-coupled from, the box, acceleration measurements were made of the back of the magnet. These responses are shown compared to the cone acceleration for scale. Fig 4. From these responses, it is clear that the magnet for the coupled chassis is not behaving even close to the ideal, and is moving in a very complex manner, influenced by the resonant vibration modes of the cabinet and chassis. In contrast, the behaviour of the de-coupled chassis is much closer to the alternative ideal of a freely suspended system. This is further clarified by looking at the time behaviour of the two cases, as shown in fig 5. The impulse response of the coupled system rings on for much longer, due to the high Q nature of the resonances. To rozwiązanie w praktyce raczej nie będzie dobrze działało. Choćby dlatego, że głośniki przednie i tylne pracują w różnych warunkach, a więc nie tak samo. Poza tym dwie membrany nadal będą dość przezroczyste dla dźwięku odbitego od skrzynki (dlatego miejsca za głośnikami zawsze są wytłumiane, nawet w bas refleksach o dużej dobroci).
-
Zarówno wg załączonego opracowania, jak i pana inżyniera z Kef wypowiadającego się na forum diyaudio, osiąga się takie właśnie zmniejszenie drgań, tj o ok 20dB. W przypadku głośników niskotonowych duże znaczenie ma jakość izolacji. W artykule widać, że zmniejszenie drgań ścian kolumny zaczyna się dopiero od ok 100 Hz, natomiast powyżej 1k wspomina o problematycznym pomiarze (ze względu na masę akcelerometru i nie nieskończoną sztywność sprzężenia pomiędzy nim a badanym obiektem).
-
W odniesieniu do wokali - mniej ciepłe, naturalniejsze. W przypadku chórów można łatwo zauważyć poprawę rozdzielczości i możliwości skupienia się na pojedynczych głosach. Perkusja natomiast zyskała na szybkości. Ponadto odeszło sporo, jak się okazało, nadwyżkowego basu, sprawiając, że bębny o niskim strojeniu są naturalniejsze. Blachy? W końcu dobrze słychać, że są zrobione z metalu O przestrzenności już pisałem we wcześniejszych odpowiedziach. Szczerze mówiąc, trudno to opisać. Jak już wspominałem, uważam, że nigdy wcześniej nie słyszałem dźwięku o takiej jakości jak mam teraz. Oczywiście jestem z tego bardzo zadowolony, ale i tak zapewne będę dalej grzebał. Wydaje mi się, że przynosi to o wiele większe korzyści, niż ciągłe wymienianie sprzętu. Po prostu producenci na wiele rozwiązań z tych czy innych względów (transport, bezpieczeństwo użytkowania, przepisy) nie mogą sobie pozwolić. Za to ja na wszystko, co tylko mi się wymyśli Polecam lekturę artykułu, który załączyłem.
-
Wg mnie zarządzanie wibracjami w audio jest bardzo, ale to bardzo ważne. Po wielu latach zmagania się z dźwiękiem dochodzę do wniosku, że to jeden z najważniejszych czynników w poprawnym odtwarzaniu dźwięku. Ustawiłbym go tuż obok akustyki z którą się uzupełnia. Nawet najlepszą akustyką nie poprawisz słabego dźwięku ze źródła czyli naszego wypielęgnowanego sprzętu audio (na który jak już wspomniałem bardzo mocno wpływają drgania), ale kiepską akustyką można łatwo popsuć to co wydobywa się z głośników. Byłem na dziesiątkach koncertów, głównie spod znaku ciężkiej nuty i ... Przestałem chodzić parę już lat temu, bo stwierdziłem, że coraz gorzej znoszę dźwięk tak kiepskiej jakości, a do tego podawany z mocą zaburzającą widzenie Ogólnie uważam, że dźwięk z nagłośnienia koncertowego pozostawia wiele do życzenia. W każdym razie, w powyższej wypowiedzi chodziło mi o aurę dźwiękową towarzyszącą przebywaniu w konkretnym miejscu. Nawet koncerty plenerowe się taką charakteryzują, bo często miejsca w których się odbywają otoczone są różnymi obiektami. Ściana lasu także potrafi całkiem nieźle odbijać dźwięk. Usłyszysz to, gdy zamkniesz oczy nawet w bardzo cichym pomieszczeniu. Reasumując - teraz o wiele realniej słychać u mnie tą otaczającą nas w warunkach koncertowych przestrzeń. Ale też kompetencje realizatora koncertu (no i oczywiście nagrania) Nie, nic z tych rzeczy. Powiedziałbym nawet, że o wiele więcej nagrań staje się słuchalnych. Szczególnie tych z dużą ilością dźwięków w jednostce czasu. Efekt jest podobny, jak ustawienie kolumn na miękkim zawieszeniu, tylko jeszcze bardziej wyraźny. Dźwięk staje się lżejszy, zwiewniejszy. Mnie najbardziej pasuje określenie "mniej głośnikowy". Zauważyłem jednak (choćby na podstawie wpisów w tym wątku), że często taki kierunek zmian jest opisywany jako przysiadanie dźwięku, utrata dynamiki, energii itp. Ja to natomiast widzę bardziej jak wyłączenie x-bass'u w boomboxie. Eliminuje się niepotrzebne dodatki, które tu akurat wynikają z niedoskonałości konstrukcji kolumn głośnikowych.
-
Kontynuując dyskusję na temat wibroizolacji, niedawno prowadzoną w wątku "Wasze systemy" ( https://forum.audio.com.pl/topic/1236-wasze-systemy/?do=findComment&comment=692788 ), załączam opracowanie dotyczące izolacji głośników niskotonowych od obudowy. Autor za pomocą akcelerometru wykazał pozytywny wpływ takiego działania, który ja mogłem doświadczyć jedynie przy użyciu słuchu. Używałem wprawdzie także stetoskopu do oceny ilości i spektrum drgań skrzynki kolumny, ale to nadal ocena "na ucho" Zwracam uwagę, że w opracowaniu zastosowana została niezbyt skuteczna metoda izolacji - metalowo gumowe podkładki, nie zapewniające zbyt niskiej częstotliwości rezonansowej. Driver Decoupling (1).doc Natomiast poniżej zamieszczam link do forum na którym wypowiada się były inżynier KEF'a (tak przynajmniej twierdzi ) - post #6 i późniejsze. Tu także, podobnie jak w załączonym opracowaniu, pada wartość 20dB w odniesieniu do obniżenia drgań mierzonych na skrzynce kolumny po odizolowaniu od niej głośników. Wspomina też o trudnościach związanych z realizacją skutecznego odsprzęgnięcia głośników niskotonowych. https://www.diyaudio.com/community/threads/mechanical-isolation-of-driver-from-cabinet.162683/post-2110471 Ze swojej strony mogę tylko dodać, że efekt dźwiękowy jest naprawdę warty zachodu. To nie są drobne zmiany, na granicy percepcji. Poprawa jest bardzo wyraźna i to zarówno przy izolacji głośników nisko-średnio-tonowych, jak również wysokotonowych. Opisał bym ją w jednym zdaniu w ten sposób, że robimy duży krok w kierunku realizmu, oddalając się od dźwięku "głośnikowego". Na mnie największe wrażenie zrobiło brzmienie wokali i instrumentów perkusyjnych. Jednocześnie jestem pewny, że nie wszyscy byliby zachwyceni kierunkiem zmian. Polecam szczególnie osobom chcącym przenieść w zacisze domowe klimat koncertu. Poczuć oddech pomieszczenia (lub pleneru), w którym wydarzenie miało miejsce.