Od 7 lat ujeżdżam 240 konnego Tiguana na 20 calowych kołach i 200km/h a nawet więcej też nie stanowi żadnego problemu. Żadnego "pływania" czy "śmierci w oczach" nie uświadczyłem. Oczywiście, w odpowiednich warunkach atmosferycznych i drogowych.
Dobrze zestrojone zawieszenie i spore koła, nawet w SUVach dają odpowiednią stabilność i odpowiednie warunki do poruszania się z wyższymi prędkościami.
Jeżeli ktoś kupuje auto na "balonach" oczekując jednocześnie komfortu i stabilności przy wysokich prędkościach, to może czuć zawód.
Choć domyślam się co niektórzy mogą mieć na myśli pisząc o braku stabilności i efekcie pływania auta. Odkąd pamiętam, w rodzinie zawsze brylowały auta niemieckie, z tą swoją "wypośrodkowaną" charakterystyką zawieszenia. W latach 90-tych ujeżdżając Golfy 3 i 4, kolega wysłał mnie swoim Clio do sklepu. Te 1,5 kilometra to była dla mnie walka o życie. Ten samochód był tak miękki i miał taką charakterystykę zawieszenia, że przesiadając się z de facto byle jakiego Niemca, byłem przerażony. Nie potrafiłem nim jechać, tak pływał i nim bujało. Może to kwestia przyzwyczajenia i pewnych nawyków, a może braku umiejętności? Nie wiem, ale dostałem niezłą szkołę nauki jazdy i poznałem różnice między różnymi filozofiami konstruowania aut.
Tak czy siak, a autami jak ze naszymi sprzętami. Najlepiej odsłuchać/pojeździć przed zakupem.🙂